Westchnęłam teatralnie i oparłam się o parapet, czekając, aż Aesop łaskawie się ogarnie. I nie zleje się na środku pokoju z tego śmiechu.
- Może pieluchę panu przynieść? - mruknęłam cicho i aż się zlękłam, gdy ptok wskoczył mi na ramię.
- N-nie t.. trzeba, hehehuehauheh..
- Ale na pewno?
Ae tylko skinął głową i trzymając się za brzuch ruszył w stronę drzwi. Problem był jeden. Nie wymierzył dokładnie i z impetem wjebał się w ścianę obok nich.
- Borze, faceci nie majo orientacji w terenie.. - burknęłam, podnosząc zwłoki Aesopa.
- E, dopiero co się poznal.. Heh.. hueheueejheegge.. - zaczął, ale znów przyszła mu ochota na heheszkowanie. Z kolejnym westchnieniem darowałam sobie rzucanie nim po korytarzu i puściłam go z powrotem na podłogę.
[ Ae? Składu, ładu, sensu, etc. ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz