15 października 2016

Od Costina cd Mahiru

- Oh, z miłą chęcią. Załatwię sobię świetną żabią kolację - warknąłem i odwróciłem się na pięcie zmierzając do pokoju. - A i znajdź sobie inne miejsce do spania!
- Jak ci się coś nie podoba to sam poszukaj innego pokoju, deklu!
Pokazałem mu środkowy palec przez ramię i wbiegłem po schodach na ostatnie piętro. Wbiłem szybko do pokoju i usiadłem na parapecie dokańczając papierosa.
- Mógłbyś tutaj nie palić? - usłyszałem.
- Baise, Mahiru - warknąłem, ale zgasiłem papierosa i wywaliłem za okno. - Odpowiada?
Chłopak skinął głową, pod nosem robiąc jakąś uwagę na temat nie wyrzucania petów za okno, ale to zignorowałem i spojrzałem za okno.
- Merci et désolé - wymsknęło mi się i zaraz potem walnąłem mentalnego facepalma. Po co ty to mówisz Costin? Ty nie przepraszasz ludzi, nie masz serca. Błagam nie zrozum nic z mojej wypowiedzi, błaga, błagam, błagam. Nie otrzymałem na to odpowiedzi, więc uznałem swoje zwycięstwo. Zszedłem z parapetu i usiadłem na łóżku spalatając ręce ze sobą i wpatrując się natarczywie we współlokatora.

<Mahiru?>

Słowniczek:
Baise - spier*alaj
merci et désolé - dzięki i przepraszam

Od Mahiru Cd Celes

-Serio? Hm... W sumie nic dziwnego, że nie ogarnąłem. Byłem w pokoju na sekundkę i rzuciłem tylko torbę, nawet do niego nie wszedłem, więc nie zwróciłem uwagi. A potem tylko tam wbiłem i zabrałem swoje manatki-zaśmiałem się.
-Manatki... Manatki... Manaty?-Zapytała niewyraźnie.
-Hę? Co?
-Manaty. Ssak wodny z rodziny manatowatych, żyjący na pograniczu środowiska morskiego i słodkowodnego, roślinożerca-objaśniła.
-Mówisz, jakbyś czytała to z encyklopedii-powiedziałem z nutką podziwu w głosie.
-Wiem. Jestem genialna-podrzuciła dumnie włosy do góry, niczym modelka z reklamy L'Oréal Paris. Parsknąłem cicho, patrząc bacznie w stronę barku, mając nadzieję, że za chwilę zobaczę kelnera z moją pizzą.
-Zamówiłaś coś?-Zapytałem z ciekawości.

<Celes?>

Od Celestii - Cd. Mahiru

Zarzuciwszy torbę na plecy wyszłam ze szkoły. Dzisiaj nie miałam dodatkowych zajęć, więc dzień był wolny. Jednak pogoda pozostawiała wiele do życzenia. Ciemne chmury przykrywały niebo i zerwał się silny wiatr. Na ulicach było mało ludzi. Większość siedziała w ciepłych galeriach lub nie wychodziła z domu. Z góry zaczęły spadać ciężkie krople deszczu, przez co zmuszona byłam otworzyć niezwykle urokliwą parasolkę. Taką przezroczystą z czarną falbanką. Westchnęłam cicho i spojrzałam w niebo. Nie zapowiadało się na to, by przestało padać. Deszcz się wręcz jeszcze bardziej nasilił. Skręciłam więc w prawo, wchodząc do jakiejś pizzerii. Zdążyłam jedynie z powrotem złożyć parasol i wrzucić go do torby, gdy usłyszałam jakiś znajomy głos. Podniosłam wzrok, by zobaczyć mojego byłego współlokatora. Pomachał do mnie i dał znak, bym się przysiadła.
- Cześć, jestem Mahiru. Może się dosiądziesz? Chodzimy razem do szkoły, ale raczej mnie nie kojarzysz. - wypowiedział na jednym tchu.
- Wow, gościu, podziwiam cię. Ćwiczysz w jakiejś operze, czy coś?
- Co? Czemu? - zmarszczył brwi.
- A nie, nic. - odparłam, siadając naprzeciw blondyna. - Poza tym, może już nie pamiętasz, ale przez trzy godziny byliśmy współlokatorami. - dodałam, uśmiechając się niewinnie.

[ Mahiruu? ]

Od Mahiru CD Costina

-Ależ ty jesteś wkurzający!-Warknąłem nagle.
-Ja? Ja wkurzający? Odezwał się świętoszek! Jesteś mega upierdliwy i zachowujesz się jak jakiś pupilek nauczycieli! A poza tym, Mahiru Shirota... Co to w ogóle za imię? A nazwisko? Brzmi jak Sierotka Marysia, czy coś!-Odparł, stojąc przy drzwiach wejściowych.
-To tak się odwdzięczasz za pomoc, samolubny żabojadzie?!-Odparłem, jeszcze bardziej zdenerwowany-Po nazwisku to po pysku, debilu
Popchnął mnie płaską dłonią w klatkę piersiową, odpychając mnie nieco do tyłu.
-Wielka mi pomoc, zamiotłeś kilka liści, oczekujesz braw?! Nic nie zrobiłeś, także ta gueule*!-Warknął znów, łapiąc mnie lekko za kołnierz mundurka.
-Odwal się, palancie! Nawet liści zamieść nie umiesz!-Odparłem głośno.

<Costin?>
--------------
Słowniczek
*ta guele - zamknij się, zamknij gębę.

Od Mahiru

Lekcje się już skończyły, więc mogłem poszwendać się po mieście. Wybyłem z terenu szkoły, zakładając słuchawki na uszy. Włączyłem na starej MP3'ce piosenkę "Wolf in Sheep's Clothing".
Wystukując melodię piosenki palcami na zewnętrznej części kieszeni, przyspieszyłem kroku. Postanowiłem rozejrzeć się za jakimś miejscem, w którym mógłbym coś zjeść. Poszedłem chodnikiem w lewo, kierując się w stronę najbardziej ruchliwej ulicy w okolicy (nie czuję, jak rymuję i gadam, jak Mickiewicz Adam).
Zdawało mi się, że tam była jakaś pizzeria, a miałem akurat ochotę na pizzę. Kiedy dotarłem do ulicy, zerknąłem na jej przeciwną stronę. Była tam ta pizzeria, o której myślałem przedtem. Przeszedłem po pasach, wbijając do lokalu. Przy "barku" zamówiłem sobie średnią pizzę pepperoni i usiadłem przy pierwszym lepszym stoliku. Był niezły tłok, przez co byłem zmuszony zająć trzyosobowy, ostatni stolik. Nagle, do pizzeri weszła jakaś dziewczyna. Kojarzyłem ją ze szkoły. Rozglądając się za wolnym miejscem, machnąłem do niej i powiedziałem:
-Cześć, jestem Mahiru. Może się dosiądziesz? Chodzimy razem do szkoły, ale raczej mnie nie kojarzysz-zaproponowałem wręcz przerażająco otwarcie.


<Celes?>

Od Costina do Leona

Przewinąłem się przez drzwi pokoju, obok Amica'i podając jej klucze i wyszedłem na dwór. Przebrnąłem przez korytarz i trzy pary schodów i wybiegłem na zewnątrz, mając nadzieję na święty spokój. Wyciągnąłem telefon z bluzy i zaczałem przeglądać swoje media społecznościowe siadając na ławce przed wejściem do internatu. Nic. Nic. Nic. Westchnąlem cicho i schowałem telefon. Zostało mi bezczynne patrzenie się przed siebie. Popatrzyłem na gołe drzewa, myśląc jak bardzo przypominają te we Francji. Chociaż tam klimat był troche cieplejszy, kiedy mieszkało się blisko morza Śródziemnego. Westchnąłem cicho i wstałem z miejsa zmierzając spowrotem do pokoju. Przechodząc obok drzwi do pokoi na parterze zauwarzyłem nieznaną mi czuprynę czerwonych włosów należą do jakiegoś wysokiego chłopaka. Tutaj jest coraz więcej facetów, co znaczy, coraz większy raj dla Kostka. Niemogąc się powstrzymać podszedłem do niego i oparłem się o ścianę obok.
- Mieścisz ty się w drzwiach? - zapytałem, wrogo i uśmiechnąłem się błaznersko.

<Leon?>

Od Costina Cd Mahiru

Mruknąłem ciche "Niemiło mi cię poznać" i zacząłem wykonywać swoją pracę. Nie będę zaprzeczał, w dwójkę było szybciej. Z resztą liści też nie było sporo dlatego poczło raz dwa. W ciągu godziny mieliśmy już dwie duże kupki. Kiedy Miahiru nie patrzył postanowiłem skorzystać z okazji i wymknąć się. Położyłem grabie cicho na ziemi i zerkając na chłopaka zniknąłem za murem internatu. Śmiejąc się złowieszczo pod nosem odeszłem w stronę sklepików, po papierosy - tak tylko to może pomóc. Z małymi kłopotami, przez mój wiek, zdobyłem dwie paczki Marbolo. W trybie natychmiastowym zapaliłem jednego i udałem się spowrotem do pokoju. Na mojej drodze stanął jednak Mahiru. Patrzył na mnie spodełba, wkurzony ściskając dwa przyrządy do grabienia w pięściach.
- Chciałem ci pomóc, a ty bezczelnie uciekłeś
- Calmer, stary. Zaszkodziło ci to? Daj mi święty spokój, nie mam na ciebię czasu - mruknąłem i wszedłem do budynku.

<Mahiru?>

Słowniczek:
Calmer - uspokój się

Od Celestii - Cd. Leona

Wparowałam do pokoju, nie zwracając uwagi na Mahiru, który chyba coś oglądał na jutjubach. Zrzuciłam sportową torbę z ramienia, po czym lekkim kopnięciem wepchnęłam pod łóżko. Jasnowłosy chyba poczuł wiatr, który zrobiły drzwi. Spojrzał na mnie, uśmiechnął się i pomachał mi, po czym wrócił do oglądania jakiegoś poradnika. Po chwili namysłu, ponownie sięgnęłam po torbę, by wyjąć z niej rogalika. Aczkolwiek chamskie otwarcie drzwi skutecznie mi to uniemożliwiło.
- Matka pukać nie nau.. - zaczęłam, jednak nie zdążyłam dokończyć. Jakiś olbrzym chwycił mnie w talii. Początkowo chciałam go ugryźć albo uderzyć, ale gdy usłyszałam zdenerwowane kroki jakiejś persony na korytarzu i ciche "ratuj" Olbrzyma sprawiły, że postanowiłam mu pomóc. I nie chodzi tu o dobre serduszko, a raczej o ciekawość. Dosłownie sekundę później do pokoju wparowała przewodnicząca.
- Co tu się dzieje?! - zawołała. - I czego przede mną uciekasz?!
Natychmiast puściłam Olbrzyma, prawie go od siebie odpychając. Na mojej twarzy pojawił się wyćwiczony rumieniec.
- Prywatności trochę, co?! - odburknęłam do białowłosej, wbijając wzrok w podłogę. Zmierzyła naszą dwójkę (a tak właściwie trójkę) nieodgadnionym spojrzeniem, po czym bez słowa wyszła z pokoju.
- Ee.. Co to było? - padło pytanie ze strony Sieroty.
- Rozjuszona Tsume. - odparł Olbrzym.
- No, nie ma za co. - burknęłam, zaplatając ręce na piersi. - Tyle wolnych pokoi, to zawsze wszyscy tu trafiajo. - dodałam.
- Masz szczęście, że cię nie pogryzła. - dobiegł mnie śmiech Mahiru.
- Miałam ochotę, ale się rozmyśliłam. - odparłam z szerokim uśmiechem.

[Leonie? Uratowany~]

Od Leona

SOBOTA || INTERNAT: ŚWIETLICA

   Oparłem się ręką o stół. Walały się na nim różnorodne pisemka o tematyce dwuznacznej, niektóre nawet sugerowały tylko jedno. Normalnie wystawa świerszczyków, takiego porno dla ubogich, bo i płyt było kilka. Czego to się nie robi dla biednych, zdesperowanych pobratymców, kiedy są w potrzebie? Zwłaszcza wtedy, kiedy dostaje się za to spore wynagrodzenie i obiecaną przysługę? Niektóre gazety przejechały przez całą długość blatu, trafiając prosto w lepkie łapki jakiegoś pierwszaczka. Na ich miejsce wskoczył zwitek banknotów. Schowałem je do kieszeni bluzy, przywołując na twarz charakterystyczny dla mnie uśmiech. Resztę towaru zapakowałem do sportowej torby. W końcu przecież WRACAŁEM TERAZ Z TRENINGU. Przynajmniej taką informację posiadali wychowawcy tego tymczasowego miejsca zamieszkania i tak powinno pozostać. Zapiąłem zamek błyskawiczny akurat w momencie, kiedy na świetlicę wkroczył syn dyrektora, wraz z kilkoma innymi nauczycielami. Chłopaczek z pierwszej zaczął się dziwnie zachowywać, chyba stres go zeżarł. Ja zaś, jak gdyby nigdy nic, ruszyłem do wyjścia, omijając dorosłych. Niestety musiała być przy nich ta cholera, Kanade. Zwykła osa z manią wyższości, tak można było określić jej osobę. Złapała mnie gdzieś w połowie korytarza, przynajmniej spróbowała to zrobić. Rzuciłem się biegiem po schodach, tylko tego by brakowało, żeby mnie wsypała. Prawie zabiłem się, pokonując ostatnie stopnie, ale mniejsza z tym. Wparowałem do pierwszego-lepszego pokoju, nawet nie wiem czyjego. Była w nim jakaś dziewczyna o ciemnych włosach, wyglądała na niewinną, ale w tej chwili gotową do zamordowania mojej biednej osoby. Kroki rozległy się gdzieś niedaleko, musiałem improwizować. Gdy ktoś nacisnął na klamkę, zrzuciłem torbę z ramienia i podszedłem do dziewczyny. Ująłem ją w talii, przyciągając do siebie, pochyliłem się, szepcząc jej do ucha:
  - Ratuj...
I tutaj do pokoju wparowała rozwścieczona WPP [wielka pani przewodnicząca].

[Celes? Uratujesz idiotę? XD]

Od Costina Cd Mahiru

Mruknąłem ciche "Niemiło mi cię poznać" i zacząłem wykonywać swoją pracę. Nie będę zaprzeczał, w dwójkę było szybciej. Z resztą liści też nie było sporo dlatego poczło raz dwa. W ciągu godziny mieliśmy już dwie duże kupki. Kiedy Miahiru nie patrzył postanowiłem skorzystać z okazji i wymknąć się. Położyłem grabie cicho na ziemi i zerkając na chłopaka zniknąłem za murem internatu. Śmiejąc się złowieszczo pod nosem odeszłem w stronę sklepików, po papierosy - tak tylko to może pomóc. Z małymi kłopotami, przez mój wiek, zdobyłem dwie paczki Marbolo. W trybie natychmiastowym zapaliłem jednego i udałem się spowrotem do pokoju. Na mojej drodze stanął jednak Mahiru. Patrzył na mnie spodełba, wkurzony ściskając dwa przyrządy do grabienia w pięściach.
- Chciałem ci pomóc, a ty bezczelnie uciekłeś
- Calmer, stary. Zaszkodziło ci to? Daj mi święty spokój, nie mam na ciebię czasu - mruknąłem i wszedłem do budynku.

<Mahiru?>

Słowniczek:
Calmer - uspokój się

Od Costina Cd Mahiru

Mruknąłem ciche "Niemiło mi cię poznać" i zacząłem wykonywać swoją pracę. Nie będę zaprzeczał, w dwójkę było szybciej. Z resztą liści też nie było sporo dlatego poczło raz dwa. W ciągu godziny mieliśmy już dwie duże kupki. Kiedy Miahiru nie patrzył postanowiłem skorzystać z okazji i wymknąć się. Położyłem grabie cicho na ziemi i zerkając na chłopaka zniknąłem za murem internatu. Śmiejąc się złowieszczo pod nosem odeszłem w stronę sklepików, po papierosy - tak tylko to może pomóc. Z małymi kłopotami, przez mój wiek, zdobyłem dwie paczki Marbolo. W trybie natychmiastowym zapaliłem jednego i udałem się spowrotem do pokoju. Na mojej drodze stanął jednak Mahiru. Patrzył na mnie spodełba, wkurzony ściskając dwa przyrządy do grabienia w pięściach.
- Chciałem ci pomóc, a ty bezczelnie uciekłeś
- Calmer, stary. Zaszkodziło ci to? Daj mi święty spokój, nie mam na ciebię czasu - mruknąłem i wszedłem do budynku.

<Mahiru?>

Słowniczek:
Calmer - uspokój się

Od Costina Cd Mahiru

Mruknąłem ciche "Niemiło mi cię poznać" i zacząłem wykonywać swoją pracę. Nie będę zaprzeczał, w dwójkę było szybciej. Z resztą liści też nie było sporo dlatego poczło raz dwa. W ciągu godziny mieliśmy już dwie duże kupki. Kiedy Miahiru nie patrzył postanowiłem skorzystać z okazji i wymknąć się. Położyłem grabie cicho na ziemi i zerkając na chłopaka zniknąłem za murem internatu. Śmiejąc się złowieszczo pod nosem odeszłem w stronę sklepików, po papierosy - tak tylko to może pomóc. Z małymi kłopotami, przez mój wiek, zdobyłem dwie paczki Marbolo. W trybie natychmiastowym zapaliłem jednego i udałem się spowrotem do pokoju. Na mojej drodze stanął jednak Mahiru. Patrzył na mnie spodełba, wkurzony ściskając dwa przyrządy do grabienia w pięściach.
- Chciałem ci pomóc, a ty bezczelnie uciekłeś
- Calmer, stary. Zaszkodziło ci to? Daj mi święty spokój, nie mam na ciebię czasu - mruknąłem i wszedłem do budynku.

<Mahiru?>

[...] Jestem niepokonany

Cała siła którą mam, całe życie, które jeszcze we mnie zostało
Oddam każdy oddech, aby być wszystkim czym mogę być
Ja, Ja, Ja jestem niepokonany
Ja, Ja, Ja jestem niepokonany
Skillet Undefeated

GODNOŚĆ: Leon Jeremiasz Chimero, choć większość osób zwraca się do niego jego pierwszym imieniem.
PSEUDONIM: Wszelkie zdrobnienia jego imienia są jak najbardziej akceptowalne i słodkie. Dodatkowo ludu ma w zwyczaju nazywać go Cwaniaczkiem lub Łajzą za co znajomi obrywają w pyska.
ROLA: Anioł
WIEK: 16 lat
PŁEĆ: Mężczyzna
POCHODZENIE: Otóż Leoś jest Europejczykiem, dokładniej pochodzi z ojczyzny cwaniactwa-cebulactwa- Polski.
ORIENTACJA: Heteroseksualny
ZAUROCZENIE: Może jest, może nie ma, a jak w kimś się zakochał, to i tak wredzielec nie piśnie słówka.
CHARAKTER: Jak na kogoś wychowanego w towarzystwie wojskowych i im podobnych- Leon sprawia wrażenie bardzo pogodnego, a jednocześnie poważnego. Przez lata nauczył się trzymania wszelkich słabości wyłącznie dla siebie, bo po cóż inni mieliby znać jego słabe punkty? Kamienny wyraz twarzy, wzbudza w danych osobach przeróżne emocje- od ciekawości, poprzez obojętność, aż po strach. Tak, facet odstrasza swoim jestestwem, no i oczywiście miną w stylu "podejdź, a cię poszatkuję". Jednak nie taki diabeł straszny, jak go malują, prawda? No więc podchodzisz do niego i zagadujesz. On odpowiada ci najcieplejszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek miałeś szansę widzieć. Od samego początku kontaktów traktuje innych jak starych przyjaciół. Z tego można wyciągnąć cechę towarzyski. I taki w istocie jest. Otwartość to coś, co trzyma się niego od najmłodszych lat życia, przez co może być trochę... irytujący. Tak, odpowie na każde pytanie bez wahania, ale też nie boi się poruszać tematów z kategorii czystego tabu. Dla niego "zakazane" nie istnieje i istnieć nie będzie. Bo po cóż stawiać granice, skoro obowiązuje wolność słowa? Lecz u niego termin "wolność" jest szeroki. Nie uznaje on zasad odgórnie narzuconych przez innych, sam wyznacza je sobie.
 Jest to typowy buntownik. Dodatkowo szczwany z niego lis, mistrz lewych transakcji i szemranych interesów. Należy do tych osób, które wyjdą z każdej opresji, choćby miały wrócić do domu ledwo żywe. Zawsze posiada swoje zdanie na jakiś temat, choćby było ono absurdalne. Przez to często pakuje się w kłótnie i bójki. Ale dość już o jego gorszej stronie. Przejdźmy może do konkretów.
  Jeśli uda ci się bliżej go poznać (co jest, nawiasem mówiąc, bardzo łatwe), to nie odpędzisz Leosia za żadne skarby. Wierność i przywiązanie często dają o sobie znać. Może to i lepiej, w końcu w zamian za ciepło otrzymasz swojego własnego rycerza w niekoniecznie białej zbroi. Jest gotowy dosłownie skoczyć w ogień dla bliskiej mu osoby, co pewnie świadczy o jakimś zaburzeniu psychicznym. Gotowy jest na najróżniejsze poświęcenia względem innych. Również pomoże, jeśli będzie trzeba. Na ogół jest szczery aż do bólu, czym potrafi dotkliwie zranić. Choć jednocześnie jest bardzo delikatny, potrafi pocieszać. 
  Chłopak często wpada w tarapaty i równie często wychodzi z nich cało. Świetny z niego wojownik, nie stroni od rozwiązań czysto siłowych. Do starć raczej podchodzi strategicznie, unikając ciosów i próbując najpierw poznać styl walki przeciwnika, dopiero później zaczyna atakować.
UMIEJĘTNOŚCI: 
  • Jak na miejskiego cwaniaczka przystało, Leo jest dobrym kanciarzem. Wykiwa każdego, choćby miał stanąć na głowie. Dzięki temu potrafi też uniknąć wielu problemów. Sam nie nazywa tego oszukiwaniem, a jedynie drobną pomocą psychologiczną lub pokazywaniem nieco innej, ale nadal właściwej drogi myślowej.
  • Lubuje się w nielegalnym handlu, inaczej takim na własną rękę. W szkole uchodzi za człowieka, który może załatwić wszystko- od lewych zwolnień lekarskich, po sprzęt AGD i RTV do pokoju. A wszystko to pod nosem nauczycieli, którzy o dziwo jeszcze się nie zorientowali, co też nasz Polak wyprawia tuż obok nich.
  • Ponadprzeciętna siła oraz wytrzymałość czynią z niego osobę nieświadomie niebezpieczną. Dlaczego tak? Chłoptaś nie kontroluje tego, jak mocno uściśnie komuś rękę, przypadkowo zdarzyło mu się nawet wyrwać drzwi z zawiasów. Wszystkie uszkodzenia i wpadki podkreśla jego niewinne Ups... wtopa. Za to nadrabia wszystko swoim zapałem do pomagania w czymkolwiek oraz do zajęć sportowych. Udało mu się dostać do szkolnej reprezentacji koszykówki.
O POSTACI: Wcześniej wiódł życie na małym osiedlu, gdzieś na przedmieściach Katowic. Mieszkał z matką i trójką rodzeństwa, bowiem ojca zwykle nie było w domu. Wojsko pożerało cały wolny czas tatusia, który w wolnych chwilach szkolił swojego synka. Co prawda Leon bardzo lubił bawić się w żołnierza, odpowiadało mu to i chciał pójść tą drogą w przyszłości, ale Marzena [matula] nie chciała, by młody się zmarnował. Nie po tym, jak przestała poznawać swojego męża. Niby na początku nie widziała niczego innego w Jeremiaszu, ale w miarę upływu lat i on zmieniał się, powoli przejmował zwyczaje oraz styl bycia wysokiego rangą ojca. Z drugiej strony stawał się bardziej otwarty, wykazywał się przebiegłością, dobrze radził sobie w pojedynkę. Miał zmysł handlu, umiejętność manipulacji innymi osobami. Wykorzystywał to w każdej sytuacji. W wieku 12 lat był już typowym cwaniaczkiem, który załatwiłby wszystko na tu i teraz. Do Stanów trafił za sprawą nie mamy, a taty. Rodzic chciał, by chłopak chodził do tej samej szkoły, co on sam przed laty. Tak też bytuje tu od pierwszej klasy.
INNE: 
  • Pomimo tego, że jest Aniołkiem, uczy się całkiem przeciętnie. Rzadko kiedy dostaje ocenę wyższą, niż 4 (wyjątkiem jest w-f, z którego chłopak ma większość celujących).
  • Należy do kategorii wielkoludów- mierzy dwa metry i centymetr. Niestety nie mieści się w drzwiach i często musi się garbić, ale za to w graniu w kosza ma łatwiej, niż inni.
  • Głosik [X]

Od Mahiru cd Costina

Pchnąłem lekko chłopaka w plecy, tym samym zwracając na siebie jego uwagę.
-Co..-Zaczął, ale mu przerwałem:
-Pomyślałem, że Ci pomogę-wziąłem ze składziku dodatkowe grabie. Trzymałem je w jednej ręce, ostrą częścią do góry. Koniec grabi podpierałem o buta, żeby nie porysowały podłogi w korytarzu.
-Spadaj, aniołeczku-burknął od niechcenia. Podejrzewam, że zauważył fakt, że mam inny mundurek. Gakuran jest dość charakterystyczny.
-Rozumiem, że mam Ci nie pomagać? Spoko. Zrobię to dla samego siebie-wydałem z siebie udawane parsknięcie i wyszedłem z grabiami na dwór. Rozejrzałem się po trawniku, podszedłem do najdalszych liści i zacząłem grabić. Nieznajomy chłopak szybko do mnie dołączył.
-Nikt Ci nie kazał tego robić-powiedział nagle, spoglądając na mnie.
-Wiem, ale gdybym tego nie zrobił, potem bym się użerał z poczuciem winy, a tego nie znoszę. Zwykle najpierw myślę, a potem robię-odparłem.
-Nie, zaraz, czekaj. Coś powaliłem. Najpierw robię, potem myślę, a nie na odwrót. Ta, teraz dobrze powiedziałem-dodałem po chwili.
Nieznajomy parsknął śmiechem.
-Jak masz na imię?-Zapytałem nagle, wciąż grabiąc liście.
-Costin-odparł krótko, również zamiatając podgniłe liście grabiami.
-Myhym, ja jestem Mahiru. Mahiru Shirota, ale mów mi jak chcesz.

<Costin?>

Mówić to mało. Trzeba mówić do rzeczy

GODNOŚĆ: Mahiru Shirota
PSEUDONIM: Zdarzało się Maciej Sierota, Sierotka Marysia, MahiMahi, Aniołeczek, ale najczęściej – kura domowa
ROLA: Anioł [taki świętoszek...]
WIEK: 16 lat
PŁEĆ: Mężczyzna, Samiec, Chłopak – jak kto woli.
POCHODZENIE: Japonia
ORIENTACJA: Homoseksualny
PARTNER: Costin Peacock.
CHARAKTER: Shirota zdecydowanie zasłużył sobie na tytuł Anioła. Ma otwartą osobowość, coś na kształt lekkiego choleryka. Śmieje się, gdy jest szczęśliwy, płacze, gdy jest smutny i krzyczy, kiedy jest zły. Uważa, że duszenie w sobie emocji jest bez sensu, a ukazywanie uczuć jest rzeczą ludzką. Jest odpowiedzialny i godny zaufania. Czasem łatwo wpada w złość, szczególnie, gdy ma do czynienia z osobą, która na wszystko narzeka i nie potrafi się do niczego dostosować. Jako, że większość dzieciństwa był praktycznie zupełnie sam, stał się „gosposią”. Przykładem tej cechy jest to, że potrafi szyć, gotować, dbać o dom. Stara się motywować innych ludzi i zachęcać ich do działania w każdej sytuacji. Ceni sobie prostotę i antypatyczne rzeczy. Zdaje się być dojrzalszy, niż większość osób w jego wieku. Stara się zachowywać dorośle. Lubi dbać o innych i zawsze czuje się odpowiedzialny za innych. Mahiru to taka trochę „typowa matka Polka”. Zdaje się być niecierpliwy i nie zawsze jest w pełni szczery, ale jak kłamie, to dla dobra innych.
UMIEJĘTNOŚCI:
-Potrafi szyć i gotować. Umiejętności te nabył w wieku 11-13 lat, bo jego wujek rzadko bywał w domu.
-W miarę potrafi się bić, jednak nie jest to zbytnio rozwinięta umiejętność.
-Umie mówić po angielsku, japońsku, zna podstawy niemieckiego
-Potrafi grać na pianinie, ale jeszcze średnio mu idzie
O POSTACI: Mahiru urodził się w Japonii, na obrzeżach Tokio. Kiedy był malutki, ojciec zostawił go i jego mamę i wyprowadził się do kochanki. W wieku sześciu lat stracił mamę. Stało się to tak, że kiedy byli na spacerze wieczorem, szli chodnikiem, koło ruchliwej ulicy. W pewnym momencie jakieś auto wpadło w mocny poślizg i jechało prosto na nich. Mama odepchnęła małego Shirotę na bok, dzięki czemu przeżył. Sama zginęła. Na pogrzebie zjawili się znajomi jego matki, oraz wujek Toru. Nikt nie miał jak zająć się Mahiru. Dlatego też przygarnął go jego wujek. Mieszkali razem przez pięć lat, ale potem Toru dostał dobrą pracę w Stanach, dlatego wyjeżdżał tam bardzo często, by następnie wrócić na dwa tygodnie i ponownie wyjechać. Po jakimś czasie, a konkretnie po roku, kiedy Mahiru miał niecałe czternaście lat, Toru stwierdził, że takie ciągłe wyjazdy do Japonii są bez sensu, więc razem z Shirotą przeprowadzili się w te okolice. Kiedy przyszło do wyboru szkoły, Mahiru zapisał się tutaj.
INNE: -Uwielbia koty
-Jego ulubioną potrawą jest hamburger ze startą rzodkiewką
-Kocha herbatę
-Jego głos brzmi tak mniej więcej tak: https://www.youtube.com/watch?v=lM7XgAmcXp8
-Jest właścicielem kota o imieniu Kuro
-Czyta dużo mang

Sama słodycz, nie zaprzeczysz!

GODNOŚĆ: Celestia Marcelina Ludenberg. Zdarzało jej się również słyszeć Mari oraz Tsutsui.
ROLA: Za młodu wszyscy mówili na nią Diabeł. I tak zostało do teraz.
WIEK: Póki co, 14. Choć za niecałe trzy miesiące, będzie miała 15 lat.
PŁEĆ: Niewiasta, oczywiście. Śmiem wątpić, że wygląda mi na pana.
POCHODZENIE: Szczerze powiedziawszy, panna ta nie jest do końca pewna. Raz mówi, że urodziła się w Niemczech, raz - w Austrii.
ORIENTACJA: Uparcie trwa przy aseksualizmowi, jednak to tylko przykrywka dla pociągu do płci męskiej.
ZAUROCZENIE: Oczywiście. Może jeszcze frytki do tego?
CHARAKTER: Urok i zagubienie wypisane na jej twarzy to tylko obłuda. Tak na prawdę, panna Ludenberg jest chamska, wredna i pyskata. Że nie wspomnę o uporze. Niektórzy mają ochotę ją palnąć w łeb za nieukrywaną ciekawość. Jest bardzo dobrze obyta w kłamstwie. Nawet się nie spostrzeżesz, kiedy zacznie ci wmawiać, że jest jednorożcem z bajkowej krainy. A ty w to uwierzysz. Celestia nie jest zbyt wstydliwa, jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie. Bez problemu zmienia szkoły, czy miejsca zamieszkania. Przewróci się na schodach w sklepie? Oj tam, wystarczy wstać, pokłonić się i z uśmiechem iść dalej. Poniekąd jest leniem, temu też w sytuacjach odnajduje najprostsze wyjście. Temu też często wygrywa w butelkę. Z reguły wykona nawet najbardziej idiotyczne wyzwanie, a na pytania tak czy siak nie odpowie zgodnie z prawdą. Jeśli coś chce, z reguły to dostaje. Mari-chan jest bowiem bardzo przekonująca. Ale rzadko kiedy chce się jej w to bawić. Poza tym, jest doskonałą obserwatorką. Jeśli nie ma potrzeby, nie odzywa się. Niewiasta ma swój honor i potrafi zignorować wypowiedź, lub nawet osobę, jeśli jest prostacka. Mimo tej agresywności, często pomaga. Oczywiście, jeśli to będzie prośba, a nie rozkaz. Rodzice jednak zdążyli ją nauczyć tego, by zawsze grzecznie zwracać się do każdego. Może i by była aniołkiem, gdyby to przestrzegała.. Nie zniża się do poziomu osoby, która krytykuje ją za jej plecami. Kieruje się tym, aby o swoich wrogach mówić dobrze, bądź nie mówić wcale. Podobno to ich najbardziej rozjusza. Uczy się na własnych błędach, choć zdarza się jej któryś powtórzyć. Nie lubi ranić uczuć innych. Może się pochwalić tym, że nigdy nie doprowadziła kogoś do płaczu. Ale do wściekłości owszem. Bowiem są dwie rzeczy, na których potrafi grać - są to skrzypce i nerwy.  Na tym zakończę opis jej osobowości. Dalsze roboty w tym kierunku skończyłyby się brakiem sensu. A, ostrzegam - ona gryzie. drapieżna i groźna jak kurczak z rożna
UMIEJĘTNOŚCI:

  •  Panna Ludenberg jest wysportowaną osobą. Ubóstwia wszelakie gry z piłką, co często kończy się niegroźnymi kontuzjami.
  •  Doskonała malarka. Opanowała szkicowanie i malowanie prawie do perfekcji, jednak cały czas doszlifowuje te dwie umiejętności.
  •  Rozumie języki programowania. Powoli zaczyna tworzyć proste programy komputerowe. I psuć dyski twarde, elo.
  •  Potrafi mówić po japońsku i niemiecku.
  •  O dziwo, Celes gra na skrzypcach. I na nerwach.
  •  Jest weteranką malowania paznokci. Hehe.

O POSTACI:

  •  Lekko uczulona na jajka. Fuj, jajka.
  •  Boi się burzy, psów i pająków.
  •  Sierota od 10 lat.
  •  Ma misia, o imieniu Madzia. Nie wstydzi się jej, ale miś zawsze zostaje w pokoju, na łóżku.
  •  Książki życiem.
  •  Anime też.
  •  Interesuje się MSW.
  •  Uczęszczała na karate.
  •  Taki trochę z niej homofob. Ale trochę.
  •  Urodziny świętuje 22 grudnia.

INNE:

  • Sam urok #1 [X], #2[X] i #3 [X]
  • Głos - [X]
  • A to Madzia [X]

Ci, którzy w życiu nie mieli trudno, nie zrozumieją co my żeśmy przeżyli


GODNOŚĆ: Amica van. Suicide
PSEUDONIM: Inaczej nazywana "Czarna Wdową", nie wiem jednak czy to tylko ze względu na wygląd...
ROLA: Dziewczyna ta jest stuprocentowym Diabłem.
WIEK: 16 lat.
PŁEĆ: Kobieta.
POCHODZENIE: Amica jest córka amerykańskiej agentki FBI, oraz holenderskiego złoczyńcy. Mężczyźnie udało się odebrać córkę - matce, by z czasem zacząć ją wykorzystywać. Dorastała w holenderskich podziemiach. Dziewczynie udało się jednak wyrwać z piekielnego świata, jednak nie każdy musi wiedzieć, w jaki sposób.
ORIENTACJA: Heteroseksualna.
ZAUROCZENIE: Chciałaby poczuć motyle w brzuchu, lecz kto pokochałby kogoś z taką przeszłością?
CHARAKTER:  Hmm ta niewielka persona, przez wiele lat bardzo się zmieniła, prawie od podstaw. Jaka jest teraz? Stała się bardzo zamkniętą osobą, nieufną, wręcz odizolowaną od społeczeństwa. Bardzo często zamyka się w sobie, zostając gdzieś z boku. Wiadomo jednak, że miała do tego powody. Często nowo poznane osoby są przez nią po prostu odsuwane, lecz nie wolno się przecież poddawać. Z czasem ta dziewczyna będzie w stanie ci zaufać, porozmawiać jak ze starym przyjacielem, lecz potrzebuje na to czasu. Po zaciśnięciu z tobą mocnej więzi, będzie w stanie oddać za ciebie życie. Tak, jest to możliwe, gdyż już po paru minutach rozmowy obdarzy cię delikatnym ale za to bardzo szczerym uśmiechem, zmieniając zupełnie swoje nastawienie, względem twojej osoby. Na każde twoje pytanie, odpowie jakąś drobną zagadką, lub po prostu pytaniem. Bardzo ważną cechą dla tej kobiety jest wierność, którą przez tyle lat trzymała głęboko w swoim sercu, tak samo jak niezłomność. Nigdy nie wyjawi żadnej tajemnicy, tylko by ochronić wszystkich wokół niej. Można powiedzieć, że jest taką cichą patronką tych których obdarzyła przyjaźnią, bądź miłością. W grupie stara się być uprzejma, lecz bardzo często jej to nie wychodzi i po prostu ucieka. Jednak gdy potrzebujesz jej pomocy, będzie w stanie odpowiedzieć na każde trudne pytanie jakie jej zadasz, oraz rozważy szybko wszystkie za i przeciw by ruszyć z tobą w bój. Rozwiąże każdą stawianą przed nią trudność, by tylko dojść do celu, zrobi to nawet gdy będzie coś zagrażało jej życiu. Jest opanowana i honorowa.  Nie jest wybuchową personą, no chyba jeśli chodzi o dość prywatne sprawy. W niektórych momentach, gdy ktoś będzie zbyt natarczywy, potrafi skwitować go dość ładną wiązanką, wielu słów. Ta cicha i miła osóbka, zmienia się jednak podczas walki. Staje się wtedy czymś na rodzaj maszyny do zabijania. Myśli tylko o tym w jaki sposób nie dać się zabić i jaka śmierć należy się danej osobie. Rozpoznaje jednak swoich sojuszników i potrafi coś wymyślić. Nie wystawia swoich ludzi na pastwę, nawet gdy jest bardzo źle. Poza tym nie uda ci się odwlec jej uwagi od danego celu, lecz gdy będziesz starał się jej przeszkodzić, będzie w stanie pozbawić życia dwie osoby – przeciwnika jak i ciebie. Wszystko to jest spowodowane jej dzieciństwem.. Na razie, jednak udaje się jej nad tym panować.
UMIEJĘTNOŚCI:
- Dziewczyna ta specjalizuje się we wszystkim co związane z wysiłkiem fizycznym, oraz rozplanowywaniem rzeczy. Wrodzony instynkt przywódczy, skumulowany z błyskawicznym myśleniem potrafi zdziałać cuda.
- Mimo swojego wieku dziewczę opanowało jazdę samochodem, o czym można przekonać się, znajdując ją na ulicznych wyścigach, gdy uda się jej wyrwać ze szkoły.
- Przez kryminalne życie, specjalizuje się walką na noże, oraz używaniem ich w rozmaity sposób. Nie tylko z bliska...
O POSTACI: Wiedza o tym, że ciężka walka o jej przyszłość oraz o to jaka teraz jest powinna ci w zupełności wystarczyć. Jestem jednak w stanie powiedzieć ci coś o jej upodobaniach:
- Lubi: Hmm ten punkt zamyka się w dość wąskim gronie tego co lubuje ta dziewczyna. Od zawsze uwielbiała poświęcać się swoim drobnym pasjom, które rozwija po dzisiejszy dzień, takimi jak walka, czy śpiewanie. Czasem lubi posiedzieć w ciszy by pomyśleć, bądź uspokoić swoje myśli. Poza tym przepada za spędzaniem czasu na dworze, nocnymi ucieczkami i długimi wędrówkami. Podglądanie zachowania innych osób, również jest jej małą skrytą pasją. Lubi również rozmawiać z innymi, o wszystkim co jej ślina na język przyniesie, tak po przyjacielsku. Jest wielką fanką czekolady, noży, pluszowych misiów i kawy. Nie… Uwielbia krew, jej zapach, metaliczny smak i ten kolor. Nigdy nie pogardzi małą walką, która przez ostatnie parę lat, była jej priorytetem.
- Nie lubi: Tutaj jestem w stanie wymienić o wiele więcej, od zachowania niektórych, po znienawidzone potrawy. Dziewczyna ta nienawidzi kłamców i natrętów, którzy mimo odrzucenia i tak dążą po trupach do celu. Nie lubi gdy inni obrażają niewinne osoby, a w zupełności nie akceptuje znęcania się nad słabszymi. Nie znosi cierpienia. Innym zachowaniem potępianym przez tą starą panią, jest wkręcanie innych. Za czym jeszcze nie przepada? Za zbyt długą samotnością, gdyż po pewnym czasie będzie to w stanie zniszczyć ją od środka. Przechodząc do bardziej życiowych rzeczy… Ta panna nigdy nie tknie grzybów, choćby nie miała czym się żywić, tak po prostu. Wiele osób szykanuje ją ze względu na wygląd, przez co możesz zostać przez nią odrzucony.
INNE:
- Całe jej ciało pokryte jest rozmaitymi bliznami - własnymi jak i spowodowanymi przez inne osoby. Posiada również wiele tatuaży.
- Ubiera się ona głównie w ciemne ubrania. Gdy tylko uda jej się wyrwać z mundurka, nakłada na siebie, ulubiona czarna bokserkę oraz skórę. Na nogi naciąga ciemne rurki, dorzucając do tego jedenastocentymetrowe botki.
- Amica jest dość niska osoba, przez co jej wzrost jest równy 162 centymetrom.