-To i tak jedyne, do czego Ci się przydadzą-odparłem, gapiąc się w zeszyt. Costin spojrzał na mnie z lekkim wyrzutem, a po chwili, namysłu odparł:
-Skoro wolisz bez nich, to spoko-zaśmiał się. Prychnąłem coś pod nosem, bazgrząc coś w zeszycie. Nagryzmoliłem coś, co wyglądało jak pies. Postanowiłem to wykorzystać, więc poprawiłem ogon tak, że wyglądał jak ogon węża i dorysowałem skrzydła. Po prawej stronie kartki nabazgrałem na szybko "Marchosjas"
-Co tam rysujesz?-Zapytał Costin.
-Marchosjasa-powiedziałem dumnie.
-Mar-co?-Zapytał zaskoczony.
-Marchosjasa. Upadły anioł, demon, który rozporządza trzydziestoma legionami duchów-objaśniłem z dumą.
<Costin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz