28 listopada 2016

Od Sage cd Rey'a

- Spalisz firanki - mruknęłam i wtuliłam twarz bardziej w jego koszulkę. Rey westchnął zrezygnowany, ale nie przestał bawić się płomieniem. Zerknęłam w stronę jego dłoni i zaczęłam wpatrywać się w płomień. Zmniejszał się i zwiększał, tańczył wokoło, dzięki naszym oddechom. Zafascynowana rażącym płomieniem nie zwróciłam uwagi na powracający prąd. Po chwili oderwałam wzrok od ognia i spojrzałam Reyowi prosto w oczy. Zdając sobie sprawę z tego co robię, wyrwałam się z jego objęć i odsunęłam zarumieniona. - To ja... Ten no. Idę się myć - mruknęłam i zgarnęłam pierwsze lepsze ubrania, które były na wierzchu i sięgnęłam jeszcze po czysta bieliznę. W ekspresowym tempie wparowałam do łazienki i ogarnęłam wszystko co miałam ogarnąć. Nie zorientowałam się jednak, że wzięłam samą rozciągłą koszulkę Rey'a. Uderzyłam się z całej siły w twarz i zobaczyłam jeszcze, że zapomniałam o ręczniku. - No chyba cię Boże popierdoliło - warknęłam i wydusiłam mokre włosy. Poczekałam długą chwilę, aż moje ciało wyschnie i ubrałam, to co miałam, odkrywając, że przydłuża koszulka, która sięgała mi do połowy kolan miała tez dość duży dekold. Jęknęłam zrezygnowana i podciągnęłam go do góry, by zakryć gołe piersi i postanowiłam wyjść z łazienki.

<Rey?>

Od Leona - Cd. Sephriny

 Patrzę zdezorientowany to na pielęgniarkę, to na Sephrinę. Co tu się wyprawia? Z jednej strony czerpię z tej sytuacji dziwną uciechę, z drugiej zaś nieco się boję. Odwzajemniam uścisk dziewczyny, pomimo tego dziwnego uczucia wewnątrz, jakby tysiące emocji zderzało się ze sobą i tworzyło nowe w zastraszającym tempie. Na widok rumianej twarzy mojej przyjaciółki znajomej, serce zaczyna mi walić. Czuję, jak sam oblewam się mocnym rumieńcem.
 Dziwne.
 Nowe.
 Uczucie.
 Jakby stado motyli wzbijało się w powietrze, łechtając skrzydełkami wnętrze mojego brzucha. Wolną rękę wyciągam do dość oryginalnej kobiety, uśmiechając się najlepiej, jak tylko potrafię.
 — Tak, to chyba ja.
 — Że też cię nie poznałam... Jak tam szyja?
 — No... — Napotykam zaniepokojony wzrok mojej towarzyszki. — Jest o wiele lepiej, guzki już nie bolą i ogólnie czuję się, jak młody bóg! Ale t chyba po mnie widać. — Śmieję się nieco zbyt nerwowo. Nigdy nie byłem aż tak dobry we wciskaniu kitu w obecności osób, na których mi zależy.

[Seph?]

Albo znajdę drogę, albo ją sobie sam utoruję


GODNOŚĆ: Reik Haderon
PSEUDONIM: Brak.
ROLA: Diabeł. Prosto z czeluści piekieł!
WIEK: 16 lat.
PŁEĆ: Mężczyzna.
POCHODZENIE: Polska.
ORIENTACJA: Heteroseksualny.
ZAUROCZENIE: Nikt.
CHARAKTER: Reik ma dosyć trudny charakter... A przynajmniej trudny do opisania. Często jest wredny i sarkastyczny, tym samym trudno jest do niego dotrzeć. Często też jest niebezpieczny i przebiegły. Ma kryminalną przeszłość, należał do różnych gangów, często był prawą ręką ich przywódców a w jednym nawet nim był. Lecz jednak coś się z nim stało. Od jakiegoś roku męczy go poczucie winy i powoli się zmienia. On zarówno chce tej zmiany jak i nie. Dlatego raz jest dla kogoś wredny a raz bardzo miły, ale dalej ma skłonności do przestępstw więc radzę uważać jeśli chcecie mieć z nim jakikolwiek kontakt.
UMIEJĘTNOŚCI:
-Doskonale oszukuje we wszystkie gry hazardowe
-Urodzony strateg
-Potrafi otwierać zamki za pomocą wytrychu
-Włamie się wszędzie
-Doskonały zabójca i skrytobójca
O POSTACI: Kiedy był dzieckiem został porzucony przez matkę. Do wieku 13 lat mieszkał w domu dziecka aż stamtąd uciekł. Później dołączał do różnych gangów, okradał sklepy, włamywał się do banków, uczył się walczyć a czasem też zabijał ludzi. później jednak, zaczął się powoli zmieniać. Z tego też powodu jest tutaj.
INNE:
-Ma psa o imieniu Idiota, imię jest stąd że jest bardzo głupi. Chociaż czasami ma przebłyski wiedzy, i to większe niż u niejednego geniusza.
-Pod łóżkiem chowa prawdziwy pistolet i naboje.
-Jest dosyć zamknięty w sobie.

Od Costina cd Mahiru

- W kwestji obmacywania ciebie, nigdy nie jest wystarczająco - mruknąłem i oparłem brodę na piersi Mahiru.
- Daj mi spokój - warknął i znowu sięgnął po Mangę. Prychnąłem niezadowolony i przytrzymałem jego nadgarstek.
- Widziałeś mnie na rozpoczęciu roku? - zapytałem, unosząc brwi. - Nadsl mam ten czarny krawat, który zwisał mi z szyi - warknąłem. - Mogę cię nim związać, żebyś w końcu zainteresował się moją osobą - zmarszczyłem brwi dostadnie i zbliżyłem nasze twarze do siebie, a ręcę Mahiru uniosłem nad jego głowę, podtrzymując je tam jedną ręką, drugą zaczynając jeździć po jego klatce piersiowej.


<Mahiru?>