- Jeszcze chwilę temu schowalbyś się w łazience. Co się nagle stało, że rozbierasz się przy mnie co? - szepnąłem, kładąc dłonie na jego biodrach. - Pamiętaj, że nie jesteś w stanie mnie odepchnąć.
- Odejdź i zostaw mnie w spokoju - warknął i za wszelką cenę próbował mnie odepchnąć.
- Nie jesteś w stanie mnie to tego przekonać, mi amour. Nawet jeśli strzeliś mi z liścia czy kopniesz w jaja - dodałem kiedy zobaczyłem jak jego dłoń zmierza w kierunku mojego policzka. - Z takim nastawieniem zdeformujesz mi twarz - mruknąłem i podgryzłem mu płatek ucha.
<Mahiru?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz