Dziewczyna poszła do pobliskiego sklepiku po wodę, a ja próbowałam ustabilizować oddech, co mi jednak nie wychodziło. Duszności nie chciały ustąpić i czułam, jakby zaraz miało mi totalnie zabraknąć powietrza. Jednak Amica zjawiła się w miarę szybko i, pytając, czy wszystko dobrze, podała mi butelkę wody niegazowanej.
- Mia? Wszystko okej? - zapytała coraz bardziej zmartwiona.
Pokiwałam słabo głową, odkręcając korek. Wpiłam się ustami w butelkę i powoli zaczęłam sączyć z niej wodę, co tylko pogorszyło moją sytuację. Tym razem już w ogóle nie mogłam odetchnąć. Gwałtownie podskoczyłam, czując jak z moich ust ulatuje cała woda, której nie zdążyłam przełknąć. Ponadto, uczucie duszności nie ustąpiło, tylko jeszcze bardziej się pogłębiło. Upadłam bezradnie na kolana i... Czekałam. Na cud.
<Amiciu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz