- Rey może wrócimy do domu? - piwiedzialam cicho, patrząc na niebo. - Rey? - przerażona zaczęłam rozglądać się dookoła. Białowłosy zniknął jak królik w kapeluszu magika. Rozgorączkowana zaczęłam biec w drogę, z której przyszłam. Wykrzykiwałam imię chłopaka, póki nie usłyszałam nawoływania, przez znajomy głos. Przyśpieszyłam kroku i kiedy zobaczyłam współlokatora bezceremonialnie wpadłam w jego ramiona.
<Rey? LOFFKI>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz