Kiedy Gab zasłonił zasłony, nie wiedziałam, co myśleć.
- NIENIENIENIENIENIE,ONBYMITEGOJIEZROBIŁ,NIENIE... - jęknęłam, szybko zeskakując z parapetu za oknem. To był parter, więc nóg sobie nie połamałam...
Cóż, na dworzu padał śnieg, toteż cała dygocząca z zimna i calusieńka w białym puchu wzięłam sobie trochę śnieżnej szaty do nagiej dłoni. Od razu poczułam silny przypływ lodowatej nawierzchni w mojej ręce, ale nie zraziłam się tym.
Jednak śnieg się mną zraził.
Nim się obejrzałam, kulka, którą uformowałam przed momentem w dłoniach, znacznie się zmniejszyła. Dodatkowo, rozpuściła...
- Meh - westchnęłam, odrzucając drżącą ręką mini kulkę w siną dal.
Już miałam zamiar wracać do internatu i w jakiś sposób zemścić się na tym pomiocie pieluch z biedry, ale...
<Gab? Nie wiem czemu, ale credo que puedo volar >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz