16 października 2016
Od Cecila - Cd. Yoshiko
- Niepotrzebne ci to do szczęścia – prychnęła znacząco. No cóż, życie pokazało mi właśnie soczystego faka z wielkich, połyskujących, złotych liter. Jak ono mnie kocha, i to z wzajemnością, SUPER SZCZERĄ. Podniosłem tyłek, wsadzając ręce do kieszeni spodni. Podpełzłem bliżej nowej lokatorki. Moja bliskość widoczne jej przeszkadzała, to się da wykorzystać. Zacisnąłem usta w wąską linię.
- Mogę chociaż wiedzieć, z jaką sierotą będę dzielić pokój przez najbliższe trzy pieprzone lata? Jeśli nie zrezygnujesz zbyt szybko i nie wyniesiesz na parter że skargą do panny Kanady – nieznajoma wciągnęła głośno powietrze. Chwilę się wahała.
- Jesteś chłopakiem, nie wiem czy mogę ci ufać
- No coś ty? Zawsze możemy sprawdzić czy nim jestem, choć raczej wątpliwości do tego nie ma – naciągnąłem lekko gumkę od dresów, na co ta przymknęła powieki – Cecil.
- Co, "Cecil"?
- Imię. Twoje?
- Yoshiko – zwróciła się ku mnie.
- Yoshi... Co? Nie, błagam, nie mów że jesteś z kraju Mangozjebów, proszę – jęknąłem, zakrywając twarz ręką.
< Yo? Takie to słabe ;__; >
Od Yoshiko do Cecila
<Cecil? XD Trochę porąbane opko XD>
Jestem dobra w łóżku.
Jestem dobra w łóżku. Zawsze śpię po swojej stronie, nie zabieram kołdry i nie chrapię.
ROLA: Aniołek, słodki, różowy Aniołek~
WIEK: Pełna czternastka się kłania
PŁEĆ: Śmiem wątpić, iż jest mężczyzną... Kobitka jak malowana.
POCHODZENIE: Kraj Kwitnącej Wiśni to jej ojczyzna.
ORIENTACJA: Nie ma wątpliwości, jest heteroseksualna.
ZAUROCZENIE: Dotychczas nikt nie wpadł jej w oko...
CHARAKTER: Mia to bardzo żywiołowa osóbka - wszędzie jej pełno. Nawet nie wiesz, kiedy się zjawi i zagłębi w sprawę, która nawet odrobinkę jej nie dotyczy. Jest także dobrym detektywem i Sherlock Holmes powinien trzymać się na baczności, bo nawet nie wie, kiedy ta niepozorna, różowowłosa istotka odbierze mu miano najlepszego detektywa.
Fioletowooka ma naprawdę szeroką wyobraźnię i nieraz zdarzy się jej oderwać od rzeczywistości.
Zazwyczaj wędruje do własnego świata i zupełnie nie kontaktuje ze światem realnym. Aczkolwiek potrafi to kontrolować, więc nie sprawia to jej zbyt dużego problemu.
Za przyjaciół oddałaby życie, bo wie, że drugich takich na całym świecie już nie ma. Naprawdę ceni sobie osoby, które ją lubią i docenia wszystko, co dla niej robią. Oczywiście stara się odwdzięczyć tym samym, lecz straszna z niej ciapa i nieraz jej to nie wychodzi.
Mia jest szaloną dziewczyną. Spontaniczność i szybkość to coś, co ją wyróżnia - w końcu potrafi mówić tak szybko, że niektórzy nie są w stanie jej zrozumieć!
Ale jak to że spontanicznością bywa, najpierw robi, potem myśli. Czternastolatka jest też bardzo naiwna i łatwowierna: uwierzyłaby Ci nawet, gdybyś naopowiadał o latających w kosmosie krowach, naprawdę.
Jednak jest coś, a może raczej ktoś, kto potrafi przemówić tej roztrzepanej pannicy do rozsądku. Chodzi tu o jej drugie "ja", proszę państwa. Ta rozbrykana dziewojka cierpi na rozdwojenie jaźni, ale nie jest to jakiś minus. Drugie "ja" Mii jest jej zupełnym przeciwieństwem, więc rzec można, że ma trochę rozumu w łepetynie i nieraz uratowało tyłek nieszczęsnej niewiaście, doradzając coś mądrego.
UMIEJĘTNOŚCI:
Mia, wbrew pozorom, doskonale wspina się po drzewach, więc gdybyś przypadkiem wrzucił gdzieś wysoko jakiś swój ulubiony przedmiot, to wiesz, gdzie jej szukać.
Ponadto, Nishimura potrafi mówić z niebywałą szybkością - często, gdy tak mówi, rówieśnicy nie rozumieją ani słowa z tego, co powiedziała.
O POSTACI: A cóż tu dużo pisać? Wiele nie trzeba: Jej matka, wraz z ojcem, nadal mieszka w Japonii. Oczywiście bagatelizowali sprawę jej choroby no i odesłali ją właśnie tu, by "pozbyć" się problemu. Zapewne Mia ma teraz rodzeńtwo, o którego istnieniu nie ma zielonego pojęcia.
Mimo wszystko, kocha swoich rodziców i nigdy nie przestanie. Choć drugie "ja" wmawia jej do głowy niestworzone historie, ona zdążyła się przyzwyczaić i już tego, najzwyczajniej w świecie, nie słucha.
INNE:
- Mia choruje na astmę;
- Ma także małego pluszaka, który jest dla niej bardzo ważny, lecz nikomu o nim nie mówi, gdyż się wstydzi;
- Zazwyczaj czesze się w dwa kucyki po bokach - problem w tym, iż są asymetryczne: ten z lewej strony jest krótszy, a ten z prawej o wiele dłuższy;
- Nosi mały, różowy kapelusz zawsze po prawej stronie głowy;
- Posiada kolekcję figurek ptaków z całego świata
- Prawdopodobnie jest trochę dotknięta albinizmem z powodu fioletowych tęczówek;
- Ma rozdwojenie jaźni, z której nie zdaje sobie nawet sprawy.
Od Costina Cd Mahiru
- Ja tak bardzo przepraszam, po prostu sam siebie nie kontroluje rozumiesz? To jest silniejsze ode mnie. Równie dobrze mogę wyjść na ulicę i pocałować pierwszego lepszego faceta. Jeśli teraz mi wybaczysz postaram się nie zrobić niczego głupiego. Je vous prie - mój głos się załamał i nie mam zielonego pojęcia dlaczego...
<Mahiru?>
Od Mahiru CD Costina
Wytarłem jeszcze raz usta rękawkiem.
Przysiadłem na schodkach przy wejściu. Nagle usłyszałem kroki za sobą. Odwróciłem się i dostrzegłem Costina. Skoczyłem na równe nogi, wskazałem na niego palcem i warknąłem:
-Nie zbliżaj się, zboku!
<Costin?>
Od Costina cd Mahiru
- Czemu ja tak na ciebie reaguję? - wyszeptałem zbliżając twarz do tej jego. W przeciągu krótkich sekund złączyłem nasze usta w krótkim pocałunku. Szczerze mówiąc sam byłem zaskoczony, że jednak to zrobiłem. Mahiru stał zszokowany, jakby w ogóle nie reagując, ale chwilę później zaczął niepewnie oddawać. Przejechałem zębami po jego wardze, podgryzając ją lekko i wplątałem palce w jego brązowe włosy. Zanim zdążyłem posunąć się dalej, poczułem drobniutką dłoń, na klatce piersiowej, która próbowała mnie odepchnąć. Odsunąłem się posłusznie, by zobaczyć jak MAhi wybiega z pokoju.
<Mahiro?>
Od Mahiru CD Costina
-Tak, to coś. Zabierz to, albo go spalę!-Warknął. Podszedłem do niego i zbliżyłem jego twarz do swojej, łapiąc go za kołnierz, mimo, że był wyższy ode mnie.
-Zacznijmy od tego. TO COŚ ma imię. Po drugie, to Kuro, bo tak ma na imię, jest i tak sto razy lepszy od Ciebie. Po trzecie... Jeśli cokolwiek mu zrobisz, to skończysz z kijem od miotły w dupie i mopem w gardle-zagroziłem, a wówczas Kuro położył się wygodnie na mojej poduszce, ziewnął i zwinął w kłębek.
Wciąż trzymając chłopaka za kołnierz, odwróciłem się, by zerknąć na kociaka. Costin prychnął coś pod nosem.
<Costin?>
„Ból jest nieunikniony, cierpienie jest obowiązkowe.”

Od Celestii - Cd. Leona
- Zalety mieszkania na parterze.. - mruknęłam z uśmiechem, skręcając w stronę ogrodu. Okno pokoju, który sobie zaklepałam wychodziło właśnie na ogród. Wlazłam na ławkę, stanęłam na jej oparciu i chwyciłam się ramy okna, które było otwarte na oścież. Wparowałam do pokoju, wyskakując spod firanki.
- Haaa, kurrrwa, nie spodziewałeś się mnie tak wcześnie! - wykrzyknęłam z triumfalną miną. Ale zamiast głupiego wyrazu twarzy blondyna, zobaczyłam zaskoczonego Leona.
Skuuchaa.. - pomyślałam i uśmiechnęłam się szeroko, by nie było widać mojego zakłopotania.
Od Costina cd Cecila
- Powaliło cię?! - krzyknął, wygrzebując się spod mojego ciała z obrzydzeniem.
- l'homme désolé mais qui est créature impure encore pour moi est la marche, et si vous tirez sur un couteau pour mon compagnon de chambre, il m'a poignardé. Non pas que j'ai rien contre... kuźwa znowu zapomniałem, że nie wszyscy znają francuski - mruknąłem do siebie. - To znaczy... Sorry stary, ale to stworzenie nieczyste ciągle za mną łazi, a jeżeli wyciągnę na nie nóż to mój współlokator sam mnie zadźga. Nie żebym miał coś przeciwko.
Podniosłem się szybko na równe nogi i rozejrzałem się na boki w poszukiwaniu tego czarnucha. Nie musiałem długo szukać, bo kupa futra wylądowała mi na twarzy. Od towarzysza otrzymałem tylko głośny śmiech za co miałem mu ochotę przywalić. Może od razu odciąć głowę i podpalić jak czarownice na stosie?
- ... ta to by było piękne - wypowiedziałem sam do siebie.
<Elżbietko moja kochana? XD>
Od Costina cd Mahiru
Chłopak westchnął zrezygnowany i sięgnął po swój telefon by zadzwonić po zamówienie. Wykonałem za jego plecami kilka dzikich gestów i taniec zwycięstwa, ale przerwało mi natrętne kocisko, które wbiło mi się pazurami w dupę. Obiecuję wam wszystkim w duchowej obecności Allaha, że znajdziecie martwe ciało tego stworzenia gdzieś na terenie tej szkoły. Już miałem wyciągać zapalniczkę, by go podpalić, gdy usłyszałem głośne chrząknięcie należące do mojego współlokatora. Wymamrotałem wiązankę po francusku i odczepiłem zwierzę z tylnej części mojego ciała.
- Zabierz to coś ode mnie.
<Mahiru?>
Od Leona - Cd. Celes
Od Kanade - Cd. Nico
Od Celestii - Cd. Leona
Od Mahiru CD Costina
-Co mam pukać? Ciebie?-Zachichotał.
-Zamknij się. Chodziło o drzwi-burknąłem, lekko zniesmaczony jego słabym żartem. Po chwili, kiedy znalazłem swoje spodnie i skończyłem je zakładać, Costin odsunął ręce z twarzy i spojrzał na mnie.
-Nie gap się, jeszcze się nie ubrałem-syknąłem, szukając swojej koszulki.
-To tylko koszulka. Każdy chłopak się przecież ubiera, chociażby na plażę, albo na basen-odparł obojętnie, wciąż mi się przyglądając.
-Mówiłem, żebyś nie patrzył, a poza tym... Czy ja wyglądam, jakbym szedł na basen? Po prostu się odwróć-warknąłem ponownie, wciąż szukając koszulki. Po chwili znalazłem ją, leżała pod łóżkiem. Lekko pomięta i zgnieciona, z wizerunkiem gołębia i podpisem "Gołomp. Odważny jak jaszczomp, silny jak orł". Kiedy ją założyłem, Costin rzucił na nią okiem i stwierdził:
-Ale dziecinna koszulka...
-Może. Ale z pewnością jest lepsza, niż te twoje gejowskie T-shirty-mruknąłem.
<Costin?>
Od Costina cd Mahiru
- Homoseksualista nie może obiecać takich rzeczy, ale masz szczęście, że jestem bi. Poza tym nie powinieneś się wstydzić swojego ciała, ale zobaczę co da się zrobić - mruknąłem, kładąc jaśka na głowę. Już miałem zasypiać, kiedy na poduszce coś usiadło i zaczęło miałczeć. NIE. - Weź swojego powalonego kota z mojej głowy - warknąłem, ale otrzymałem w odpowiedzi ciche chrapnięcie. Pięknie. Podniosłem się, co spowodowało upaście wstrętnego kocura na moje kolana.
- Merde - warknąłem do siebie, kiedy czworonóg zaczął się do mnie łasić, ale chwilę później zmiękłem. Przytuliłem kota i położyłem się do spania i przyrzekam, że przez chwilę widziałem złowieszczy uśmieszek na twarzy Mahiru. Przywalę ci później. Kociak wtulił się w moją dłoń i chwilę później mruczał mi do snu.
~~~
Kiedy obudziłem się następnego dnia kota już nie było, tak samo jak jego właściciela, ale za to miałem przyczepioną karteczkę do czoła.
Jak znowu spóźnisz się na zajęcia, nie dostaniesz pizzy jaką mam zamiar zamówić na kolację ~Mahiru
PS. Widzę, że polubiłeś mojego kota
Wysunąłem dolną wargę i spojrzałem na zegarek w telefonie. Mam jeszcze 20 minut do rozpoczęcia... zaraz zaraz. Co on ma do tego kiedy ja zaczynam zajęcia? Nie chodzimy do tej samej klasy, więc skąd będzie wiedział czy na nie poszedłem, czy nie? Postanowiłem nie ryzykować stratą pizzy i ogarnąłem się w kilka minut, zabierając do torby butelkę wody, telefon i zeszyty. Panie i Panowie Costin Peacock pierwszy raz nie będzie spóźniony na zajęcia. Gdy już miałem wychodzić znalazłem drugą karteczkę.
A i masz być miły dla nauczycieli xx
Debil. Nie mów mi co mam robić. I odpuść sobie te buziaczki na końcu. Zgarnąłem klucze od pokoju i zamknąłem drzwi. Udając się na chemię. Już widzę te wszystkie działania procentowe, które wszyscy będą kończyli "Costin Peacock równa się 17%".
~~
Dzień minął mi dość szybko, więc po skończonych lekcjach wparowałem do pokoju, by zobaczyć przebierającego się Mahiru.
- Nic nie widziałem! - wrzasnąłem zakrywając oczy.
<Mahiru?>
Słowniczek:
Merde - cholera
Od Cecila
- Nie słyszysz siebie, prawda? Nie słyszysz, jesteś agresywny. Matka przez ciebie znowu ma bóle głowy, przez co wyżywa się na mnie. I... I właśnie o to chodzi, nie kontrolujesz swoich emocji, a ta szkoła jest najlepsza w swoim fachu. Ona pomoże ci zachowywać się, no...
- No jak? Jak snoby, czyli wy. Wiesz co, okej. Pożegnam się mIŁO GRZECZNIE ZGIŃ POD POCIĄGIEM - zanim ojciec zdążył cokolwiek dopowiedzieć, rozłączyłem się. Tak tak, te ławki są wygodne, spokojnie, jak co, wyżyjesz się na śmietniku. Zwróć uwagę na coś innego. Ale czemu aż wywalili mnie za wielkie wody, no? W Anglii też jest dużo fajnych akademików, nie trzeba było wypieprzać mnie jak na Syberię. Podniosłem torbę z ziemi i ruszyłem tyłek. Telefon powędrował do kieszeni płaszcza, a spokój chwilowo powrócił.
Podszedłem do drzwi, sięgając po klamkę, lecz ktoś mnie wyprzedził.
- Fajny... Rozporek? - wymamrotałem zakłopotany, unosząc głowę ku górze. Jakiś Rudy Człowiek patrzył się na mnie zgarbiony. Był cholernie wysoki, patrzyłem się na jego klatę, ale musiałem rzucić coś o rozporku. Jesteś głupi, Strider. Przybiłem sobie mentalnego facepalm'a.
- Dzięki - uśmiechnął się delikatnie, wymijając moją osobę. Ludzie mnie już nie polubią. Niezręczne spotkanie zaliczone. Tylko, do czego mam się teraz przyczepić.
< Ktokolwiek, cokolwiek, boże nie >
czegoś słabszego nie mogłam wymyślić
Od Leona - Cd. Costina
Od Leona - Cd. Celestii
- Dzięki- mruknąłem.
- A teraz mów, co to było.
- Gazetki- wyszczerzyłem kiełki jak jakiś debil.- Takie dla dużych chłopców. Sprzedawałem i gdyby ta cała przewodnicząca z kołkiem w dup... kakaowej dziurce mnie przyłapała, wtedy miałbym spore kłopoty. Cwana potrafi urządzić człowieka. O i poza tym, to Leon jestem.
Wyciągnąłem do niej prawą rękę, w geście cześć, ewentualnie pojednania.
Rób złą minę do dobrej gry
PSEUDONIM: Cwel, Cielak, oraz reszta innych wyzwisk. Wołają na niego jednym z członów imienia, dla niego tam różnicy nie ma. Zdrobnienia też są spoko
ROLA: Diabeł
WIEK: 15 lat
PŁEĆ: Mężczyzna
POCHODZENIE: Wielka Brytania
ORIENTACJA: Heteroseksualna
ZAUROCZENIE: Pełna lodówka i dobre wi-fi, to drugie miłości tego chłopaka. Tak, jakaś dziewczyna przełamała się i była z nim przez... miesiąc? Potem rzuciła go przez Facebook'a
CHARAKTER: Pomimo bycia synem jednej z bogatszych rodzin Anglii, Cecil ani trochę nie zachowuje się jak człowiek z wyższych sfer. Dzięki swoim napadom złości i agresji, miał święty spokój. Ludzie omijali go szerokim łukiem. On to potrafi wrzeszczeć na cały Londyn, że dostał za dużo cukru do swojej herbaty. Tak, ten pan nie umie zachować się cicho, chociaż nie cierpi, kiedy jest za głośno. Co mają powiedzieć inni, którzy akurat muszą przejść koło niego? A raczej co zrobić, żeby nie stracić słuchu. Brak empatii często daje się we znaki, choć czasami tam do jego drzwi zapukają emocje. Mimo tego, może być szczęśliwy, lecz jego twarz nadal zachowa ten wkurzony wyraz. Tak, lepiej się do niego nie zbliżać. Od samego początku ten wszarz zaskakiwał wszystkich dookoła. Cecil już w młodości posiadał dał skutecznego przekonywania. Co pojedynczy problem znikał, i wychodziło mu na dobre, nie tylko dzięki znajomościom, ale i słodkiemu uśmieszkowi. To zwykły egoista oraz arogancik, nie myślący o dobru person wokół niego. Specjalnie bawi się uczuciami innych, owija wokół palca, po czym porzuca. Bardzo cieszy go wprowadzanie innych w sytuacje nędzne i chaotyczne, widok bólu na ich twarzach. Ani trochę nie liczy się z ich uczuciami, on po prostu nie rozumie, gdy ktoś przez niego się załamuje. Z dokładnego zrozumienia ludzkich zachowań i tendencji, jest on w stanie określić myśli i przewidywać ich reakcje z dużą dokładnością. Frankie jest sprytny i czarujący, lecz nie interesuje się zbytnio drugą połową. No ale gdzieś tam drzemie w nim niepoprawny, czuły romantyk. Mówi nieformalnie z większością ludzi, w ogóle nie zachowując chociażby udawanej skruchy czy szacunku. Zazwyczaj jest wredny, na wszystko odpowiada krzykiem. On to ciągle mamrocze coś pod nosem o sposobie zabicia kogoś, cokolwiek. Nie, on nie jest miły. Dla każdego oschły, lecz znajdą się osoby, dla których się zrobi ten wyjątek, no. Czasami... Czasami lubi ludzi. I zagada. Normalnie. Ciężko jest go przekonać do siebie, ale jak ktoś da radę, nie wkurzy go za pierwszym razem, to zdobędzie jego zaufanie, nawet i szacunek. Zawsze był brutalnie szczery, nie udawał, mówiąc to, co chce. Nie boi się odrzucenia ani wyzwisk, najzwyczajniej w świecie, spływa to po nim jak po kaczce. Gra po obu stronach, więc kto wygra, zdobywa przewagę. Może czuć się samotny, ale jednocześnie zadowolony. Wie, do kogo się nie zbliżać, kto działa mu na nerwy i z niezwykłą precyzją "dobiera sobie" znajomych. Niczym stuprocentowa nastolatka potrafi obrazić się za byle co. No niestety, nie śmieje się tak jak one. Rzadko się uśmiecha, sucharem nie rzuci. Po wysłuchaniu żartu mruknie zwykłe "nie kumam". Tak, przywitajmy typowego Anglika.
UMIEJĘTNOŚCI:
- Frankie specjalizuje się w tarzaniu, znaczy graniu na ukulele oraz pianinie. Tak, ta mała gitarka to jego druga połowa
- Od dzieciaka chodził na gimnastykę i akrobatykę. Dla niego prawa fizyki i kręgosłup nie istnieją
O POSTACI: Cecil trafił tu aż z Wielkiej Brytanii, ze względu na kaprys rodziców. Tak, jest Diabłem, ale słabym. Chcieli, aby przeszedł resocjalizację w towarzystwie lepszych uczniów. No i częściowo mieli go dość, najchętniej to wywaliliby go na bruk. To może teraz trochę o nim
- Cecil lubi patrzeć na swoje odbicie w lustrze, wygląd stawia na pierwszym miejscu. Może na takiego nie wygląda, ale jego włosy to świętość. Tak samo jak telefon oraz glany. Ulubionymi zwierzami tego oto panicza są gady. Lubuje także w ciszy (co jest dziwne) i ludziach... Innych. Ciekawią go tak zwani "odmieńcy", oni najczęściej przykuwają jego uwagę. Uwaga, teraz zbiorowe WTF, ten pan gustuje w przytulaniu.
- Nie cierpi "krzywej muzyki", ludzi co mu tykają włosów, ludzi, igieł i widoku krwi. I wody, jak on jej nienawidzi. Ile można wymieniać, czego nie toleruje. Kotów, rekinów, lasów, koni, małych łyżeczek, kwiatków, zapachu kokosów, chrupek smakowych, mięty, jasnych kolorów, ciepła. Tego jest masa, nie da się wymienić na jednym wdechu.
- Nie wie co to anime, nie widział tego na oczy. Nie rozumie japońskich słówek, a nazwiska i imiona to dla niego przypadkowe walenie pięścią w klawiaturę
- Jest mocno uczulony na cytrusy, orzechy oraz pomidory. Zbyt duża ilość może spowodować... No cóż, nieprzyjemne skutki. Nie warto próbować, choć ci którzy chcą go wykończyć, mogą po prostu zaproponować mu kebaba
- Posiada dwa kolczyki w każdym uchu i jeden na języku. Na lewym nadgarstku widnieje mały tatuaż krzyża. Ogółem, nosi do tego płaszcze z dużymi kołnierzykami, bądź kraciane koszule. Nie znosi widoku dresów
Od Mahiru CD Costina
-To nie chodzi o to, że zabiłeś swoją matkę. Jeśli żałujesz, to to jest w porządku. Ale... Daruj sobie swoje zboczone zapędy-poprosiłem cicho. Zdjąłem koszulkę i rzuciłem ją na łóżko, to samo zrobiłem ze spodniami, zostając w samych bokserkach.
Położyłem się na łóżku i zakopałem się w kołdrze. Costin mruknął coś i przetoczył się po swoim łóżku.
-Obiecujesz, że nie będziesz tak robił?-Zapytałem, tym samym nawiązując do poprzedniej wypowiedzi.
-Czego mam nie robić?
-Powiedziałem przedtem. Masz sobie darować zboczone zapędy. Takie jak klepnięcie mnie w tyłek, gapienie się na mnie, jak jestem rozebrany i tak dalej-burknąłem.
<Costin?>
Od Costina cd Mahiru
- Nie wbiegaj tylko na ulicę, idiot! - wydarłem się widząc, jak zaczyna uciekać. - Fajnie, że chciałem ci pomóc, a ty tak po prostu uciekasz, bo j'ai tué ma mère! Ale miło by było, gdybym nie musiał widzieć śmierci, współlokatora, wiesz - machnąłem ręką na swoje sarkastyczne zdanie i zaraz po tym złożyłem obie na piersi, wyczekując na jego kolejny ruch. Zatrzymał się gwałtownie, jakby analizując moje słowa i odwrócił głowę w moją stronę z pytaniem na twarzy.
- Nie chciałbym mieć cię na sumieniu, bo chciałem cię powstrzymać od wpadnięcia pod samochód, ale uciekałeś jeszcze szybciej - powiedziałem i oparłem się o drzewo. - Masz zamiar tak stać i się gapić, czy łaskawie wrócisz teraz do pokoju i będziesz bezpieczny? Jeśli o mnie ci chodzi, to nie zabiłem tylko raz - z ciekawości - i nie mam zamiaru tego powtarzać. Nie jesteś w stanie tego zaakceptować - spoko mogę iść i załatwić ci nowy pokój, nie ma problemu.
Odepchnąłem się i zawróciłem z powrotem do pomieszczenia mieszkalnego. Wyciągnąłem paczkę czipsów z szafki nocnej i siedziałem patrząc się na ścianę przede mną. Popełniłem błąd tylko raz, a nikt nie chce ze mną przebywać, a później zastanawiają się czemu jestem aspołeczny. Rozebrałem się do bokserek i wsunąłem pod kołdrę, by pójść spać.
<Mahiru?>
Słownik:
idiot - idiota (tak wiem że to było do przewidzenia)
J'ai tué ma mère - zabiłem swoją matkę
Od Nico
- Nad czym się tak zastanawiasz? - usłyszałem za sobą cichy szept i odwróciłem się w ekspresowym tempie. Mój odruch, trzeba się do tego przyzwyczaić. W drzwiach stała kobieta po czterdziestce z włosami wspiętymi w wysoki kok. Nie uśmiechnąłem się do niej, lecz wpatrywałem jak w okaz sztuki. Rzadko widziałem kogoś ze swojej dalszej rodziny...
- Zbieraj się, Nico. Jedziemy do szkoły.
~~~
Patrzyłem przez okno na otaczający mnie świat i zdziwiłem się, że tak wiele rzeczy mnie w życiu ominęło. Prawie wcale nie wychodziłem z domu, taka niespodzianka od mojego ojca. Spojrzałem na ciocie Hazel, która w skupieniu prowadziła samochód, od czasu do czasu zerkając na to co robię. Gdy zrobiła to po raz kolejny, uśmiechnąłem się delikatnie by się odczepiła. Udało mi się, na dłuższą metę.
- Dlaczego zachowujesz się tak spokojnie po tym wszystkim? - po jej policzkach popłynęły łzy, które szybko starła. Wcale mnie to nie wzruszyło. Była dla mnie obcą kobietą, która wtargnęła do mojego życia i postanowiła mi pomóc, choć tego nie chciałem.
- Odwal się - warknąłem i ponownie odwróciłem się do okna - Wcale mnie nie znasz i lepiej nie próbuj, bo coś ci się stanie - mruknąłem, nawet na nią nie patrząc, ale poczułem jak się spięła i ostrożnie spojrzała w moją stronę.
- Nico... - szepnęła powoli i chciała dotknąć mojej dłoni, ale szybko ją zabrałem. Nie potrzebowałem czułości od nikogo. Chodź czasem zastanawiałem się jak to jest kogoś polubić. Niestety nigdy takiego czegoś nie doświadczyłem.
- Wiesz co powiedziała mi matka przed śmiercią? "Jesteś mutantem wypranym z uczuć". Miłe, prawda? - powiedziałem stanowczym tonem i uśmiechnąłem się pobłażliwie widząc, że nie wie co mi odpowiedzieć, ale chyba z tego zrezygnowała, bo nie odzywała się do mnie słowem aż do końca podróży, co było mi na rękę. Zakręciła pod jakiś duży budynek i mruknęła "twój nowy dom". Wysiadłem z auta, trzaskając drzwiami i wyjąłem swój bagaż z bagażnika, czując na sobie wzrok mojej ciotki.
- Powodzenia - szepnęła i chciała mnie pocałować w czoło, ale szybko odskoczyłem i spojrzałem na nią srogo.
- Nie rób tego nigdy więcej. - warknąłem i ruszyłem w stronę wejścia, gdzie stała jakaś dziewczyna, która przyglądała się całej sytuacji. Uśmiechnąłem się do niej delikatnie, teraz czując się jak kompletny idiota.
- Wybacz, madame - mruknąłem do niej cicho z delikatnym uśmiechem.
<Kanade?>
Od Mahiru CD Costina
-Przepraszam!-I wybiegłem z pokoju. Mimo, że Słońce już za godzinę miało zachodzić, to ja się tym nie przejąłem. Zaczął padać lekki deszcz. Wyleciałem z budynku i pobiegłem ile sił w nogach w stronę miasta.
-Przecież to morderca, zabił własną matkę, bo mu jej uwagi brakowało! To jakiś wariat!-Mówiłem sam do siebie, wciąż nie zwalniając. Obejrzałem się za siebie i przystanąłem na chwilę. Z budynku wybiegał ten idiota. Zacząłem znowu biec, tym razem jeszcze szybciej.
<Costin?>
Od Costina cd Mahiru
- Je suis désolé et je suis désolé - mruknąłem, dziwnie złamanym głosem. Dla niego strata matki była tragiczna, a ja cieszyłem się, że jestem sam. Czy czuję się teraz nieswojo? Owszem. Wyciągnąłem na chwilę telefon i wpisałem w tłumacz wypowiedziane słowa, by pokazać chłopakowi co powiedziałem. Przeczytał wszystko błądząc wzrokiem po telefonie, który zaraz wziął i zaczął coś pisać.
- Obtenez-vous pas ce que vous ne savez pas - kobieta z translatora przeczytała, a ja uśmiechnąłem się pod nosem.
- Jak chcesz mogę cię pouczyć francuskiego?
<Mahiru?>
Od Mahiru CD Costina
-E... Wyślij wyzwanie miłosne do pierwszej osoby, którą masz w kontaktach-odezwał się po chwili namysłu. Niechętnie wziąłem do rąk telefon i przejrzałem kontakty. Zerknąłem na pierwszy kontakt od góry, oczy mi załzawiły.
-Co, jest aż tak źle?-Zapytał zdziwiony.
-Nie... To numer do mojej mamy.
-No to chyba masz łatwo-stwierdził obojętnie.
-Ona nie żyje od dziesięciu lat-odparłem. Costin spojrzał na mnie zaskoczony.
-Mimo to do niej napiszę-odparłem obojętnym głosem. Napisałem krótkie "kocham Cię" i pokazałem SMS'a Costinowi.
-Dobra, zaliczone-powiedział.
-Pytanie, czy wyzwanie?-Zapytałem krótko.
<Costin?>
Nico di Angelo

PSEUDONIM: Po prostu Nico.
ROLA: Diabeł
WIEK: 16 lat
PŁEĆ: Mężczyzna
POCHODZENIE: Nowy York
ORIENTACJA: Heteroseksualny
ZAUROCZENIE: Ktoś wpadł mi w oko...Och, przepraszam. To tylko piasek.
CHARAKTER: Jest to osoba łatwo przystosowująca się do otoczenia. Jak to robi? Nie próbuje być w centrum uwagi, kryje się w cieniu. Jakie są tego skutki? Prawie z nikim nie rozmawia, rozmowy nie podejmie się pierwszy. Obelgi na jego temat spływają po nim jak po kaczce woda. Cóż, ale gdy kogoś nie polubi (a bardzo rzadko się zdarza by było odwrotnie) jest dla niego horrorem - dosłownie. Nie słucha się nikogo, nie pozwala sobą pomiatać i rozkazywać. Bo czymże jest człowiek, który nie potrafi udowodnić swojej wartości? Sądzi, że żyje się tylko raz, a do odważnych świat należy. Trudno go rozzłościć, jednak uwaga! Kiedy ci się to uda, mogą stać się rzeczy niesłychane. Jest realistą i wie, że nie otrzyma wszystkiego na pstryknięcie palcami. Niestety Nico jest samotnikiem ze poszarpaną psychiką. Czasem nie odzywa się do nikogo przez wiele tygodni, nie uważając tego za żadną dziwną rzecz z jego strony. Czasami nie wiadomo czy się do niego odezwać. Gdy ma jakiś problem, dusi go w sobie co czasem ma złe skutki. Nie będzie nikomu się zwierzać z własnych problemów, dobrze wie, że inni mają ich więcej i są one poważniejsze, toteż dlaczego miałby obarczać kogoś swoimi własnymi? Nie licz na atak agresji z jego strony, nie będzie cię prowokował, a sam nie da się wyprowadzić z równowagi. Czy znajdzie się ktoś kto będzie mógł mu pomóc i przeżyć jeden dzień wiedząc o jego charakterze? Odważysz się?
UMIEJĘTNOŚCI:
- Gdy był mały, jego siostra - Bianca - umarła z niewiadomych mu przyczyn. Do tej pory nikt nie chcę mu powiedzieć co się z nią stało.
- Po jego traumatycznych przeżyciach wszyscy nazywają go "Dzieckiem Smutku" lub "Potomkiem Nieszczęścia"
- Na jego ciele znajduje się wiele blizn, większość z nich schowane są pod tatuażami oplatającymi jego ciało,
- Jego włosy zawsze zostają w nieładzie, nawet po rozczesaniu
- Gdy był mały jego psychicznie chory ojciec znęcał się nad matką, torturując ją na jego oczach. Czasem nawet pokazywał mu na jego własnym ciele jak doprowadzić do wielkiego bólu. W końcu, po paru miesiącach dla Nico, ból stał się czymś zwykłym i tak jakby...nagrodą za dobre zachowanie. Przyzwyczaił się po prostu do tego.
INNE: ---
Od Costina cd Mahiru
- Wykrzycz : Kocham szkołę, a co kocham to pier*dole - mruknął obserwując mnie uważnie, jakby chciał przewidzieć każdy mój ruch. Uśmiechnąłem się łobuzersko i uniosłem się z miejsca.
- Mam to wykrzyczeć do nauczyciela, czy przez balkon?
Otrzymałem cichą odpowiedź "Balkon", więc szybkim krokiem wparowałem tam i wrzasnąłem podane słowa.
- Zamknijcie, kurwa te pyski! - jakaś dziewczyna z pokoju obok wydarła się, a ja tylko zacząłem się śmiać. Wróciłem na swoje miejsce i wyszczerzyłem się - Widzisz amour, nie możemy już więcej wrzeszczeć.
Chłopak ścisnął kolana jeszcze bardziej i zaczął jeszcze bardziej się przypatrywać. Znudzony wyciągnąłem paczkę papierosów z kieszeni i zacząłem się bawić pudełkiem. Robiłem to puki cichy głosik mi nie przerwał.
- Czemu taki jesteś? - zapytał cicho, wręcz wtapiając swoje ciało w nogi. Uroczo.
- Psychopatyczny, wkurzający i lekceważący? Taki się urodziłem wiesz? To chyba wyjaśnia dlaczego zaliczam się do diabłów. Moje życie nigdy nie było zaplanowane, co znaczyło matkę, która nie potrafiła mnie wychować, co znaczyło rozwijanie się po swojemu. Nie obchodziłem jej, więc w końcu nie wytrzymałem i ją poignarder à mort. Udało mi się uciec, ale z tego co wiem sprawy jeszcze nie zakończony, więc jeśli mnie znajdą prawdopodobnie trafię do poprawczaka mój drogi. Podziwiam cię za to, że jesteś w stanie przebywać ze mną w jednym pokoju. Nie sądzę, że traktujesz mnie jak normalnego dzieciaka z problemami. Prawda czy wyzwanie?
<Mahiru?>
Słowniczek:
petit - mały/maleńki
amour - kochanie
poignarder à mort - zadźgałem
Ps. MAMA MI WYŁĄCZYŁA WCXORAJ INTERNET, WYBACZ!
Od Celestii - Cd. Mahiru
Policz do dziesięciu. Wdech, wydech. I tak w kółko. Póki tego nie zeżre.
- Skoro nie chciałeś tej pizzy, to po jaką cholerę ją zamawiałeś? - warknęłam, kładąc rękę jasnowłosego na stole.
- Kto powiedział, że nie chcę? Proponuję ci tylko, byś wzięła kawałek. - odparł z głupim uśmiechem.
- Powiedz mi proszę, panie starszy, czy ja wyglądam na jakąś biedną?, albo niedożywioną?
Mahiru podparł głowę na dłoni i spojrzał tęsknie na talerz.
- Wyglądasz, jakbyś zaraz miał zacytować trzeci monolog Hamleta. - burknęłam, zaplatając ręce na piersi. Po chwili jednak sięgnęłam po telefon i sprawdziłam rozkład jazdy autobusów. Najbliższy jechał za pół godziny.
- Z keczupem albo bez, wielkie to pytanie.. - wymamrotał w końcu. Moją odpowiedzią było jedynie uniesienie brwi.
[ Panie Hamlecie? ]
Od Mahiru CD Costina
-Prawda. Tym razem się nie nabiorę.
Przełknąłem nerwowo ślinę, czekając aż Costin zada kolejne pytanie. Jeny, czemu ja się w ogóle dałem w to wciągnąć? Cholera, a mogłem zostać w pokoju z Celes. Tam byłby święty spokój... A teraz będę musiał się użerać z jakimś pedziem przez cały rok szkolny...
-Hm... Z kim całowałeś się pierwszy raz?-Zapytał z dumną miną i lekkim, szyderczym uśmieszkiem na ryju.
Przeszedł mnie zimny dreszcz.
-Nie całowałem się nigdy z nikim-odparłem szybko i nerwowo-pytanie, czy wyzwanie?
<Costin?>
Od Costina Cd Mahiru
- Prawda czy wyzwanie? - zapytał. Waląc we mnie wzrokowymi piorunami. Zaśmiałem się cicho.
- Prawda - uśmiechnąłem się, zabierając butelkę na bok, bo i tak gramy w dwóch i nie jest nam potrzebna.
- Czy ty właśnie oglądałeś mój tyłek? - wmurowało mnie. Putain. Napastnik został odkryty. Alert, alert. Schowałem swoje przerażenie gdzieś głęboko i odpowiedziałem spokojnie.
- Nie obiecywałem, że nie będę patrzył, ale nie zaprzeczę, ładny masz ten tyłeczek.
Na potwierdzenie moich słów, w miarę możliwości klepnąłem go we wspomniane miejsce.
- Prawda czy wyzwanie?
<Mahiru?>
Od Mahiru CD Costina
-Hm... Mam! Wyjdź nago na balkon i krzycz "jestem teletubisiem" przez dwadzieścia sekund!-Pstryknął palcami.
Mina od razu mi zrzedła.
-Ee.. Co?-Powiedziałem do cna zdziwiony.
-Powiedziałem, żebyś się rozebrał do naga i krzyczał, że jesteś teletubisiem na balkonie-odparł szybko.
Odsunąłem się do tyłu i odpowiedziałem:
-Oszalałeś? Nie ma mowy!
-Wybrałeś wyzwanie, to teraz je wykonaj!-Odparł zdenerwowany.
-Nie, nie, nie, nie i jeszcze raz NIE!-Wyjąkałem bez namysłu.
-Wspomniałem już o tym nożu...
-No dobra, zrobię to!-Warknąłem. Poszedłem do łazienki i zdjąłem ciuchy, które założyłem dosłownie dwie minuty wcześniej. Wziąłem swój ręcznik z szafki, owinąłem go sobie wokół pasa i wybiegłem szaleńczo na balkon.
-Ej, cheaterze! Bez ręcznika!-Zawołał.
-Oszalałeś?!
-Nóż...
-No dobra... Cholera jasna!-Burknąłem i odłożyłem ręcznik na bok.
-JESTEM TELETUBISIEM!-Wydarłem się na cały głos.
<Costin?>
Od Costina Cd Mahiru
- Dévêtir, pozbądź się tego ubrania enfer, rozpraszasz mnie - warknąłem, bo te powalone mundurki to jakieś szaleństwo. W jakiej normalnej szkole nosi się mundurki? Mahiru popatrzył na mnie wielkimi oczami.
- Powaliło cię? Widziałem to słowo w tym twoim słowniku i nie mam zamiaru tego robić.
- Przebierz się, Je vous prie - złożyłem ręce jak do pacierza i popatrzyłem na niego szczenięcymi oczami. - Jeśli tego nie zrobisz, wyciągnę knypa spod łóżka, a ostrzegam jest na nim jeszcze krew mojej matki, którą zamordowałem sześć lat temu.
- Dobra, już dobra - jęknął zrezygnowany i podniósł się ze swojego łóżka. Kilka minut później wrócił przebrany w normalne ubrania. Dzięki ci Allah. Położyłem butelkę po alkoholu na dywanie i zachęciłem towarzysza do przycupnięcia naprzeciwko. Zakręciłem szkłem i zapytałem:
- Prawda czy wyzwanie?
<Mahiru?>
Słowniczek:
dévêtir - rozbierz się
enfer - do jasnej cholery
Je vous prie - błagam
Od Mahiru CD Costina
W pewnym momencie Costin o coś zapytał, ale nie usłyszałem, bo byłem skupiony na druku.
-Ee...Yyy...Powtórzysz?-Poprosiłem, wciąż szukając tego wyrażenia.
-Pytałem, czy masz na dzisiaj jakieś plany-odparł.
-Co?-Zastanowiłem się chwilę. Nie miałem wtedy nic do roboty.
Podszedłem do chłopaka i spojrzałem mu przez ramię na rysunek. Kiedy ogarnął, że patrzę, od razu wrzucił szkicownik do szafki.
-Ładne-powiedziałem nagle-a tak w ogóle, to pytałeś, czy robię coś dzisiaj. Odpowiedź to nie, a co?
<Costin?>
Od Mahiru CD Celestii
-Coś w tym jest. Ale myślę, że nie wyglądasz na pięciolatka. Gdyby ktoś mi pokazał twoje zdjęcie to powiedziałabym, że masz tak z 10 lat-uśmiechnęła się.
-Niewiele to zmienia-odparłem, sięgając po drugi kawałek pizzy-jesteś pewna, że nie chcesz?
Zacząłem machać kawałkiem pizzy przed jej twarzą.
-Tak. Nie chcę, dziękuję-odparła krótko.
-Na pewnooooooo?-Zapytałem, nadal machając kawałkiem pizzy.
-Tak, spadaj-warknęła. Odpuściłem na moment, aby po pięciu sekundach powrócić do poprzedniej czynności.
-A teraaaaaaz?-Zapytałem znów.
<Celes?>
Od Costina CD Mahiru
Usiadłem na swoim poprzednim miejscu wyciągając z szafki obok łóżka szkicownik i ołówek. Otworzyłem go na stronie, na której rysunek Jennifer Lawrence z plakatu nie był jeszcze skończony i zacząłem kontynuować. Wyszło dupnie. Uniosłem wzrok znad papieru żeby zobaczyć jak Mahi zaciekawiony czyta słowa ze słownika. Wow, nie spodziewałem się, że weźmie to na serio.
- Masz na dzisiaj jakieś plany? - zapytałem znudzony.
Od Mahiru Cd Costina
-Pftt, nie umiem tego wpisać. Niezależnie od tego, co to znaczyło, to wiedz, że jeśli zamierzasz przeklinać na ludzi po francusku, to wyjdziesz na idiotę.-Pouczyłem go. Oderwałem wzrok od ekranu i kątem oka zerknąłem na współlokatora.
-Nie interesuje Cię już, co to znaczy?-Zapytał nagle.
-Nieszczególnie. Mało można od Ciebie oczekiwać, więc chyba wiem, czego się spodziewać. "Zamknij ryja", albo "spadaj lamusie".-Odparłem-Ale chętnie się dowiem.
-Hmhm... No dobra... To znaczyło "dziękuję i przepraszam"-odparł niechętnie. Włosy stanęły mi dęba na głowie. Dosłownie, naelektryzowały się od poduszki.
-Hę? Ty tak serio?-Zdziwiłem się.
<Costin?>