Stawiam kolejne łapy na mokrym jeszcze śniegu, który przylepia się do moich łap, przez co moja podroż jest utrudniona. Jest mi coraz ciężej, a śnieżyca postanawia nie ustawać. Idę pod wiatr czując, jak każdy płatek śniegu wchodzi pod moje futro, mrożąc mnie żywcem. Jednak idę dalej, byle by się nie zatrzymać, a gorzej, żeby nie zawrócić. Muszę iść przed siebie. Po chwili widzę światło. Ale nie światło takie, które widzą umierający. To bardziej... pociąg! Za nim dźwięk lokomotywy przedrze się wpierw przez śnieg, a następnie moje uszy, zeskakuję z torów, na jakich stałam. Gdy maszyna przejeżdża obok mnie, tracę równowagę przez wicher stworzony przez nią. Pędził jak oszalała, a ja trafiłam na śliski śnieg. Nie mam kiedy wbić pazurów w lód, gdyż za nim się obejrzę, zaczynam się toczyć, niczym mała biała kulka śniegu z górki. Świat wiruję. Nie mogę się zatrzymać, aż w końcu na mojej drodze stoi drzewo. A dalej las. Nie mam szans się zatrzymać, więc czekam na zderzenie.
Gdy się obudziłam, spojrzałam na zegarek, zapominając o śnie. Była... dwunasta. Przypadkiem zasnęłam na lekcji, bo wczoraj do późna wkuwałam parę przedmiotów. Tak czy siak nauczyciel mi nic nie zrobił, a raczej mi odpuścił. Tylko mnie obudził na dzwonek, a gdy owy rozległ się po całej szkole, wyszłam wraz z tłumem z sali. Podążałam w stronę wyjścia, aby się przewietrzyć. Zeszłam po schodach do głównego holu i otworzyłam drzwi. Oczy miałam skierowane na ziemię, a jednak nie zauważyłam wycieraczek, złożonych w kupie. Potknęłam się o nie. Znacie tą myśl, gdy wiesz, że coś się stanie, a jednak nie możesz tego zatrzymać? Tak właśnie się czułam. Czekałam tylko aż wyląduje na ziemi, by wstać, otrzepać się i pójść dalej. Ale zamiast tego wylądowałam na jakimś człowieku, który utrzymał swoją równowagę i się nie wywalił, tym samym utrzymując mnie na nogach.
- Wybacz - zaśmiałam się cicho. - Nie zauważyłam o dziwo wycieraczek - wytłumaczyłam się i spojrzałam na tego kogoś. Widocznie był to nowy uczeń, gdyż pierwszy raz go widziałam. Był wysoki, chyba nawet o głowę, czy jakoś tak. Miał białe włosy i hipnotyzujące niebieskie oczy. Na początku zabrakło mi słów, gdyż go obejrzałam od stóp do głów. Wydawało mi się, że był to anioł, ale pewności nie miałam. - Jak się nazywasz? - postanowiłam poznać imię tego chłopaka.
< Gabrijel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz