- Spalisz firanki - mruknęłam i wtuliłam twarz bardziej w jego koszulkę. Rey westchnął zrezygnowany, ale nie przestał bawić się płomieniem. Zerknęłam w stronę jego dłoni i zaczęłam wpatrywać się w płomień. Zmniejszał się i zwiększał, tańczył wokoło, dzięki naszym oddechom. Zafascynowana rażącym płomieniem nie zwróciłam uwagi na powracający prąd. Po chwili oderwałam wzrok od ognia i spojrzałam Reyowi prosto w oczy. Zdając sobie sprawę z tego co robię, wyrwałam się z jego objęć i odsunęłam zarumieniona. - To ja... Ten no. Idę się myć - mruknęłam i zgarnęłam pierwsze lepsze ubrania, które były na wierzchu i sięgnęłam jeszcze po czysta bieliznę. W ekspresowym tempie wparowałam do łazienki i ogarnęłam wszystko co miałam ogarnąć. Nie zorientowałam się jednak, że wzięłam samą rozciągłą koszulkę Rey'a. Uderzyłam się z całej siły w twarz i zobaczyłam jeszcze, że zapomniałam o ręczniku. - No chyba cię Boże popierdoliło - warknęłam i wydusiłam mokre włosy. Poczekałam długą chwilę, aż moje ciało wyschnie i ubrałam, to co miałam, odkrywając, że przydłuża koszulka, która sięgała mi do połowy kolan miała tez dość duży dekold. Jęknęłam zrezygnowana i podciągnęłam go do góry, by zakryć gołe piersi i postanowiłam wyjść z łazienki.
<Rey?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz