29 października 2016

Od Mahiru CD Costina

-Nie, idioto!-Fuknąłem na niego, próbując odepchnąć jego łeb. Ale mnie ten koleś wkurza!
-To było pytanie retoryczne-szepnął do mnie, powracając do poprzedniej czynności.
-Mówiłem, żebyś nie robił takich rzeczy, idioto! Jesteśmy na korytarzu, palancie!-Warknąłem, znowu próbując go odepchnąć.
-Racja-stwierdził, po czym odsunął się ode mnie. Już myślałem, że będę miał spokój, bo jednak się odsunął, kiedy ten złapał mnie za nadgarstek i zaciągnął do pokoju. Zamknął drzwi i przyszpilił mnie do ściany. Znów próbowałem go odepchnąć i wyjść, ten jednak trzymał mocno mój nadgarstek. Przycisnął moje ręce do ściany i zaczął znów podgryzać moją szyję.
-O-odsuń się!-Wydukałem.


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

Oglądałem jak lekki rumieniec wpływa na jego policzki, ale dalej zachowywał poważną twarz.
- Gdybyś na to nie reagował, to nie rumieniłbyś się i patrzył mi prosto w oczy, a ty robisz na odwrót.
Przymrórzyłem oczy i uważnie patrzyłem na jego reakcje. Chłopak przełknął widocznie ślinę i próbował mnie odepchnąć za wszelką cenę.
- Ostatnio znalazłem u Mii jakąś gejowską Mangę i rozkminiałem dlaczego ten na dole krzyczy "nie" podczas seksu, kiedy mu się to podoba. Czy ty w tym momencie robisz to samo, tylko z odpychaniem? Próbujesz mnie podniecić jescze bardziej? - mruknąłem i przybliżyłem twarz do odkrytej szyi chłopaka, lekko podgryzając.

<Mahiru?>

Od Mahiru CD Costina

-To nic nie znaczy!-Wykrzyknąłem na pół korytarza. Costin zatrzymał się w połowie kroku. Stał chwilę tyłem, po czym odwrócił się na pięcie w moją stronę. Na jego twarzy ukazał się ten jego zwycięski, durny uśmieszek. Odchylił lekko głowę do tyłu i odparł:
-Oh, czyżby?-W sekundę pojawił się przede mną, złapał mnie za podbródek, a drugą rękę położył mi na plecach. Po tym, odezwał się:
-Nadal tak uważasz? To ciekawe, czemu się zarumieniłeś-uśmiechnął się znów.
-To ze złości!-Stwierdziłem.
-Ta twoja "złość" wygląda trochę niepoważnie w stroju pokojówki. Ale i tak dobrze w nim wyglądasz. Chociaż-tutaj mlasnął cicho-bez niego wyglądałbyś lepiej.
-Przymknij się-fuknąłem, odwracając wzrok.


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

- Mhm, może od razu zostanę podłogą? Chociaż przez większość czasu będziesz do mnie przyłączony. A co do tej twojej kwestji z gwałtami... - w tym momencie walnąłem lenny face'a - ... jestem pewien, że gdybym zaczął cokolwiek robić, to błagałbyś o więcej - mruknąłem cicho, ale po wściekniętej reakcji chłopaka wiedziałem, że słyszał.
- Zamknij się. Po prostu się zamknij, bo mam ciebie dosyć.
- Ale czujesz się niekomfortowo, kiedy zachowuję się normalnie. Nie oszukasz mnie, bo wiem to. A teraz spadam do pokoju, jeśli coś będziesz chciał.

<Mahiru?>

Od Mahiru CD Costina

-Trochę ta-odparłem beznamiętnie i mlasnąłem. Costin wykonał znak zwycięstwa, czyli podskoczył na nogach i wyciągnął zgiętą w łokciu rękę przed siebie, zaciskając dłoń z pięść.
-Yesssss!-Wysyczał z błogostanem wypisanym na twarzy.
-To znaczy... Lubię Cię jako kumpla, a nie, że Cię "lubię, lubię"-dodałem po chwili. Mimo to, Costin wydawał się być całkiem zadowolony.
-Tylko sobie nie wyobrażaj za dużo, dobra?-Poprosiłem niezmiennym, lekko obojętnym tonem-I to nie znaczy, że już zapomniałem o twoich debilnych pomysłach i zboczeństwach!


<Costin?>

Od Costina Cd Mahiru

Poiwałem przecząco głową wtulając się w niego jeszcze bardziej.
- Wiesz co mnie dołuje? Nie potrafię cię zostawić w spokoju - mruknąłem zrezygnowany i odsunąłem się od chłopaka i podrapałem o brodzie. ROŚNIE MI BRODA ŁO JA PIERDZIELE. Spojrzałem w głąb korytarza, za wszelką cenę próbując nie patrzeć na Mahiru.
- Ma'iru?
- Co? - warknął, na co podskoczyłem przestraszony.
- Lubisz mnie chociaż trochę? Ale szczerze.

<Mahru?>

Od Mahiru CD Costina

Westchnąłem zrezygnowany. Wiem, że potem znowu robiłby jakiś cyrk, gdybym powiedział, że nie, więc przełknąłem ślinę i odparłem:
-Może.
-Czyli tak?-Ucieszył się nagle.
-Odbieraj to jak chcesz.
-Czyli tęskniłbyś!-Po tych słowach podniósł się, podszedł do mnie i przytulił mnie z całej siły.
-D-dusisz mnie-wydukałem, z trudem łapiąc oddech.
-Sory-odparł, lekko luzując uścisk.
-E... To może byś mnie puścił?-Zaproponowałem.
-Ne-odparł, nadal mnie tuląc. Staliśmy tak jeszcze chwilę, a ja już miałem przed oczami wizję zemsty na nim za to, że się tak na mnie rzucił z objęciami.
-A teraz mnie puścisz?-Zapytałem, już mocno zniecierpliwiony.

<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

Przygryzłem dolną wargę i zmarszczyłem nos co w rezultacie dało minę "ty mała, przebiegła dzido". Zaraz później wydąm wargi myśląc nad błyskotliwym zdaniem. Kiedy mi się udałem pstryknąłem uradowany palcami.
- Sekretnie jesteś kobietą i masz ten jaki tam czas w miesiącu! - krzyknąłem a Mahiru walnął soczystego facepalma.
- To się nazywa okres, Deklu - warknął zrazygniwany.
- Serio? To znaczy że na serio jestem głupi.
- Zgadzam się i nie nie jestem żadną kobietą!
- Dobra spokój! - krzyknąłem i zsunąłm się w dół po ścianie. - Co ja mam zrobić żebyś w końcu mi pozwolił? - szepnąłm do sebie. - Gdybym teraz zniknął, tęskniłbyś?

<Mahi?>

Od Celestii - Cd. Costina

Z uniesionymi wysoko brwiami, doprowadziłam go wzrokiem do drzwi.
- Wyobraź sobie, że bez wzajemności. - mruknęłam z przekąsem i poukładałam rzeczy z powrotem na ich miejsce. Następnie, po chwili zastanowienia, wyszłam z szatni, zostawiając na drzwiach kartkę Celes wróci za 5 minut. Judy jest w środku. Wiedziałam bowiem, że dziewczyna za niedługo się pojawi. Spacerując po sali, którą dopinano na ostatni guzik, porwałam babeczkę ze stołu. Mia nie powinna być zła.

Zrobiłam jeszcze parę kursów sala-szatnia i dałam sobie spokój. Byłam zbyt nakręcona, a godzina była jeszcze wczesna. Wtem zza drzwi wyłoniła się Judy. Pomachałam jej wolną ręką i się uśmiechnęłam. Prawa dłoń była bowiem zajęta rysowaniem tatuażu na szyi. Przedstawiał on pajęczą sieć, ale bez tych małych skurczysynów.
- Pomóc ci w czymś? - zapytała.
- Jak na razie nie mamy nic do roboty. Ludzi jeszcze mało, więc no. - odpowiedziałam, zbliżając się do lusterka. Po skończonej robocie oznajmiłam, że idę sobie gdzieś pochodzić. W ten sposób kolejny raz znalazłam się na sali. Było już więcej osób. Pojawił się Gabrijel i Mirai. Rosjanin niósł głośnik, a jego towarzyszka - mikrofon. Przy jednym ze stołów siedziała Mia, z zapałem opowiadająca o czymś znudzonemu Cecilowi. Costin oczywiście podrywał Bogu ducha winnego Mahiru, który po chwili wymierzył mu siarczystego liścia.
- Faceci.. A mówią, że to kobiety trudno zrozumieć.. - mruknęłam, opierając się o ścianę. Mimowolnie zerknęłam na zasłony, które już nie świeciły.

[ Ktoś? Beznadzieja tak bardzo xd ]

Od Mahiru CD Costina

-A może frytki do tego?!-Warknąłem.
-Byłoby miło. Poza tym, co ty taki naburmuszony? To tylko pocałunek, nic wielkiego Ci przecież nie zrobiłem-odparł spokojnie.
-Tylko pocałunek?-Zacytowałem, nieco spokojniej-To, co dla Ciebie jest "tylko pocałunkiem", dla mnie jest prawie traumatyczne! Jeszcze chwila i będziesz mówił "przecież to tylko gwałt, co ty taki naburmuszony?".
-Jesteś jakiś strasznie spięty. Wyluzuj trochę-poprosił-czekaj... A może ty...
Przerwał na chwilę, zakrył usta dłońmi, a oczy mu się "zaświeciły".
-Co?-Spytałem krótko.
-Ty jesteś zazdrosny?!-Zapytał głośno. Przekręciłem głowę ze zdumieniem.
-Zazdrosny? O co miałbym być zazdrosny?
-O to, jak Nico mnie pocałował! Mogłem się domyślić!-Uznał z dumną miną.
-Co? Zwariowałeś? Znowu Ci coś odbija-stwierdziłem krótko. Przyznam szczerze, że zdążyłem zapomnieć o tamtym zdarzeniu.


<Costin?>

Od Costina cd Nico

Zmarszyłem nos zadowolony (coś jak Harold o tutaj ---->)
i spojrzałem z wyższością na zszokowanego Mahiru, który stanął jak słup soli. Wyszczerzyłem się złowieszczo i podszedłem do niego.
- Oni całują mnie z własnej woli, Ma'iru - szepnąłem mu do ucha i tak poprostu odszedłem wgłąb szkoły. Wparowałem do klasy jakgdyby nigdy nic i zająłem swoje miejsce, kładąc nogi na stoliku. Po lekcjach szybko wdrapałem się na dach i kiedy zobaczyłem czarnowłosego szybko do niego podszedłem i po uniesieniu palcami jego podbrudka, złączyłem nasze usta w krótkim pocałunku.
- To ja jestem tym dominującym - warknąlem patrząc prosto w jego oczy.

<Nico?>

Od Nico - Cd. Costina

Gdy usłyszałem wypowiedziane przez niego zdanie starałem się nie zacząć śmiać. Dla mnie takie sceny zdarzają się tylko w tanich romansidłach, ale pomimo wypowiedzi Costina, nie wydawał się zazdrosny czy też samotny. Uśmiechnąłem się łobuzersko i usiadłem na trawie patrząc na niego z góry.
- Masz bardzo ciekawe historie miłosne - mruknąłem patrząc się w dal. - Dlaczego myślisz, że chcę cię poderwać? Dostałbym jeszcze po łbie - sarkazm w moim głosie był coraz bardziej słyszalny, ale gdy spojrzałem na Costina chyba tego nie usłyszał. Usiadł obok mnie uważając by grabie nie spadły mu na głowę. Wyciągnąłem nogi przed siebie, a gdy usłyszałem dzwonek z ociąganiem wstałem z ziemi, otrzepując się z  niewidzialnego kurzu. Już miałem powiedzieć mu coś ważnego, gdy zobaczyłem chłopaka idącego w naszą stronę. Patrzył na Costina, więc pomyślałem, że to chłopak o
którym mówił wcześniej. Jeśli on tu szedł wolałem nie być tu w tym samym miejscu.
- Ja lecę, jak coś to po lekcjach będę na dachu - wyszeptałem mu do ucha i pocałowałem na odchodne zważając, że chłopak jest coraz bliżej.
<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

- Dla twojej wiadomości jesteśmy sami - mruknąłem i spuściłem wzrok. - Désolé, Ma'iru.
Chłopak przwrócił na mnie oczami.
- Przestań przepraszać, kiedy nie masz tego namyśli. a ten twój powalony francuski akcent bardziej wkurza niż jest uroczy. Wiesz mowa srebrem a milczenie złotem.
Skinąłem głową i wyciągnąłem telefon by napisać odpowiedź w notatniku.
- "Czyli od teraz to ty w tym związku będziesz się odzywał? Cudownie, bo twoje jęki będą jeszcze głośniejsze" - do tego uśmiechnąłem się łobuzersko i popchnąłem Mahiru na ścianę.
- Odpierdol się ode mnie! - warknął, ale uciszyłem go łącząc nasze usta intensywnie, dlatego zastygł zaskoczony na kilkadziesiąt minut. Oderwałem się szybko i zacząłem odchodzić.
- To tylko początek naszego upojnego dnia - powiedziałem i oparłem się plecami o przeciwną ścianę, szukając jakiejkolwiek zapalniczki. Warknąłem wkurzony udarzając pięścią o ścianę. - Będziesz tak miły i zabierzesz Gabrijelowi moją zapalniczkę? - poprosiłem cicho. Natychmiastowo potrzebuję nikotyny.

<Mahiru?>

Od Mahiru CD Costina

Cały czerwony ze złości, odezwałem się, wciąż trzymając Costina za spód koszulki:
-I po co ta mina szczeniaka?
-Bo byłeś okrutny-stwierdził, wciąż symulując szczenięcy pysk.
-Co jest złego w tym, że nie lubię być traktowany jak dziewczyna?!-Uniosłem się.
-Co złego jest w tym, że nazwałem Cię panienką?-Zapytał z tępym wyrazem twarzy, lekko mnie przedrzeźniając.
-Hm... Chociażby to, że jestem facetem?!-Uniosłem się po raz drugi.
-Nie powinieneś się denerwować-uznał z lekkim uśmiechem-przecież to tak pieszczotliwie, dla beki.
Uspokoiło mnie to trochę.
-Jakoś nie wygląda. Tak czy siak, nie waż się mnie nazywać tak przy ludziach. Sam na sam jakoś to zniosę-odpowiedziałem. Costin uśmiechnął się zwycięsko.



<Costin?>

Od Mahiru - Opowiadanie eventowe

Sala, w której miał odbyć się ten cały cyrk, była już w pełni ozdobiona. Pewnie byłoby to świetnym przeżyciem, gdyby nie to, że muszę przebrać się za pokojówkę. Odetchnąłem z niecierpliwością. Wejście smoka za trzy... Dwa... Jeden... Po skończeniu krótkiego odliczania popchnąłem z całej siły drzwi, ukazując się na sali w przebraniu pokojówki.
Wziąłem głęboki oddech i postawiłem pierwszy krok w sali. Uczniowie odwalili kawał dobrej roboty. Eh, nie ma to jak zrobić kostium dla samego siebie i nic innego nie odwalić. Chociaż kupiłem jakieś tam nici i kilka igieł, to cholernie mało się przyczyniłem.
Jak cały ten idiotyzm się skończy, Costinowi się oberwie, że wciągnął mnie w ten szajs.
Poprawiłem spódniczkę... Jeny, nie wierzyłem, że kiedykolwiek wypowiem, albo nawet pomyślę o takim zdaniu. Jedyną rzeczą, którą mogłem założyć tak, jak chciałem, były buty. Wziąłem czarne trampki, co wyglądało debilnie, ale przynajmniej w jednym calu nie wyglądałem jak typowa Mary Sue z jakiegoś słabego shoujo*.

Nie zamierzałem siedzieć na tym całym wydarzeniu zbyt długo. Resztę wieczoru zaplanowałem spędzić z laptopem i odpalonym na nim horrorze. A może wezmę sobie laptopa tutaj?
Pobiegłem do pokoju i wyciągnąłem laptopa spod poduszki, po drodze zgarniając słuchawki, po czym wróciłem prędko na salę.
Usiadłem gdzieś z boku, założyłem słuchawki i włączyłem sobie na jakiejś stronce "Livid". Początkowo film zdawał się być jakiś taki nudny, ale potem zaczęła się rzeź. Pierwsze sceny były znośne, ale w końcu tak się wystraszyłem, że wydałem z siebie dziwny pisk na pół sali. Na szczęście, nikt nie zorientował się, że to ja wydałem ten odgłos. Szybko wyłączyłem film i odpaliłem CS'a na uspokojenie. Nagle zaczepił mnie Costin.
-Czego?-Warknąłem zezłoszczony.
-Postanowiłem Ci uświadomić, że pokojówka grająca w gry na środku sali nie jest urocza, a ty taki masz być, także zostaw laptopa i zajmij się czymś innym-pouczył mnie.
-Czyli według Ciebie, oprócz zakładania tego durnego stroju nie wystarczy i jeszcze mam zachowywać się uroczo? Weź mnie nie osłabiaj-machnąłem na niego ręką i dostrzegłem, że jakiś rusek zabił mnie z grze, kiedy ja byłem zajęty tłumaczeniu temu idiocie swoje zdanie.
-No i widzisz? Zdednąłem przez Ciebie!-Oskarżyłem go, siadając po turecku. Kiedy zmieniłem sposób siedzenia, Costin nachylił się nade mną i wyszeptał:
-Jak tak siedzisz, to...
Przerwał, zerknął na chwilę w dół, po czym dokończył:
-To widać Ci bokserki.
Podskoczyłem na równe nogi, podniosłem laptopa i słuchawki, po czym z głupią miną zasalutowałem i odezwałem się:
-Nara!
Pobiegłem po schodach do swojego pokoju i odłożyłem laptopa na łóżko, razem ze słuchawkami. Gorzej być nie mogło.
-I co żeś uciekł?-Usłyszałem głos współlokatora od strony drzwi.
-Bo to zawstydzające?!-Oskarżyłem go.
-Czemu na mnie krzyczysz?-Odpowiedział z udawanym urażeniem w głosie-przecież Ci tylko pomogłem. Z resztą, byłoby źle, gdyby... No nie wiem, na przykład jakiś zboczeniec postanowiłby wykorzystać to, że masz krótką spódniczkę.
-A wal się-odpowiedziałem, szybko wychodząc z pokoju i kierując się z powrotem za salę, próbując uniknąć spotkania z Costinem na schodach. Postanowiłem wybiec ze szkoły i kupić coś "Halloweenowego". Pobiegłem w tym celu do sklepu z takimi pierdołami i za ostatnie hajsy z kieszeni kupiłem planszę do przywoływania duchów. Wiecie, tą planszę Ouija, dzięki której można gadać z duchami i inne takie. Wróciłem do swojego pokoju, w którym już Costina nie było i położyłem planszę na podłodze. Przeczytałem zasady. Nie graj sam, nie graj na cmentarzu i takie tam. Postanowiłem, że ciekawiej będzie zagrać z grupką osób. Wróciłem więc szybko na salę i na wejściu odezwałem się głośno:
-Hej, hej, heeej! Chce ktoś pograć ze mną w planszę Ouija?-Zapytałem, czekając aż ktoś się zgłosi.

<Ktoś, coś?>

------
*shoujo - chodzi oczywiście o typ anime, w którym często występują romanse itp. Krótko mówiąc - anime dla dziewczyn.

Od Costina cd Mahiru

- Cokolwiek, kochanie - wyszczerzyłem się i powoli zacząłem odczepiać palce Mahiru z mojego kołnierza. - Byłoby milej gdyby te paluszki ciągły gdzie indziej, nie sądzisz? - dla zabawy ucałowałem wierzch jego dłoni. - Widzimy się wieczorem, Panienko.
- Czekaj, idioto! - warknął i złapał mnie za spód koszulki. Spojrzałem na niego rozbawionym wzrokiem i ujrzałem czerwoną ze złości twarz. - ILE RAZY MAM CI POWTARZAĆ ŻE NIE MASZ NA MNIE MÓWIĆ TAKIMI PRZEZWISKAMI!?
Mina mi zrzedła, a oczy prawie wyleciały z orbit na nagły wrzask chłopaka. Szczęka spadła mi "do podłogi". To tak się czuje człowiek, który nie wie co ma powiedzieć? Podrapałem się zmieszany po karku i spojrzałem na niego wzrokiem zbitego szczeniaczka.

<Mahiru?>

Od Costina cd Celestii

Zerwałem się podekscytowany z krzesła i zacząłem podskakiwać radośnie, jak małe dziecko.
- A masz zieloną farbę w sprey'u? - zapytałem z nadzieją. dziewczyna podała mi puszkę. Uradowany wyprysnąłem farbę na włosy i chwilę później mogłem biec i przebrać się we fioletowy strój.
- Dzięki, kocham cię!
Wybiegłem z szatni do łazienki, a z łazienki spowrotem na salę, by zobaczyć rozkręcającą się powoli imprezę.

<Celka?>

Od Gabrijela - Cd. Mii

Zaśmiałem się głupio, zdejmując kaptur Assassina z głowy.
- Wiesz, myślałem, że będziemy bić się na poduszki. Ale zaskoczyłaś mnie z tym przywoływaniem demonów. - oznajmiłem, opierając głowę na dłoni. Mia odpowiedziała mi szerokim uśmiechem.
- Tak, tak. Skończmy z gadaniem i bierzemy się do rzeczy! - zawołała radośnie, klaszcząc w ręce. Westchnąłem cicho i podjąłem próbę wymigania się od tego. Widziałem już raz opętanego człowieka i nie chciałbym, żeby to przeszło na Mię, czy na mnie.
- Hm. A może pójdziemy na cmentarz..? - zaproponowałem. Jasnowłosa pokręciła głową.
- Demony. Nie mów mi, że się boisz. - dodała, robiąc wielkie oczy.
- Potrzebna mi jest sól. - oznajmiłem, rozkładając ręce.
- Sól? Ale po co?
- Dla ochronienia nas przed Siłaaamiii Złaaa! No przecież.
- To czekaj tu chwilę! - zawołała i wybiegła z pokoju z prędkością światła. Ja tymczasem gorączkowo myślałem nad tym, co mam zrobić. I po chwili mnie olśniło.

Minutę po ogarnięciu się, do pokoju wpadła Mia z całym słoikiem soli. Odebrałem go jej, pomamrotałem pod nosem jakieś przypadkowe słowa i wykonałen parę gestów dłonią.
- Usiądź. - poprosiłem. - Tylko się nie przestrasz. - dodałem ciszej. Kątem oka zobaczyłem, że Mia trochę zbladła i siadła blisko mnie. Usypałem wokoło nas krąg z soli, pamiętając o tym, co (i za ile) ma się stać. Później dałem szczyptę na dłoń jasnowłosej i swoją. Została mi minuta. Poinstruowałem ją, że powinniśmy się chwycić za dłonie, by efekt był lepszy. Mia posłusznie wykonała moją prośbę. Ja zaś przymknąłem oczy i znów zacząłem gadać jakieś wymyślone przez siebie słowa, coraz bardziej pochylając się do tyłu. Wtem zgasło światło. Jedno z okien się otworzyło, gasząc świece i rozsypując sól dookoła nas.
- G-gab, co się dzieje? - zapytała cicho dziewczyna, przytulając się do mojego ramienia. Gdy wszystko względnie się uspokoiło, gdzieś zza moich pleców odezwał się skrzekliwy głos, który mówił niezrozumiałe słowa w języku hebrajskim.
- Demon. Wydaje mi się, że to Kain. - wymruczałem jej do ucha (lennny).
- Gab, zatrzymaj to! Proszę! - zawołała, gapiąc się na okno.
- Nie da się. Ale się nie bój. Solana moc nas chroni. - zapewniłem, opierając się na lewej ręce. Właśnie w tym momencie wszystko ucichło. Głos się zamknął, a wiatr przestał wiać. Jedynym problemem było to, że zasłona ponownie przylgnęła do okna, pogrążając pokój w całkowitej ciemności. Choć, dla mnie, to było szczęście. Zdążyłem zdjąć sznurek z klamki na oknie i odkleić jego drugą część od włącznika światła.
- Gabryś, jesteś tu? - zapytała cicho, niedaleko mnie.
- Mhm. - mruknąłem, wkładając linkę z powrotem do ukrytej kieszeni płaszcza. Dosłownie chwilę później poczułem dłonie Mii na swoich żebrach, uderzające z dość dużym impetem.
- Potknęłam się na dywanie. - wymamrotała, tłumacząc mi się.
- Musimy stąd wyjść. Ani ty, ani ja nie możemy wrócić tu w ciągu 24 godzin. To miejsce jest teraz opętane. - powiedziałem, chwytając dziewczynę za rękę. Wymacałem klamkę w drzwiach i wyszedłem z jasnowłosą na korytarz.
- Bałaś się? - zapytałem, strzepując z siebie resztki soli. Zobaczyłem, jak Mia uporczywie wbija wzrok w sufit. - Bo ja tak. - dodałem, uśmiechając się do niej lekko.

[ Mia? Jak emocje? xD]

Od Mahiru CD Costina

Obudziłem się rano, a w zasadzie to w okolicach ósmej. Wkrótce długi weekend i tak dalej. Wstałem z lekkim trudem z łóżka i zawlokłem się do toalety. Mam sporo rzeczy do roboty, pomyślałem. Muszę uszyć kostiumy i tak dalej. Odetchnąłem i zerknąłem w lustro. Włosy miałem, jak zwykle z resztą, ułożone tak, jakby ktoś po nich przejechał walcem i spryskał klejem. A wracając do tematu moich obowiązków... Materiały miałem zabezpieczone, czyli pozostaje wszystko pozszywać według projektu. Nie tak źle.
Wyszedłem z łazienki i zerknąłem na łóżko Costina. Niepościelone, ale tego pedzia nigdzie nie było. Pewnie wstał wcześniej. Przebrałem się w świeżą, czarną bluzę i pobiegłem do auli, w której czekały na mnie projekty do szycia. Na szczęście, nie tylko ja rzuciłem się na robotę z szyciem, więc miałem uszyć tylko parę pierdół. Przypadł mi strój pokojówki, rzekomo zamówiony przez jakiegoś ziomka.
-Pewnie dla dziewczyny-burknąłem pod nosem, wziąłem potrzebne materiały, maszynę do szycia i zabrałem się za pracę. Zacząłem od rękawków, potem dekolt, boki i dół. Szycie dość łatwo mi poszło, bo ubranie było dwukolorowe. W projekcie było podkreślone, żeby dekolt był w miarę głęboki i żeby spódniczka była krótka, ale zarazem luźna. Zboczone wymagania, uznałem.
Kiedy po kilku godzinach skończyłem, złożyłem trochę krzywą sukienkę w prostokąt i poszedłem do Przewodniczącej, aby powiedziała mi, co dalej.
-Ah, musisz sprawdzić na liście, dla kogo to ma być i mu to zanieść. Dobra robota, dziękuję-powiedziała, podając mi kartkę. Przeczytałem listę i zamarłem. "Strój pokojówki - Mahiru Shirota". Sprawdziłem jeszcze raz. Jak wół napisane, że to dla mnie.
-Hmm, przewodnicząca Kanade, chyba zaszła pomyłka-zgłosiłem.
-Hę? Gdzie?-Zapytała, zerkając na listę.
-No bo... Tu jest napisane, że strój pokojówki ma być dla mnie-tutaj zaśmiałem się sztucznie-ale to przecież niemożliwe, jestem chłopakiem, a poza tym... Nie zgłaszałem, że będę coś takiego nosił. To pewnie jakaś dziewczyna z podobnym nazwiskiem.
-Nieee, tak jest odpowiednio. Już parę dni temu ktoś Cię zgłosił z tym strojem-stwierdziła. Wtedy wszystko zrozumiałem.
-Dziękuję i przepraszam. Zaraz wracam.
Wyleciałem z auli i dostrzegłem Costina. Podskoczyłem w jego stronę, złapałem go za kołnierz i warknąłem:
-To ty to odwaliłeś, palancie?
-Czyli zadziałało?!-Ucieszył się.
-Tak, jesteś z siebie zadowolony?-Krzyknąłem.
-Nie wierzę, że to przyjęli. To miało być dla beki-objaśnił.
-Czy wyglądam, jakbym cisnął bekę?-Zapytałem retorycznie.
-Niezbyt. Ale w sumie to jak już to uszyłeś, to możesz założyć, no nie?-Zaproponował.
-Chyba oszalałeś-złapałem się za czoło.
-Nie umiesz się bawić-stwierdził-to oznacza, że jesteś wstrętnym kujonem, który nie ma poczucia humoru, skończy swój żywot w samotności, grając w Lol'a na starym laptopie, obżerając się chipsami i słuchając swojej lamerskiej, hetero-muzyki.
-Hollywood Undead to nie jest lamerska hetero-muzyka! To mój ulubiony zespół!-Odparłem, gestykulując ze złością.
-Uwierzę Ci, jeśli to założysz-wskazał na strój.
-Jeny, niech będzie!-Wycedziłem przez zęby-założę to, ale tylko po to, żeby chronić honoru Danny'ego*. ŚMIERĆ DEUCOWI!*

--------------
*Danny - jeden z członków Hollywood Undead. Mój osobisty ulubieniec, tuż obok Charlie Scene'a.
*Deuce - były członek Hollywood Undead. Po odejściu z zespołu, napisał piosenkę, w której ostro dissował członków kapeli, szczególnie J-Doga i Danny'ego.

Od Mii - opowiadanie eventowe

Wszystkie przygotowania szły jak po maśle, którego z resztą nie lubiłam. Ale nie ważne~! Najważniejsze jest to, że święto będzie udane i każdy uczeń będzie się dobrze bawić, no~!

Każda sala była już ozdobiona różnorodnymi wycinankami, które miały przedstawiać dynie, duchy, szkielety... Nah, wszystko, co związane z Halloween~! Sage była tą dobrą i przygotowała ów wycinanki. Oczywiście Kanade wraz z Nico mieli niezły problem z zawieszeniem ich, ale jakoś sobie w końcu poradzili, więc było okej. To chyba oczywiste, że za każdym razem, kiedy moim rówieśnikom coś nie wychodziło, ona musiała się śmiać. Na szczęście śmiała się w duchu, za co mam u niej pewnego rodzaju dług wdzięczności~!

Ja oraz Lana zajęłyśmy się jedzonkiem. Przygotowałam różnego rodzaju herbaty - od białych cesarskich, przez czarne pina colady, aż po zioła szwedzkie. Nie było to dla mnie problemem, przecież na herbatach się znam~!
Dziewoja przyczyniła się bardziej do sprawy kupna jedzenia, aniżeli herbat. Zostawiła to w moich rękach, bowiem "ona się nie zna"...

Stroje zrobione przez Mahiru, Desiderię i Sephrinę od razu mnie zachwyciły! Idealnie dobrane kolory, dodatkowo wspaniały, puchaty materiał, taki miły w dotyku... Zapach też miał niczego sobie! No po prostu bomba, noo!

Nagłośnienie było już gotowe, toteż wiedzieliśmy, że muzyka podczas zabawy nie zawiedzie. Toż to zawodowcy, prawda? Na pewno im się udało opanować te wszystkie kabelki, srelki i inne duperele związane z elektroniką!

~*~
Strój, który przygotowała z myślą o mnie Desideria, chciałam ubrać natychmiastowo. Tylko, że... Tak właściwie, co to było...? Czarny cylinder, białe wdzianko, jakaś laska... Co to?
- Des, tak właściwie, co to jest~? - zapytałam z ciekawości, przyglądając się strojowi. Moja współlokatorka już miała odpowiedzieć, lecz spostrzegła jeden, ważny szczegół...
- Och, wybacz! Mia, to nie jest twój strój, ten należy do ciebie. - Odebrała mi go, podając jakieś inne wdzianko. Uśmiechnęłam się szeroko pod nosem, widząc  małe, kocie uszka i długi, czarny ogonek, zwisający z wieszaka, który trzymałam w ręku. Na nim wisiała jeszcze koszulka utrzymana w ciemnych kolorach, a tuż pod nią jakieś legginsy w tym samym odcieniu. Dopełnienie stanowił cylinder, który Desideria wcisnęła mi na głowę, gdy powoli zaczęłam odchodzić. Plus laska, pewnie do bicia Gabrijela po łbie~!

Skoro mowa o tym paniczu, postanowiłam zrobić mu takiego suprajsa. Jako że ani Mirai, ani jego samego nie było w tym czasie w ich pokoju, wtargnęłam tam bez pytania. Zostawiając w pomieszczeniu, na dużej, dobrze widocznej kartce, napis, wyszłam z niego jak gdyby nigdy nic. Desideria była zajęta rozdawaniem strojów, a ja chciałam spróbować czegoś... Czego nigdy nie próbowałam. I chciałam to zrobić razem z Gabrijelem.


Wróciwszy do pokoju, zastałam porządek. Jak nigdy, normalnie!
- Ciekawe, kiedy Des zdążyła posprzątać ten bajzel - zaśmiałam się cicho, przekraczając próg.

Chciałam przygotować wszystko jak najlepiej więc naprawdę się postarałam.
Gdy weszło się do pokoju, widać było czerwony dywan ciągnący się aż do stolika. Czerwone włókna przyozdobione były po bokach niewielkimi świecami zapachowymi, które wdrapały się także na ów stolik. Na szklanej powłoce stołu znajdowała się książka. Świeczki wypełniły cały pokój swoim bytem, jak i zapachem. Rozświetliłam pomieszczenie jeszcze bardziej jednym z lampionów, po czym powiesiłam go przy oknie. Chcąc dopiąć wszystko na ostatni guzik, zasłoniłam zasłony, dzięki czemu wszystko stało się jeszcze bardziej... R-romantyczne?!

Nim zdążyłam się w ogóle spostrzec, chłopak, którego wcześniej zaprosiłam, stał już w drzwiach. Lekko wychylał głowę, skrytą w cieniu kaptura.
- M-Mia...? - zapytał, widząc wszelakie dekoracje dookoła. Wszedł, zamykając za sobą drzwi i jeszcze raz wszystkiemu dokładnie się przyjrzał.
- Cześć~! - zawołałam wesoło, machając do niego. Gestem dłoni wskazałam, by usiadł obok mnie, na podłodze. Wykonał moje polecenie z lekkim szokiem, którego doznał, wchodząc tu.
- No! To co tam? - zapytałam, wpatrując się w jego oczęta.
- Z-zaprosiłaś mnie... - Zarumienił się. Jeszcze bardziej okrył swoją twarz kapturem, bym tego nie zauważyła, ale ja widzę wszystko~!
- Jasne! Bo wiesz, chciałam spróbować czegoś, czego jeszcze nigdy nie próbowałam i... - I tutaj urwałam, widząc jak na jego mordce wymalowuje się dorodny purpur.
- Mia, czy ty... - spytał, odwracając łeb w przeciwną stronę.

Przez chwilę nie rozumiałam o co mu może chodzić, ale po chwili się domyśliłam...
- C-co? Baka! Chodzi mi o wywoływanie demonów, bakaaa~! - Trzepnęłam to lekko tą laską w głowę. Jednak się na coś przydaje!

<Gab? Wattpad mą inspiracją XD>