-A tak w ogóle to dzięki za przyniesienie mi bluzy. Wyleciałem z pokoju i nie pomyślałem, bo się wystraszyłem-odezwałem się nagle.
-Spoko. A tak w ogóle... To powiedziałeś o sobie jako o "praktycznie nieznajomym gościu". Skoro będziemy mieszkać tu przez najbliższy rok razem, o ile się nie wyniesiesz, to może wypadałoby się poznać?-Zaproponował.
-Eh... No dobra, niech stracę. Mam na imię Mahiru Shirota, mam szesnaście lat i w szkole jestem Aniołem, co pewnie zdążyłeś zauważyć po mundurku. Umiem gotować, szyć i odwalać roboty, którymi zwykle zajmują się kobiety. Słabo się biję, ale coś tam umiem. Uwielbiam koty, antypatycznie trudne rzeczy i herbatę. Lubię prostotę i nienawidzę, kiedy ktoś mówi "ktoś się tym zajmie", albo "zrobi to ktoś inny, mi się nie chce". Mam takie nastawienie, bo kiedy moja mama zmarła, wszyscy tak mówili i mieli mnie gdzieś. Potem przygarnął mnie wujek, ale to akurat nieważne. Czytam dużo mang i uwielbiam hamburgery ze startą rzodkiewką. Uczę się grać na pianinie, ale teraz nie mogę, bo w szkole nie mam do niego dostępu. Średnio mi idzie. Umiem mówić po angielsku, japońsku i znam trochę niemiecki. Dobra, ja się naprodukowałem, teraz ty coś o sobie powiedz-odparłem, a kończąc swój wywód położyłem się na plecach na swoim łóżku.
<Costin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz