-Jaki znowu związek? A żadnych dzieci i ślubu nie będzie, a w szczególności z tobą. Żadnych psów, wspólnych mieszkań, wybierania imion dzieci i innych pierdół. Jak już mówiłem, po gimnazjum się nie spotkamy. A nawet jeśli jakimś cudem trafimy do wspólnego liceum, to nie ma opcji, żebyśmy chodzili razem na studia-Warknąłem, krzyżując ręce na piersi.
-Tego też nie możesz przewidzieć. A jeśli byśmy poszli do innych liceum, albo na inne studia, to co to zmienia?-Zapytał, chwytając mój podbródek.
-To zmienia wszystko. Nawet nie masz mojego numeru telefonu, więc kontaktu nie będziemy mieli-wywarczałem.
-Jesteś pewien?-Po tych słowach, wyciągnął z kieszeni telefon i pokazał mi swoje kontakty. Kliknął w kontakt o nazwie"amour" i pokazał mi numer.
-To przecież mój numer! Skąd ty to...
-Mówiłem przecież, że przeglądałem akta u dyra, także nigdzie mi nie uciekniesz-po tych słowach znów złączył nasze usta w krótkim pocałunku.
-Przestań mnie całować, no!-Warknąłem.
-Jeszcze pięć minut temu Ci to nie przeszkadzało-odparł spokojnie, z lekkim uśmiechem.
-Znosiłem to z milczącym męstwem, ale to zaczyna być denerwujące-odparłem zażenowany.
<Costin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz