Rozłożyłem niezdarnie ramiona, po czym szybko objąłem dziewczynę, zanim zdążyła coś powiedzieć. Wzdrygnęła się, gdy poczuła mój dotyk, wydając z siebie cichy pisk.
- No już, cicho, nie wyj i tak dalej, jestem słaby w pocieszaniu, ale przytulanie to moje... (raz dwa trzy) czwarte imię. Współczuję ci, tak jakby, bo ludzki raczej nie jestem. Weź to na poważnie, ok. Poza tym, kilku słów nie zrozumiałem, wplotłaś tam japoński. Następnym razem przyjdź do wujka Cecila, będzie twoim pogodynkiem... Psychologiem. Tak miało być. Iiii, spróbuj się wyluzować, nie myśl ciągle o tym, nie daj się smutkowi, żalowi i tym podobnym, em... Na chwilę zapomnij o tym, żyć przeszłością się ciągle nie da, bo zepsujesz sobie życie teraz... Noi... Może i nie lubisz dotyku mężczyzn, lecz ja mam to gdzieś. Mamusia mnie dobrze wychowała, ne? - nadal była spięta. Z westchnięciem puściłem ją, obserwując jej twarz. Zrobiła się czerwona, lecz wysiliła się na uśmiech. Może i sztuczny, czy cokolwiek. Ważne że jest, Cecil umie Cecil potrafi.
- Dzięki za wysiłek... tylko póki co, nie rób tego więcej. Skoro już to wiesz, zacznijmy od... zwykłego uścisku dłoni, żółwika? Na razie nie chcę, żeby ktokolwiek mnie obejmował, okej? I może... może chodźmy się przejść - rzuciła, pocierając swoje prawe ramię. Wstała z krzesła z krótkim przepraszam i zniknęła w łazience. Albo chciała znowu powiedzieć hej żyletce, przywitać się z panem sedesem lub zamaskować te brzydkie ślady.
- E, kupię ci sweter! Nie będzie widać tego czegoś... Albo tatuaże sobie zrób, o. Nie będzie się rzucać w oczyyy! - wrzasnąłem, padając plecami na łóżko. Złożyłem ręce, bawiąc się kciukami. I wtedy dopadły mnie rozmyślenia. Naprawdę staram się ułożyć Yoshiko? Do tej pory miałem gdzieś ludzi, ale teraz tak jakoś... To wszystko odeszło, jak darmowe wi-fi. Jak pies, który uciekł z domu, lub dres z twoim portfelem. Miała dramatyczną przeszłość, i ruszyło mnie to. Tak bardzo mało trochę, lecz ruszyło. Ona mnie zmienia, a znamy się parę dni. To nie jest normalne Frank, musisz się naprawić, to nie ty! Spoliczkuj się, to zadziała... Fak, to bolało. Teraz jeszcze zepsułeś sobie twarz, jesteś głupi czy głupi? Stawiam na przystojny, albo zajebisty. Wszystko jest okej. Jest okeeej...
- JEST OKEJ YOSHIII- o sorry, powiedziałem to na głos? Szlag, muszę się nauczyć być cicho... - mruknąłem, podnosząc się do pionu. Zakryłem ręką usta, widząc jak niebieskooka wychodzi z łaźni. Blizn nie było widać, więc pokazałem jej okejkę wolną dłonią. Dziewczyna wywróciła oczami, poprawiając swoje włosy. W zwolnionym tempie sturlałem się z materaca, ubierając na nogi glany i lecąc po płaszcz, złapałem po drodze swoje ukulele. Nie mogę zostawić swojego kochanie, nie. Towarzyszka nie zwróciła na to uwagi, więc po prostu ścisnąłem skarb mocniej. Wyszliśmy w ciszy z internatu, kierując się w stronę parku. Na dworze zapalały się już lampy, było dość chłodno.
- Hej hej, Jesteśmy huraganem, zarzucamy nasze kotwice w czasie burzy.... Oni nigdy nie będą tacy sami... Ogień w manierce by nas ogrzać, hm hm, zatańczysz do czegokolwiek - słowa same wyszły, kiedy to popatrzyłem się dłużej na uke. Przypominałem sobie chwyty, grając żywą melodię. Wszyscy powinni słuchać się PATD - Oh, pocałuuuj mnieee! - zanuciłem głośniej, wchodząc na krawężnik.
< Yoooshiko? Graj z Celinooo >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz