8 listopada 2016

Od Gabryśka - Cd. Mii

- No odezwała się święta, kurdebele! - również zawołałem zbulwersowany, a jednocześnie rozbawiony. 
- NOJABYŁAMGRZECZNAPRZE.. 
- Milcz, kobieto. - warknąłem. - Pół internatu obudzisz. I nie, nie byłaś grzeczna. Trzy razy mnie zepchnęłaś z łóżka, później dostałem od ciebie łokciem w żebra. I teraz, na dodatek, ugryzłaś mnie w stopę. - fuknąłem, jak obrażony kot i z powrotem usiadłem na łóżku, zaplatając ręce na piersi. Jeszcze bezczel mi taki syf zrobiła w tym pokoju.. A później Mirai i ja będziemy to musieli sprzątać. Mia, ty mały kurwiu. Przylazłaś z tą herbatką-sratką i nas nią naćpałaś. Kurdebele. 
- W ogóle to.. to ty pedofilu ty! - zawołała nagle, ni z gruchy, ni z pietruchy. Moje brwi chyba wylądowały w tym momencie na Księżycu. - Pe-do-fi-lu!
- Właśnie. To pedofilia. Powinienem to gdzieś zgłosić, że czternastolatka próbowała mnie porwać i zgwałcić w moim własnym pokoju na moim własnym łożu. No. - ponownie fuknąłem, odgarniając białe kłaki z czoła. Tak to się kończy, jak się ogląda jakieś pojebane filmiki o słodkim flircie na jutjubach. Z Mią zwłaszcza. I z tą jej jebaną, głupią herbatką.

[ Mia? Don't kill me, plz ;-; ]

Od Mii Do Gabryśka

- Ugh, gdzie ja jestem...? - zapytałam, rozglądając się po pomieszczeniu. Jednak nie trwało to długo, bo już po chwili poczułam jak coś dużych rozmiarów ląduje w moich ustach. Zerwałam się nagle, czując jak to coś się porusza.
- Kughwa, cho to es?! - wykrzyknęłam, by po chwili wypluć to coś z ust. Kiedy zorientowałam się, co to jest, pisnęłam, plując na wszystkie strony, budząc tym samym towarzysza, który był razem ze mną na łóżku.
- Huh...? Co je-
- KURWAMAĆ,GABRIJEL,JAPIERDOLE,FUUU! - wydarłam się, przy okazji spadając z łóżka.

Jasnowłosy zerwał się z drugiej strony łóżka, widocznie zasnęliśmy razem w jednym łóżku, ale, co ciekawe, po przeciwnych stronach: ja w tak zwanych "nogach", a on... Normalnie. Normalnie. 69 normalnie.  Nah, widocznie za dużo herbaty...

Widząc mnie na podłodze, wijącą się na wszystkie strony i plującą na wszystkie strony, oraz próbującą oczyścić sobie język, ponowił swe pytanie.
- GABRIJEL, STÓP SIĘ DO BUZI NIE WKŁADA! SZCZEGÓLNIE KOMUŚ! - warknęłam, nie zaprzestając swych wcześniejszych czynności.

<Gab? Herbatę razem ćpali, ot co XD>

Od Yoshiko - Cd. Cecila

- W praktyce, mówisz? Kusząca propozycja.- Zażartowałam, ale widząc, że chyba wziął sobie do serca moje słowa dodałam- To był żart,baka! - Zarechotałam patrząc na niego i czochrając go po włosach, od razu spierdzieliłam, a ten za mną drąc japę, że mu zniszczyłam jego piękną fryzurę. Pff...mam dłuższe włosy...jak Hatsune Miku... Wreszcie mnie złapał, a ja zaryłam twarzą w glebę, dało się słyszeć głośne "KU*WA", zerknęłam na niego spoglądając na jego gitarkę, która wbijała mi się w kręgosłup.- Cecilku... to boli.- Pisnęłam spoglądając kątem oka w jego wściekłe oczy.
- Mój słegowy fryz! (aut: napisałam tak specjalnie, żeby nie było) Jak mogłaś ty wiedźmo! - Muszę przyznać, że z tą miną wyglądał słodziutko... Co mi się stało?! Przez niego zaczynam się zmieniać, ale przeszłość nie boli tak bardzo jak kiedyś. Pierwszy raz...poczułam jak to jest dobrze się bawić... i mieć przyjaciół.
Spoglądałam na Cecila wzrokiem, szczeniaka, a potem położyłam twarz na ziemi.
-Ty...krwawisz!- Zauważył kiedy z moich ust wydobyła się stróżka krwi...zasnęłam, nie pamiętam kiedy...
Obudziłam się dopiero w pokoju, koło mnie siedziała jakaś pielęgniarka, ale nie za dobrze widziałam. Dlatego zamknęłam jeszcze raz oczy chcąc zasnąć, a obudziłam się dopiero na następny dzień. Dostałam zwolnienie na tydzień, dlatego miałam jak na razie spokój z tymi walniętymi kartkówkami.
- Obudziłaś się.- Stwierdził patrząc na mnie.- Śpiąca królewno.
Zarechotałam na to ostatnie określenie.

<Cecil? Yosh odbija XD>

Od Aesop'a cd Cecila

Przygryzłem wnętrze policzka i puściłem ramiona chłopaka by wyjąć mały ręcznik z plecaka, puki jeszcze jest jak ratować jego twarz. Przyłożyłem materiał to mordy towarzysza i przetarłem ją lekko.
- Ciesz się, że zdążyłeś zamknąć te oczy, bo wtedy musiałbyś przechodzić operację. Może już więcej tego nie dotykaj, co? - mruknąłem, przekazując ręcznik Cecilowi i zbierając wszystko z ziemi. - Wracamy, bo jeszcze się tu nieświadomie zabijesz, potykając o jakąś gałąź. A co do tego zlizywania - może kiedyś - dodałem cicho, spoglądając w dół.
Wziąłem czarnowłosego za rękę i pociągnąłem z powrotem do internatu. Kiedy znaleźliśmy się w budynku w ekspresowym tempie wepchnąłem go do łazienki, zabrałem ręcznik i wyczyściłem jego twarz ciepłą wodą. Nie mając zbytniej ochoty pójść do pokoju po czysty ręcznik ściągnąłem swoją koszulkę i wytarłem wodę materiałem.
- Świeżo wyprana, nie martw się - z tymi słowami zmyłem się do pokoju.

<Cycel?>

Od Cecila - Cd. Aesop'a

- Cecil nie wykonuje rozkazów, numhp - mruknąłem, schylając się po spray. Chłopak prychnął coś, a kątem oka zauważyłem, że opiera się o murek ruiny. Założył ręce na klacie.
- Cecil niech nie mówi w trzeciej osobie - zamknij żuchwę cwelu - I jesteś tego pewny, że rozkazów nie wykonujesz? Wyglądasz jak typowy kot - co on znowu pierdzieli? Ok, zignoruj go Strider, zignoruj. Jesteś tutaj żeby światem zawładnąć, a nie stawać się jakimś kurna pchlarzem z wąsami. Choć one przynajmniej jakieś mają... Zawsze się zastanawiałem, jakbym w takich wyglądał. Dobra koniec, trzeba namalować coś na tych cegłówkach. Pokazać, że Leonardo to tylko kasjer ze spożywczaka przy mnie. Ok, wyceluj w ścianę... Naciśnij spust, je. FAK, FAK TO MI SIĘ DO OCZU DOSTAŁO. I jeszcze mi to żelastwo na stopę spadło, ZERO LITOŚCI DLA CECILA. A od wrzasku boli mnie gardło. Walić świat.
- TY IDIOTO, krzywo żeś to trzymał! - wrzasnął, nagle się podrywając. Podszedł do mnie, kładąc mi nie wiem po jakiego kija dłonie na ramionach. Zawsze jak próbuję zrobić cokolwiek, kończę pobity albo zmieniony w coś dziwnego.
- Zamknij mordę i mi pomóż, wyglądam jak pierwszy lepszy murzyn! Zmyj to ze mnie, nawet swoim własnym jęzorem! - nakazałem mu, zaciskając kurczowo powieki. A ten dureń stoi i i nic nie robi, cholera jasna!

< mydło. >