-Głupolu, odłóż to-wysyczałem, łapiąc go za nadgarstek, a drugą ręką próbując wyrwać mu opakowanie z łap.
-Przydadzą się-stwierdził, puszczając mi oczko. Zaczerwieniłem się jeszcze bardziej, niż przedtem i zakryłem twarz dłońmi.
-Nie przy ludziach-odezwałem się cicho ze wstydem. Pół sklepu się na nas gapiło. Costin nie zwrócił na to uwagi i przeszedł do innego działu, podrzucając w dłoni opakowanie kondomów.
Pobiegłem za nim i powiedziałem głośno:
-Odstaw to na miejsce-wskazałem na opakowanie.
-Nie powiesz chyba, że ich nie potrzebujemy. Ale skoro tak... Ja mogę się kochać też bez nich-uśmiechnął się zwycięsko. Założyłem kaptur na głowę i zakryłem nim twarz, rozciągając materiał.
-Jezu, dobra, weź je sobie-mruknąłem.
<Costin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz