Byłam raptem metr od banknotu, kiedy tuż przed nosem przejechało mi jakieś stare Suzuki i... Przejechało moją nieszczęsną dychę. Próbowałam ją podnieść, ale wtedy połowa rozerwanego banknotu poleciała w dal. Druga część była totalnie mokra, prawdopodobnie samochód, który ją przejechał, miał wilgotne koła.
-No super...-Mruknęłam sama do siebie. Po raz ostatni zerknęłam do portfela. Z centów, które znalazłam w w jego wnętrzu, udało mi się sklecić dwa dolce. Starczy na napój. Weszłam zdenerwowana do sklepu. Co, jak co, ale dziesięć dolców to nie jest taka mała suma, a przynajmniej dla mnie. Byłam tak zajęta przeliczaniem kasy po raz drugi, że wpadłam na kogoś.
-P-przepraszam-zająknęłam się. Spojrzałam w górę i dostrzegłam, że najwyraźniej dokonałam czołowego zderzenia z kimś z mojej szkoły.
<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz