Okej, póki co jest dobrze. Mój współlokator wydaje się być równym gościem, a nie jakimś dziwnym fetyszystą, albo menelem, więc tą sprawą mogę się nie martwić. Wolałabym oczywiście być w pokoju z dziewczyną, ale cóż... Trzeba się czasem dostosować. Wyciągnęłam z walizki telefon i zajrzałam na swojego bloga. Żeby nie było - prowadzę bloga o drzewkach bonsai. Nic nowego, żadnych komentarzy, ani nawet powiadomień w stylu "nowe wyświetlenie w jakimśtam poście".
Westchnęłam i zdjęłam okulary, by je przeczyścić. Wyciągnęłam z walizki małą, niebieską chusteczkę i zaczęłam wycierać dokładnie okulary.
Kiedy skończyłam tę czynność, postanowiłam się rozpakować. Wzięłam do rąk tyle ciuchów, ile się dało z walizki, po czym przeniosłam je do walizki. Pierdoły takie jak płyn do kąpieli, szczoteczkę do zębów i etui na okulary położyłam sobie koło łóżka, bo stwierdziłam, że potem się tym zajmę.
W pierwszej chwili pomyślałam, że gdzieś pójdę, ale potem ogarnęłam, że nie wiem, co zrobić z kluczem. Gdybym go wzięła, Gabrijel nie mógłby wejść do pokoju, ale gdybym go zostawiła, to pokój cały czas byłby otwarty, a przecież nie po to stworzono klucze, żeby pokoje były cały czas otwarte. Postanowiłam więc, że poczekam, aż mój współlokator wróci, a wtedy się gdzieś przejdę. Wyciągnęłam z walizki magazyn sportowy o wynikach ostatnich meczy, których nawet nie mogłam obejrzeć, więc kupiłam gazetkę, żeby wiedzieć chociaż, które drużyny wygrały. Ciekawe, po co poszedł Gabrijel... Mam nadzieję, że szybko wróci, bo nie chce mi się tu siedzieć...
<Gabrijel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz