Weszłam do ogrodu zoologicznego. Za tydzień moja przyjaciółka ma urodziny. Dobrze wiem, jak bardzo chciałaby mieć jakieś zwierzątko, dlatego ugadałam się z jej rodzicami, że kupiłabym jej jakiegoś gryzonia - świnkę morską, chomika, czy króliczka. Jej brat poradził mi kupno węża, ale nie byłam aż taka głupia, jak mu się wydawało. Był o wiele starszy i uważał, że jest najinteligentniejszy.
Pierwszy rzucił mi w się w oczy biały królik z czarnymi "skarpetkami" i uszami oraz o pięknym zielonych oczkach. Obok niego znajdował się cały bury i bursztynowych oczach, a w innej klatce siedział cały czarny. Chciałam je pogłaskać, ale niestety był za wysoko i jedynie gdy stanęłam na palcach, mogłam dotknąć krawędzi szybki. Niżej znajdowały się chomiki oraz świnki morskie. Niestety nie zdążyłam się im przyjrzeć, ponieważ moje oczy zwróciło coś leżącego na ziemi. W tym momencie jakiś chłopak wyszedł z budynku. Krzyknęłam jeszcze do niego, aby się zatrzymał. Zamiast tego zamknął drzwi i przeszedł z trzy kroki, po czym przystał, jakby mój głos do niego dotarł. Kucnęłam i chwyciłam portfel tego kogoś - tak znaczy myślałam - po czym wyszłam ze sklepu i stanęłam przy chłopaku.
Był to nieco wyższy chłopak o czarnych krótkich włosach. Tego samego koloru były jego oczy i oprawki. "Okulary. Też kiedyś nosiłam" przeszło mi przez myśl, gdy dostrzegłam jego drugą parę oczu na nosie. Wyglądał na niewyspanego.
- To twoje? - podałam mu zagubiony przedmiot.
Leniwie przeniósł wzrok na portfel, po czym go chwycił. Otworzył go i skinął twierdząco głową. Mruknął coś pod nosem, chyba podziękowania, jednak nie zbyt zrozumiałam.
- Tak w ogóle jestem Judy - przedstawiłam się i przeniosłam wzrok na jego walizki. - Jesteś może nowym uczniem pobliskiej akademii? - zapytałam zaciekawiona.
< Kizuhira?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz