20 października 2016

Od Celestii - Cd. Mii

Spojrzałam przelotnie na Mię, starszą kobietę i w końcu na otaczający nas park.
- Nie łatwiej byłoby ci złapać kota i go na rudo farbnąć? - zaproponowałam. Dziewczyna poparła głowę na ręce i dłonoą zaczęła pocierać podbródek.
- Nikt by się nie zorientował? - zapytała, marszcząc brwi.
- Wiesz, zawsze można iść do chińskiego i kupić taki puszysty ogon. Jego też by się farbnęło i przywiązało do ogona rudzielca. - odparłam. Po tych słowach zobaczyłam, jak starsza kobieta wpatruje się we mnie z nienawiścią. Miałam ochotę pokazać jej język, jednak tylko mdło się do niej uśmiechnęłam. Babka coś fuknęła pod nosem o niewychowanej młodzieży i sobie poszła. Za nią ruszyła Mia.
- E, Mi, gdzie ty się wybierasz? - zawołałam do niej z ławki. Ta jedynie odpowiedziała mi uśmiechem i.. Wspięła się na drzewo?

[ Mia? Wybacz długość xD]

Od Mii CD Celestii

- Całe życie w kłamstwie, no zobacz! Naprawdę myślałam, że masz imię podobne do mojego, a tu taka niespodzianka... No cóż, trudno~! A tak w ogóle, to na pewno nie chcesz łyka tej herbatki? Serio polecam, Magda Gessler~! - Rany, ale ja szybko zmieniam tematy...
- Nie... Podziękuję, naprawdę.
Nie czekając więc dłużej, napiłam się tego wspaniałego naparu, deektując się każdą chwilą ze spożywania go.
- Mmm, pychota! - zawołałam, oblizując ze smakiem usta. Przymknęłam oczy z rozkoszy, po czym upiłam kolejny łyk. Awww, nareszcie moje marzenie z dzisiaj rana się spełniło! Teraz zostało tylko... Trochę... Trochę bardzo... Trochę bardzo dużo życzeń, ale przede mną całe życie, jeszcze zdążą się spełnić~!

Właściwie, to ciasta poskubałam tylko trochę, nie smakowało mi zbytnio. Po skończonym posiłku udałyśmy się z powrotem do parku, gdzie przysiadłyśmy się na ławeczce do jakiejś starszej kobiety, która raczej nie zwracała uwagi na dwie małolaty.
- Chciałabym mieć jednego z tych biegaczy drzewnych - wypaliłam nagle. Tak, to będzie moje kolejne marzenie...

<Celes?>

Od Gabrijela - Cd. Mii

Stałem przez chwilę taki przymulony, gapiąc się na jasnowłosą.
- Ja-co? - bąknąłem, marszcząc brwi.
- Noo jałojce, noo! Takie, gdzie dwóch facetów się mizia. I to ostro. - zafalowała brwiami. - A herbata to takie zioło..
- To na zioło mogę iść, ale jałojce mi daruj. Proszę Cię.. - wymamrotałem. 
- Mówisz i masz~
Po tych słowach chwyciła mnie za dłoń i brutalnie pociągnęła w stronę schodów.
- Czuję się jak w horrorze.. - jęknąłem.
- Co? Czemu?
- BO CIĄGNIESZ MNIE W STRONĘ CIEMNYCH SCHODÓW?
- Ale my idziemy na górę! - zawołała radośnie. Uniosłem lekko brwi, jednak nadal podążałem za dziewczyną. Jakbym miał jakiś wybór. Panna Żelazny Uścisk na pewno nie pozwoliłaby mi się tak łatwo wyrwać.. Odrzucając głupie myśli na bok, zerknąłem przelotnie w stronę okna. Słońce powoli zachodziło, a na zewnątrz robiło się chłodniej.
- Masz współlokatora? - zapytałem nagle.
- Oczywiście! Białą Damę. Desiderię, znaczy się. A ty?
- Jak na razie sam. I mam nadzieję, że nieprędko to się zmieni. - zaśmiałem się cicho. Po tym, różowowłosa zatrzymała się nagle.
- W takim razie do ciebie.
- Jakim prawem, hę?
- Nie chcę przeszkadzać Desi, a ty przynajmniej będziesz miał blisko do pokoju. - odpowiedziała, szeroko się uśmiechając. - To idź już do siebie. Ja przyniosę herbatkę i.. I..
- I..?
- Możemy coś obejrzeć!
- Głosuję na horror. - oznajmiłem, odwzajemniając jej uśmiech.
[ Miaaa? Lubi horrorkiiii? ]

Od Mii CD Cyca

- No cóż... Nie martw się, możesz sobie mnie nienawidzić. Nie przeszkadza mi to~! Najważniejsze, że ja cię lubię i od teraz będę takim twoim wrzodem na tyłku - uśmiechnęłam się szeroko, łapiąc chłopaka za rękę. Jako pierwsza podniosłam swoje szanowne cztery litery, by następnie pociągnąć mego towarzysza do tej samej pozycji, w której znajdowałam się ja.
- To teraz... Teraz ty coś zaproponuj. - Dźgnęłam go lekko w policzek i niecierpliwie wyczekiwałam jakiejkolwiek propozycji.
- KOBIETO. NIE. DOTYKAJ. MNIE. - warknął, odsuwając moją dłoń od swojego policzka.
- Dobrze już, dobrze... Jezu, jaki agresor z ciebie... - westchnęłam. Ale już po chwili zapomniałam o swoim poprzednim pytaniu i zaczęłam go zasypywać masą pytań dotyczącą pomysłów, co możemy porobić.
- Ej, a co ty na to, by iść na lodowisko? Jest niedaleko w hotelu, możemy się tam przejść~! - wykrzyknęłam, nawet nie czekając na odpowiedź od niego. Po prostu zaczęłam go ciągnąć w stronę pokoju, by się przygotować. Rany, ale ja w tym momencie pragnęłam pojeździć na upragnionych łyżwach! No i kto wie, może będziemy świadkami jakiejś ciekawej sytuacji po drodze?

<Cycu?>

Od Mii CD Ruska-nieruska

- Pff. Już nie masz lepszego powodu do wymyślenia? To. I. Tak. Twoja. Wina. - Za każdym razem, gdy robiłam pauzę, dźgałam go palcem w klatkę piersiową, na co on tylko zaczął cicho chichotać. - No z czego się tak śmiejesz, cooo?
- N-nieważne... - parskał co chwilę, ledwo udzielając mi odpowiedzi.
Wzruszyłam tylko ramionami.

Przecież jak dostanie ataku padaczki, to też tylko wzruszysz ramionkami, nie Mia? - usłyszałam komentarz z głowy. Rany, czy ona musi komentować wszystkie moje gesty?
- No, w każdym bądź razie, zdobyłam mojego ostrego jałojca i zakupiłam kilkanaście odmian herbat, więc, jak już mówiłam, chcę ci wynagrodzić dzisiejszą wpadkę... Dwie wpadki... No, mniejsza! Dasz się zaprosić na herbatkę, czy nie? - zapytałam promiennie, oczekując pozytywnej odpowiedzi. W końcu będzie pierwszym, który zagości na mojej herbacianej imprezce~!


<Gab? PARTY HARD XD>

Od Celestii - Cd. Mii

Patrzyłam się to na Mię, to na jej herbatę. Odwzajemniłam jej uśmiech, jednak pokręciłam stanowczo głową.
- Skoro to jest napój bogów, rozkoszuj się nim do reszty. - odpowiedziałam, odsuwając filiżankę z powrotem do dziewczyny. Ta zmarszczyła nos i ponownie przesunęła ją do mnie.
- No proszę, spróbuuuj! Co ci szkodzi? - wymamrotała, robiąc zasmuconą minę.
- Miii.. - mruknęłam. - Jeśli nie chcesz, to mogę ją oddać. - dodałam. Ta momentalnie chwyciła filiżankę oburącz i spojrzała na moją osobę z mordem w oczach. 
- Nigdy w życiu. - syknęła.
- Wyglądasz jak Gollum z Władcy Pierścieni. Zacznij jeszcze mówić mój skarb. Dostałabyś rolę. - zaśmiałam się, po czym wzięłam łyczka jaśminowej herbaty, gapiąc się na ludzi przechodzących koło kawiarni. 
- Miu.. - zaczęła. - Miuu-u..
Dopiero po chwili zorientowałam się, że mówi do mnie. Odwróciłam się w jej stronę z szerokim uśmiechem.
- Tak właściwie, to Celestia. - oznajmiłam po chwili, widząc dziwny wzrok Mii. - Miu to tylko przezwisko.

[ Miaaa? ]

Od Gabrijela - Cd. Judy

- Gabrijel. Gabrijel Rafaił Kostov, dokładniej. - odpowiedziałem, uśmiechając się do dziewczyny. - Nic ci się nie stało?
- Nie, nic. - odparła, odwzajemniając uśmiech. Po tych słowach puściłem ją. 
- Swoją drogą, mogę poznać twoje imię?
- Umh, oczywiście. Jestem Judy. - oznajmiła, podając mi dłoń. Oczywiście, ją ująłem. - Jesteś tu nowy?
- Aż tak bardzo to widać? - zapytałem, opierając się o walizkę. No przecież wcale jej nie widać, skąd. Dziewczyna jedynie skinęła głową w odpowiedzi. Po chwili ciszy zdecydowałem się ponownie odezwać. - No.. To do zobaczenia później.
- Gdzie ci się tak spieszy? 
- Muszę rozpakować rzeczy i zaznajomić się z okolicą. W końcu jestem tu od niecałych dwóch minut. - zaśmiałem się cicho i trochę odsunąłem, by dziewczyna mogła spokojnie przejść.
- Oki. W takim razie do później. - odparła i ruszyła tam, gdzie zmierzała wcześniej, machając mi na odchodne.
[ JUDY NO CO JA CI MAM ODPISAĆ NO ]

Od Mii CD Celestii

Celestia bawiła się menu, podczas gdy ja nie mogłam spokojnie usiedzieć w miejscu. Cały czas wierciłam się to w prawo, to w lewo, nieraz wywracając kwiatek ozdabiający stół. Przez to na dębowym drewnie, z którego był zrobiony stolik, pojawiła się plama wody. Wzięłam kilka serwetek, po czym wytarłam ją nimi. Ja po prostu nie umiałam powstrzymać swoich ruchów, zwłaszcza, kiedy byłam podekscytowana myślą o wypiciu mojej ukochanej herbatki.

Kiedy kelnerka w końcu zaszczyciła nas swoim zjawieniem się, podała nam zamówione desery. Ja od razu odsunęłam ciasto od siebie i czym prędzej chwyciłam w dłonie ciepłą herbatę.
Gdy już miałam się jej napić, spojrzałam na siedzącą naprzeciwko Celestię. Pomyślałam, że jeśli jeszcze nie zamoczyłam dzioba w swoim napoju bogów, to mogłabym...
- Chcesz łyka? - zapytałam, podsuwając jej gwałtownie szklankę z cieczą pod nos. O dziwo, nie uroniła się z niej ani kropla. - To naprawdę pyszne, proszę, spróbuj! - Obdarzyłam ją ciepłym uśmiechem, przymykając powieki. - Jeszcze nie piłam~! - dodałam szybko, starając się zrobić choć trochę poważniejszą minę, by nie uznała tego za jakiś żart i momentalnie otworzyłam oczęta.

<Celeees?>


"To co ukryte jest we wnętrzu..."

"To co ukryte jest we wnętrzu,
 często jest zakrywane przez udawaną maskę..."

GODNOŚĆ: Sephrina Vertheirise
PSEUDONIM: Dziewczyna ta nazywana jest często "hrabiną" - to jest bardziej drwiące. Natomiast przyjaciele zwracają się do niej " Rina".
ROLA: Sephrina jest stuprocentowym aniołem.
WIEK: 15 lat.
PŁEĆ: Kobieta, chyba nie pomyślałeś inaczej?
POCHODZENIE:  Panna Vertheirisie jest wielopokoleniową Norweszką.
ORIENTACJA: Heteroseksualna.
ZAUROCZENIE: Możliwe, że ktoś wpadł jej w oko... A nie tak jest, ale nie sądzę, że się tak wcześnie tego dowiesz.
CHARAKTER: Bohaterka ta jest posiadaczem dwóch twarzy - zewnętrznej jak i ukrytej w głębi. Może więc zacznę, od tego co zobaczysz na początku. Zerkając na nią, zobaczysz bez emocjonalną twarz, nie okazującą bólu, cierpienia ani szczęścia. Zawsze będzie stała prostu, bacznie przyglądając się otaczającemu ją światu. Tak ją uczono, tak się przyzwyczaiła. Zawsze grzeczna, poukładana, odpowiada pełnymi zdaniami. Jakie pierwsze słowo wpadnie ci do głowy? "Sztywniara", lecz czy tak na prawdę jest? Otóż nie. W głębi tej drobnej persony, kryje się wrażliwa dziewczyna, starająca się jakkolwiek wtopić się w tłum. By przestać być wytykana palcami.  Tak na prawdę, gdy tylko do niej podejdziesz obdarzy się szczerym uśmiechem, chcąc jakkolwiek rozweselić twój dzień. Chętnie rusza na pomoc, nawet gdy to może jej zagrażać. Uparta, odważna i honorowa - tak można ją określić po bliższym poznaniu. Raz wystawiona do wiatru, nigdy ci znowu nie zaufa, uważa to za zbyt kruchą nić. W przyjaźni jest wierna, szczera, zawsze ci wysłucha. W miłości, kochająca, opiekuńcza, czasem zazdrosna. Dla wrogów podejrzliwa, mimo, że miła. Czy to nie jest przypadkiem dziwne?
UMIEJĘTNOŚCI: Od lat uczono ją jazdy konno, oraz samoobrony. Tego drugiego w sumie nie używa, lecz kto wie co może się stać. Udało jej się również opanować śpiew, jak i rysunek. Specjalizuje się również w negocjacjach, jak i załagodzeniem konfliktu. Cichy detektyw, który widzi wszystko, mimo, że jej nie słychać.  Umie stworzyć coś z niczego, trzyma się to głownie ubrań, które często sama szyje bądź projektuje. Posiada ona zmysł artysty oraz przestrzenny.
O POSTACI: 
  • Lubi / nie lubi: Dziewczyna przepada za wszystkim co słodkie, milusie i słodkie, po czym można wnioskować, że jej ulubionymi kolorami są odcienie pastelowe. Nie przepada ona za ostrymi rzeczami, mogąc podciągać pod to wszystko, co wiąże się z tym słowem. 
  • Historia: Rina miała idealne dzieciństwo. Wzorowi rodzice, wszystko co najlepsze oraz duża ilość znajomych. Z czasem zaczęto od niej wymagać zbyt wiele i tak właśnie trafiła tutaj. Nie wliczając tego, że jej rodzina miała konflikt z innym rodem Norweskim. A jeżeli będziesz chciał wiedzieć więcej... Dowiesz się w swoim czasie.
  • Rodzina: Matka- Amanda ( kocha córkę najbardziej na świecie, lecz żywi nienawiść do jej powolnej przemiany); Ojciec- Antoni ( popiera córkę w każdej decyzji, jest jednak bardzo konfliktowym człowiekiem).
INNE: 
  • Jest dość niską osobą, gdyż jej wzrost jest równy 165 centymetrom.
  • Choruje na niedowład lewej ręki.
  • Panicznie boi się ciemności.
  • Szuka kogoś kto pokocha ją, za to jaka jest...

Od Judy do Reya

Stawiam kolejne łapy na mokrym jeszcze śniegu, który przylepia się do moich łap, przez co moja podroż jest utrudniona. Jest mi coraz ciężej, a śnieżyca postanawia nie ustawać. Idę pod wiatr czując, jak każdy płatek śniegu wchodzi pod moje futro, mrożąc mnie żywcem. Jednak idę dalej, byle by się nie zatrzymać, a gorzej, żeby nie zawrócić. Muszę iść przed siebie. Po chwili widzę światło. Ale nie światło takie, które widzą umierający. To bardziej... pociąg! Za nim dźwięk lokomotywy przedrze się wpierw przez śnieg, a następnie moje uszy, zeskakuję z torów, na jakich stałam. Gdy maszyna przejeżdża obok mnie, tracę równowagę przez wicher stworzony przez nią. Pędził jak oszalała, a ja trafiłam na śliski śnieg. Nie mam kiedy wbić pazurów w lód, gdyż za nim się obejrzę, zaczynam się toczyć, niczym mała biała kulka śniegu z górki. Świat wiruję. Nie mogę się zatrzymać, aż w końcu na mojej drodze stoi drzewo. A dalej las. Nie mam szans się zatrzymać, więc czekam na zderzenie.

Gdy otworzyłam oczy budząc się tym samym ze snu, zobaczyłam biały sufit. Poczułam zapach takiej... czystości, jakby chemii. Zawsze czuje tą woń w jakichś szpitalach czy u dentysty. Na początku czułam bolący impuls głowy, który przeszedł niczym czarny galopujący koń po pustym korytarzu, waląc głucho swymi podkowami o kafelki. Jęknęłam cicho, po czym podniosłam głowę. Zobaczyłam szklaną szafkę, za którą widniały lekarstwa. Ściany były odcienia błękitu, aczkolwiek podchodziły bardziej pod biel, jak w takich psychiatrykach. Gdy się rozejrzałam, zobaczyłam pielęgniarkę i jakiegoś chłopaka. Kobieta stała przy jakimś biurku i coś dodawała do strzykawki. Spojrzałam się do potem na tego kogoś.
- Czeeeść... - przedłużyłam dalej zdezorientowana. - Co ja tu robię? - zapytałam całkowicie zapominając, co się stało. Pamiętam tylko bardzo mocny ból głowy i tyle.

< Rey?>

Od Judy cd Gabrjela

Stawiam kolejne łapy na mokrym jeszcze śniegu, który przylepia się do moich łap, przez co moja podroż jest utrudniona. Jest mi coraz ciężej, a śnieżyca postanawia nie ustawać. Idę pod wiatr czując, jak każdy płatek śniegu wchodzi pod moje futro, mrożąc mnie żywcem. Jednak idę dalej, byle by się nie zatrzymać, a gorzej, żeby nie zawrócić. Muszę iść przed siebie. Po chwili widzę światło. Ale nie światło takie, które widzą umierający. To bardziej... pociąg! Za nim dźwięk lokomotywy przedrze się wpierw przez śnieg, a następnie moje uszy, zeskakuję z torów, na jakich stałam. Gdy maszyna przejeżdża obok mnie, tracę równowagę przez wicher stworzony przez nią. Pędził jak oszalała, a ja trafiłam na śliski śnieg. Nie mam kiedy wbić pazurów w lód, gdyż za nim się obejrzę, zaczynam się toczyć, niczym mała biała kulka śniegu z górki. Świat wiruję. Nie mogę się zatrzymać, aż w końcu na mojej drodze stoi drzewo. A dalej las. Nie mam szans się zatrzymać, więc czekam na zderzenie.

Gdy się obudziłam, spojrzałam na zegarek, zapominając o śnie. Była... dwunasta. Przypadkiem zasnęłam na lekcji, bo wczoraj do późna wkuwałam parę przedmiotów. Tak czy siak nauczyciel mi nic nie zrobił, a raczej mi odpuścił. Tylko mnie obudził na dzwonek, a gdy owy rozległ się po całej szkole, wyszłam wraz z tłumem z sali. Podążałam w stronę wyjścia, aby się przewietrzyć. Zeszłam po schodach do głównego holu i otworzyłam drzwi. Oczy miałam skierowane na ziemię, a jednak nie zauważyłam wycieraczek, złożonych w kupie. Potknęłam się o nie. Znacie tą myśl, gdy wiesz, że coś się stanie, a jednak nie możesz tego zatrzymać? Tak właśnie się czułam. Czekałam tylko aż wyląduje na ziemi, by wstać, otrzepać się i pójść dalej. Ale zamiast tego wylądowałam na jakimś człowieku, który utrzymał swoją równowagę i się nie wywalił, tym samym utrzymując mnie na nogach.
- Wybacz - zaśmiałam się cicho. - Nie zauważyłam o dziwo wycieraczek - wytłumaczyłam się i spojrzałam na tego kogoś. Widocznie był to nowy uczeń, gdyż pierwszy raz go widziałam. Był wysoki, chyba nawet o głowę, czy jakoś tak. Miał białe włosy i hipnotyzujące niebieskie oczy. Na początku zabrakło mi słów, gdyż go obejrzałam od stóp do głów. Wydawało mi się, że był to anioł, ale pewności nie miałam. - Jak się nazywasz? - postanowiłam poznać imię tego chłopaka.

< Gabrijel?>

Od Yoshiko cd Cecila

Westchnęłam potwornie wkurzona... ten idiota... niedługo skończy na OIOM'ie.
Przegryzłam wargę słysząc jego dość dziwną prośbę, przekręciłam oczami i wpuściłam powietrze do płuc.
- Niech Ci będzie.- Mruknęłam niechętnie.
-Wiedziałem, że mnie kochasz!- Powiedział z triumfem, ale pewnie też sarkastycznie.
- Zapomnij.- Warknęłam i zadarłam nos, patrząc jednocześnie w bok, nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie, skamieniałam w bezruchu a jego złośliwy uśmieszek malował się na tej jego paskudnej gębie...no dobra może brzydki aż tak nie był... dobra był ładny. - Puść mnie.- Wyszeptałam tym razem spanikowanym głosem.
-Ale jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele się obejmują prawda, Yo-shi-ko-chan? - Powiedział z ironią w głosie i przytulił mnie jak na złość jeszcze bardziej. Wyrwałam się z uścisku i znów mu przywaliłam na co zareagował głośnym ,,ku*wa".
-Dosyć. Wkurzasz mnie i nie zamierzam tego dalej ukrywać.- Odwróciłam się na pięcie obrażona i w dalszym ciągu urażona. Nie chciałam by mnie przytulał jakiś facet...nie teraz...a najlepiej gdybym została pogrzebana samotnie...bez jakiegoś męża z którym będę mieć 4 dzieci.
Usłyszałam jak wstaje i otrzepuje się z kurzu.
- Dobra, dobra.- Burknął dość wściekły.- Tylko nie musisz być takim drewnem.- Prychnęłam na jego słowa.
-Wypchaj się, jeżeli nie podoba Ci się mój charakter to trudno.
~~~
Następnego dnia miałam piękną pobudkę... złożoną z wylania na mnie zimnej wody...
Wstałam i poszłam do łazienki by się ogarnąć. By zakryć te paskudne siniaki postanowiłam je zakryć jakimś podkładem czy innym gównem (aut: wut? xd), więc zaczęłam smarować moje nogi...bo głównie miałam je na udach i kolanach...
-Po co malujesz sobie nogi?- Usłyszałam za sobą ten upierdliwy głos i zdrętwiałam. Nikt...NIKT po za moim bratem nie mógł o tym wiedzieć.
- Nie Twój interes.
- Tniesz się? Ćpasz coś dożylnie i zostają Ci ślady?- Wymieniał milion rzeczy na raz.
- Powiedziałam Ci nie Twój interes.- Warknęłam pierwszy raz patrząc mu głęboko w oczy, które teraz zaszkliły się pod wpływem łez.

< Cecil? Ta znów dramat...ale się poprawię ;-; >

Od Sage cd Reya

Westchnęłam rozdrażniona.
- Kupisz sobie nową - powiedziałam skrobiąc lakier z paznokci. - Co ci tak na tym zależało?
- Ty zwyrodniała kobieto TO BYŁA MOJA UKOCHANA!! - wrzasnął i zalał się łzami. Przewróciłam oczami i podeszłam do drzwi, wyciągając całą zgrzewkę gazowanej wody.
- Masz się ciesz - powiedziałam na odchodne, wychodząc z pokoju. Skoczyłam szybko do łazienki i wróciłam do mieszkanka. - Odpowiada, czy nadal będziesz na mnie obrażony? Chcesz ciastka?
Wyciągnęłam z walizki dwie paczki tych samych ciastek i jedną podłożyłam mu pod nos.
- Spadaj, ty niedoświadczona dziewucho!

<Rey? XD>

Od Gabrijela - Cd. Mii

..Herbatką?

Strzepnąłem z siebie kurz i liście, po czym podciągnąłem się do siadu skrzyżnego. Odprowadziłem wzrokiem jasnowłosą dziewczynę, która zdążyła już wybiec za ogrodzenie. Po krótkiej chwili siedzenia postanowiłem wstać. Podniosłem torbę z ziemi i ją również otrzepałem. W końcu otworzyłem duże, dwuskrzydłowe drzwi i wszedłem do budynku internatu. O dziwo, w środku było pusto. Pewnie wszyscy korzystali z dnia. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. W prawej wnęce były schody. Przede mną zaś były drzwi, które prowadziły do ogrodu. Po lewej zaś był duży korytarz z wieloma pokojami. Skręciłem w tamtą stronę i otworzyłem drzwi 4 za pomocą klucza. Byłem w pokoju sam, bez współlokatora. Lepiej dla mnie.. Otworzyłem walizę i wpakowałem swoje ciuchy do jednej z szaf, tym samym zaklepując sobie lewą stronę pokoju. Telefon zaś podpiąłem do ładowania, i nie mając nic lepszego do roboty, wyszedłem na korytarz. Długo nie postałem. Tym razem to ja wpadłem na różowowłosą.
- To jest przeznaczenie.. - wymamrotałem z uśmiechem, po czym podałem dłoń dziewczynie, pomagając jej wstać.
- Teraz to była twoja wina! - burknęła, dźgając mnie palcem w klatkę piersiową. 
- Polemizuję. - zaśmiałem się, łapiąc się za kark. - Gdybyś biegła wolniej, może byś wyhamowała..

[ Miaaa? ]

Od Costina cd Mahiru

Zatrząsłem się lekko z powodu szczypiącego bólu, ale zmarszczyłem wkurzony brwi.
- Nie mów mi co mam robić, idioto. Wiesz, że od tego jebanego uderzenia głową o ścianę mogę mieć większe problemy niż za cięcie się, poza tym nie robiłem tego pierwszy raz - uniosłem prawą rękę prosto przed jego oczy.
- Meurtrier - przeczytał z lekkimi trudnościami. Popatrzył na mnie jakby chciał urwać mi głowę i uniósł brwi.
- Morderca - przetłumaczyłem. - Zrobiłem to zaraz po jej śmierci, dlatego nie jest to już takie wyraźne. Zostawiłem ten napis i zawsze ciąłem na lewej ręce, udach czy kostkach. Ale innych to nie obchodziło, więc ciebie też nie powinno. Wypierdalaj, zostaw mnie w spokoju.

<Mahiru? *knife emoji*>

Od Mahiru CD Costina

-Co ty odwalasz?!-Wydarłem się. Widząc, co robi ten idiota, rozmowę o mojej zmianie pokoju zdecydowałem się odłożyć na potem. Costin tak się wystraszył, że upuścił żyletkę, a ta wpadła do zlewu. Z jego lewej ręki ściekała krew. Zastygłem w bezruchu z rękami podniesionymi na wysokość klatki piersiowej. Poruszyłem palcami, tym samym odzyskując władzę w dłoniach.
Costin nie odpowiedział, tylko patrzył na mnie w milczeniu, podczas gdy jego ręka krwawiła w najlepsze. Wyleciałem z łazienki jak torpeda i sięgnąłem do apteczki, którą miałem w nierozpakowanej jeszcze do końca walizce. Wziąłem jakiś płyn oczyszczający, gazę i bandaż. Wbiegłem znów do łazienki, złapałem go za przedramię, jednak ten zabrał rękę z mojego uścisku.
-Powaliło Cię? Dawaj tę łapę!-Krzyknąłem. Ten jednak nie zamierzał dać się opatrzyć. Złapałem go za grzywkę i walnąłem jego głową o ścianę tak, aby skupił się na głowie, a nie ręce. Chwyciłem znów jego przedramię, nalałem trochę płynu do oczyszczania ran na gazę i przyłożyłem mu do ran.
Zawiązałem szybko bandaż na kokardkę i zagroziłem:
-Jeśli to zdejmiesz-tutaj wskazałem na bandaż-to przywalę Ci znowu głową w ścianę.


<Costin?>

Od Mii CD Gabrijela

- NO CO TY PIERDZIELISZ!? - wydarłam się na Celestię, gdy przekazała mi pewną informację. - I MNIE TAM JESZCZE NIE MA?!
- To leć tam!

I jak mi rozkazała, tak też zrobiłam. W ciągu, dosłownie, sekundy, znalazłam się na zewnątrz i gnałam ile sił w nogach do sklepu za rogiem. Otóż, Celes powiedziała mi, że w domniemanym sklepie jest wyprzedaż mang jakichś ostrych yaoi, no i, że przecenili moją ulubioną herbatę do dziesięciu złotych. NO JAK TU NIE SKORZYSTAĆ?!

Ale z bieganiem jak oparzona trzeba liczyć się z konsekwencjami. Nieuniknionym było wpadnięcie na kogoś, co nie postanowiło ominąć i mnie. Wylądowałam na klatce piersiowej jakiegoś chłopaka, który patrzył na mnie jak na jakąś... Psychopatkę? No, można tak powiedzieć.
- P-przepraszam...! - wykrzyknęłam, widząc jak próbuje się spode mnie wydostać. Niby taka lekka i delikatna jestem, a jak przyjdzie co do czego, to nawet największy siłacz mnie nie uniesie...

Prędko zeszłam z nastolatka i otrzepałam się z kurzu.
- Wybacz mi! Naprawdę przepraszam! Ale serio się spieszę, muszę już iść! Nie martw się, kiedyś wynagrodzę ci to herbatką~! - krzyknęłam na odchodne, wracając do swojej poprzedniej czynności.



Ale jedno muszę przyznać.
Cholernie ładnie pachniał.


<Gab? Zaaaciągnij się~! xD>

Od Mii CD Amici

Ooo, co to, to nie! Nie może być tak, że Amica mnie prześcignie~! TO NIEDOPUSZCZALNE!

Zaczęłam biec ile sił w nogach, by dogonić dziewczynę. I w końcu mi się to udało! Biegłam jako pierwsza i to z niemałym wyprzedzeniem. Czarnowłosa nie mogła mnie dogonić. Cóż, jeśli się rozkręcę, nikt nie jest w stanie tego dokonać~!

Jednak po kilkunastu minutach ciągłego biegu, coś zaczęło mnie ściskać w gardle. Gwałtownie się zatrzymałam, a Amica momentalnie mnie wyprzedziła. Aczkolwiek zdążyła zauważyć, że coś jest ze mną nie tak...
Po chwili zjawiła się przy mnie.
- Ej, Mia, wszystko dobrze? - zapytała nieco zaniepokojona.
- T-tak, wszy... Wszystko oke... Okej - odparłam, dysząc głośno i zaczęłam podpierać się rękoma o kolana, czując, że nie mogę złapać oddechu.


Bo tak jakby mi się zapomniało, że mam astmę.

<Amiciu?>

Od Celestii - Cd. Mii

Pokiwałam głową, gdy dziewczyna skończyła mówić. Nigdy w życiu nie spotkałam się z taką sytuacją, gdzie ktoś byłby tak bardzo entuzjastycznie nastawiony w stosunku do herbaty.
- A tyyy? Masz jakąś ulubioną? - zapytała, nadal z błyskiem w oczach.
- Ja lubię dość znane i oklepane. - zaśmiałam się. -  Dokładniej to earl gray (jakkolwiek się to pisze) i herbatę z jaśminem.
- Też dobry wybór. Idziemy?
- Jasne. - odpowiedziałam i ruszyłam za jasnowłosą.

Kawiarnia była w ciepłych kolorach. Na suficie widziały belki z ciemnego drewna. Ściany miały ten sam kolor. Jedna się jednak wyróżniała. Ta, która była za kasą, pomalowana była na żółto. W tym samym kolorze były poduszki na krzesłach i kwiaty w wazonach. Na ścianach zaś byłt obrazy z różnych państw. Jeden był z Grecji, inny z Hiszpanii, jeszcze jeden z Francji.. Podziwianie wnętrza zakończyła kelnerka, która przyszła po zamówienie. Mia zażyczyła sobie herbatę, o której wcześniej mi mówiła, oraz ciastko z owocami. Ja za to postanowiłam wybrać tę o posmaku jaśminu oraz brownie.
- Zauważyłam, że lubisz dużo mówić.. - odezwałam się po chwili, przywołując Mię do Ziemi.
- Umh.. Tak, masz rację. Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza.. - wymamrotała, a na jej twarz wkradł się rumieniec. Pokręciłam z uśmiechem głową.
- Nie, nie przeszkadza. Lubię słuchać ludzi. - odparłam, bawiąc się menu. 

[ Miiiia? ]

Od Rey'a CD Amici

- A-ale... - jęknąłem, gdy dziewczyna wyszła z klasy razem z moją buteleczką. Było już za późno, by cokolwiek krzyknąć, przecież by nie usłyszała. Pobiec za nią też nie mogłem, w końcu stał obok mnie nauczyciel, który tuż po chwili moich rozmyślań, co powinienem zrobić, kazał mi usiąść do ławki. Zawahałem się trochę, ale wkrótce wykonałem posłusznie polecenie nauczyciela. Mrr, jaki uległy.

Na lekcji kompletnie nie mogłem się na niczym skupić. Ciągle moją głowę zaprzątała jedna myśl - co z butelką? A co, jeśli jest teraz perfidnie wykorzystywana przez tę pannicę, co mi ją zabrała?! MOLESTOWANA?! GWAŁCONA?!

Nie, nie, nie... Rey, to tylko twoja wyobraźnia, zapamiętaj... Nie mogłaby jej nawet zgwałtać, w końcu nie ma tego czegoś. Poza tym, uczyłem ją trochę samoobrony, przeżyje... OBY.


Moje przemyślenia już drugi raz w tym dniu zostały przerwane. Jednak tym razem było to coś pozytywnego - dzwonek~! Jako pierwszy wybiegłem z klasy, zaczynając poszukiwania domniemanej dziewczyny, która skradła mą ukochaną.

<Amiciu? xD>