-To bez sensu-zaprotestowałem-będę jeszcze złaził tam na dół, to nie ma sensu.
-Nic Ci to nie zmienia. Albo się przebierzesz, albo sam je z Ciebie zdejmę-odparł, wciąż trzymając mnie w silnym uścisku.
-Jeny, dobra już, dobra! Przebiorę się, skoro to takie ważne-burknąłem, po czym sięgnąłem po bluzę, jakieś spodnie i koszulkę. Podniosłem wyżej wspomniane ciuchy i wstałem do pozycji stojącej, po czym odwróciłem się na pięcie i pomaszerowałem w stronę łazienki.
-I nie waż się mi wbijać, jak się będę przebierał. Zamek się uszkodził i nie da się drzwi zamknąć, naprawię go potem-burknąłem, wbijając do rzeczonego pomieszczenia.
<Costin? Taka sytuacja XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz