Starałam się choć trochę zignorować uporczywy wzrok chłopaka. Jego.. sposób bycia był dość.. nietypowy..? Zaczęłam więc wpatrywać się w rude zwierzę, póki ciemnowłosy trochę nie odpuścił. Kątem oka spostrzegłam, że z uwagą zaczął obserwować spadający liść.
- Park jesienią jest taki.. wyjątkowy. - powiedziałam cicho, nadal obserwując wiewiórkę. - Cykl życia liści znów zatacza krąg. Poza tym, wczesnym rankiem oszronione rośliny wyglądają tak pięknie.. - dodałam, nadal tym samym tonem. W Hiszpanii jesień była ciepła. Na chama, w oceanie można było pływać nawet w zimie. Podobno jesień i zima w Ameryce są dosyć chłodne.. I nie sposób było się z tym nie zgodzić. Objęłam się rękoma, pocierając ramiona. Co nieco to dało, jednak i tak za mało. Oddech powoli zamieniał się w parę, a ja nie wzięłam z pokoju ani chustki, ani szalika. A nie chciałam się przeziębić. Wypadałoby pójść do szkoły, ogarnąć uczniów i nauczycieli. A im szybciej to zrobię, tym więcej wolnego czasu będę miała później.
Już miałam pożegnać się z jegomościem i ruszyć w stronę internatu, gdy sobie o czymś przypomniałam. Wstałam z ławki, odwracając się przodem do chłopaka.
- Natalia de Gracia. Żeby nie było, że się nie przedstawiłam. - odezwałam się, podając mu dłoń i lekko się uśmiechając.
[ Kizuhiraaa?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz