..Herbatką?
Strzepnąłem z siebie kurz i liście, po czym podciągnąłem się do siadu skrzyżnego. Odprowadziłem wzrokiem jasnowłosą dziewczynę, która zdążyła już wybiec za ogrodzenie. Po krótkiej chwili siedzenia postanowiłem wstać. Podniosłem torbę z ziemi i ją również otrzepałem. W końcu otworzyłem duże, dwuskrzydłowe drzwi i wszedłem do budynku internatu. O dziwo, w środku było pusto. Pewnie wszyscy korzystali z dnia. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. W prawej wnęce były schody. Przede mną zaś były drzwi, które prowadziły do ogrodu. Po lewej zaś był duży korytarz z wieloma pokojami. Skręciłem w tamtą stronę i otworzyłem drzwi 4 za pomocą klucza. Byłem w pokoju sam, bez współlokatora. Lepiej dla mnie.. Otworzyłem walizę i wpakowałem swoje ciuchy do jednej z szaf, tym samym zaklepując sobie lewą stronę pokoju. Telefon zaś podpiąłem do ładowania, i nie mając nic lepszego do roboty, wyszedłem na korytarz. Długo nie postałem. Tym razem to ja wpadłem na różowowłosą.
- To jest przeznaczenie.. - wymamrotałem z uśmiechem, po czym podałem dłoń dziewczynie, pomagając jej wstać.
- Teraz to była twoja wina! - burknęła, dźgając mnie palcem w klatkę piersiową.
- Polemizuję. - zaśmiałem się, łapiąc się za kark. - Gdybyś biegła wolniej, może byś wyhamowała..
[ Miaaa? ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz