Oparłam się o ławkę i odchyliłam głowę. Chłodny wiatr muskał nagą szyję i twarz, przy okazji targając włosy. Właściwie, nie wiem ile czasu spędziłam w parku, siedząc z podciągniętymi nogami. Omijało mnie dużo osób, począwszy od par z dziećmi, przez ludzi z psami, aż po dresów. Anegdotka z tamtej chwili - jeden z nich do mnie podszedł z pytaniem
Masz problem?. Zmierzyłam go bez słowa i odpowiedziałam
A co, chcesz mi pomóc? Zapewne się tego nie spodziewał, po moim wyglądzie. Burknął coś w odpowiedzi i dołączył do grupki. Gdy słońce zaszło już za górami, postanowiłam wrócić. Nie przepadałam za chodzeniem samej po ciemku, a najjaśniej akurat nie było. Dopięłam bluzę do końca i włożyłam dłonie do kieszeni. Oddech zamieniał się w parę, a chłód szczypał w nos i uszy. Przyspieszyłam jeszcze troszku. Po parunastu minutach moim oczom ukazał się budynek internatu. Gdy zobaczyłam przed drzwiami pannę przewodniczącą, darowałam sobie wchodzenie nimi.
- Zalety mieszkania na parterze.. - mruknęłam z uśmiechem, skręcając w stronę ogrodu. Okno pokoju, który sobie zaklepałam wychodziło właśnie na ogród. Wlazłam na ławkę, stanęłam na jej oparciu i chwyciłam się ramy okna, które było otwarte na oścież. Wparowałam do pokoju, wyskakując spod firanki.
- Haaa, kurrrwa, nie spodziewałeś się mnie tak wcześnie! - wykrzyknęłam z triumfalną miną. Ale zamiast głupiego wyrazu twarzy blondyna, zobaczyłam zaskoczonego Leona.
Skuuchaa.. - pomyślałam i uśmiechnęłam się szeroko, by nie było widać mojego zakłopotania.
[Leonie? Powiedzmy, że znalazł~]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz