-Bleee-wydałem z siebie przeciągły dźwięk obrzydzenia i wytarłem sobie czoło i nos koszulką. A kiedy dodał "dobranoc" kładąc łeb na mojej klatce piersiowej, zdenerwowałem się i wrzasnąłem:
-Dobranoc?! Jakie, kurna, dobranoc?! Pieprz się!
-Ciebie chętnie-odparł krótko.
-C-co?-Zapytałem lekko zdziwiony, bo nie kumałem, o co mu chodzi.
-Powiedziałeś, żebym się pieprzył, więc odparłem, że Ciebie chętnie. Przecież to proste-stwierdził.
-Jesteś jakiś chory psychicznie, spadaj-kopnąłem go w brzuch na tyle, na ile się dało. Otworzył oczy i podniósł się do góry. Już miałem nadzieję, że wreszcie sobie pójdzie, kiedy on... Znowu się położył, tym razem trzymając twarz tuż naprzeciw mojej. Spojrzał mi znowu w oczy i cmoknął mnie lekko w nos, tak samo jak przedtem.
-Jesteś ohydny-stwierdziłem, znowu wycierając nos rękawkiem.
<Costin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz