2 listopada 2016

Od Natalii - Cd. Aesop'a

Westchnęłam teatralnie i oparłam się o parapet, czekając, aż Aesop łaskawie się ogarnie. I nie zleje się na środku pokoju z tego śmiechu.
- Może pieluchę panu przynieść? - mruknęłam cicho i aż się zlękłam, gdy ptok wskoczył mi na ramię.
- N-nie t.. trzeba, hehehuehauheh..
- Ale na pewno? 
Ae tylko skinął głową i trzymając się za brzuch ruszył w stronę drzwi. Problem był jeden. Nie wymierzył dokładnie i z impetem wjebał się w ścianę obok nich. 
- Borze, faceci nie majo orientacji w terenie.. - burknęłam, podnosząc zwłoki Aesopa.
- E, dopiero co się poznal.. Heh.. hueheueejheegge.. - zaczął, ale znów przyszła mu ochota na heheszkowanie. Z kolejnym westchnieniem darowałam sobie rzucanie nim po korytarzu i puściłam go z powrotem na podłogę.

[ Ae? Składu, ładu, sensu, etc. ]

Od Aesop'a cd Natalii

- Ta, lamy są zajebiaszcze - powiedziałem i położyłem się na podłodze. Podłoga jest spoko. Spojrzałem poważnie na dziewczynę, nie mając pojęcia co powinienem zrobić. Podniosłem się do pozycji siedzącej i popatrzyłem w niebo przez okno.
- Lamy lamami, ale chcę psa. Może szpica bym kupił? Co myślisz o tych puchatych kulkach szczęścia? - zapytałem rozmarzony.
- Kupuj co chcesz -powiedziała i wróciła do papugi.
- Kobieto przestań macać tego ptaka - warknąłem. - I tak ten podtekst jest specjalnie, jestem zboczoną świnią - wzruszyłem ramionami obojętnie. Dziewczyna popatrzyła na mnie jak na idiotę i pokazała ręką drzwi. Zacząłem się śmiać jak pojebany i  nie mogłem samodzielnie wstać na nogi.
- Weź ty wyjdź - powiedziała zrezygnowana.

<Nat? Brakus Wenus>

Od Celestii - Cd. Mii

Z cichym westchnieniem wzięłam przykład z Mii i również włożyłam dłonie do kieszeni. 
- A mówiłam, żeby rudego kota wziąć. - mruknęłam, maszerując za jasnowłosą, która zdążyła już gdzieś popylić. Zebrałam dupę w troki i zmusiłam się do biegu. Niby ma takie krótkie nóżki, a tak szybko chodzi.. Przecież to się wyklucza, kurdebele.
- To gdzie idziemy? - zapytała, nagle w dobrym humorze. W jej oczach widziałam, że nie kłamie. Uśmiechnęłam się i chwyciłam ją za rękaw bluzy, ciągnąć za sobą.
- Po bubble tea. Koniecznie z hibiskusem! - jęknęłam, odwracając się do niej z szerokim uśmiechem.
- Co to je?
- Bombelherbata! - zawołałam.
- H-herbata?! - tym razem to moja towarzyszka podniosła głos. Przytaknęłam jej i jeszcze bardziej przyspieszyłam.

[ Miaaa? ]

Od Aesop'a do Cecila

Zakręciłem szybko wodę lecącą mi na głowę i sięgnąłem ręką po ręcznik... o którym jak zwykle zapomniałem.
- Kólasi - mruknąłem i wysunąłem głowę spoza drzwi od kabiny prysznicowej, by zobaczyć czy ktoś jest w pobliżu. Zeskanowałem pomieszczenie dokładnie i po upewnieniu się, że jestem bezpieczny pobiegłem w stronę pokoju. Niestety czy stety łazienki znajdują się na przeciwko schodów. Nie zauważając schodzącego chłopaka, oczywiście musiałem na niego wpaść. W ekspresowym tempie podniosłem się i wbiegłem do pokoju po ręcznik i obwiązałem się nim w pasie, po czym wróciłem na korytarz. Podałem ciemnowłosemu rękę, by pomóc mu wstać z podłogi.
- Zupełnie. Nic. Nie. Widziałeś. - warknąłem i zeskanowałem go wzrokiem od góry do dołu. - Aesop Cosse, Grecja - mruknąłem, potrząsając naszymi rękoma i dopiero teraz ją puszczając.
- CZEMU BIEGASZ NAGO BEZ RĘCZNIKA?! - krzyknął oskarżająco i odsunął się ode mnie. - Jezu ta szkoła to klub pojebańców - mruknął pod nosem.
- Słyszałem. Zapomniałem ręcznika i próbowałem niezauważalnie przedrzeć się do pokoju, ale nagle pojawiłeś się przed drzwiami od łazienki - wzruszyłem ramionami.

<Cyc?>

Od Aesop'a cd Lany

Spojrzałem na dziewczynę obojętnym wzrokiem i przeszedłem obok niej, rzucając książki na swoje łóżko.
- Nie, dzięki, ale nie lubię ciastek - mruknąłem i otworzyłem poszczególne książki na zadaniach domowych. Udawaj sztywniaka Ae, no dalej. Zerknąłem po raz ostatni na wzruszającą ramionami i wróciłem do zadań. Kiedy w końcu się od nich oderwałem, dziewczyna stała nade mną z nieodczytywalnym wyrazem twarzy.
- Co? - zapytałem, nie zwracając na nią zbytniej uwagi.
- Spowiadaj się, jak księdzu na spowiedzi. Chcę się czegoś o tobie dowiedzieć - odpowiedziała, przyglądając mi się bardziej.
- Nie sądzę, żeby w Mitologii Greckiej byli księża - westchnąłem i w końcu na nią spojrzałem. - Jak już wiesz - Aesop Cosse, Grek. Nic więcej do szczęścia nie potrzebujesz.
Lana zmarszczyła brwi gniewnie i usiadła obok, patrząc mi prosto w oczy. Jezu kobieto ogarnij się. Odsunąłem się od niej na bezpieczną odległość i sam się wpatrywałem, puki nie dałem za wygraną.
- Co chcesz wiedzieć?

<Lana? Nie umiem pisać długich opków>

Od Lany do Aesop'a

Swoją naukę rozpocząłem jakieś 2 tygodnie temu i mimo, że bliższych znajomości jako tako nie nawiązałam to zdążyłam się zaaklimatyzować. Nie było to trudne, nawet pomimo ciężkiej atmosfery, która pojawiała się gdy ścierały się ze sobą bardziej uprzedzone wobec siebie Anioły i Diabły. A właśnie skoro jesteśmy już przy tym temacie, niedawno został mi przydzielony współlokator i stosując logiczne myślenie, łatwo można się domyślić, że jest on Diabłem. Informacja w moim postrzeganiu dość zbędna, biorąc pod uwagę moje nastawienie względem tego podziału oraz tego jak balansuje po między jednym, a drugim. Oczywiście nie dowiedziałam się o nim dopiero dziś, ba zdążył już się nawet rozpakować, ale nigdy nie miałam okazji z nim porozmawiać i skończyło się jedynie na przywitaniu i wymienieniu imionami.
Było już po lekcjach i jako, że pierwsza wróciłam do pokoju to odruchowo rozsiadłam się na dywanie oparta o ramę mojego łóżka, zaczęłam wodzić wzrokiem po treści jednej z przywiezionych książek, które choć przeczytałam już przynajmniej piętnaście razy to w dalszym ciągu mnie wciągały. Nie obchodziło mnie, że doskonale wiem co zaraz się stanie, liczył się dla mnie styl pisarza, który mnie zachwycał. Mimo przyjemnej lektury moje myśli zdawały się cały czas krążyć dookoła jednej rzeczy, a mianowicie słodyczy, które kupiłam podczas weekendu. Omijałam je spojrzeniem już wystarczająco dużo razy, przyszedł czas by wypuścić wewnętrznego ”Nomnoma”! Bez większych skrupułów sięgnęłam po ciastka, które zwykłam nazywać ”podróbkami” oreo. Jedyne co różniło je od oryginału to cena, więc żyć nie umierać. Wewnętrznie uchachana jak dziecko wróciłam na swoje miejsce i odtworzyłam opakowanie, by spałaszować pierwsze ciastko. W strachu o to, ze ubrudzę książkę odpuściłam sobie dalsze czytanie i niczym typowy łakomczuch chrupałam przekąskę, gdy do pokoju wszedł Aesop, czyli jak można się domyślić, mój współlokator. Choć mój teraźniejszy stan mógł być odrobinę komiczny, to zignorowałam to i posłałam chłopakowi ciepły uśmiech.
- Chcesz? – mówiąc to wyciągnęłam w jego stronę pudełko wypełnione mniejszymi torebeczkami po pięć ciastek.
< Aesop?>