Nigdy nie sądziłam, że znajdę się w takiej sytuacji. Nie chodzi o to, że była ona niebezpieczna, wręcz przeciwnie, rozbawiała mnie do łez. Stałam wraz z Kanade, nad nieznajomym mi jeszcze jasnowłosym uczniem, starając się uspokoić jego poczynania. Ale dlaczego tak? Chłopak siedział obok jednego z krzeseł w sali biologicznej, przytulając jedną z butelek... Bodajże wody! Mówienie do niego było, gorsze niż spór ze ścianą. Lecz musiałyśmy go sprowadzić na lekcję biologii. Jego upartość sięgała powoli szczytów mojej cierpliwości. Przykucnęłam obok chłopaka, w momencie gdy przewodnicząca musiała wyjść. Nie wiedziałam zupełnie o co mu chodzi. Chociaż.... On przytulał butelkę i coś do niej gadał więc jedynym sposobem, by dowiedzieć się czegokolwiek, było zabranie jej chłopakowi.
- Jak masz na imię? - zapytałam obojętnie.
- Rey.
Rey... Jeżeli już wiem jak na imię, łatwiej będzie mi się z nim dogadać, lecz to co miałam zaraz zrobić, wydawało się być szantażem. Złapałam sprawnie butelkę, jednym ruchem przyciągając ten przedmiot do siebie.
- Oddawaj! - krzyknął.
Pokiwałam przecząco głową, chowając napój za swoimi plecami. Zaczął machać rękami w moim kierunku.
- Oddam ci pod jednym warunkiem! - odparłam głośniej.
Ten popatrzył na mnie wyczekująco. Udało mi się wpaść na pomysł jak zagonić go do sali. Wstałam błyskawicznie, ruszając truchtem w stronę drzwi.
- Jak mnie złapiesz to dostaniesz! - rzekłam, rzucając się sprintem w stronę pracowni biologicznej.
< Rey? Łap XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz