Lekcje się już skończyły, więc mogłem poszwendać się po mieście. Wybyłem z terenu szkoły, zakładając słuchawki na uszy. Włączyłem na starej MP3'ce piosenkę "Wolf in Sheep's Clothing".
Wystukując melodię piosenki palcami na zewnętrznej części kieszeni, przyspieszyłem kroku. Postanowiłem rozejrzeć się za jakimś miejscem, w którym mógłbym coś zjeść. Poszedłem chodnikiem w lewo, kierując się w stronę najbardziej ruchliwej ulicy w okolicy (nie czuję, jak rymuję i gadam, jak Mickiewicz Adam).
Zdawało mi się, że tam była jakaś pizzeria, a miałem akurat ochotę na pizzę. Kiedy dotarłem do ulicy, zerknąłem na jej przeciwną stronę. Była tam ta pizzeria, o której myślałem przedtem. Przeszedłem po pasach, wbijając do lokalu. Przy "barku" zamówiłem sobie średnią pizzę pepperoni i usiadłem przy pierwszym lepszym stoliku. Był niezły tłok, przez co byłem zmuszony zająć trzyosobowy, ostatni stolik. Nagle, do pizzeri weszła jakaś dziewczyna. Kojarzyłem ją ze szkoły. Rozglądając się za wolnym miejscem, machnąłem do niej i powiedziałem:
-Cześć, jestem Mahiru. Może się dosiądziesz? Chodzimy razem do szkoły, ale raczej mnie nie kojarzysz-zaproponowałem wręcz przerażająco otwarcie.
<Celes?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz