Wyszczerzyłem się do niego psychopatycznie.
- Jesteś jeszcze bardziej uroczy, kiedy próbujesz się z pode mnie wydostać. Czy to znak, że nie lubisz na misjonarza i kiedyś będziesz mnie ujeżdżał? - mruknąłem mu prosto do ucha, co sprawiło, że przeszły go dreszcze i zastygł w bezruchu. Uśmiechnąłem się i podgryzłem płatek jego ucha.
- Chciałbym tylko wiedzieć czy to dreszcze strachu czy podniecenia ?- mruknąłem, zjeżdżając do jego szyi, by zrobić małą malinkę i odsunąć się na dobre. - Jeśli spróbujesz ją jutro czymś zakryć, posunę się do czegoś bardziej intymnego.
Położyłem się na jego klatce piersiowej, malując palce kółka na jego udzie, gdy Mahi oddychał niespokojnie. Chwilę po tym Kuro wskoczył na łóżko, tuż obok nas. Ohana znaczy rodzina.
- Napisałem ostatnio bardzo poetycki wiersz, wiesz? - wymamrotałem w jego koszulkę. - Chcesz usłyszeć?
- Wystarczy, że już na mnie leżysz - warknął, próbując mnie zepchnąć ale Kuro wskoczył na niego z takim dziwnym wyrazem na pyszczku, dlatego natychmiastowo przestał, a ja zacząłem się śmiać.
<MahiMahi?>
"A Machi oddychałA" x'D
OdpowiedzUsuń