- Co to w ogóle ma być?! TE SPODNIE WYGLĄDAJĄ JAK MOJA PIŻAMA, CZUJĘ SIĘ DZIWNIE OKEJ - ścisnąłem mocniej komórkę w dłoni, ale ostrożnie, żeby mój skarb się nie zepsuł - CZEMU PRZYSŁAŁEŚ MNIE DO TEJ WYLĘGARNI PULPETÓW? TO NIE JEST FAJNE - ludzie patrzyli się na mnie wystraszeni, lecz ja posyłałem im tylko zabójcze spojrzenie. Moja wina, że wyglądam jak obłąkany? Mam szczerą nadzieję, że któregoś dnia ono zadziała. Ostatnio ćwiczyłem to na gołębiu, chwilę później zginął pod kołami czerwonej Hondy. To się chyba zalicza.
- Nie słyszysz siebie, prawda? Nie słyszysz, jesteś agresywny. Matka przez ciebie znowu ma bóle głowy, przez co wyżywa się na mnie. I... I właśnie o to chodzi, nie kontrolujesz swoich emocji, a ta szkoła jest najlepsza w swoim fachu. Ona pomoże ci zachowywać się, no...
- No jak? Jak snoby, czyli wy. Wiesz co, okej. Pożegnam się mIŁO GRZECZNIE ZGIŃ POD POCIĄGIEM - zanim ojciec zdążył cokolwiek dopowiedzieć, rozłączyłem się. Tak tak, te ławki są wygodne, spokojnie, jak co, wyżyjesz się na śmietniku. Zwróć uwagę na coś innego. Ale czemu aż wywalili mnie za wielkie wody, no? W Anglii też jest dużo fajnych akademików, nie trzeba było wypieprzać mnie jak na Syberię. Podniosłem torbę z ziemi i ruszyłem tyłek. Telefon powędrował do kieszeni płaszcza, a spokój chwilowo powrócił.
Podszedłem do drzwi, sięgając po klamkę, lecz ktoś mnie wyprzedził.
- Fajny... Rozporek? - wymamrotałem zakłopotany, unosząc głowę ku górze. Jakiś Rudy Człowiek patrzył się na mnie zgarbiony. Był cholernie wysoki, patrzyłem się na jego klatę, ale musiałem rzucić coś o rozporku. Jesteś głupi, Strider. Przybiłem sobie mentalnego facepalm'a.
- Dzięki - uśmiechnął się delikatnie, wymijając moją osobę. Ludzie mnie już nie polubią. Niezręczne spotkanie zaliczone. Tylko, do czego mam się teraz przyczepić.
< Ktokolwiek, cokolwiek, boże nie >
czegoś słabszego nie mogłam wymyślić
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz