Zabrałem jej ciastko sprzed nosa i znów ukryłem się pod kołdrą.
- Jeśli myślisz, że ciastka wszystko załatwią, to...
- To?
Zawiesiłem się na chwilę. W sumie to ciastka zawsze łagodzą obyczaje... Nawet przysłowie to potwierdza, no~! "Ciastka łagodzą obyczaje", ta? No, jakoś tak to szło.
Jednak, żeby nie było ze mną tak łatwo, postanowiłem...
- To się gruuubo mylisz - warknąłem, konsumując wyrób cukierniczy.
Westchnęła na moje słowa.
- Przecież to była tylko...
- TYLKO?! ZABIŁAŚ JĄ I JESZCZE ŚMIESZ MÓWIĆ "TYLKO"?! TAK, MOŻE DLA CIEBIE BYŁA NIKIM, ALE DLA MNIE BYŁA BARDZO WAŻNA! NIE WAŻ SIĘ TAK O NIEJ MÓWIĆ! - Zerwałem się w jednej chwili z łóżka, wydzierając się na nią. Zszedłem z legowiska, kierując się w stronę drzwi. - Lepiej idź ją zlizuj z chodnika. Albo nie, nie chcę, żeby taki przegryw jeszcze bardziej ją ranił, pewnie masz na języku jeszcze jakieś kolce, czy coś - odparłem, zabierając kurtkę powieszoną na wieszaku. - Do widzenia.
<Sage? Tryb "wkurw" mu się uaktywnił ;-; xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz