Miałem wrażenie, że ta chwila ciągnęła się w nieskończoność, co strasznie mnie denerwowało. Chciałem go odepchnąć, ale fakt, że trzymał mnie w tak dziwny sposób, nie pozwalał mi na to, więc ciągłe próby spełzły na niczym.
Zacząłem się zastanawiać, ile czasu minęło, od kiedy zaczął się ten konkretny pocałunek, a tym bardziej - kiedy wreszcie się skończy. Próbowałem "wydostać się" z tej sytuacji, która ciągnęła się w nieskończoność, ale nie byłem w stanie. Kiedy Costin wreszcie się odczepił, odetchnąłem z ulgą. Czarnowłosy zbliżył swoje czoło do mojego i patrzył mi w ciszy w oczy.
-Prawie się przez Ciebie udusiłem-warknąłem na niego.
-Weź wdech-poprosił.
-Na jaką cholerę?-Mruknąłem.
-No po prostu weź wdech, takie trudne?-Odparł. Przewróciłem oczami i wziąłem wdech, a wtedy Costin ponownie mnie pocałował, tym razem jeszcze dłużej. Co sekundę zerkałem na zegarek z ciekawością, by potem pokazać mu, jak długo mnie molestował. Kiedy znowu się odkleił, odezwałem się:
-Całowałeś mnie półtorej minuty bez przerwy, głupolu. Jeszcze pół minuty i bym zemdlał z niedotlenienia!
<Costin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz