-Nie trzeba-uśmiechnąłem się lekko, machając ręką-możemy pójść innym razem.
Po tych słowach minąłem Costina i podszedłem do szafki, w której trzymałem podręczną apteczkę. Wyciągnąłem rolkę plastrów i odciąłem potrzebną część. Podszedłem do lustra i nakleiłem plaster w miejscu rany.
-Co Ci się stało? Nic Ci nie jest? Boli bardzo?-Dopytywał przejęty Costin.
-Wywaliłem się znowu na schodach-wyjaśniłem krótko.
-Może powinieneś najpierw to sobie oczyścić?-Zaproponował.
-Nie. Ranę sobie zrobiłem dopiero co, więc nie ma po co-stwierdziłem.
<Costin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz