- Założę się, że chciałeś mnie tutaj podejrzeć i cyknąć foty do fapfolderu - mruknął cicho Aesop, czy jakkolwiek mu tam było, po czym przyłożył parę palców do ust. Wow, koleś maluje paznokcie. Czy ja jestem jedynym normalnym człowiekiem w tej szkole? Ludzie tutaj chyba ćpają stare żelki i za bardzo się wstawiają. Nie wiem czemu, ale mimowolnie na mojej twarzy pojawiły się wypieki. To przez to? Do kija pana zabiję tego człowieka
- Jezusie i tyłku świętej panienki, tobie żadna religia nie pomoże, nawet jak Zeus pierdolnie w ciebie błyskawicą to nie zauważysz i dalej będziesz wyrywać ludzi na takie słabe teksty? - warknąłem, podpierając rękami biodra. Chłopak westchnął cicho, poprawiając ręcznik, który swoją drogą chyba chciał stąd uciec, bo powoli się zsuwał. Zlustrowałem nastolatka wzrokiem, (nie)oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi. Mogę sobie iść, co nie?
- Ok, więc pomyślę nad fapfolderem, ale teraz zjeżdżaj z drogi, zdezynfekować się muszę po twoim dotyku - wyminąłem go zręcznie, idąc w kierunku swojego pokoju. Myślałem, że da mi spokój, kiedy poczułem na ramieniu czyjąś dłoń. A dokładniej jego, brudną od zboczeństwa, dłoń.
- Zeus nie pierdoli, a ty nawet nie powiedziałeś mi swojego imienia, cyganie jeden - usłyszałem głos za sobą, lecz nie odwróciłem się. Trzeba zachować tą cząstkę tajemniczości.
- Tak to prawda, to ja tu pieprzę. I po co ci one? Będziesz je wykrzykiwać kiedy będziesz patrzył na moje selfie...? Nhh, Cecil - syknąłem, zerkając na niego.
< Mydelniczko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz