31 października 2016

Od Natalii

Gdy wysiadłam z samolotu, od razu zaczęłam szukać mojej cioci. Po chwili rozglądania się, zauważyłam ją na jednym z krzeseł. Ta dostrzegła mnie w tym samym momencie. Rzuciłyśmy się sobie w objęcia. W końcu Irileth jest moją chrzestną, której nie widziałam od paru dobrych lat. Napisała mi jednak na Facebooku, że będzie miała w ręce jasnozielonu balonik, dzięki czemu mogłam ją poznać.
- Dziecko, ależ ty wyrosłaś! - zawołała, chwytając mnie za ramiona. Miała rację. Ostatnim razem, kiedy mnie widziała, sięgałam jej zaledwie do klatki piersiowej. Teraz jednak, mogłam patrzeć na nią z góry.
- No, nie odwiedzałaś mnie w Hiszpanii, to Hiszpania musiała odwiedzić ciebie! - zaśmiałam się, zmieniając lekko temat.
- Och, wiesz, że nie lubię latać samolotami. - jęknęła, biorąc ode mnie torbę. Oczywiście, protestowałam, ale z ciocią czasem było ciężko wygrać. - Powiedz mi, znalazłaś już sobie jakiegoś kawalera?
- Jasne! Tyle, że on nie istnieje. - dodałam, widząc radość w oczach chrzestnej. Po tych słowach lekko się skrzywiła i poklepała mnie po ramieniu.
- Oj, tu z pewnością nie będziesz się mogła odpędzić od chłopców! - zawołała, klaszcząc w dłonie. - A teraz chodźmy. Nie chcę zapomnieć, gdzie zostawiłam auto.

- Natalio.. Mam nadzieję, że nie jesteś zła za to, że będziesz mieszkać w internacie.. - jęknęła, patrząc na mnie przepraszającym wzrokiem.
- Ciociu, to nie jest żaden problem. Dobrze wiem, że masz małe mieszkanie i dwójkę dzieci. No, i jeszcze męża do opieki. Poza tym, to miła odskocznia od bycia zamkniętym w swoim pokoju na cztery spusty. - zaśmiałam się, otwierając lekko okno w samochodzie. Nawigacja po chwili stwierdziła, że do celu zostało 6 minut.

- Pamiętaj. Jakbyś czegoś potrzebowała, to dzwoń. I drzwi do nas są zawsze otwarte. - powiedziała mi na odchodne, wyciągając torbę z bagażnika.
- Dobrze, ciociu. - odparłam, odbierając jej pakunek. Kobieta zmierzyła mnie od stóp do głów i mocno uderzyła w ramię.
- I nie bądź mi taka sztywna! Jasne?
- Tak jest! - zawołałam, stając na baczność. Po krótkim pożegnaniu, popchnęła mnie w stronę bramy, prowadzącej do internatu i pomachała na pożegnanie. Sięgnęłam do kieszeni po telefon i weszłam w notatki. Miałam mieć pokój na parterze, z numerem 3. Wchodząc do budynku, wygrzebałam z kieszeni klucz. Rozejrzałam się prędko po pomieszczeniu, do którego weszłam i skręciłam w jeden z korytarzy, prawdopodobnie prowadzący do pokoi na parterze. Nie spodziewałak się jednak, że za rogiem będzie czyhać jakaś postać, na którą oczywiście, ja głupia, musiałam wpaść.

[ Aspiryno? Chciała, to ma c: ]

Od Mahiru CD Costina

Dłonie trzęsły mi się, jakbym miał jakiegoś Parkinsona, przechodziły mnie co sekundę dreszcze i byłem cały czerwony. Jeny, czy temu głupkowi serio aż tak na mnie zależy. Odwróciłem obojętnie wzrok w inną stronę, starając się uniknąć jego spojrzenia.
Zastanawiałem się chwilę, podczas gdy Costin bacznie mi się przyglądał. Na ułamek sekundy zerknąłem na niego, a on przyglądał mi się wciąż z takim samym wyrazem twarzy. Następnie znowu odwróciłem głowę w inną stronę, starając się uniknąć spotkania naszych spojrzeń.
-Mattaku... S-skoro Ci tak bardzo zależy, to ten jeden raz... Możemy spróbować. Ale po wszystkim masz o tym wszystkim zapomnieć, jasne? I jeszcze jedno... Jeśli komukolwiek o tym kiedykolwiek powiesz, to Cię wykastruję, zrozumiano?-Warknąłem zniecierpliwiony, wciąż gapiąc się w innym kierunku.


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

- Poważnie się mnie wstydzisz czy robisz wszystko, żeby mnie odepchnąć? - westchnąłem i poprzestałem czynności na chwilę. Gdy nie otrzymałem jakiejś ważnej rekcji wróciłem do przerwanej czynności. - Oddaj się temu, a zobaczysz że trochę będzie niekomfortowo, ale zastąpi to przyjemność. Obiecuję, że nie pożałujesz, tylko mi pozwól.
Skupiłem się na wykonywanej czynności, co kilka minut zmieniając sutki i piwstrzymując chęć zjechania niżej.
Nie zrobię nic bez twojej zgody.
Spojrzałem zaciekawiony w górę i spotkałem się z rozbieganym wzrokiem wspólokatora.

<Mahiru?>

Jak ludzie gadają za Twoimi plecami..

To puść im bąka.

Godność: Natalia de Gracia. Proste i łatwe do zapamiętania.
Pseudonim: Nath. I na tym koniec. Choć.. Niektórzy nazywali ją Księżniczką. nie wiem czemu skąd
Rola: Indianin Aniołek.
Wiek: Dnia 13 grudnia kończy 15 lat. Rocznikowo więc ma 16.
Pochodzenie: Panienka Natalia pochodzi z nadmorskich rejonów Hiszpanii. Wyspy Kanaryjskie, Las Palmas dokładniej.
Orientacja: Przykro mi, drogie panie. Hiszpanka jest heteroseksualna.
Zauroczenie: Póki co, czeka na swojego królewicza na białym koniu, ale raczej się nie doczeka.
Charakter: Spokój i opanowanie. Tym zdecydowanie cechuje się panna de Gracia. Ciężko jest ją zdenerwować, ale jeśli Ci się uda.. Oj, przygotuj się na wiązankę ostrych słów. Mimo tego, że Księżniczka jest aniołkiem, nie boi się walczyć. Wie, kiedy ma rację i nie waha się mówić tego głośno. Rzadko kiedy pokazuje swój strach. Twierdzi, że to domena ludzi słabych, więc go ukrywa. Jeśli chodzi o obgadywanie jej za plecami.. Jeśli dowiaduje się o takiej rzeczy, uważa, że jest zbyt zajebista by mówić jej to w twarz. Mimo tego, jest skromna. Tylko w otoczeniu zaufanych osób, zaczyna robić się pewna siebie i, po prostu, zachowywać się głupio. Ogólnie, jest optymistką. Dla niej szklanka jest do połowy pełna, a każdą swoją wpadkę potrafi obrócić w żart. Świadczy to o jej dystansie do siebie. Zdobyła go dopiero wtedy, gdy rodzice przestali na nią naciskać. Przez wygórowane wymagania wobec niej, każda praca jest czasochłonna, ale wykonana najlepiej, jak tylko potrafi. Lubi nawiązywać kontakty i nie ma z tym zbytniego problemu. Ot co, cała Natalia.
Umiejętności:

  • Jest złotą rączką. W domu często naprawiała różne urządzenia i pomagała przy remontach.
  • Uwielbia szyć i jest w tym całkiem niezła.
  • Lubi także brać udział w kółku aktorskim. Występowała, odkąd skończyła 5 lat.
  • Potrafi udzielić pierwszej pomocy.

O postaci:

  • Od pierwszego dnia, w którym poszła do szkoły, musiała sprostać wygórowanym wymaganiom rodziców. W końcu jej matka jest znaną i cenioną lekarką na wyspach, a ojciec - prawnikiem. Natalia jednak zbuntowała się ich woli i z pomocą ciotki wyjechała do Ameryki, w poszukiwaniu nowego życia.
  • W przyszłości chciałaby zostać zawodowym fotografem.
  • Planuje zostać dawcą krwi.
  • Czasem dodaje do swoich wypowiedzi hiszpańskie słówka.

Inne:

  • Głos - { X }
  • A oto Gucio - jej papuga:


Od Mahiru CD Costina

-Hamowałbyś się trochę!-Warknąłem.
-Czemu?-Zapytał bez wyrazu-Przecież obaj nie mamy koszulek, więc to jest okej, prawda?
-Nie, to nie okej! To jest strasznie, bardzo, cholernie zawstydzające!-Odparłem, tupiąc nogą o podłogę.
-Przede mną się wstydzisz? Przecież nikogo innego tu nie ma oprócz czytelników, a widziałem Cię nago przynajmniej z cztery razy, więc w czym problem?-Zapytał.
-Ee... No bo to jest dziwne! Czuję się tak niekomfortowo, okej?-Burknąłem, znów tupiąc nogą o podłogę.


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

- Powiedz mi, czemu ty mnie tak bardzo nienawidzisz, co? - mruknąłem, kontynuując czynność. - Jedyne czego pragnę to być zaakceptowanym i kochanym. Dlaczego nikt nie potrafi tego zrobić. Wytłumacz mi to proszę, bo ja nie rozumiem?
Zjechałem ustami na fioletową szyję, zabawiając się z nią jeszcze bardziej. Przykryłem usta Mahiru dłonią i zjechałem na sutki, niewinnum wzrokiem patrząc wprost w jego oczy. Definitywnie zabije mnie jak będę spał. Nie mróżę dzisiaj oka. Dobra możliwe, że zrobię to jak będę walił konia. Perwersyjne przemyślenia przerwał mi uścisk zębów na palcu.

<MahiMahi?>

Od Mahiru CD Costina

-Jaki znowu związek? A żadnych dzieci i ślubu nie będzie, a w szczególności z tobą. Żadnych psów, wspólnych mieszkań, wybierania imion dzieci i innych pierdół. Jak już mówiłem, po gimnazjum się nie spotkamy. A nawet jeśli jakimś cudem trafimy do wspólnego liceum, to nie ma opcji, żebyśmy chodzili razem na studia-Warknąłem, krzyżując ręce na piersi.
-Tego też nie możesz przewidzieć. A jeśli byśmy poszli do innych liceum, albo na inne studia, to co to zmienia?-Zapytał, chwytając mój podbródek.
-To zmienia wszystko. Nawet nie masz mojego numeru telefonu, więc kontaktu nie będziemy mieli-wywarczałem.
-Jesteś pewien?-Po tych słowach, wyciągnął z kieszeni telefon i pokazał mi swoje kontakty. Kliknął w kontakt o nazwie"amour" i pokazał mi numer.
-To przecież mój numer! Skąd ty to...
-Mówiłem przecież, że przeglądałem akta u dyra, także nigdzie mi nie uciekniesz-po tych słowach znów złączył nasze usta w krótkim pocałunku.
-Przestań mnie całować, no!-Warknąłem.
-Jeszcze pięć minut temu Ci to nie przeszkadzało-odparł spokojnie, z lekkim uśmiechem.
-Znosiłem to z milczącym męstwem, ale to zaczyna być denerwujące-odparłem zażenowany.


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

- "Głupolu"? - uśmiwchnąłem się, spuszczając wzrok. - Czy nasz związek przechodzi właśnie na wyższy poziom, gdzie nie wyzywamy się od Dekli i Idiotów? Jeśli tak to kto bierze kogo nazwisko po ślubie? Ile chcesz mieć dzieci? Gdzie chcesz nasze oświadczyny? Kiedy ślub? Ile zapraszamy gości? Mogę poznać twojego wujka? Pomodlimy się razem do Allaha, by męska ciąża była możliwa? Mogę już wyznawać ci miłość? Kupujemy wspólne mieszkanie? Przeprowadzamy się do Japonii czy Francji? Zaadoptujemy pieska? Nazwiwmy go Pipi, albo nie - Fleur, bo kojarzy się z mąką a ja lubię mąkę. Jak nazwiemy nasze dzieci? Osobiście podoba mi się imię Clair, co ty na to?

<Mahiru? XDDDD>

Od Mahiru CD Costina

Miałem wrażenie, że ta chwila ciągnęła się w nieskończoność, co strasznie mnie denerwowało. Chciałem go odepchnąć, ale fakt, że trzymał mnie w tak dziwny sposób, nie pozwalał mi na to, więc ciągłe próby spełzły na niczym.
Zacząłem się zastanawiać, ile czasu minęło, od kiedy zaczął się ten konkretny pocałunek, a tym bardziej - kiedy wreszcie się skończy. Próbowałem "wydostać się" z tej sytuacji, która ciągnęła się w nieskończoność, ale nie byłem w stanie. Kiedy Costin wreszcie się odczepił, odetchnąłem z ulgą. Czarnowłosy zbliżył swoje czoło do mojego i patrzył mi w ciszy w oczy.
-Prawie się przez Ciebie udusiłem-warknąłem na niego.
-Weź wdech-poprosił.
-Na jaką cholerę?-Mruknąłem.
-No po prostu weź wdech, takie trudne?-Odparł. Przewróciłem oczami i wziąłem wdech, a wtedy Costin ponownie mnie pocałował, tym razem jeszcze dłużej. Co sekundę zerkałem na zegarek z ciekawością, by potem pokazać mu, jak długo mnie molestował. Kiedy znowu się odkleił, odezwałem się:
-Całowałeś mnie półtorej minuty bez przerwy, głupolu. Jeszcze pół minuty i bym zemdlał z niedotlenienia!


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

Z westchnieniem złapałem chłopaka pod udami i podniosłem tak, że mimowolnie oplutł mój pas nogami. Tym razem udało mi się oprzeć go o ścianę.
- Cukierek albo Stefan urośnie - mruknąłem, robiąc dorodne malinki.
- Jaki znowu kurwa Stefan? - krzyknął, i jestem pewien, że mój żywot nie będzie długi. - Odpieprz się!
- Nie.
I z takim nastawieniem złaczyłem nasze usta.

<Mahi?>

Od Gabrijela - Cd. Mii

W ostatniej chwili udało mi się chwycić kark Mii i podeprzeć jej głowę swoją dłonią. Jeszcze brakowałoby mi tego, żeby rozjebałwaliła sobie głowę na środku drogi. 
- Kupię ci ochraniacze na święta. I może jakiś rower. I zamówię wizytę u psychiatry, czy coś. Albo ogarnę, czy masz ADHD. - zamyśliłem się, nadal leżąc obok jasnowłosej.
- E, dżentelmen, weź się ogarnij i pomóż swojej damie wstać. - mruknęła rozbawiona.
- Tak jest, miledi. - odparłem, starając się zasalutować. Nie wyszło to jednak do końca i tylko jebnąłemuderzyłem sobą o chodnik. Znów. - Uważaj na głowę. - dodałem, wysuwając dłoń spod jej głowy. Oparłem się na łokciu i zebrałem cztery litery do kupy, starając się wstać.Gdy już względnie się ogarnąłem, podałem dziewczynie dłoń. Ta bez namysłu ją chwyciła i pociągnęła tak mocno, że prawie znów wylądowałbym na ziemi. 
- Rany, dziewczyno, skąd ty masz tyle siły?! - zawołałem, masując obolałą rękę.
- Aa, lata wspinania się po drzewach.. - zanuciła wesoło, tym razem chwytając mnie za nadgarstek. - Idziemy do sklepu, kupić sobie takie koszyczki na cukierki. 
- I będziemy chodzić od drzwi do drzwi i je zbierać?
- No.. Tak, przecież.
- Ale zajebiście! - zawołałem uradowany. - W Rosji Halloween jest potępiane przez starszych i ciężko nam było świętować.. - dodałem, pokazując język zaskoczonej dziewczynie.
- Putin wam zabronił?
- Można tak powiedzieć. - zaśmiałem się, ponownie poprawiając kaptur, który się zsunął pod wpływem silnego wiatru. - Mia, tak swoją drogą.. Nie jest ci zimo? - dodałem, lustrując dziewczyę od stóp do głów.

[ Mia? Jak coś, to pytulas~ ]

Od Mii CD Gabrijela

Nagle gwałtownie się zatrzymałam, przez co chłopak na mnie wpadł. Lekko go od siebie odepchnęłam i, chwytając go za obie dłonie, popatrzyłam mu prosto w oczy.
- W takim razie gdzie mamy iść? - zapytałam, unosząc nasze złączone ręce na boki i z powrotem przyłączając, tworząc w ten sposób pewnego rodzaju huśtawkę. Dodatkowo stawałam to raz na palcach, to raz na piętach.

Chłopak już miał się odezwać, ale wtem mnie olśniło.
- Już wiem~! Chodź za mną~! - W pewnym momencie zrobiłam takie jakby "salto" tuż przed twarzą jasnowłosego, by obrócić moje dłonie do takiego stanu, abym jednocześnie mogła swobodnie biec przed siebie, jednocześnie nie puszczając go.

Nie wiem jak mi się to udało, ale...
Ale.

- Gdzie ty mnie tak ciągniesz?! - zawołał, ledwo co nadążając za mną. - Mia! Mia, stój!
- Nie, bo nie zdążymy~! - wykrzyknęłam, nieco przyspieszając.
- Mia! Przecież ty masz astmę, kobieto!
I ponownie w tym dniu gwałtownie stanęłam, lecz tym razem nie zdążyłam utrzymać chłopaka lecącego prosto na mnie.

<Gab? Bo się dziewczyna na wyprzedaż cuksów na Halloween spieszy, noo xD>

Od Mahiru CD Costina

Kiedy Costin zbliżył się do mnie i podgryzł mój "narząd słuchu, zamarłem. Jak zwykle, przeszedł mnie nieprzyjemny, zimny dreszcz. Mimowolnie zaczerwieniłem się i zamarłem w bezruchu.
-O-odsuń się, no-wydukałem z trudem
-Wiesz, w mangach yaoi uke zawsze mówi "nie!", albo "przestań!". Ale i tak wszyscy wiedzą, że tylko udaje. Przypominasz mi takiego uke. Wydaje Ci się, że jak powiesz "odsuń się" to nie wyjdzie na jaw, że chcesz, żebym dalej Cię dotykał, całował. Ale obaj wiemy, że Ci się to podoba-stwierdził, popychając mnie lekko w stronę ściany i przyszpilając mnie do niej.
-N-nie prawda!-Zaprotestowałem.


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

- Jeszcze chwilę temu schowalbyś się w łazience. Co się nagle stało, że rozbierasz się przy mnie co? - szepnąłem, kładąc dłonie na jego biodrach. - Pamiętaj, że nie jesteś w stanie mnie odepchnąć.
- Odejdź i zostaw mnie w spokoju - warknął i za wszelką cenę próbował mnie odepchnąć.
- Nie jesteś w stanie mnie to tego przekonać, mi amour. Nawet jeśli strzeliś mi z liścia czy kopniesz w jaja - dodałem kiedy zobaczyłem jak jego dłoń zmierza w kierunku mojego policzka. - Z takim nastawieniem zdeformujesz mi twarz - mruknąłem i podgryzłem mu płatek ucha.

<Mahiru?>