30 grudnia 2016

Od Sephriny Cd. Leon

Przyglądałam sie uważnie chłopakowi, słuchałam każdego wypowiadanego przez niego słowa. Coś mi nie pasowało, gdy spojrzał i uśmiechnął się do mnie, w jego oczach widziałam ból, nie chciałam jednak tego poruszać.

Minęły dwie godziny, dyrektorka czekała na nas w samochodzie, ze wszystkimi rzeczami otrzymanymi od lekarzy. Miałam być pod stałą kontrolą kogokolwiek, bym nie pogorszyła swojego stanu. Każdy jednak wiedział, że ja nie jestem tak bardzo potulna. Nie lubie bezruchu... Stałam teraz tu, obok budynku szpitalnego, trzymając Leona za rękę. Ten jeden dzień zmienił tak wiele, wszystko w moim życiu, nawet to co było złe, stało się bardziej kolorowe. Dzięki temu, jednemu chłopakowi. Nie wiem co się ze mną stało, czemu zaczęłam mu ufać. Dlaczego stał się w moim życiu kimś ważnym, kimś kogo zdrowie było ważniejsze niż moje. Dziwna radość, emanowała że mnie, gdy stał tuż obok mnie, gdy czułam jego wspaniałe ciepło. Przyciągnęłam chłopaka bliżej, obejmując go nieswornie ramionami, on jednak przytulił mnie bardziej, wywołując uśmiech na mojej twarzy. W tej chwili, słowa podziękowania nie były potrzebne. Wszystko zastąpiła ta jedna chwila... Wewnętrzny głos kazał mi jednak zrobić coś jeszcze... Oto wtedy, położyłam jedną rękę delikatnie, na karku chłopaka, zbliżając do siebie nasze twarze. Spojrzałam mu w oczy, uśmiechając się przy tym delikatnie. Chciał się chyba odezwać, jednak nie pozwoliłam mu na to, łącząc usta w pocałunku.
<Leon? Chyba przesadziłam ;-;>

28 grudnia 2016

Od Tima

Otworzyłem powoli oczy. Nieprzytomny wziąłem telefon i spojrzałem na godzinę. "Zaraz... Dziesiąta trzydzieści... Co?! Dziesiąta trzydzieści?!" Wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem się przebrać. Przejechałem kilka razy włosy szczotką i suchym szamponem i popędziłem się spakować. Biegnąc do klasy powtarzałem ciągle:
- Fuck, fuck, fuck, fuck, fuck... Znowu się spóźniam... FUCK... - wyszeptałem.
Puk, puk, puk.
- Proszę... - usłyszałem zza drzwi i nacisnąłem klamkę. Zacisnąłem zęby.
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie.
- Na prawdę? A może spóźnisz się do dyrektora?
- Emmm... Nie, przepraszam...
- Siadaj.
Skierowałem się do pustej ławki. Byłem nowy w klasie, bo przenieśli mnie, przez moje zachowanie. Nie ważne jakie. Ważne, że mnie przenieśli. Usiadłem obok jakiegoś chłopaka. No nieźle. Musiałem się odezwać.
- Pożyczysz ołówek?
<Chyba wiem kto odpisze... Ale macie wolny wybór. Czy naprawdę nie potrafię pisać czegoś dobrego?!>

27 grudnia 2016

Od Koito CD Reika

-Mam dzielić pokój...-Spojrzałam nienawistnie na chłopaka, którego miałam (nie)przyjemność spotkać już parę razy przedtem-...Z tobą?
-Najwyraźniej. Mi też to niezbyt odpowiada. Jesteś strasznie płaska-stwierdził.
Po chwili dziwnej ciszy zapytał:
-... Powiedziałem to na głos?
Zmarszczyłam brwi, próbując się nie denerwować. Wzięłam parę głębszych oddechów i wywarczałam:
-Słuchaj, pajacu. Wyjaśnijmy sobie coś. Kiedy ja się przebieram, ty wychodzisz. Kiedy idę pod prysznic, też wychodzisz.
-Co? Mam wyłazić, bo ty masz jakieś problemy? Jeny-wymamrotał ze złością.
-Po prostu się zastosuj-warknęłam.


<Reik?>

Od Mahiru CD Costina

Podczas, gdy Costin siedział tyłkiem na lodzie, ja trzymałem się nerwowo barierki. Ściskałem ją tak mocno, jakby miała zaraz mi uciec. Zacisnąłem zęby i przesunąłem lewą nogę po lodzie, a następnie prawą. Przejechałem w ten sposób kilka centymetrów, by następnie znów przytrzymać się barierki.
Odetchnąłem cicho, po czym ponownie spróbowałem przejechać w ten sam sposób paręnaście centymetrów. Powolutku, z każdym podejściem szło mi coraz lepiej. W pewnym momencie poślizgnąłem się, a nogi rozjechały mi się na dwie strony.
Wylądowałem tyłkiem na lodzie, w żaden sposób nie będąc w stanie się podnieść.
Na pomoc ruszył nieznajomy chłopak, prawdopodobnie kilka lat starszy ode mnie. Podjechał do mnie i z lekkim uśmiechem podał mi rękę, proponując pomoc we wstawaniu. Wyciągnąłem dłoń w stronę jego i już miałem złapać go za nadgarstek, kiedy przyczołgał się do mnie Costin i niby przypadkowo przewrócił nieznajomego.
-Ups-wymamrotał czarnowłosy, udając skruchę. Podparł się o barierkę i pomógł mi wstać.
-Jeny, jesteś strasznie zazdrosny-wymruczałem.
-Ja? Zazdrosny? Przecież niechcący w niego wjechałem-skłamał chłopak, patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.
-Pff-prychnąłem.


<Costin?>

26 grudnia 2016

Moim zdaniem...

...zabicie kogoś na wojnie
nie różni się niczym od
popełnienia zwykłego morderstwa.



GODNOŚĆ: Tim (znaczy "czcić boga") Liam Sam Meyer ("zarządca")
PSEUDONIM: Tymoteusz, Li, Samuel, Meyer, Mey, Ti ogólnie dużo tego jest.
ROLA: Diabeł
WIEK: 29 października skończył 15 lat.
PŁEĆ: Mężczyzna
POCHODZENIE: Ameryka południowa, Surinam, Brownsweg
ORIENTACJA: Biseksualny, ale preferuje jednak mężczyzn Osz fak bierz Mydło stary
ZAUROCZENIE: A kto to wie?
CHARAKTER: Tima Meyera można porównać tylko do... No, do Tima Meyera.
Jego zachowanie jest typowe dla nastolatków. Jest zbuntowany. Nie słucha dorosłych, ani innych osób.
Tim jest z pewnością osobą oryginalną, która nikogo nie pyta o zdanie. Nauczył się samodzielności, która często mu się przydaje. Mimo swojego wyglądu jest osobą niezwykle wściekłą, jednak kiedy trzeba potrafi walczyć, choć głównie robi to w obronie. Poza niekontrolowanymi wybuchami gniewu jest spokojny. Trzyma tylko z zaufanymi osobami, jest niezwykle twardy, ale gdzieś w głębi serca bardzo boi się odrzucenia, także stara się nikogo nie ranić psychicznie.
UMIEJĘTNOŚCI:
- Jest świetnym poliglotą, mówi w 10 językach: niderlandzki, portugalski, portugalski w odmianie brazylijskiej, hiszpański, angielski, francuski, keczua, ajmara, guarani, niemiecki.
- Potrafi dobrze śpiewać.
- Jest bardzo silny.
O POSTACI: Jego historia ani trochę nie jest ciekawa. Można tylko powiedzieć, że jego rodzice się nad nim znęcali, przez co ma spaprany charakter. Do tego ze względu na to, że rodzice Tima go bili, ma Afenfosmofobię, czyli strach przed dotykiem.
INNE: 
- Bez koszulki  oSZ FAK LEVI
- W pokoju trzyma ptasznika goliata, którego przywiózł ze swojej ojczyzny - Kła.
- Mierzy 171 centymetrów.
- Waży 52 kilogramy.
- Jego ulubiony kolor to czarny.
- Ma szare oczy i czarne włosy, jednak czasami farbuje końcówki na ciemno zielony.

Keri nie bierze odpowiedzialności za wszystkie oznaki fangirlu tutaj zawarte. Dziękuję za uwagę XD

18 grudnia 2016

Od Arii CD Natalii

- I co?! Jesteś z siebie zadowolona?! - krzyknęłam do dziewczyny stojącej przede mną.
W okolicach biustu moja kurtka była całą zalana kawą, a ja już mordowałam winowajczynie w myślach.
- Nie, przepraszam - odpowiedziała zawstydzona - Sprawdzałam coś i się zagapiłam...
- To cię nie usprawiedliwia!
- Ej, ale teraz trochę przesadzasz.
- Miej do mnie szacunek.
- Dlaczego? Nawet się nie znamy
"Jezu, ale rozpuszczona dziewucha..." - myślałam. Byłam strasznie wściekła. Kopnęłam kupkę śniegu pod moimi stopami i uciekłam do domu.
<Natalia?>

17 grudnia 2016

Od Natalii

   Pierwsze płatki śniegu zaczęły spadać z ciemnych chmur. Powoli mknęły ku ziemi, by opatulić ją białą pierzyną. Ludzie szli przez ulice w czapkach i szalach, niekiedy z parasolką. Temperatura z pewnością była bliska zeru, jednak przez wiatr wydawało się, że była ujemna. Moje chwilowe zamyślenie przerwał dzwonek. Czym prędzej wpakowałam książki do torby, rzuciłam krótkie do widzenia nauczycielowi fizyki i opuściłam salę. Nienawidziłam tego przedmiotu całym swoim sercem, duszą i umysłem. Nie rozumiałam połowy wzorów i jednostek nie wiadomo skąd wziętych. Skierowałam swe kroki ku schodom, następnie do szatni. Korzystając ze zwolnienia napisanego przez ciocię, opuściłam budynek. 
   W kieszeni płaszcza dzwoniło parę drobnych. W portfelu zaś miałam te grubsze pieniądze, które zamierzałam przeznaczyć na prezent dla cioci i jej rodziny. Kuzyni kiedyś wspominali coś o modelach samolotu. A dla cioci chciałam kupić portfel. Jej stary podobno się rozpadł. Wujek dostanie ode mnie serię Sherlock'a Holmes'a, bo ubóstwia wręcz tę serię. Z tymi myślami wpadłam do jednej z większych galerii. Chciałam mieć pewność, że wyjdę stąd z prezentami. Zdjęłam z głowy nauszniki i wsadziłam je do torby, przy okazji rozpinając płaszcz. Krótkie spojrzenie na ekran telefonu, by sprawdzić godzinę, poskutkowało zderzeniem się z jakimś osobnikiem.

[ Ktoś? ;n; ]

16 grudnia 2016

Od Reik'a CD Koito

Głupia suka...!-krzyknąłem podnosząc się z ziemi. Wyciągnąłem pistolet i zacząłem w nią strzelać. Chyba nawet ją trafiłem ale nie mam pewności. No cóż, przynajmniej uciekła. Poszedłem do swojego pokoju. Kiedy tylko otworzyłem drzwi przywitał mnie muj pies. Wtedy byłem już pewien że to mój pokój. Przebrałem się i spakowałem, jutro ma być trzy dniowa wycieczka w góry więc wolę być już teraz przygotowany. Kiedy już się spakowałem położyłem się spać. Mam nadzieję że Jutro jej nie spotkam...-Pomyślałem przed zaśnięciem. Rano wziąłem torbę i poszedłem na autobus. Kiedy już w nim byłem znowu zobaczyłem tę dziewczynę. Tym razem z bandażem na łydce. Ha! Jednak trafiłem!-Pomyślałem. Po kilku godzinach byliśmy na miejscu. Kiedy wyszliśmy z autobusu nauczyciele policzyli nas, dali plan zajęć i przydzielili pokoje. Mój pokój miał numer 69, zapisane to miałem na kartce. Tym razem nie mogłem się pomylić. Nauczyciele mówili też że pokoje będziemy dzielili tak samo jak w szkole. Czyli chłopak i dziewczyna. Po drodze do pokoju zastanawiałem się z szyderczym uśmiechem jaka fajna d*pa mi się trafi... Kiedy otworzyłem drzwi nikogo w środku jeszcze nie było więc zacząłem się rozpakowywać. Kiedy otworzyłem torbę wyskoczył z niej Idiota.
- Ty debilu! Jak tu wlazłeś!? Eh... nie ważne...
Zostawiłem go z moją torbą i poszedłem do łazienki piętro niżej. Kiedy otworzyłem drzwi ZNOWU zobaczyłem tę dziewczyne... Chociaż tym razem w samej bieliźnie. Zaczęła głośno krzyczeć a ja wyszedłem zobaczyć znaczki na ubikacji. Nie no, męski...-Pomyślałem. Pewnie jakiś debil podmienił znaczki.-Pomyślałem po chwili znowu. Kiedy tak myślałem dziewczyna zdążyła podbiec do mnie i dać mi w pysk. Zboczeniec!-Krzyknęła i uciekła. Eh... Podniosłem się z ziemi i poszedłem do swojego pokoju. Kiedy otworzyłem drzwi zobaczyłem tę samą dziewczynę głaskającą Idiote. No nie... I jeszcze mam z nią siedzieć przez trzy dni w jednym pomieszczeniu...-Pomyślałem widząc jej torbę na krześle.

<Koito?>

12 grudnia 2016

Od Costina cd Mahiru

Z uśmiechem na ustach wyciągnąłem rękawiczki z kieszeni i puszczając na sekundę dłoń chłopaka, nałożyłem na nie materiał. Zadowolony znowu splotłem nasze palce ze sobą i poszliśmy w stronę przeklętego lodowiska.
- Nie śmiej się jak rozwalę sobie kuper - mruknąłem cicho i nałożyłem kaptur na głowę. Nienawidzę jak wieje. - Jeśli się przeziębie to będziesz robił za moją pielęgniarkę? - zaśmiałem się i przymknąłem oczy na kolejny powiew zimna, który rozwalał moje włosy na każdą stronę świata. Warknąłem na wiatr wnerwiony i ścisnąłem dłoń Mahiru mocniej.
- Zapomnij - powiedział i spojrzał na mnie jak na debila. Wzruszyłem ramionami obojętnie i przepuściłem go przez drzwi do budynku, a następnie dogoniłem. Z uśmiechem na twarzy kupiłem bilety i wypożyczyłem nam łyżwy, by po pierwszym kroku na lodzie wylądowałem na tyłku.

<Mahi?>

Od Arii CD Reika

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że u nas w szkole zasypianie na lekcji jest niedopuszczalne? - zapytał zirytowany dyrektor i spojrzał na mnie zimnym wzrokiem.
- Możliwe... - odpowiedziałam ziewając i położyłam nogi na stole.
- Jeżeli chcesz zostać w tej szkole, musisz zachowywać się stosownie - powiedział pedagog ukrywając gniew i zepchnął moje nogi z biurka.
- A kto powiedział, że chcę gnić w tej budzie?! - krzyknęłam nagle wstając i wywracając krzesło - To moi starzy mnie tu wysyłali bez mojej zgody!
- To jednak nie usprawiedliwia twojego zachowania!
- A nocy co?!
- Domyśl się! Reik! - krzyknął dyrektor w stronę chłopaka, który próbował uciec z gabinetu - Twoje imie - zwrócił się do mnie.
- Aria- syknełam
- Dobrze... Zostaniesz dzisiaj i jutro po lekcjach i pomożesz woźnej sprzątać sale.
- Zostaniesz dzisiaj i jutro po lekcjach i pomożesz woźnej... Ble, ble, ble... - zaczęłam przedrzeźniać pana Pearla.
- Wyjdź!
Skierowałam się do drzwi. Nacisnęłam klamkę i wyszłam głośno tupiąc glanami. Po trzaśnięciu drzwiami usiadłam na krześle przed pokojem dyrektora. Wyjęłam telefon i zaczynam rozwalać zombiaki. Po około dziesięciu minutach, z gabinetu wyszedł Reik.
- Co zrobiłeś?
- Trochę się z kimś pobiłem.
- Kara?
- To co ty.
- Spokoju. To chyba powinniśmy się poznać. Aria.
- Wiem. Ja jestem Reik.
<Reik?>

11 grudnia 2016

Od Mahiru CD Costina

Spojrzałem na niego zdziwiony.
-Nie umiesz jeździć?-Zapytałem.
-No... Nie, ale spoko, szybko się nauczę!-Uśmiechnął się.
-Tyle że ja myślałem... Ja myślałem, że ty będziesz umiał, ja też nie umiem-wymruczałem, lekko zawiedziony. Miałem cichą nadzieję, że Costin będzie umiał jeździć, ale w sumie tak też jest okej.
-No to obaj się nauczymy!-Odparł głośno. Szybko ubraliśmy się i ruszyliśmy w stronę najbliższego lodowiska, które było mocno reklamowane, między innymi za pośrednictwem billboardów.
Większość drogi trzymałem ręce w kieszeniach, ale w pewnym momencie Costin złapał delikatnie rękaw mojej kurtki.
-Hm?-Mruknąłem, zerkając na niego.
-Powinnyśmy trzymać się za ręce-stwierdził poważnie.
-Zwariowałeś? Łapy mi chyba zaraz odmarzną...-Mruknąłem, ale chłopak szarpnął mnie za rękaw i złapał mnie za dłoń, przeplatając swoje palce z moimi. Przewróciłem oczami i poprawiłem lekko uścisk naszych rąk.


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

Zaśmiałem się cicho i odłożyłem mangę na bok, by wygramolić się z łóżka.
- Chodź tu, mój mały śpiochu - mruknąłem i rozwarłem swoje ramiona zapraszająco. Mahi z uśmiechem, ale i z ociąganiem wylądował w moich ramionach. Cmoknąłem go lekko w głowę i odsunąłem się by poszukać ciuchów w szafie. - Przy okazji zaniesiemy tą stertę do prania - mruknąłem i wskazałem palcem na kupę brudnych ubrań, w większości moich. Dobra tylko moich. Westchnąłem cicho i wyciągnąłem pierwszą lepszą koszulkę i spodnie. Ubrałem je szybko, nie krępując się obecnością chłopaka. W końcu robiliśmy gorsze rzeczy. Z uśmiechem na ustach roztrzepałem włosy na boki i przyciągnąłem chłopaka za nadgarstek do siebie, by cmoknąć go w usta. - Zbieramy się kochanie, lodowisko czeka na oblężenie przez homoseksualną parkę, która prawdopodobnie nawet nie ogarnia co to łyżwa. Przynajmniej w moim przypadku.

<Mahi??>

Od Nico - Cd. Kanade

Gdy poczułem jej delikatną skórę na mojej dłoni, zwróciłem całą swoją uwagę na jej osobę. Nikt nigdy nie odważył się mnie dotknąć, bojąc się, że zaraz dostanie nie wiadomo za co. Gdy opowiadała historię swojego kolegi, patrzyłem tępym wzrokiem na podłogę, nie patrząc w jej oczy.
- Postaram się pokazać z jak najlepszej strony - szepnąłem z ulgą, najpierw myślałem, że dziewczyna powie coś w tym stylu.
Nie chciałam być w tobą w pokoju, ale jakoś samo tak wyszło.
Gdy chciałem się do niej odwrócić, nagle na parapet wskoczył znany mi kocur - Gideon. Był to maine coon mojej matki, który nigdy, ale to nigdy mnie nie zostawiał samego. Spojrzał na mnie swoimi złoto-zielonymi oczami i położył swoją łapę na oknie, bym je otworzył. Odwróciłem się zmieszany i zasłoniłem okno żaluzją, wracając na swoje łóżko.
- Dlaczego go nie wpuścisz? Jest twój? - Kanade spojrzała na mnie zdziwiona, siadając obok mnie na łóżku i popatrzyła na zasłonięte okno.
- Nie. Mojej mamy. Ona nie żyje. Przeze mnie, a ten kot mi o wszystkim przypomina. Nie umiem się nim zająć, nie umiej zajmować się żadnymi zwierzętami, więc po co wciąż za mną łazi? Zawsze jest wszędzie tam gdzie ja, a jak karze mu spadać, to siedzi  i się na mnie patrz - zasłoniłem dłońmi twarz, chcąc zapomnieć, choć przez chwilę o przykrych wspomnieniach z ubiegłych lat, które zawsze mnie doganiały i atakowały w najmniej odpowiednich momentach.
- Jak się nazywa?
- Gideon.
Dziewczyna podeszła do okna, szybko je odsłaniając i otworzyła okno kotu, który nadal tam siedział. Duży kocur nie wiedział czy wejść i chwilę się wahał, ale po chwili miękko skoczył do środka i od razu przybiegł do mnie, usiadł na moim łóżku, kładąc łapy pod pysk i patrzył na mnie. Gdy wstałem, nie ruszył się z miejsca tylko śledził mnie wzrokiem.
Westchnąłem i patrzyłem na niego przez dłuższą chwilę. On naprawdę zachowywał się jak moja matka.
To ty ją zabiłeś. To wszystko twoja wina. Masz jej krew na rękach.
Po moim policzku popłynęła łza, którą szybko starłem rękawem.
- Ty chyba też masz kota, prawda? - spytałem Kanade, która patrzyła na mnie osłupiała.
<Kanade?>

10 grudnia 2016

Od Mahiru CD Costina

-Okej-odparłem z lekkim uśmiechem i padłem na swoje łóżko. Costin zerknął na mnie kątem oka, po czym wstał ze swojego łóżka, podszedł do mnie i mnie podniósł. Jestem aż taki lekki? Ja nawet psa nie umiem podnieść, a co dopiero człowieka... Ile on ma pary w łapach?
Chłopak w milczeniu położył mnie na swoim łóżku, po czym sam się na nim ułożył i przytulił mnie mocno. Objąłem go ramionami na tyle, na ile dałem radę i zamknąłem oczy.
Costin zjechał dłońmi na moje biodra, po czym pocałował mnie delikatnie w czoło. Był taki ciepły, a materac tak miękki, że przysnęło mi się na chwilę.
Kiedy się obudziłem, Costin leżał nadal koło mnie, czytając jedną z moich mang.
-Ile spałem?-Zapytałem, ziewając.
-Niedługo, tak z pół godziny-odparł z uśmiechem.
-Idziemy na to lodowiskoo?-Zapytałem, przeciągając ostatnią głoskę.


<Costin?>

Od Reik'a Cd Arii

Śmiesznie to musiało wyglądać. Dwóch umięśnionych facetów niosło mnie nad ziemią do gabinetu dyrektora. Nie ważne co znowu zrobiłem, ważne że mam przesrane...
-Hej Pearl!-Krzyknąłem od razu po tym jak ci kolesie wyrzucili mnie do gabinetu. Od razu potem rozsiadłem się na fotelu obok jakiejś dziewczyny.
-Siadaj idioto...-Powiedział dyrektor.
-Po co od razu tak ostro?
-Co znowu zrobiłeś?
-Nie powiem.
Wystawiłem mu jezyk, zamknąłem oczy i odwróciłem się.
-Eh... tobą głąbie zajmę się później...

<Aria?>

Od Costina cd Mahiru

- No właśnie, więc siedź cicho i daj się umyć - zaśmiałem się i cmiknąłem go w czoło. W ciągu dwudziestu minut wyszliśmy z łazienki. Szczerze mówiąc seria obściskiwania trwała dużej niż sama kąpiel. Walnąłem się na łóżko zmęczony i poklepałem swoją pierś, by przywołać chłopaka i kiey w końcu się położył objąłem go rękoma. - Kocham cię - mruknąłem i zamknąłem oczy zmęczony. Mahi nie bardzo zadowolony z mojego ściskania wygramolił się spod moich rąk i usiadł tępo się we mnie wpatrując. - No co?
- Chodźmy na lodowisko - mruknął. - Wiesz zima, Święta...
- Nie obchodzę świąt, ale możemy iść - mymamrotałem i wtuliłem się w poduszkę. - Ale za godzinę

<Mahi?>

Od Mahiru CD Costina

-Phi-mruknąłem z wyrzutem-nie sądziłem, że jesteś aż tak głupi. Czy w ogóle wyobrażasz sobie mnie, który chwali się, że dwukrotnie był w łóżku z facetem?
-Wnioskując po tym, co było wczoraj, różnie to mogłoby się potoczyć-odparł, zjeżdżając dłońmi na moje plecy. Zarumieniłem się lekko, więc odwróciłem głowę w bok.
-Swoją drogą, czemu wbijasz mi pod prysznic? Trochę prywatności nikomu nie zaszkodziło...-Burknąłem, zmieniając temat.
-A przeszkadza Ci to?-Szepnął natychmiast, po czym pocałował mnie z języczkiem. Zacząłem delikatnie oddawać pocałunek i położyłem mu dłonie na ramionach. Costin przyciągnął mnie do siebie, wciąż mnie całując, po czym wsunął jedną dłoń w moje mokre od wody włosy.
Ścisnąłem delikatnie jego ramiona i wymruczałem krótką odpowiedź na jego pytanie:
-Niezbyt, szczerze mówiąc.


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

Uśmiechnąłem się przepraszająco i wpakowałem się do kabiny, by przytulić chłopaka.
- A mówiłem, żebyś sam tego nie robił? - mruknąłem cicho i wtuliłem twarz w jego włosy. - Moja urocza kruszynka - mruknąłem cicho i odsunąłem się lekko, tym samym wpadając pod ciepły strumień wody.
- Trochę prywatności, człowieku - warknął cicho i wypchnął mnie spod słuchawki prysznicowej. Zaśmiałem się cicho i odsunąłem się na bezpieczną odległość. Znudzony złapałem Mahiru za pośladki i przyczepiłem się do niego jak rzep do psiego ogona.
- Skoro już tu jestem, to mnie też umyjesz? - zapytałem do żartu i zaciągnąłem się zapachem seksu, który nadal widniał gdzieś w jego włosach. Taaa pokój też trzeba będzie wywietrzyć. - Zastanawiam się, co by pomyślał dyrektor, gdyby dowiedział się co my tutaj odpierdzielamy. Nie wykonałem tej całej pracy społecznej, a za takie coś mogą wywalić mnie ze szkoły, więc ani mru mru o naszych intymnych zbliżeniach, zrozumiano? - zaśmiałem się i otuliłem go ramionami.

<Mahi?>

9 grudnia 2016

Od Mahiru CD Costina

Obudziłem się dość późno, ale byłem zbyt zmęczony, żeby zerknąć na godzinę. Całe ciało miałem sklejone potem. Szczerze mówiąc, nie wiem nawet, czy to był mój pot, czy Costina.
Tak naprawdę to chyba nie był tylko pot. Ale pomińmy szczegóły.
Czułem się tak, jakby moje powieki były strasznie ciężkie. Usiadłem na łóżku, próbując nie obudzić chłopaka, ale szybko wstałem, gdyż siedząc zaczął strasznie boleć mnie tyłek.
W prawdzie nie był to taki sam ból (a może po prostu przestał mi aż tak przeszkadzać?), niż ostatnio, ale nie zmienia to faktu, że to zdecydowanie nie było najprzyjemniejsze uczucie, jakie mi się przytrafiło.
Skierowałem się w stronę łazienki i otworzyłem powoli drzwi, by następnie je przymknąć.
Wszedłem pod prysznic i odkręciłem ciepłą wodę. Było mi zimno, więc kąpałem się dość długo.
W pewnym momencie do łazienki wparował Costin, bacznie mi się przyglądając.
-Nie wbijaj tu, kiedy się kąpię-skarciłem go przez śmiech-kurde, boli jak się śmieję.


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru +18

Stanąłem jak wryty. Co tak nieoczekiwanie? Wypuściłem rozdygotane powietrze i uśmiechnąłem się czule.
- Mówisz, że podobało ci się, gdy byłem głęboko w twojej jędrnej pupie? - zapytałem cicho z perwersyjnym uśmieszkiem na ustach. Ustatysfakcjonowany przygryzłem dolną wargę i zaabsorbowany wstałem z łóżka. Z pokrzepiającym uśmiechem pocałowałem Mahiru w czoło i podszedłem do szafy, by wyciągnąć niezbędny przedmiot. - Co ty na to, byśmy zrobili to teraz na moich warunkach, co? - mruknąłem uwodzicielsko i mrugnąłem do niego z uśmiechem, dalej grzebiąc w tym stosie ubrań. Gdy w końcu znalazłem błękitno-lawendowy krawar, rzuciłem go na stolik obok łóżka i stanąłem przed zawstydzonym chłopakiem. - Nie ma się czego bać, amour. Nie zrobię nic co nie będzie dla ciebie odpowiednie, dobrze? Tylko musisz mówić, kiedy czegoś nie chcesz - z uśmiechem poklepałem swoje uda i uniosłem bruneta z pościeli, by zaraz wylądować na niej tyłkiem. Ścisnąłem mniejsze ciało w obronnych ramionach i pocałowałem go w czerwony policzek. - Nie ma się czego wstydzić, Nior. Jesteśmy tu sami, nie licząc tego kotecka - mruknąłem z leksza przesłodzonym głosem. Tak, to nie był dobry pomysł. Mahi wyprostował się natychmiastowo i zmierzył kpiącym wzrokiem.
- Skoro tak bardzo go nie lubisz, to się do cholery wyprowadź! - warknął. Uniosłem zdziwiony brwi na przekleństwo, jednak zaraz wykorzystałem to przeciw niemu. Ścisnąłem go w pasie i przygryzłem płstek ucha, oddychając ciepłym powietrzem wprost na wystawioną szyję. Sięgnąłem po krawat z poważnym wyrazem twarzy i szybko zmieniłem maszą pozycję. W ułamku sekundy znów speszony Mahiru wylądował pode mną, z nogami w górze i tyłkiem ocierającym się perfidnie o moje krocze. Nie potrafiłem powstrzymać głośnego westchnienia przyjemności. Otrząsnąłem się jednak szybko i przewiązałem urocze nadgarstki wyjątkowo miękkim materiałem i przyczepiłem go do ramy łóżka.
- Miał służyć do czegoś innego, ale sam wybrałeś co chcesz, byśmy zrobili - zaśmiałem się i delikatnie przejechałem palcami po całej długości boku bruneta, na co wzdrygnął się w przyjemności i zskoczeniu. - Nie bądź taki zdziwiony, sam chciałeś.
- Nie chciałem, żebyś mnie gdzieś przywiązywał - odpyskował nieśmiało. Uśmiechnąłem się lekko i wyciągnąłem z szafki niedawno kupowane prezerwatywy oraz złużyty do połowy lubrykant.
- Powiedz mi, czy kiedykolwiek śniłeś, że cię dotykam? W ten perwersyjny i intymny sposób? - zapytałem ciekaw, czy kiedykolwiek się to stało od tamtego czasu.
- Może - mruknął cicho i schował zawstydzoną twarz w uniesionym ramieniu. Otworzyłem oczy szerzej zszokowany. Może nie udzielił dokładnej odpowiedzi, ale jest prawdopodobieństwo, że jednak miał kiedyś erotyczne sny, ze mną w roli głównej. Mój mały aniołek nagle stał się niegrzeczny? Stworzyłem potwora. Zaśmiałem się z własnego żartu pod nosem i złączyłem nasze usta w brutalnym pocałunku, gdy tylko przesunąłem jego głowę, by twarz była zwrócona prosto na mnie. Powalczyłem trochę z jego mocno zaciśniętymi wargami, nim w końcu wtargnąłem językiem do środka, by zasmakować jego pięknego smaku. Księżniczka jednak speszona, zaczęła się odsówać i ciągnąć za krawat jak najmocniej, by się uwolnić. Zaśmiałem się cicho i pogłaskałem palcem po policzku. - Rozwiąż mnie - szepnął błagalnie i znów pociągnął za materiał. Obserwowałem go przez chwilę nim odwiązałem końce z oparcia łóżka.
- Tylko tak, więcej ci nie daruję - mruknąłem cicho z uśmiechem na ustach. - Jesteś taki cudowny, Kotek - westchnąłem cicho i poruszyłem lekko biodrami, powodując cichy jęk chłopaka. Z czułym uśmiechem na ustach odgarnąłem jego niesforne włosy na bok i wpatrywałem się w te głębokie, brązowe tęczówki, w których zacząłem pokładać przyszłość. Wdzięczny za to wszystko przybliżyłem nasze twarze. Tym razem pocałunek był spokojny i delikatny, wyrażał wdzięczność za posiadanie kogoś takiego, kim dla mnie jest ten mały Aniołek. Z uśmiechem wsunąłem dłoń pod koszulkę kochanka i musnąłem palcami jego pierś. Wzdrygnął się po raz kolejny, odchylając głowę do tyłu, co wykrzystałem by pocałunkami zjechać na ukazaną w całości szyję. Nadgryzłem kawałek delikatnej skóry i przejechałem po nim językiem zadowolony. Zaśmiałem się, gdy jego małe dłonie ścisnęły moją koszulkę i nagle zaczął oddychać przez nos oraz zacisnął oczy, by jak najdłużej powstrzymać ciche sapnięcia. Zatrzymałem swoje ruchy na chwilę i uniosłem się, by spojrzeć dokładnie na twarz Mahiru. Zawstydzony chłopak otworzył jedno oko niepewnie i uniósł pytająco brew. - Zastanawiam się nad jedną rzeczą. Znów ci obciągnąć, czy sprawić, ze to ty odwdzięczysz się mi za ostatni raz - mruknąłem i zmrużyłem powieki zamyślony.
- A-ale ja... ja nie - zaciął się i spojrzał na mnie przerażony. Uśmiechnąłem się czule i pogłaskałem go po głowie.
- Nie musisz - powiedziałem i podciągnąłem swoją koszulkę w górę, szybko pozbywając się jej. Wypchnąłem biodra gwałtownie do przodu, powodując twardnienie jego członka. Uśmiechnąłem się szelmowsko i przejechałem dłonią po nabrzmiałym kroczu.
- Ale może ja chcę? - szepnął i prawie bym tego nie usłyszał, gdybym w tym samym momencie się nie nachylił. Zszokowany zachłysnąłem się powietrzem i wybałuszyłem oczy. Zamrugałem szybko kilka razy i otworzyłem usta zszokowany.
- Co? Ale, że jesteś pewny? - zapytałem, sceptycznie nastawiony do sytuacji. Nie chcę go w żaden sposób skrzywdzić swoją niesubordynacją. Brunet pokiwał lekko głową i wystawił swoje związane nadgarstki przed moim nosem. Niepewnie odwiązałem krawat i w ułamku sekundy zostałem popchnięty na materac. Zaskoczony patrzyłem na perfidnie uśmiechającego się teraz chłopaka, którego twarz stała się jeszcze bardziej czerwona. Niespodziewanie wyrwał mi materiał z ręki i przywiązał do łóżka. Zaśmiałem się zestresowany i popatrzyłem na mocny supeł. Cholera. Sapnąłem cicho i wróciłem wzrokiem do zdeterminowanej twarzy. Brunet przetarł spoconą twarz wierzchem dłoni i usadowił się na moim brzuchu. Świadomy mojej bezbronności uśmiechnął się złowrogo i przygryzł wargę uwodzicielsko. Cholera, mam taką ochotę cię pocałować. Na moje nie szczęście kochanek jednak nie czyta w myślach i zsunął się na moje kolana, patrząc na mnie niepewnie gdy złapał mojego schowanego penisa w trzęsącą się dłoń. Jęknąłem cicho i zacisnąłem mocno powieki z przyjemności. - Stworzyłem potwora - wysapałem i pociągnąłem ręce w dół, by się uwolnić. Niestety bezskutecznie. - Wiesz jak masz to robić? - zapytałem cicho, poddając się jego działaniom. Boże, nigdy bym nie pomyślał, że chłopak, który nie chciał się przyznać, że mnie lubi teraz będzie dominował nade MNĄ w łóżku. Wysunąłem wargi zniecierpliwiony i uniosłem biodra. Mahi zaśmiał się nieśmiało i pociągnął za moje spodnie, by wraz z bokserkami je zdjąć. Nie oczekując czegoś takiego wzdrygnąłem się na kontakt z zimnym powietrzem i odchyliłem głowę do tyłu, zawstydzony obecną sytuacją.
- Nie martw się, wiem - mruknął i złapał mojego kumpla w dłoń. Jęknąłem przeciągle i szarpnąłem za krawat, który za chiny nie chciał się rozwiązać. Warknąłem cicho i sapnąłem, kiedy zaczął poruszać ręką.
- Mary sainte mère (Święta Matko Maryjo) - westchnąłem i wypchnąłem biodra w górę, jeszcze bardziej wpychając się w dłoń bruneta. Kto by powiedział, że ktoś tak niewinny byłby w stanie przywiązać mnie do łóżka jednym sprytnym ruchem i torturowałby mnie swoją małą dłonią. Stęknąłem cicho, gdy poczułem język przejeżdżający po główce. Z uśmiechem uniósł na mnie wzrok i zassał nabrzmiały koniuszek, na co jęknąłem przeciągle jak tania kurwa. - Boże kochany, gdzieś ty się tego nauczył? - warknąłem i zacisnąłem pięści. Euforia ogarnęła całe moje ciało i nie zauważyłem nawet kiedy chłopak przestał i znów siedział na moim brzuchu tylko w bokserkach z widoczną erekcją. Westchnąłem cicho i spojrzałem na niego błagalnie, by mnie rozwiązał, lecz ten tylko pokiwał przecząco głową z uśmiechem. Po raz kolejny przygryzł wargę, jakby zastanawiał się czy podjąć dalsze działania. Wypuściłem rozdygotane powietrze gdy zobaczyłem jak sięga bo buteleczkę leżącą na stoliku obok mojej głowy. Wysłałem mu porozumiewawcze spojrzenie, a ten tylko zaśmiał się i wylał sobie płyn na palce. Zbulwersowany zacząłem wyrywać się w proteście, gdy nachylił się nade mną i ręką powędrował do swojego tyłka. Z perfidnym uśmieszkiem na twarzy włożył w siebie pierwszy palec i jęknął cicho, psując kontakt wzrokowy. Więc mogłem tylko patrzeć. - Co w ciebie wstąpiło, do jasnej cholery? - sapnąłem i zniecierpliwiony oglądałem jak sam się przygotowuje. Wkurwiony na maxa pociągnąłem za materiał, jednak nic to znów nie podziałało. Brunet zaśmiał się cicho, jednak słychać było zdenerwowanie. Uniosłem kpiąco brwi i o mało nie udusiłem się własną śliną, gdy założył na mnie prezerwatywę i sam nastawił się na mojego członka. Ze skupieniem na twarzy opadł na dół i jego pośladki bezpośrednio stykały się z moimi biodrami. Chłopak wypuścił rozdygotany wydech i spojrzał na mnie tym niepewnym spojrzeniem, po którym wiedziałem, że w końcu mnie uwolni. Porozumiewawczo pociągnąłem za krawat i chwilę później moje nadgarstki mogły swobodnie poruszać się po każdej stronie i części jego ciała. Uśmiechnąłem się wdzięcznie i odgarnąłem mokrą grzywkę z jego czoła. - Kochanie, jesteś tak bardzo ciasny, że zastanawiam się czy na pewno dobrze się przygotowałeś. Mogłeś dać to zrobić mi - westchnąłem i drugą dłonią przejechałem po jego plecach kojąco, by zaraz porządnie go do siebie przytulić.
- Chciałem zobaczyć jak to jest - szepnął i schował zaczerwienioną twarz w mojej szyi. Uśmiechnąłem się lekko i pocałowałem go w usta delikatnie. Dłonią zjechałem do jego jędrnych pośladków i poczułem jak spiął się niekomfortowo. Natychmiastowo przeniosłem ją na jego uda i uniosłem lekko biodra. Mahi pokiwał twierdząco głową i sam uniósł biodra niepewnie, by zaraz znów spotkać się z moimi. Zaśmiałem się cicho i przewróciłem nas do normalnej pozycji, kontynuując sprośne ruchy na własny sposób. Napędzany głośnymi jękami i stęknięciami oraz uczuciem zaciskanych ścianek chłopaka na moim członku sprawa została załatwiona w szybki sposób i już po kilkunastu minutach obaj tuliliśmy się pokryci białą substancją. Pozbyłem się zużytego kondoma i skoczyłem po wilgotny ręcznik wy wyczyścić nasze ciała ze spermy i potu, by później zasnąć z niegrzecznym aniołkiem w swoich ramionach.

<Mahi? :P>

8 grudnia 2016

Od Mahiru CD Costina

-O niczym konkretnym-mruknąłem.
-Gadaj, albo posunę się dalej niż tylko przytulanie i całowanie-zagroził.
-No ale... To jest takie... Z-zawstydzające-wymamrotałem, zakrywając rumieniec na twarzy dłonią.
-Niezależnie o czym to było, to przecież mi możesz powiedzieć, prawda?-Uśmiechnął się lekko.
-Tyle że... No ale...-Zacząłem, ale Costin przerwał:
-Przecież mówisz to tylko mi, więc w czym problem?-Zaśmiał się cicho, kładąc mi dłoń na klatce piersiowej.
-No...-Zarumieniłem się mocno-Z-zastanawiałem się, c-czy... Cholera, no! Myślałem sobie, czy nie powtórzyć z tobą... Tego, no... Wiesz o czym mówię, no!-Wymamrotałem na tyle głośno, na ile dałem radę, po czym podkurczyłem nogi i zakryłem twarz dłońmi, aby ukryć rumieńce.

<Costin?>

Od Koito CD Reika

Podbiegłam do chłopaka i kopnęłam go w obojczyk, tym samym rzucając nim o drzwi. Otworzyłam szybko drzwi i wywaliłam chłopaka na korytarz.
-Pomyliłeś pokoje, zboczeńcu!-Warknęłam przez drzwi. Usłyszałam przez drzwi, jak chłopak wstaje, a pod drzwiami widziałam jego buty, więc uznałam, że sprawdzał numerek pokoju.
-O chuj, rzeczywiście-mruknął, po czym się oddalił. Warknęłam coś ze złością pod nosem i wciąż zaczerwieniona zaczęłam się ubierać.
Kiedy ubrałam się w mundurek, wybiegłam na korytarz w poszukiwaniu tego jełopa. Podbiegłam do schodów, a na ich szczycie zauważyłam tego palanta. Czym prędzej wbiegłam po schodach, a kiedy dotarłam na górę, sprzedałam chłopakowi najsilniejszego kopa w tyłek, na jakiego było mnie stać.
Czarnowłosy przewrócił się do przodu i przejechał metr po podłodze.
Prychnęłam coś pod nosem i zaczęłam schodzić na dół, całkiem usatysfakcjonowana.

<Reik?>

Od Costina cd Mahiru

Uśmiechnąłem się lekko i pogłaskałem Mahiru po delikatnych włosach.
- Jesteś kochany - mruknąłem szczęśliwy i przyciągnąłem go do siebie. - Wyobrażasz sobie, że jestem od ciebie jakieś kilka miesięcy starszy, a nasze charaktery są takie, jakby było pomiędzy nami jakieś osiem lat różnicy - naburmuszyłem się do śmiechu i opatuliłem ciało chłopaka rękoma. - Ty jesteś jak taki mały zajączek. Strachliwy i płochliwy, ale z drugiej strony potrafisz ugryźć, a ja jestem takim typowym zboczeńcem i pedofilem, który nie lubi spędzać czasu z innymi, prócz ciebie. Czekaj, tak właściwie to o czym myślałeś dokładnie? - dodałem, przypominając sobie o wcześniejszych słowach bruneta. Uniosłem brwi ciekawsko i poruszyłem nimi wymownie. - Me marier (Wyjdź za mnie) - szepnąłem cicho, wiedząc, że i tak nic nie zrozumie. - Kocham cię mały gnomie, a teraz gadaj o czym myślałeś dokładnie.

<Mahi? To się loffki nazywa>

Od Reik'a CD Koito

Meh... Ona jest jakaś dziwna... Ale czuję że jeszcze dzisiaj się spotkamy.-Pomyślałem po czym zacząłem iść w kierunku swojego pokoju. Cztery kropka dwa...-Pomyślałem przed wejściem patrząc się na numer drzwi. Otworzyłem drzwi i zapaliłem światło. Nie było na szczęście mojej dziwnej współlokatorki więc rozebrałem się i poszedłem pod prysznic. Kiedy skończyłem zacząłem słyszeć że ktoś wszedł do pokoju i coś robi więc ubrałem się i wyszedłem z łazienki. Kiedy otworzyłem drzwi znowu zobaczyłem tę samą dziewczynę którą widziałem przez cały dzień, chociaż tym razem w połowie gołą. Pewnie pomyliła pokoje i zaczęła się przebierać. Kiedy w końcu zobaczyła że się jej przyglądam (z dosyć zboczonym wzrokiem) zrobiła się cała czerwona i się zakryła. Dzień taki że mucha nie siada a komar nie kuca...- Pomyślałem.

<Koito?>

Od Mahiru CD Costina

Zaśmiałem się i odwróciłem do tyłu, zerkając na Kuro, który wydał z siebie przeciągły dźwięk, po czym wbił lekko pazurki w policzek chłopaka i zeskoczył z łóżka.
Parsknąłem śmiechem i odwróciłem twarz, gapiąc się na ścianę. Costin przyciągnął mnie do siebie i wymamrotał:
-O czym myślisz?
-O niczym-skłamałem niepewnie.
-Czyżby?-Upewnił się chłopak, delikatnie całując mnie po szyi.
-A o czym mógłbym myśleć?-Uniosłem się ze złością i rumieńcem na twarzy-O tobie, palancie. O nas... I tak dalej.

<Costin? Mahi taki wow>

Od Costina cd Mahiru

- Dieu (Boże), dlaczego ciągle protestujesz, skoro sam wiesz, że tego chcesz - zaśmiałem się cicho i odciągnąłem dłoń Mahiru od spodni. - Ma'i jak ty tak możesz? - powiedziałem smutnym głosem i wydąłem wargi niezadowolony. Położyłam się obok niego i przyciągnąłem do uścisku na łyżeczki, by zaraz pojeździć dłonią po jego torsie z perwersyjnym uśmiechem na twarzy.
- Spadaj - burknął i strzepnął moją rękę ze swojego przodu, zbulwersowany. Uśmiechnąłem się lekko i cmoknąłem go w tył głowy, zadowolony z tego, że chociaż nie ucieka z mojego uścisku.
- A buzi dostanę? - zapytałem, formując usta w dzióbek i przysuwając twarz do jego. Zaśmiałem się cicho i odsunąłem by odpocząć jak normalna para w swoich ramionach. Jednak mała, czarna kulka futra przerwała ten moment, gdy usiadła mi na twarzy.

<Mahi?>

Od Mahiru CD Costina

Zarumieniłem się mocno i odwróciłem twarz w bok, mrucząc:
-To było dawno i nieprawda...
-Dawno i nieprawda?-Powtórzył przez śmiech.
-Tak-odparłem utwierdzony w swoim przekonaniu.
-W takim razie... Skoro to się nigdy nie wydarzyło, to chyba nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli odbędzie się w najbliższym czasie nasz "pierwszy raz"?-Zaśmiał się, całując mnie delikatnie i lewą ręką zsuwając mi powoli spodnie. Prychnąłem coś przez śmiech i podciągnąłem luźne spodnie, które Costin usiłował mi ściągnąć.

<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

- A mi zawsze powtarzano, że "Jeśli ci się nudzi, to się rozbierz i ciuchów pilnuj" - zaśmiałem się i zaprzestałem swoich ruchów na sekundę. Wyszczerzyłem się jak głupi i pocałowałem lekko podbrzusze chłopaka, po czym podgryzłem je lekko. - Więc jeśli nie chodzi ci o "Costin rozbierz mnie", to o co? Jak na moje oko, podoba ci się to, nie prawdaż? Uciekasz wzrokiem bo tak uroczo się zawstydzasz - zaśmiałem się cicho i ponownie złączyłem nasze usta. Wplątałem palce lekko w jego włosy i odsunąłem się kawałek, jednak nasze usta dalej się o siebie ocierały, gdyby któryś z nas się odezwał.
- Nie całuj mnie, kiedy robiłeś to kilka sekund temu z moim brzuchem - warknął cicho i odwrócił głowę zaczerwieniony.
- Przypomnę ci, że jeszcze nie tak dawno używałem swoich ust by zaspokoić cię niżej i również całowałem po incydencie - przypomniałem mu kąśliwie i zacząłem chichotać.

<Mahi?>

7 grudnia 2016

Od Mahiru CD Costina

-Mhmm-mruknąłem w zamyśleniu. Odwróciłem głowę w bok, unikając spojrzenia chłopaka.
-Coś nie tak?-Zapytał, przekrzywiając głowę.
-Nie, nie-uśmiechnąłem się lekko-zamyśliłem się.
-Ej, poróbmy cośśśś-powiedział, bawiąc się moją grzywką.
-Co proponujesz?-Mruknąłem.
-Hm... Możemy zagrać w butelkę na rozbieranie, w koszykówkę na rozbieranie...-Odparł szybko.
-A może coś normalnego?-Spojrzałem na niego spode łba.
-Wtedy nie jest tak fajnie-odparł z uśmiechem. Po tych słowach ujął palcami górną część moich spodni, ściągając powoli materiał w dół.
-Powiedziałem, że mi się nudzi, a nie "Costin, rozbierz mnie"-burknąłem z udawanym wyrzutem.


<Costin?>

6 grudnia 2016

Od Arii

Siedziałam w ławce i patrzyłam na pomazany podręcznik od chemii. Jakieś wzory, jakieś nazwy... Nudy! Walnęłam głową w biurko. "Do czego nam się to przyda?!" Chciałam wrzasnąć. Wzięłam swój długopis i zaczęłam rysować w książce, męskie genitalia. Nie miałam talentu artystycznego, a to było łatwe, dlatego od razu wiedziałam co mam rysować. Kiedy skończyłam, odsunęłam się lekko od ławki, położyłam na niej nogi, zamknęłam oczy i odpłynęłam...
***
- Aria! - usłyszałam skrzeczący głos
- Mamo... Jeszcze pięć minut... - jęknęłam
- Nie! Za pięć minut kończy się lekcja! Idziemy do dyrektora!
Zmrużyłam oczy. Nagle ktoś mnie szarpnął, a ja straciłam równowagę i wylądowałam na ziemi. Spojrzałam w górę. Nade mną stała nauczycielka. Powoli wstałam, ale nie zdążyłam uciec, bo wiedźma złapała mnie za ramie i zaprowadziła do dyrektora. Szłam korytarzem, oglądając podłogę. Pazury bestii wpijały mi się w rękę, a kiedy próbowałam się wyrwać, wchodziły jeszcze głębiej. Stanęłyśmy przed drzwiami dyrektora. Nauczycielka zapukała, nadal mnie trzymając.
- Proszę!
Gabinet był czerwony, ściany były w książkach, a na końcu pokoju, stało drewniane biurko, z porozrzucanymi papierami. Za biurkiem, zaś siedział sędziwy mężczyzna, w okrągłym, srebrnych okularach.
- Panie dyrektorze, ona zasnęła na mojej lekcji - powiedziała stanowczo pani Madeline.
- Dobrze, proszę nas zostawić, a ty usiądź - powiedział pedagog i wskazał na fotel naprzeciwko niego. Zrobiłam co kazał. Jednak po wyjściu nauczycielki, nikt nie zdążył nic powiedzieć, ponieważ drzwi się otworzyły.

< Tajemniczy ktosiu?>

5 grudnia 2016

Od Costina cd Mahiru

Westchnąłem zrezygnowany i naburmuszyłem się. Spojrzałem w głąb mangi z nudów zacząłem ją czytać, skutecznie uniemożliwiając to Mahiru. Uśmiechnąłem się złowieszczo i przeszedłem na swoje łóżko. Nie zdążyłem jednak przeczytać niczego sensownego, gdy książka została wyrwana mi z rąk, a Mahi wkurzony siedział na moim brzuchu, z typową żądzą mordu w oczach. Uśmiechnięty uniosłem drwiąco brwi do góry i zachichotałem cicho.
- Jedynym, który ma tutaj uprawnienia, do zabijania jestem ja. Ty się w to nie mieszaj, mon cheri - szepnąłem cicho i przewróciłem nas tak, że brunet znów był na dole. - Jak to możliwe, że cokolwiek się stanie, ty zawsze lądujesz pode mną? - zapytałem, udając głupiego. Zafascynowany naszą pozycją podgryzłem jego szyję, tworząc kilka malinek i złączyłem delikatnie nasze usta. - Czego kolwiek nie robię, pamiętaj, że cię kocham.

<Mahi? Brak weeenyy>

4 grudnia 2016

Od Mahiru CD Costina

-Nawet nie starałeś się o moją uwagę, więc jak miałbym Cię ignorować?-Burknąłem, odwracając głowę.
-Ale ja się nudzęęęęę-mruczał.
-Ja też się nudzę, co w związku z tym? Zajmij się sobą-burknąłem obojętnie.
-Ale samemu jest nudno, poróbmy coś razem! Poza tym, obiecałeś wcześniej, że możemy się...-Uniósł brwi wymownie i już miał skończyć mówić, kiedy ja przerwałem:
-Nic nie obiecywałem-stwierdziłem krótko.


<Costin?>

Od Koito CD Reik'a

Obudziłam się w gabinecie pielęgniarki. Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej. Poczułam dziwny ucisk na lewym nadgarstku i prawej kostce. Zerknęłam szybko na te miejsca i zauważyłam bandaże.
-Co jest?-Zapytałam krótko, nawet nie oczekując od nikogo odpowiedzi.
-Spadliśmy ze schodów i mocno oberwałaś-usłyszałam męski głos. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. W rogu gabinetu stał ten sam chłopak, co przedtem.
-Spadliśmy?-Powtórzyłam zdziwiona.
-Noo... To znaczy... Schodziłem po schodach i na Ciebie wpadłem. No i spadłaś w dół i zemdlałaś-objaśnił. Zmarszczyłam brwi, po czym wstałam i jak gdyby nigdy nic, wyszłam z gabinetu.
-A gdzie "dziękuję"?-Zapytał głośno.
-To ty zrzuciłeś mnie ze schodów, więc nie zamierzam Ci dziękować-odparłam.


<Reik?>

Od Reik'a CD Koito

Dziewczyna odszedła. Do Bishoujo to jej daleko...-Pomyślałem. Dalej będąc spizganym otworzyłem drzwi i wyszedłem ze szkoły. Od razu zaatakował mnie niedźwiedź i trafiłem do gabinetu pielęgniarki. Zabandarzowali mi ta poszarpaną rękę i nogę. Nigdy już nie wezmę tego gówna od Ragnarok'a...-Mówiłem sobie wychodząc. Kiedy szedłem po schodach przewróciłem się i wpadłem na kogoś. Kiedy się podniosłem zobaczyłem że to ta sama dziewczyna co wcześniej.
-Żyjesz?-zapytałem widząc że leży z zamkniętymi oczami.

<Koito?>

Od Costina cd Mahiru

Uśmiechnąłem się zwycięsko i pociągnąłem go za rękę za drzwi. Splotłem nasze dłonie w ciepłym uścisku i uśmiechnąłem się wdzięcznie. W ciągu kilkunastu minut znaleźliśmy się w budce z kebabami i zajadaliśmy się wielkimi bułkami pełnymi mięsa. Mój burczący żołądek dał o sobie znać, gdy tylko odpakowałem folię aluminiową. Wgryzłem się w bułę, tym samym uwalniając brzuch od tortur.
- Smacznego - mruknąłem z pełnymi ustami i wytarłem kąciki kciukiem. Westchnąłem cicho i uniosłem wzrok na brązowe tęczówki z uwagą skanujące zawartość potrawki. Zachichotałem cicho i wróciłem do spożywaniu pokarmu.
- Wzajemnie - powiedział i sam zaczął konsumować. Jakieś pół godziny później znowu siedzieliśmy w pokoju znudzeni życiem. Mahiru czytał te swoje mangi, a ja bawiłem się z czarnym futrzakiem, który ciągle próbował wdrapać mi się na kolana. Znudzony wstałem z dywanu i wyrwałem chłopakowi książkę z rąk.
- Ignorujesz mnie - warknąłem i położyłem się na nim niezadowolony.

<Mahi?>

Aria Chloe Hamada

GODNOŚĆ: Aria Chloe Hamada
PSEUDONIM: Po prostu, Aria. Może być czasami Ari, ale mogą ją tak nazywać tylko bardzo bliskie jej osoby.
ROLA: Diabeł
WIEK: 15 lat
PŁEĆ: Kobieta
POCHODZENIE: Wielka Brytania, Walia, Cardiff
ORIENTACJA: Biseksualna
ZAUROCZENIE: Zgaduję, że na razie w nikim, ale może kiedyś kogoś pozna?
CHARAKTER: Aria ma bardzo trudny charakter. Jest typową, zbuntowaną nastolatką. Kiedy nie spodoba się jej czyjeś zdanie, zaczyna się strasznie kłócić. Jej słowo zawsze jest najważniejsze. Lubi chłopaków takich jak ona. Żeby pokazać jaka jest zbuntowana, farbuje co tydzień włosy i wkłada kolorowe soczewki do oczu. Takiego zachowania nauczyła się od przyjaciółki - Jessici.
UMIEJĘTNOŚCI: 
- Potrafi mówić po portugalsku
- Pięknie śpiewa
- Jest wytrzymała i lubi szybko biegać
O POSTACI: Kiedy Aria miała trzynaście lat, mieszkała jeszcze z rodzicami w Walii. Miała tam jedną przyjaciółkę. Zapytacie, czemu tylko jedną? To wszystko przez jej nietypowy charakter. Wtedy była nieśmiała, nie potrafiła rozmawiać z nieznajomymi, a jej przyjaciółka wręcz przeciwnie. Jessica była typową "dresiarą". "Masz coś do mnie?!" i tym podobne. Kiedy się urodziła, jej rodzice marzyli o kujonce, ale dziewczyna wpadła w złe towarzystwo, tak jak Aria. Spotkały się po lekcjach. Ari jak zwykle wracała szybko do domu, kiedy Jessica ją zaczepiła i zaczęła wyzywać od szmat i dziwek. W następnych dniach działo się dokładnie to samo. Aria miała tego dosyć. Pewnego dnia znowu spotkała Jessicę, ale tym razem było na odwrót. To Ari zaczęła wrzeszczeć na dresiarę. Zaimponowało to Jessie i zaproponowała jej przyjaźń. Aria nigdy nie miała przyjaciela, dlatego od razu się zgodziła. Przez rok Jessica ją bardzo zmieniła. Do tego w domu miała patologię. Ojciec był alkoholikiem i Aria codziennie modliła się, żeby nie wracał do domu. Jednak kiedy to robił, bił ją, krytykował jej włosy. Jej matka pracowała w zakładzie pogrzebowym na cmentarzu, w którym też mieszkali. Aria często chodziła pomiędzy grobami i czytała nazwiska, aż wreszcie nauczyła się ich na pamięć. Jak skończyła czternaście lat, rodzice ją wysłali do Ameryki, do internatu.
INNE: 
- Mierzy 165 centymetrów wzrostu
- Waży 40 kilogramów
- Jej ulubiony owoc to pomelo
- Ma świetny wzrok
- Ulubiony kolor to granatowy
- Jej naturalny kolor włosów to rudy
- Jej ojciec jest z Japonii, a matka z Walii
- Ma walijski akcent
- Ma węża Black'a 
- Tak wyglądała kiedy była młodsza: 1 || 2 

3 grudnia 2016

Od Koito CD Reik'a

Nie odpowiedziałam. Wyrwałam dłoń z uścisku nieznajomego i przyspieszyłam. Podwinęłam rękawy mundurka i skręciłam gwałtownie w prawo, kierując się w stronę budynku szkoły. Zauważyłam ściany za kilkoma drzewami, co oznaczało, że zostało raptem kilka metrów biegu.
Pokrzepiona na myśl o wbiegnięciu do szkoły, jeszcze bardziej przyspieszyłam, a nieznajomy chłopak był tuż za mną. Czym prędzej wbiłam do budynku, rozglądając się za czarnowłosym.
Ten przypędził dosłownie po kilku sekundach. Zamknęłam drzwi wejściowe, wyglądając przez szybę, czy niedźwiedź odpuścił. Nie było go na horyzoncie, więc odetchnęłam z ulgą.
Poprawiłam torbę na ramieniu i już miałam skierować się w swoją stronę, kiedy nieznajomy odezwał się:
-I tak po prostu sobie idziesz?
Spojrzałam na niego obojętnie i w pierwszej chwili nic nie odpowiedziałam. Wzruszyłam tylko ramionami.
-A co niby miałabym zrobić?-Mruknęłam cicho, patrząc na chłopaka z rękami w kieszeniach-Przedstawić się, jak jakaś bishoujo z anime? Raczej podziękuję.


<Reik?>

Od Reik'a

Było popołudnie. Dopiero skończyłem szkołe więc byłem wykończony. Poszedłem do lasu odpocząć i przy okazji zapalić jointa. Tak się ujarałem że zrobiłem się głodny i zacząłem szukać jedzenia po lesie. Kiedy zobaczyłem jamę niedźwiedźia wszedłem do niej i zacząłem szukać miodu. Kiedy zobaczyłem właściciela jamy zacząłem uciekać. Nagle na jakiejś dróżce wpadłem na dziewczynę.
-SPIERDALAJ!-krzyknąłem.
-Że co?!
-To!
Pokazałem na biegnącego niedźwiedźia, złapałem ją za rękę i zacząłem uciekać.

<Koito?>

Lepiej być o trzy godziny za wcześnie...

...niż o minutę za późno.
https://49.media.tumblr.com/b507f02893ea897e54e3d29cb29dad51/tumblr_o1zfpsbyqx1utk6i1o2_500.gifGODNOŚĆ: Koito Minase
PSEUDONIM: Zazwyczaj po prostu Koito, ale raczej nie obrazi się, jeśli nazwiesz ją inaczej.
ROLA: Z charakteru trudno określić, do której grupy się zalicza, ale jest Aniołem.
WIEK: 15 lat
PŁEĆ: Kobieta ♀
POCHODZENIE: Jej ojciec był Polakiem, a matka Japonką, tak więc jest pół-Japonką, pół-Polką.
ORIENTACJA: Koito określa samą siebie jako aromantyczną i aseksualną.
ZAUROCZENIE: -
CHARAKTER: Koito jest typem osoby, która trzyma się na uboczu. Preferuje własne towarzystwo, więc jak można się domyślić, nie ma ona przyjaciół. Utrzymuje między sobą, a innymi duży dystans. Ma powściągliwą osobowość i niewiele się odzywa. Czasem nawet ignoruje ludzi, którzy do niej mówią, przez co często jest określana jako niemiła. Jednakowoż, gdy pozna się ją bliżej, jest całkiem w porządku. Chociaż jeszcze nigdy nie miała bliższych przyjaciół, jest pewna, że zrobiłaby dla nich wszystko. Ma problemy z ukazywaniem swojej "dziewczęcej" strony, przez co jest typową chłopczycą. Po bliższym poznania jest bardziej przyjacielska i odrobinkę bardziej otwarta.
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Koito jest mistrzynią w mahjongu i sudoku
  • Całkiem ładnie śpiewa 
  • Przedmiotami, z których od zawsze miała najlepsze oceny, są angielski i WF
O POSTACI: Darujmy sobie historię jej życia, po prostu zapisała się do tej szkoły, tyle w temacie. Ma chorofobię, oznacza to, że panicznie boi się tańczyć. Ma też lekką gimnofobię, czyli strach przed nagością. W związku z tym nie lubi chodzić na plażę, albo basen, bo jest zazwyczaj zmuszona ubierać się w strój kąpielowy.
INNE:
  • Ma alergię na wszelkie pyłki kwiatów i drzew, ma też alergię na kiwi
  • Choruje na cukrzycę
  • Zawsze nosi na szyi słuchawki, które są połączone bezprzewodowo z jej telefonem
  • Ma tendencję do dodawania dużej ilości cukru do napojów
  • Farbuje włosy. Różowy kolor wziął się stąd, że to była pierwsza lepsza farba, jaką zobaczyła w sklepie. Nikt nie wie, jaki jest jej prawdziwy kolor włosów
  • Głos - Klik
  • Chciałaby mieć kota, albo psa. Planuje odwiedzić wkrótce schronisko i wybrać jakiegoś zwierzaka
  • W dzieciństwie została ugryziona przez dobermana i od tamtego momentu ma niewielką bliznę na łydce
  • Jej ulubioną przekąską jest bułka z yakisobą
  • Jest płaska jak deska
  • 161cm wzrostu

Od Mahiru CD Costina

Spojrzałem na Costina niezobowiązującym, obojętnym wzrokiem i uniosłem brwi.
-A ty co byś wolał?-Zakpiłem, wciąż z nieczytelnym wyrazem twarzy.
-Hm... Najpierw na kebsa, a potem...-Zaczął, ale nie dokończył. Aby zobrazować swoje myśli, uniósł kilka razy brwi w wymownym geście.
-W takim razie idziem na kebsa-odparłem, odpychając go i kierując się w stronę wyjścia, przy którym stały moje buty.
-A jak wrócimy do pokoju, to...?-Zapytał z tą samą, dziwną miną.
-Pożyjemy, zobaczymy-burknąłem, wiążąc sznurowadła.


<Costin?>

2 grudnia 2016

Od Costina cd Mahiru

Przewróciłem oczami i westchnąłem rozdrażniony.
- Niech ci będzie - warknąłem i odsunąłem się nieznacznie, puściłem jego dłonie. - Pasuje? Nie żebym miał cię zgwałcić czy coś. Nie potrafisz się bawić - mruknąłem i wstałem, bo nagle zrobiłem się głodny. - Idę po kebaba, chcesz też? - zapytałem i zacząłem się ubierać. - Chyba, że chcesz wrócić do tego co przerwałem? Wiesz, tak też mogę się najeść - zaśmiałem się i znów stanąłem nad nim.

<Mahi?>

Od Mahiru CD Costina

Podkurczyłem nogi, próbując zniechęcić Costina do dalszych działań, ten jednak to zignorował. Na kilkanaście sekund zacisnąłem zęby i spróbowałem ponownie, wciąż bez skutku.
-Z-zostaw, no-jęknąłem, próbując uwolnić nadgarstki z żelaznego uścisku chłopaka. Przesunąłem się kilka centymetrów w prawo, próbując oddalić się od Costina. W odpowiedzi czarnowłosy przyciągnął mnie do materaca i odezwał się cicho:
-Miałeś być grzeczny, nie pamiętasz?
Otworzyłem mimowolnie usta, żeby coś powiedzieć, ale jednak zdecydowałem się nic nie mówić. Kropelka śliny wypłynęła mi z ust, a przez to, że Costin trzymał moje nadgarstki, nie miałem nawet jak jej zetrzeć. Zacisnąłem zęby w zdenerwowaniu, po raz kolejny próbując wyrwać ręce z jego uścisku.

<Costin?>

1 grudnia 2016

Od Desiderii

 Zdecydowanie nie lubię szkolnych wycieczek w miejsca pełne ludzi. To najgorszy pomysł, jaki tylko może być- wysłać taką mnie do centrum większego miasta. Tłum gapiów, szepczących coś do siebie i wskazujących na mnie. Czuję, jak czerwienię się, słysząc niezbyt pochlebne opinie na temat mojego wyglądu zewnętrznego. Dyrektor próbuje uspokoić tutejszych mieszkańców. Tak trwa to do momentu zakwaterowania w hotelu.
 Taszcząc torbę po obitych czerwonym materiałem schodach, trafiam do ładnie urządzonego, dwuosobowego pokoju. Ciekawe, kogo mi przydzielili na te trzy dni w Denver? Gdzieś w środku tli się iskierka nadziei, że może trafi mi się ktoś miły, bez uprzedzeń. Niestety takich jest mało. Ile ja bym dała, żeby Mia nadal przy mnie była.
 Drzwi otwierają się, szybko odwracam głowę w ich stronę. Niestety moja nadzieja szybko znika, na widok zupełnie obcego mi chłopaka. Ech... zapowiada się ciekawie.

[Paniczu?]

30 listopada 2016

Od Reik'a

Szedłem powoli przez miasto. Cały czas czułem że ktoś mnie obserwuje i za mną idzie, więc postanowiłem skręcić w jakąś ciemną uliczkę i sprawdzić kto to. Stałem tyłem kiedy nagle usłyszałem czyiś głos.
-Oddawaj pieniądze, albo cię zarżnę!-Krzyknął zamaskowany facet za mną.
-Pan mnie chyba z kimś pomylił...-Odpowiedziałem odwracając się.
-Dawaj kasę!
Podszedł i wyciągnął nóż. Złapałem go za rękę i próbowałem go zabrać. Po chwili mi się to udało ale zostałem lekko zraniony w lewy bok. Poderżnąłem mu gardło i od razu złapałem się za ranę. Ubranie całe do prania...-Pomyślałem. Nagle zobaczyłem jakiegoś chłopaka który patrzył się z przerażeniem w oczach na mnie. Odwrócił się i chciał uciekać ale rzuciłem mu nożem w kolano i upadł na ziemie. Po chwili walnąłem się w czoło i pomyślałem: Jebane przyzwyczajenie...
-Żyjesz?-Zapytałem podchodząc.
-Coś ty mi zrobił?!
-Czyli żyjesz. W sumie szkoda, ale niech będzie.
< Rey?>

Od Reik'a

Był późny wieczór. Miałem męczący dzień w szkole więc postanowiłem przespacerować się po lesie. W końcu, po bardzo długim czasie znalazłem spokój. Jedyna co słyszałem to szum drzew i śpiew ptaków. Udało mi się nawet zobaczyć kilka zwierząt. Po spacerze postanowiłem położyć się pod dużym drzewem i spróbować zasnąć. I już prawie zasnąłem gdy nagle, usłyszałem głośny krzyk po czym poczułem ból.
-Co do...!
Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem na swoich kolanach różowowłosą dziewczynę.
-Halo, żyjesz?
-Moja noga...-Jęknęła.
< Mia?>

Od Costina cd Mahiru

Zaśmiałem się cicho. Patrząc głęboko w oczy Mahiru zacząłem kręcić kółka palcem, na wewnętrznej części jego uda.
- Za to ty jesteś przerażająco gorący - mruknąłem i przygryzłem lekko dolną wargę, zerkając w dół. - I chyba masz tutaj mały problem - wymruczałem, stukając palcem w miejsce centralnie pomiędzy nogami, które powoli zaczęło się podnosić. Przygryzłem swój palec wskazujący, rozmyślając co zrobić dalej.
- Zejdź ze mnie - warknął brązowooki, za wszelką cenę próbując wyrwać dłonie z mojego uścisku. Wysunąłem dolną wargę w niezadowoleniu.
- Zachowujesz się teraz jak niegrzeczny chłopiec. Nie myślisz, że trzeba cię ukarać, kochanie? - warknąłem cicho i mocniej przyszpiliłem go do łóżka. - Zachowuj się, albo posunę się o wiele dalej, jak stymulowanie twojego członka.

<Mahi? Człowiek, który zabiera wenę pozdrawia ;D>

Od Mahiru CD Costina

-M-masz zimne ręce-wykrztusiłem, wijąc się na boki. Costin jednak to zignorował, aby po kilku sekundach zacisnąć mocniej swoje ręce na moich nadgarstkach. Przeszedł mnie gwałtownie dreszcz, więc wypiszczałem:
-Masz cholernie zimne ręce!-Powtórzyłem.
-Tak?-Odparł, udając zaskoczenie-w takim razie je sobie nagrzeję.
Po tych słowach wsunął jedną rękę pod moje... A w zasadzie to jego spodnie, czyli te, które miałem na sobie. Podskoczyłem, nie spodziewając się takiego obrotu spraw. Costin położył dłoń na moim lewym biodrze.
-Nadal są zimne?-Zapytał unosząc brwi.
-Tak-odparłem zdenerwowany, gdyż przeszedł mnie kolejny dreszcz.

<Costin?>

28 listopada 2016

Od Sage cd Rey'a

- Spalisz firanki - mruknęłam i wtuliłam twarz bardziej w jego koszulkę. Rey westchnął zrezygnowany, ale nie przestał bawić się płomieniem. Zerknęłam w stronę jego dłoni i zaczęłam wpatrywać się w płomień. Zmniejszał się i zwiększał, tańczył wokoło, dzięki naszym oddechom. Zafascynowana rażącym płomieniem nie zwróciłam uwagi na powracający prąd. Po chwili oderwałam wzrok od ognia i spojrzałam Reyowi prosto w oczy. Zdając sobie sprawę z tego co robię, wyrwałam się z jego objęć i odsunęłam zarumieniona. - To ja... Ten no. Idę się myć - mruknęłam i zgarnęłam pierwsze lepsze ubrania, które były na wierzchu i sięgnęłam jeszcze po czysta bieliznę. W ekspresowym tempie wparowałam do łazienki i ogarnęłam wszystko co miałam ogarnąć. Nie zorientowałam się jednak, że wzięłam samą rozciągłą koszulkę Rey'a. Uderzyłam się z całej siły w twarz i zobaczyłam jeszcze, że zapomniałam o ręczniku. - No chyba cię Boże popierdoliło - warknęłam i wydusiłam mokre włosy. Poczekałam długą chwilę, aż moje ciało wyschnie i ubrałam, to co miałam, odkrywając, że przydłuża koszulka, która sięgała mi do połowy kolan miała tez dość duży dekold. Jęknęłam zrezygnowana i podciągnęłam go do góry, by zakryć gołe piersi i postanowiłam wyjść z łazienki.

<Rey?>

Od Leona - Cd. Sephriny

 Patrzę zdezorientowany to na pielęgniarkę, to na Sephrinę. Co tu się wyprawia? Z jednej strony czerpię z tej sytuacji dziwną uciechę, z drugiej zaś nieco się boję. Odwzajemniam uścisk dziewczyny, pomimo tego dziwnego uczucia wewnątrz, jakby tysiące emocji zderzało się ze sobą i tworzyło nowe w zastraszającym tempie. Na widok rumianej twarzy mojej przyjaciółki znajomej, serce zaczyna mi walić. Czuję, jak sam oblewam się mocnym rumieńcem.
 Dziwne.
 Nowe.
 Uczucie.
 Jakby stado motyli wzbijało się w powietrze, łechtając skrzydełkami wnętrze mojego brzucha. Wolną rękę wyciągam do dość oryginalnej kobiety, uśmiechając się najlepiej, jak tylko potrafię.
 — Tak, to chyba ja.
 — Że też cię nie poznałam... Jak tam szyja?
 — No... — Napotykam zaniepokojony wzrok mojej towarzyszki. — Jest o wiele lepiej, guzki już nie bolą i ogólnie czuję się, jak młody bóg! Ale t chyba po mnie widać. — Śmieję się nieco zbyt nerwowo. Nigdy nie byłem aż tak dobry we wciskaniu kitu w obecności osób, na których mi zależy.

[Seph?]

Albo znajdę drogę, albo ją sobie sam utoruję


GODNOŚĆ: Reik Haderon
PSEUDONIM: Brak.
ROLA: Diabeł. Prosto z czeluści piekieł!
WIEK: 16 lat.
PŁEĆ: Mężczyzna.
POCHODZENIE: Polska.
ORIENTACJA: Heteroseksualny.
ZAUROCZENIE: Nikt.
CHARAKTER: Reik ma dosyć trudny charakter... A przynajmniej trudny do opisania. Często jest wredny i sarkastyczny, tym samym trudno jest do niego dotrzeć. Często też jest niebezpieczny i przebiegły. Ma kryminalną przeszłość, należał do różnych gangów, często był prawą ręką ich przywódców a w jednym nawet nim był. Lecz jednak coś się z nim stało. Od jakiegoś roku męczy go poczucie winy i powoli się zmienia. On zarówno chce tej zmiany jak i nie. Dlatego raz jest dla kogoś wredny a raz bardzo miły, ale dalej ma skłonności do przestępstw więc radzę uważać jeśli chcecie mieć z nim jakikolwiek kontakt.
UMIEJĘTNOŚCI:
-Doskonale oszukuje we wszystkie gry hazardowe
-Urodzony strateg
-Potrafi otwierać zamki za pomocą wytrychu
-Włamie się wszędzie
-Doskonały zabójca i skrytobójca
O POSTACI: Kiedy był dzieckiem został porzucony przez matkę. Do wieku 13 lat mieszkał w domu dziecka aż stamtąd uciekł. Później dołączał do różnych gangów, okradał sklepy, włamywał się do banków, uczył się walczyć a czasem też zabijał ludzi. później jednak, zaczął się powoli zmieniać. Z tego też powodu jest tutaj.
INNE:
-Ma psa o imieniu Idiota, imię jest stąd że jest bardzo głupi. Chociaż czasami ma przebłyski wiedzy, i to większe niż u niejednego geniusza.
-Pod łóżkiem chowa prawdziwy pistolet i naboje.
-Jest dosyć zamknięty w sobie.

Od Costina cd Mahiru

- W kwestji obmacywania ciebie, nigdy nie jest wystarczająco - mruknąłem i oparłem brodę na piersi Mahiru.
- Daj mi spokój - warknął i znowu sięgnął po Mangę. Prychnąłem niezadowolony i przytrzymałem jego nadgarstek.
- Widziałeś mnie na rozpoczęciu roku? - zapytałem, unosząc brwi. - Nadsl mam ten czarny krawat, który zwisał mi z szyi - warknąłem. - Mogę cię nim związać, żebyś w końcu zainteresował się moją osobą - zmarszczyłem brwi dostadnie i zbliżyłem nasze twarze do siebie, a ręcę Mahiru uniosłem nad jego głowę, podtrzymując je tam jedną ręką, drugą zaczynając jeździć po jego klatce piersiowej.


<Mahiru?>

27 listopada 2016

Od Mahiru CD Costina

Prychnąłem coś i sięgnąłem po mangę, która leżała koło mojego łóżka, na biurku. Costin złapał mnie jednak za nadgarstek i przycisnął do materaca.
-Nu. Teraz poświęć swoją uwagę mojej osobie, a nie jakiejś mandze-skarcił mnie.
-I tak poświęciłem Ci dzisiaj dużo uwagi, jak na jeden dzień-mruknąłem znudzony.
-Nie, bo siedzenie na lekcjach się nie liczy. Poza tym, dzisiaj i tak mało Cię molestowałem-odparł przez śmiech.
-Mało? Według ciebie macanie po kroczu to mało?-Warknąłem zniecierpliwiony.


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

- W sensie w górę i w dół? - zaśmiałem się i poruszyłem dłonią dla przykładu. Przejechałem językiem po szyi Mahiru, by podgryźć punkt przy krtani. Pomimo wszystkich protestujących ruchów chłopaka, nie miałem zamiaru przestać.
- Zabierz tą rękę! - warknął i odwrócił głowę w moją stronę, przez co dostałem w czoło z jego brody. Zacząłem chichotać pod nosem i cmoknąłem go w usta.
- Nie powiesz mi, że ci się to nie podoba prawda? Czuję przecież - odpowiedziałem z wyrzutem i zaprzestałem swoich ruchów. - Dobre więc, radź sobie z tym sam, mon cheri - powiedziałem i wróciłem do bezpodstawnego przytulania. Złączyłem razem nasze dłonie, by zablokować brązowookiemu jakiekolwiek ruchy i przycisnąłem go do materaca, kładąc głowę na jego piersi i wpatrując się w niego niewinnie.

<Mahi?>

Od Mahiru CD Costina

-N-nie założyłem bokserek-warknąłem, próbując się wyrwać z objęć Costina.
-To nawet lepiej-odparł, kładąc mi dłoń między nogami. Zaczerwieniłem się na policzkach, więc złapałem chłopaka mocno za nadgarstek, próbując przesunąć jego rękę na bok. Ten jednak nie ustępował. Zakryłem twarz dłońmi z nadzieją, że zakryję dzięki temu rumieniec na twarzy.
Przeszedł mnie zimny dreszcz, więc odezwałem się:
-M-może być przesunął tę rękę?


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

- Będziesz jeszcze bardziej uroczy - mruknąłem i pstryknąłem małą kiteczkę palcami.  Zaśmiałem się cicho i wtuliłem nos w szyję Mahiru. - Kocham cię - wyszeptałem jeszcze, zanim nie wtuliłem się w niego jeszcze bardziej. Widząc naburmuszoną minę brązowookiego zdjąłem gumkę z jego włosów i roztrzepałem je ręką, by układały się normalnie.
- Dzięki - powiedział i chciał zejść z mojego łóżka.
- Nie tak szybko, princesse (księżniczko). Śpimy razem - zaśmiałem się i przyciągnąłem Mahiru jeszcze bardziej do siebie, tym samym nie dając mu jakiegokolwiek dostępu, do uwolnienia się z moich objęć.
- Znowu zaczynasz z francuskim? - mruknął, nie bardzo zadowolony z obrotu spaw. Zachichotałem w jego włosy.
- Ja nigdy z nim nie skończyłem. Z tobą też jeszcze nie - powiedziałem i poruszyłem wymownie brwiami, dłonią zjeżdżając na jego krocze.

<Mahi?>

Od Sephriny - Cd. Leona

Ułożyłam się jak najwygodniej mogłam, jedną ręką, przypinając wszystkie kabelki, których pozbyłam się jakieś trzy minuty temu. Przyglądałam się wtedy również rudzielcowi, spoglądającemu gdzieś w głąb sali. Mój wzrok jednak po chwili padł na jego szyję, szczelnie owiniętą bandażem. Zaczęłam się wtedy martwić... Bardzo martwić... Nie pamiętam bym kiedykolwiek się tak czuła. Splotłam nasze palce u dłoni, ściskając je delikatnie. Chłopak lekko zdziwiony, odwrócił się powolnie. Przyznam sama się zdziwiłam. Pierwszy raz w życiu zrobiłam coś takiego, to był czysty odruch. Wszystko działo się automatycznie. Dopiero  gdy Leon zajął miejsce na stołku, obok mojego łóżka zdołałam się odezwać.
- Co ci jest..? - spytałam drzacym głosem.
- Nic wielkiego, bedzie dobrze - odparł z lekkim uśmiechem.
Wtedy nie wiedziałam czy mówił prawdę, czy tylko chciał żebym się nie martwiła.
- A ty... Jak się czujesz? - przerwał mi rozmyślania.
- Ja... - nie zdarzyłam dokończyć, gdyż przed moim łóżkiem, stanęła grubsza kobieta.
Ratownik który pomógł mi w karetce. Brunetka uśmiechnęła się wesoło, patrząc na naszą dwójkę.
- Oooo to ty musisz byc tym Leonem! - powiedziała rozradowana.
W tamtym momencie, zrobilam się czerwona jak burak i zakryłam twarz kołdra, by tylko katem oka obserwować cała sytuację. Ścisnęłam mocniej dłoń chłopaka, przytakując kobiecie.
<Leo?>

Od Mahiru CD Costina

-Według mnie tak, a ty co sądzisz?-Zapytał, przejeżdżając dłonią po moim ramieniu.
-Ja nic nie sądzę-odparłem wymijająco, odwracając wzrok. Zlałem się rumieńcem, więc próbowałem się nieco odsunąć od chłopaka. Ten jednak przyciągnął mnie do siebie śmiejąc się cicho.
-Ty zawsze tak wymijająco odpowiadasz-westchnął, przeczesując moje włosy dłonią.
-Phi-mruknąłem.
-Ciekawe, jak wyglądałbyś w kitce-zastanowił się na głos.
-Co?-Zapytałem, ale Costin nie odpowiedział. Sięgnął ręką do szafki koło łóżka i wyciągnął z niej gumkę do włosów. Złapał mnie delikatnie za grzywkę i zebrał z boków głowy włosy, po czym związał je w "kucyka".
-Skąd ty masz takie pierdoły, jak gumka do włosów?-Zapytałem nagle.
-Czasem związuję, bo mam długie włosy-odparł szybko.
-To czemu związujesz je mi? Są mokre, potem będą mi tak sterczeć-burknąłem.


<Costin?>

26 listopada 2016

Od Costina cd Mahiru

Zaśmiałem się cicho.
- Z tego co wiem, to ja jestem zboczeńcem w tym związkiem - mruknąłem i poklepałem miejsce obok siebie. - Chodź tu do mnie.
Mahiru bez zbędnego protestu przydreptał do łóżka i usiadł we wskazanym miejscu. Pokazałem palcem na swoje usta. - Buzi - wymamrotałem i zrobiłem dzióbek. Brązowooki przewrócił oczami, ale wytworzył krótki kontakt między naszymi ustami. Objąłem go ramieniem i przysunąłem do siebie. - A co gdybym ja miał to siedem centymetrów więcej? Wytwarzałoby to więcej przyjemności, gdyby jednak było to 31 centymetrów?

<Mahi? zbok xdd >

Od Mahiru CD Costina

-Dzięki-mruknąłem szybko, podchodząc do szafy. Przetrzebiłem ją, szukając wspomnianych przedtem spodni. Kiedy w końcu je odgrzebałem, schyliłem się i naciągnąłem je na nogi. Okazały się jednak stanowczo za duże.
-Ale ty masz gigantyczne ciuchy-stwierdziłem nagle.
-To ty jesteś mały-odparł przez śmiech.
-Nie jestem aż taki niski-odmruknąłem-jesteś tylko siedem centymetrów wyższy ode mnie...
-Siedem centymetrów ma znaczenie-stwierdził, unosząc brwi wymownie. Podskoczyłem, lekko zaskoczony.
-Ale odbieraj to jak chcesz-dodał po namyśle.
-Nie rób ze mnie zboczeńca-zaśmiałem się.



<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

- Prawdopodobnie w tej kupie brudnych ubrań - wymamrotałem, wskazując palcem na stertę ubrań pod oknem. - Jeżeli nie chcesz się natknąć na gacie, które miałem na sobie kiedy waliłem konia, to lepiej tam nie szperaj - dodałem i wróciłem do przeglądania instagrama, nie zaszczycając Mahiru ani jednym spojrzeniem.
- Trzeba to zanieść do pralni - westchnął, jeszcze bardziej obniżając bluzę. Zaśmiałem się cicho.
- Jeśli twój kuper nie chce dalej marznąć to weź moje dresy z szafy. Takie zielone, specjalnie ocieplane na zimę. Jutro zaniosę te ciuchy do prania, nie martw się - mruknąłem cicho.

<Mahi Mahi?>

Od Mahiru CD Costina

Nie odpowiedziałem nic, tylko prychnąłem krótko.
-Idę się kąpać-odezwałem się, chociaż wiedziałem, że Costin ma słuchawki. Wziąłem ręcznik z szafki i wszedłem do łazienki. Odkręciłem ciepłą wodę, a kiedy ta się nagrzewała, zacząłem się rozbierać. Wszedłem do prysznica i szybko się wykąpałem. Kiedy wyszedłem spod prysznica, zorientowałem się, że nie wziąłem sobie ubrań na zmianę. Na szczęście miałem długą bluzę. Zarzuciłem T-shirt i bluzę, postanowiłem darować sobie zakładanie bokserek i spodni, bo przecież tylko skoczę po ubrania. Zaciągnąłem bluzę najniżej, jak mogłem i wyszedłem z łazienki.
-Widziałeś może moje dżinsy? Takie czarne, poprzecierane na kolanach...-Zapytałem krótko, widząc, że wyjął słuchawki z uszu.


<Costin? Brakwenyyy>

Od Leona - Cd. Sephriny

 Dużo się wydarzyło, zdecydowanie zbyt dużo. Najpierw dziewczyna, teraz zmiany, jakie we mnie zachodzą... Jeszcze nigdy o nikogo się nie martwiłem, aż do teraz. Czuję dotkliwy ból, gdzieś w okolicy serca. Zwolniony z lekcji, siedzę tu już może z dziewięć godzin, czekając na to, by móc spotkać się z urokliwą istotką. Przedtem spędziłem niezbyt miło czas na oddziale opatrunkowym, jak widać toksyczne opary nieco mnie uszkodziły. Szyję mam owiniętą elastycznym bandażem, pod nim ukrywają się mikroskopijne, momentami bolące guzki z ropą, posmarowane dziwnie pachnącą substancją. Blizna podobno zostanie. Patrzę na zegar, obserwuję, jak uciekają sekundy, minuty. Jedna, druga, trzecia. Rytmiczne tik-tak dotrzymuje mi towarzystwa, wicedyrektor nic nie mówi, jakby odebrano jej dar mowy. A jeszcze chwilę temu z jej ust płynęły setki słów. Niezbyt ją słuchałem.
 Obudziła się. Zrzuca z siebie tobołek aparatury, biegnie jak gdyby nigdy nic. Łapię ją w talii, lekko zataczając się do tyłu. Jest taka lekka. Przytulam ją do siebie, podtrzymuję w górze. Uważam, by nie zrobić jej krzywdy, jednocześnie ciesząc się z tego, że jest w jednym kawałku. Gładzę jej miękkie włosy, uśmiechając się jak głupi. Patrzę wgłąb sali. Skubana odłączyła się od aparatury?
 — Nieładnie, księżniczko — szepczę jej do uszka.
 Przykucam, jedną ręką łapiąc ją pod kolanami, drugą otulam plecy. Podnoszę dziewczynę, pomimo jej okrzyku zdziwienia.
 — C... LEON! — Śmieje się.
 — Nie znam żadnego Cleona, gdzie jest? Chcę go poznać! — Droczę się z nią, teatralnie obracając w prawo, w lewo, by odnaleźć tego ktośka. — Hm... Nigdzie go nie ma. Szkoda. Chciałbym wiedzieć, kto jest moją konkurencją... — Udaję zawiedzionego.
 Podchodzę do łóżka, kładąc na nim Norweżkę. Lekarz chyba już od dłuższego czasu patrzy się na mnie i nią jak na debili. No cóż, uroki młodości- trzeba szaleć, co nie?

[Seph?]

25 listopada 2016

Od Costina cd Mahiru

- Super, pięknie, ładnie, ale czy mógłbyś przyjąć do wiadomości, że życie to nie jakaś manga? Normalny człowiek, który nie czyta takich rzeczy nie wiedziałby o co chodzi! - warknąłem i podniosłem się gwałtownie, uderzając z pięści w biurko. - W połowie września dowiedziałem się o co chodzi z tym całym "uke, seme", a ty mi się tutaj zachowujesz w niewyjaśniony sposób. Dla mnie twoje odepchnięcia znaczą proste "nie"! Nigdy w życiu nie czytałem mangi, więc skąd mam wiedzieć jak reagować? - uniosłem pytająco brwi. Wkurzony wróciłem do wiszenia nad Mahiru i natarczywie wpatrywałem się w jego brązowe oczy. - Masz mi mówić kiedy tego chcesz, bo inaczej nie zrozumiem - warknąłem i poszedłem na swoje łóżko, wkładając słuchawki do uszu i ignorując współlokatora.

<Mahi?>

Od Mahiru CD Costina

-Przestałbyś wreszcie robić z siebie ofiarę!-Wydarłem się, marszcząc brwi. Najwyraźniej zaskoczyło to Costina, gdyż ten niemal podskoczył.
-Ofiarę?-Zdziwił się lekko.
-Stale powtarzasz, jaki to ty jesteś zły, bezlitosny i okropny! Może byś się wreszcie ogarnął!? Praktycznie co drugi dzień mówisz pierdoły w stylu "jestem dla Ciebie taki zły, oboże"! Cholernie mnie to denerwuje!-Wykrzyczałem.
-C-co?-Zdziwił się.
-Czy ja kiedykolwiek, do jasnej cholery, powiedziałem, że mi to nie odpowiada!?-Warknąłem.
-Przecież mnie odpychałeś...-Odparł smutno.
-Co byłby ze mnie za uke, gdybym tak nie robił, palancie?-Wymruczałem zarumieniony.

<Costin? Mam coś nie tak z mózgiem dzisiaj xD>

24 listopada 2016

Od Costina cd Mahiru

Odskoczyłem od Mahiru jak poparzony i objąłem siebie ramionami.
- Przepraszam - szepnąłem, za wszelką cenę próbując nie robić kontaktu wzrokowego, dlatego przez cały czas zerkałem na podłogę. Puściłem swoje plecy i pociągnąłem za włosy, próbując wyładować na czymś emocje. -Przepraszam - wydusiłem, załamanym głosem. - Ja już nie potrafię nad sobą panować. Widzisz co ze mną robisz? - westchnąłem, w końcu patrząc w brązowe oczęta. Pokazałem na siebie dłonią od niechcenia. - Po prostu mnie zignoruj i wróć do czynności, które robiłeś jak mnie nie było. Czy życie wtedy nie było łatwiejsze? Bez świadomości, że jakiś pizdowaty facet tak po prostu cię pokocha?

<Mahi? Mental break down>

Od Mahiru CD Costina

Próbowałem odepchnąć chłopaka, ten jednak złapał mnie mocno za nadgarstki i przycisnął mnie do materaca. Przesunął moje nadgarstki na boki, wciąż mnie całując. Kolejne próby uwolnienia nadgarstków spełzły na niczym.
-Odwal się-Warknąłem, wijąc się jak jakiś murenoszczuk. Tak na serio, to nie wiem, czy murenoszsczuki się wiją, ale przyjmijmy, że tak.
-Costin, opanuj się, do jasnej cholery!-Wydarłem się na niego, kiedy nie otrzymałem odzewu. Uderzyłem go niezbyt mocno nogą w brzuch.


<Costin? Mahi taki groźny>

Od Costina cd Mahiru

Uśmiechnąłem się lekko i wróciłem do starego segregatora z dwoma końmi na okładce.
- Co tam przeglądasz? - zapytał Mahiru i usiadł obok mnie. Objąłem go ramieniem i cmoknąłem w policzek.
- Cieszę się, że już  jesteś - powiedziałem wprost do jego ucha. - Przeglądam stare rysunki w poszukiwaniu inspiracji, bo jedyna jaką miałem została dłużej w szkole. To przez to, że ostatnim razem przeszkodziłem ci w lekcjach, czy dlatego, że obiecałem, że coś ci zrobię jak wrócimy? - zapytałem z udawanym wyrzutem. Przekartkowałem kilka koszulek, z długoletnim papierem.
- Żadne z tych powodów, po prostu chciałem posiedzieć sam - mruknął i zatrzymał moją rękę, od kolejnego przerzucenia strony i jak gdyby nigdy nic zabrał mi segregator.
- Ej! Oddawaj! - krzyknąłem, zdezorientowany. Wstałem szybko i wyrwałem Mahiru kartonowy przedmiot, po czym rzuciłem go na biurko. Objąłem kochanka mocno ramionami i złączyłem nasze usta. W ułamku sekundy brązowooki wylądował na łóżku pode mną. Warknąłem niezadowolony i znów złączyłem nasze usta w brutalnym pocałunku, nie bardzo zwracając uwagę na przerażony wzrok chłopaka.

<Mahi? Kostek przechodzi na ciemną stronę mocy mrrr>

Od Mahiru CD Costina

-Ta, jasne-mruknąłem pod nosem, odchylając się lekko do tyłu. Czekając na koniec lekcji, gapiłem się w sufit, licząc minuty do dzwonka. Kiedy wreszcie zaczęła się przerwa, wrzuciłem książki do plecaka i zarzuciłem torbę na jedno ramię. Jako, że była teraz obiadowa, czyli długa przerwa, więc wyleciałem z sali i pobiegłem do sklepu, bo naszła mnie ochota na frytki. Zatrzymałem się przy budce z kebabem i zamówiłem frytki. Okazało się, że Costin dreptał za mną.
Posypałem frytki solą i pieprzem, a chłopak zarumunił mi kilka z nich.
-Ty pieprzysz frytki?-Zdziwił się.
-No, a ty nie?-Zapytałem, również lekko zaskoczony.
-Nie, ja tylko Ciebie-odparł z dumą.
-Pfff-mruknąłem, oddalając się w stronę szkoły. Reszta lekcji minęła mi dość szybko. Jako, że musiałem jeszcze odrobić lekcje, przysiadłem na chwilę na korytarzu i zrobiłem ostatnie zadania z matmy.
Kiedy wróciłem do pokoju, Costin już tam był.
-Wróciłem-mruknąłem, zamykając drzwi.


<Costin?>

23 listopada 2016

Od Costina cd Mahiru

Warning - targają mną emocje więc taaaaaaaa

Zdezorientowany podrapałem się po czole i wyciągnąłem telefon by wpisać nazwę tego całego demona w google. Nie bardzo rozumiejąc wyjaśnienia, które zawierała przeglądarka wzruszyłem ramionami i podparłem się brodą o ławkę.
- Rysujesz dziwne rzeczy - mruknąłem, stukając palcem wskazującym w kratkowatą kartkę.
- Przynajmniej nie rysuję nikogo, jak śpi - odparł i spojrzał na mnie ze zwycięskim wyrazem twarzy.
- Na twoim miejscu podarł bym ten rysunek, ale pozwoliłeś mi to zostawić w szkicowniku, więc nie widzę problemu - zaśmiałem się i odwróciłem twarzą do tablicy, kiedy nauczycielka weszła do klasy i trzasnęła mnie książką w głowę. Usłyszałem cichy śmiech za plecami, więc odwróciłem się z uniesionymi brwiami. - Jak wrócimy do pokoju, zginiesz marnie - warknąłem i skoncentrowałem się na słowach starszej kobiety.

<Mahi?>

Od Mahiru CD Costina

-To i tak jedyne, do czego Ci się przydadzą-odparłem, gapiąc się w zeszyt. Costin spojrzał na mnie z lekkim wyrzutem, a po chwili, namysłu odparł:
-Skoro wolisz bez nich, to spoko-zaśmiał się. Prychnąłem coś pod nosem, bazgrząc coś w zeszycie. Nagryzmoliłem coś, co wyglądało jak pies. Postanowiłem to wykorzystać, więc poprawiłem ogon tak, że wyglądał jak ogon węża i dorysowałem skrzydła. Po prawej stronie kartki nabazgrałem na szybko "Marchosjas"
-Co tam rysujesz?-Zapytał Costin.
-Marchosjasa-powiedziałem dumnie.
-Mar-co?-Zapytał zaskoczony.
-Marchosjasa. Upadły anioł, demon, który rozporządza trzydziestoma legionami duchów-objaśniłem z dumą.


<Costin?>

Od Gabryśka - Cd. Mii

A gdyby tak wziąć i związać ją jakimś sznurkiem.. I zaprowadzić do egzorcysty..? Mam przynajmniej szczęście, że jestem w pokoju z Mirai, a nie z Mią. Westchnąłem znacząco i stanąłem przed łóżkiem, tupiąc nogą. 
- Czy szanowna panna Mia raczy zejść swoją mokrą, ekhem, z mojego suchutkiego, do czasu, łóżka i przenieść się do swojego pokoju? - warknąłem cicho. Odpowiedział mi jedynie stłumiony bełkot spod kołdry. - Nie zmuszaj mnie do użycia siły.
Jasnowłosa jedynie przeturlała się z jednego końca materaca na drugi, spadając z hukiem na podłogę. Parsknąłem pod nosem, słysząc ciche przekleństwa dochodzące z naleśnika. Podszedłem do dziewczyny i zdjąłem z niej kołdrę, rzucając ją na łóżko. Ta obrzuciła mnie nienawistnym spojrzeniem, które bez trudu wytrzymałem. Przykucnąłem przy niej i uśmiechnąłem się lekko.
- Nie deprawuj młodzieży. - wymruczałem wprost do jej ucha. - Bo przyniosę cykutę. Sokratesie. - dodałem, nadal tym samym tonem.

[ Mia? Wybacz mi za długość ;^; ]

Od Rey'a CD Sage

Cholera, będę cały mokry... Nie Rey, wcale źle to nie brzmi, no skąd.

- No ej, noo! Nie płacz, czy coś... - Wiem, jestem mistrzem pocieszenia. - Może to kiedyś naprawią... Może... Kiedyś... A tymczasem musimy się zadowolić - Wypowiadając to zdanie poruszyłem wymownie brewkami, bo w tym momencie moje myśli stały się tak kudłate jak moje włosy. Na szczęście ruda tego nie zauważyła, hehe - światłem latarki albo świec. Jeśli wybierzemy latarkę, będzie mhrocznie i będziemy mogli poodpowiadać stra-
- BIERZEMY ŚWIECZKI! - wrzasnęła, odklejając się ode mnie. Odblokowała telefon i z pomocą światła emitującego z urządzenia wyjęła świeczki ze swojej torby. I zapalniczkę.

Wtedy też dostałem olśnienia.
- Ej, Sage, a co ty na to~? - Wyrwałem jej zapalniczkę z rąk i kliknąłem ten guziczek, cały czas go przytrzymując. - Pobawmy się w poszukiwaczy skarbów, hehe! (Ciekawe jakich i gdzie ( ͡° ͜ʖ ͡° ) ) Bo zobacz, wtedy zawsze jest mhrocznie, ale i... Fajnie, o! - miałem powiedzieć, że zawsze wplotą jakiś denny romasik i on psuje wszystko, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem.

<Sejdż~?>

Od Mii CD Gabryśka

A kto powiedział, że jesteś normalna~? - Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że... Ten dziwny głosik dochodzący z mojego łba nie ma imienia. A przecież znamy się tak długo...

Wiem~!
Od dzisiaj będzie zwała się...
- Ale Lokelani ma rację - prychnęłam, wyprowadzając swój uśmiech na spacer na mordkę. Musiał być na smyczy, c'nie~?
- Że kto przepraszam? - zapytał chłopak, kierując nas do jego pokoju.
Zaśmiałam się cicho pod nosem, nie odpowiadając mu. Tamten przewrócił tylko oczyma.
- Wiesz co, Gab~?
- Jedyne, co wiem, to to, że naprawdę potrzebujesz specjalisty...
- Taaa, ja właśnie o tym. Skoro tak potrzebuję psychola... Ekhm, psychologa, to ty nim zostań i już, pff~. - Nawet nie spytwaszy go o zdanie, weszłam do jego pokoiku, gdzie od razu rozłożyłam się na ciepłym łóżku. Ahhh, jak cieplutkooo~~~!

<Bag? Gab? Czy coś 
Poza tym, to było po hiszpańku, nie po łacinie xD>

Od Costina cd Mahiru

Przejechałem delikatnie dłonią po tyle głowy Mahiru. Pokiwałem lekko głową i roztrzepałem jego grzywkę ze śmiechem.
- Nie rób tak więcej, bo się jeszcze zabijesz, a jeśli nie, to nauczyciel to zrobi - westchnąłem i rozejrzałem się dookoła.
- Jestem pewien, że ty byś mnie ratował - mruknął cicho.
- Zawsze i wszędzie, amour - zaśmiałem się dźwięcznie i pociągnąłem brązowookiego za rękę na następną lekcję. Korzystając z okazji, że klasa była otwarta u siadłem w ławce i wyciągnąłem zeszyt, by otworzyć go z drugiej strony i zacząć bazgrać.
- Pamiętasz te kondomy, które wczoraj kupiłem? - zapytałem cicho, odwracając się do siedzącego za mną Mahiru. - Nadmucham z nich dzisiaj balony.

<Mahi?>

22 listopada 2016

Od Mahiru CD Costina

-Pojebały Ci się sale. Idioto-odezwałem się chłodno. Druga i trzecia klasa miały dzisiaj łączoną lekcję. Costin zerknął na numer sali, po czym w milczeniu podszedł do drzwi obok, pociągnął klamkę w dół i wszedł do sali. Usiadł na swoim miejscu, a ja kilka ławek dalej. Na lekcji niezbyt słuchałem, byłem zbyt zaspany, żeby się skupić. Opierając się o oparcie krzesła, bujałem się na nim. Do czasu. A konkretnie to do momentu, w którym wyrżnąłem do tyłu, lądując na podłodze.
Złapałem się za bolący lekko tył głowy. Pulsujący ból po kilku sekundach przeminął.
-Przepraszam-odezwałem się na całą klasę, a wszyscy obecni w sali uczniowie chichotali między sobą. Syknąłem coś pod nosem i usiadłem normalnie, tym razem się nie bujając.
Nabazgrałem jakiegoś krzywego kota w zeszycie, ale kiedy zaczynałem rysować jego ogon, lekcja się skończyła. Wcisnąłem książki do plecaka i wyszedłem z sali. W progu zaczepił mnie Costin.
-Nie boli Cię?-Zapytał, wskazując na mój łeb.
-Nie, nie-odparłem bez namysłu.



<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

Warknąłem sam na siebie i na tyłku przejechałem po ziemi, by zebrać koszulkę. Ubrałem ją szybko i zgarnąłem plecak, wybiegając za Mahiru.
- Zaczekaj na mnie! - krzyknąłem, szybko zjeżdżając po ramie od schodów. Dogoniłem go szybko i złapałem za rękę. - Nie uciekaj mi tak - westchnąłem, łącząc nasze usta w krótkim pocałunku. - Ale jeśli zasnę na pierwszej lekcji, ty będziesz za to odpowiadał - zaśmiałem się cicho i odbiegłem w stronę szkoły. Wszedłem przez drzwi równo z dzwonkiem i wolnym krokiem poszedłem w stronę klasy. Roztrzepałem grzywkę i już miałem otwierać od niej drzwi, kiedy poczułem pociągnięcie za ramię. Uśmiechnąłem się szyderczo i odwróciłem do brązowookiego. - Miłego dnia, mon cheri.


<Mahiru?>

Od Sephriny Cd. Leona

Kobieta stała nade mną, wymawiając jakieś słowa, jednak nie za bardzo mogłam ją zrozumieć. Mruknęłam cicho na znak, że nie rozumiem co mówi. Zbliżyła się wtedy do mnie, zadając pytanie na ucho:
- Pokaż co boli najbardziej.
Wtedy poruszyłam lekko dłonią, czując jak przeszywający ból zawładnął całym moim ciałem. Spod moich oczu popłynęły łzy, samoistnie... Podniosłam delikatnie głowę, chcąc zobaczyć co się stało z moją dłonią, lecz to co ujrzałam zmusiło mnie do opuszczenia głowy, uprzedzonego cichym piskiem. Szkło przebiło mi środek dłoni, a całe przedramię było w potwornym stanie, od oparzenia się dziwną substancją.

Jeden z ratowników zrobił mi zastrzyk, w tym samym momencie gdy ja szukałam na około znajomej mi twarzy. Szukałam osoby która mnie uratowała, która przyszła po mnie, narażając własne życie. Szukałam chłopaka...:
- Leon... - szepnęłam, czując jak powieki stają się coraz cięższe.
Grubsza kobieta, najpewniej kierownik operacji, spojrzała na mnie pytająco.
- Gdzie on jest...? - dodałam, zamykając oczy.
-  Wszystko będzie dobrze - odparła brunetka.
Ostatnim co usłyszałam było wycie syren, potem zapadła już tylko ciemność.
Nie miała ona końca, ale w pewnym momencie udało mi się dostrzec światło.
Moim oczom ukazała się szpitalna sala, wręcz za bardzo zaakcentowała białymi ścianami. Rozejrzałam się dookoła, sprawdzając mój aktualny stan. Szkło z mojej dłoni zostało usunięte,a ból tak jakby trochę ustąpił. Po chwili przed moim łóżkiem stanął uśmiechnięty od ucha do ucha lekarz, wysoki blondyn o wątłej budowie ciała.
- Witaj Sephrino - rzekł, ale skąd znał moje imię, musiał już ktoś tutaj być - lepiej się czujesz?
- Co się stało? Która jest godzina?
- Jakby ci to wytłumaczyć.... Jest godzina dziesiąta.
- Dziesiąta?! Przespałam cały dzień?
- Na to wygląda - zaśmiał się cicho.
Upadłam delikatnie na poduszki, nie spuszczając mężczyzny z oka.
- Usunęliśmy kawałek szkła z twojej twojej dłoni i pomagamy, zregenerować się przedramieniu. Najpewniej wyjdziesz dzisiaj wieczorem, ale na razie odpoczywaj.
- Dziękuję Panie doktorze - odparłam z lekkim uśmiechem.
- Poza tym ktoś chciał cię odwiedzić.
Popatrzyłam pytającym wzrokiem na mężczyznę, oddalającego się w stronę szklanych drzwi, za którymi zobaczyłam dwie, znajome mi twarze. Jedna należała do wicedyrektor Madeline Larro, natomiast druga.... Wyrwałam się z łóżka, odpinając cały sprzęt. Nie zwracałam uwagi na miny ludzi, ani na to jaka będzie reakcja lekarza. W tej chwili mało mnie to obchodziło.Chciałam tylko podziękować... Przyśpieszyłam, by po chwili rzucić się w ramiona chłopaka, tego który uratował mi wczoraj życie. 
<Leonnn?>

Od Mahiru CD Costina

-Pewnie i tak mi się wciśniesz do łóżka wieczorem-stwierdziłem, machając dłonią-poza tym, w kilka godzin wyschnie.
Costin zaczął zakładać spodnie, a ja w tym czasie zmieniałem koszulkę. W pewnym momencie padł na kolana i wymruczał:
-Mahiii, zostańmy ten jeden raz w pokojuuu, mi się tak niee chceee...
-Człowieku, jest środek tygodnia. Jak już mamy sobie robić wolne, to w piątek, albo poniedziałek-odparłem krótko.
-No ale... Ja chcę zostaaać!-Jęczał w kółko, trzymając mnie za łydkę.
-To sobie zostawaj, nie moja sprawa. Ja idę na lekcje-odparłem, próbując wyrwać nogę z jego uścisku.
-Zostań ze mnąąą! Siedzenie samemu jest nudne!-Prosił.
-Odpada. Idę, ty rób co chcesz-tymi słowami zakończyłem rozmowę i wyszedłem z pokoju, kierując się do sali lekcyjnej.


<Costin?>

21 listopada 2016

Od Costina cd Mahiru

Jęknąłem w poduszkę cicho.
- Nigdzie nie idę, zostańmy dzisiaj w łóżku i nic nie róbmy. Przecież raz się nic nie stanie, jak nie przyjdziemy na nic nie znaczące zajęcia. Przeżyjemy bez tego - wymamrotałem, ale poluźniłem uścisk na talii swojego chłopaka, tym samym wypuszczając go z ciepłego łóżka. Nie minęło kilka minut ciszy, a na moją twarz wylądował kubek zimnej wody.
- Wstajemy, wstajemy. Szkoda pięknego dnia - usłyszałem naśladowany głos Króla Juliana. Warknąłem na niego wkurzony i wygrzebałem się z mokrej kołdry.
- Przypominam ci, że to ty będziesz na tym spał mój drogi - odgryzłem się i zacząłem ubierać.

<Mahiru?>

Od Mahiru CD Costina

-Czemu musisz spać w moim łóżku?-Zapytałem, ale Costin już spał. Odsunąłem się od niego, ale ten objął mój brzuch ramieniem i przyciągnął do siebie.
-Jeszcze nie zasnąłem-wymamrotał, blokując mi możliwość ucieczki. Następnie oplótł swoimi nogami moje i przytulił mnie mocno. Prychnąłem coś pod nosem i zamknąłem oczy, by po chwili zasnąć.
Kiedy obudziłem się rano, Costin nadal spał. Leżeliśmy tak samo, jak wczoraj, kiedy zasypialiśmy. Była siódma dwadzieścia, a tak przynajmniej twierdził zegarek.
-Costin!-Odezwałem się cichutko, lekko go szturchając-Wstawaj, spóźnimy się obaj na lekcje.


<Costin?>

20 listopada 2016

Od Costina cd Mahiru

Zaśmiałem się cicho i zmoknąłem w wytarte usta, przejeżdżając po nich językiem.
- Nie pozbędziesz się mnie, mon cheri - wymruczałem i zmrużyłem oczy zmęczony. Naciągnąłem na nas kołdrę i zacząłem zasypiać, zmęczony wszystkimi wydarzeniami z dzisiejszego dnia.
- Ile spaliłeś? - zapytał Mahiru, odsuwając się ode mnie z powodu zapachu nikotyny. Jęknąłem niezadowolony i przyciągnąłem go do siebie.
- Trzy. Nie stresuj mnie tak więcej, bo naprawdę dostanę jakiegoś raka płuc, czy coś - wymamrotałem i ścisnąłem jego talię jeszcze mocniej. - I nie pójdę się umyć. Przyzwyczajaj się do tego zapachu - zaśmiałem się dźwięcznie i padłem jak zestrzelona kaczka.
- Tylko nie chrap - usłyszałem jeszcze, zanim porwało mnie w objęcia Morfeusza.

<Mahi?>

Od Mahiru CD Costina

-Pff... To bolało-skłamałem.
-Nie przesadzaj-poprosił przez śmiech. Nadymałem policzki jak zdenerwowany siedmiolatek i odwróciłem głowę w inną stronę, udając zdenerwowanie. Chłopak uśmiechnął się lekko i przysunął swoją twarz do mojej, by następnie złączyć nasze usta w, jak on to nazywał, "francuskim pocałunku", przytrzymując delikatnie moją głowę ramieniem. Kiedy w końcu się ode mnie odkleił, przełknąłem ślinę i odezwałem się:
-Ostrzegaj na przyszłość, jak zamierzasz się na mnie rzucać...
Costin jednak nie zwrócił uwagi na moją wypowiedź, po czym wskazał na kącik moich ust i powiedział:
-Masz ślinę w kąciku ust. Pozostaje pytanie, czyja to ślina?-Zaśmiał się.
-Jesteś ohydny-stwierdziłem, po czym naciągnąłem rękaw na dłoń i wytarłem dokładnie usta.


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

- Tylko się z tobą droczę - mruknąłem, zaprzestając swoich ruchów. Wtuliłem się w niego lekko. - Ale jak już się zgodzisz, to cię zwiążę - powiedziałem dla żartu, ale nie bardzo zostało to tak odebrane. Wstchnąłem cicho. - Nie związałbym cię za nic w świecie. Nie bój się, obiecuję, że tego nie zrobię. Nic nie zrobię - wymruczałem. Nie mogłem się jednak powstrzymać od klepnięcia w tyłek. Zaśmiałem się cicho na niespodziewany pisk i oplotłem go ramionami.
- Nienawidzę cię - mruknął.
- Kochasz mnie - odpowiedziałem sarkastycznie, jednak nie zdołałem powstrzymać śmiechu.

<Mahi?>

Od Mahiru CD Costina

Objąłem chłopaka ramionami i odezwałem się:
-Jak mówiłem wcześniej, jeszcze nie wiem, czy w ogóle będę wyjeżdżał. Bilety do Japonii są strasznie drogie, a poza tym, musiałbym sobie wyrobić nowy paszport. Costin pocałował mnie delikatnie, a ja odpowiedziałem mu tym samym. Położyłem swoje ręce na jego ramionach i przytuliłem go mocno. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, aż w pewnej chwili poczułem jego ciepłą dłoń na swojej klatce piersiowej. Żeby uniknąć niepotrzebnych awantur, odsunąłem się lekko, jednak nic to nie dało. Postanowiłem spróbować nie zwracać na to uwagi. W międzyczasie chłopak położył mi dłoń pod obojczykiem, po czym przesunął ją na moje podbrzusze. Przełknąłem głośno ślinę i poruszyłem się, próbując dać mu do zrozumienia, żeby zabrał rękę.


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

Przełknąłem głośno ślinę i spojrzałem w dół.
- Uciekasz ode mnie? - wyszeptałem, z trudem powstrzymując napływ łez. Uniosłem się gwałtownie z łóżka i poszedłem po paczkę papierosów. - Obiecałeś. Obiecałeś, że mnie nie zostawisz - powiedziałem załamanym głosem i zapaliłem fajkę. Przetarłem oko wierzchem dłoni i wystawiłem głowę przez okno. Pociągnąłem nosem i zignorowałem wszystkie nawoływania. Spaliłem  trzy papierosy i zdążyłem się ogarnąć. Wyrzuciłem niedopałki za okno i wróciłem do pokoju. Przytuliłem się z całej siły do Mahiru, jakby życie od tego zależało. - Proszę, zostań ze mną tyle ile możesz - wyszeptałem załamany.Westchnąłem cicho i po raz ostatni pociągnąłem nosem, już całkowicie opanowując niechciane emocje. - Później wrócę do dawnego życia.

<Mahi?>

Od Mahiru CD Costina

-Nie powinieneś się tak z tym spieszyć. Prawdopodobnie po jakimś czasie i tak wyjadę do Japonii...-Westchnąłem, odwracając wzrok z rumieńcem na twarzy.
-Czemu mam się nie spieszyć?-Zapytał.
-Jeny, ale ty jesteś niekumaty... Poza tym, w Japonii będziemy pełnoletni dopiero za cztery lata, a zamierzam się tam wynieść, jak tylko skończę studia-mruknąłem. Costin otworzył szerzej oczy i otworzył usta, by coś powiedzieć, ale po krótkiej chwili je zamknął.
-Jak... To?-Wykrztusił.
-Po prostu... W Japonii było mi dużo lepiej, tam się przyzwyczaiłem do życia. Jeszcze nie jestem pewny, ale pewnie tam wrócę-wyjaśniłem.


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

Uśmiechnąłem się lekko.
- Sprawiasz, że czuję się dziwnie - wymamrotałem. - Zawsze zaprzeczałeś wszystkiemu co robiłem, a teraz zmieniłeś nastawienie jak gdyby nigdy nic. Kocham cię - przytuliłem się bardziej i cmoknąłem Mahiru w policzek. Jak znalazłem się w takiej sytuacji? Nie mam pojęcia. Zawsze myślałem, że umrę bez rodziny, jako nędzny kawaler gdzieś w więzieniu. Westchnąłem cicho i wtuliłem twarz w brązowe włosy. Uśmiechnąłem się lekko. - Chcę być już dorosły.
- Dlaczego?
Odkleiłem się od brązowookiego i oparłem na łokciach.
- Bo moglibyśmy założyć rodzinę.

<Mahiru? XDDDDD>