4 listopada 2016

Od Kizuhiry

Ziewnąłem przeciągle i zerknąłem ostatni raz na swoje mieszkanie. Od dzisiaj pozostaje mi internat, pomyślałem. Ciągnąc za sobą stare walizki, wyszedłem z pokoju i zamknąłem go na klucz, po czym poszedłem do pokoju obok, czyli pokoju właściciela bloku i zostawiłem mu go. Nie pokój, tylko klucz, rzecz jasna. Burknąłem coś pod nosem na odchodnym, po czym wcisnąłem się do taksówki. Droga trwała niecałą godzinę. Cały ten czas grałem na telefonie, który, prawdę mówiąc, zdychał już z powodu braku baterii.
Poprawiłem niechętnie okulary, kiedy taksówkarz powiedział, że jesteśmy na miejscu. Zapłaciłem mu, po czym wziąłem swoje walizki i wysiadłem z auta. Zamknąłem zamaszyście drzwi. Trzasnęły głośno, a taksówka odjechała. Zaciągnąłem swoje walizy do wejścia do internatu, spoglądając na tablicę, na której był spis... Wszystkiego. Pokoi, aktualności i innych pierdół. Jako, że nie byłem jeszcze wpisany do żadnego pokoju, postanowiłem zwiedzić okolicę, razem z walizkami. Wybyłem z terenu szkoły, a po wyjściu z niego skierowałem się na lewo, po chodniku.
Westchnąłem cicho i ruszyłem w stronę zoologicznego, który wydawał się być najciekawszą lokacją w mieście. Wszedłem cicho do środka i zakradłem się do działu z papugami. Niestety, w zoologicznych nie ma jeleni, więc patrzenie na papużki musi mi wystarczyć. Spojrzałem z bliska na papugę żako, która wesoło latała po klatce, wydając zabawne dźwięki. Uśmiechnąłem się w duchu, kiedy zwierzątko złapało się nogami prętów w taki sposób, że była tuż obok mnie. Nie mogłem się oprzeć, żeby jej nie pogłaskać, więc ukradkiem pomiziałem ją po głowie, chociaż wiedziałem, że to trochę głupie i niebezpieczne. Po tym wyprostowałem się i zacząłem się znów rozglądać po sklepie. Przeszedłem do działu z gryzoniami. Minąłem króliki i podszedłem do dużej klatki, która rzekomo należała do tchórzofretki. Niestety, lokatora nie było w domu, więc na odchodnym zajrzałem do gadów. Była tam agama brodata i jaszczurka tęczowa, a oprócz tego parę innych, ale te dwie są moimi ulubionymi. Były nawet karteczki z imionami. Według nich, agama miała na imię Billy, a jaszczurka tęczowa - Sophie. Ich akurat nie mogłem pomiziać, bo były w terrariach, jak na gady przystało. Mimo to, stanąłem na palcach, przyglądając się obu zwierzakom, po czym wyszedłem szybko ze sklepu. Wtem, usłyszałem czyjś głos. Zielony, przemknęło mi przez myśl. Tak, głos tej osoby zdecydowanie był zielony.
Odwróciłem się gwałtownie, czekając, aż głos ponownie się ukaże.


<Ktuś?>

Od Aesop'a cd Cecila

W ekspresowym tempie odwróciłem go do siebie plecami i popchnąłem w stronę łazienki. W około minutę stałem oparty o ścianę patrząc jak Cecil opróżnia swój żołądek.
- Czego tyś się nażarł, że teraz rzygasz jak kobieta w ciąży? - warknąłem znudzony stojąc obok niego w samych dresowych portkach, które zdążyłem założyć podczas tej krótkiej przerwy. Podciągnąłem je wyżej i zawiązałem sznurek nad pępkiem, by nie odkrywać prywatnych części ciała. Włożyłem ręce do kieszeni i jeszcze chwilę poczekałem, aż mój towarzysz skończy. W końcu podniósł się i znowu do mnie przytulił.
- écho klaniá - mruknąłem i oddałem przytulasa z lekkim obrzydzeniem.
- Yoshiko miał przeterminowane żelki - mruknął i jeszcze bardziej wtulił twarz w moją pierś. Wysunąłem dolną wargę w proteście i odsunąłem od siebie.
- Pierw umyj zęby - warknąłem i wycofałem się z łazienki do pokoju. Kilka minut później czarnowłosy wrócił ze świeżym oddechem i chyba mniej zatruty gdy przygotowywałem fioletową farbę do włosów. - Tak właściwie, to czemu w ogóle tu wróciłeś?

<Cycu?>

Od Cecila - Cd. Aesop'a

- O KURNA PRÓG ZAATAKOWAŁ MI PALCA, TA SZKOŁA NIEBEZPIECZNA JEST - wszystko, powtarzam, wszystko tutaj chce mnie zabić lub spenetrować. Będę to powtarzał codziennie, póki wszyscy tego nie zrozumieją. Złożę skargę, naślę na nich Putina i tyle po tym burdelu, dziękuję dobranoc. Oni tu uczą jak lody robić z polewą bez lodów. Jak smarować nogi po próbie przyjaźni z malinami. Jak jeździć na ruskich rolkach i jak dogłębnie penetrować innych, nie tylko językiem czy wzrokiem. Uniosłem bolącą nogę, po czym posunąłem do swojego pokoju. Zmierzwiłem ręką włosy, witając się z Yoshiko. Musiała wyjść na jakieś dodatkowe, to legnąłem się na łóżko i rozmasowałem bolący palec. O fak... jogurt leży. Yo pewnie zostawiła. Nie obrazi się, jak go wezmę sobie wezmę...
Dziesięć sekund później wystąpiły nieoczekiwane objawy - jogurt był przeterminowany [ogółem pochodził z odmętów stołówki, więc kto spodziewał się tego że będzie dobry], a Cyc tego nie czuł, więc miał to w dupie. Przez to czuł się dziwnie, jakby naćpał się syropu przez oczy i jego nastawienie całkowicie się zmieniło... #dramaqueen_cecilforewa. Relacjonował zjarany mózg tego debila.
Znowu słyszę kolory i widzę pieśni starych przodków. Costin się do mnie dobiera? Nie, to ten Sołp, Aesip... Aseop. Mydelniczka. Tak, muszę jej to wszystko wytknąć... Powiedzieć co o niej myślę. Spróbuję wyjść na korytarz... Fak, próg znowu atakuje. Na szczęście miałem kapcie. A tam jest mój kochany przyjaciel! Trzeba do niego iść... Tak, jego plecy są takie miękkie.
- Wtf Cecil, co ty odwalasz? - zerwał się, kiedy otoczyłem łapami jego szyję.
- Tulam się, miły jesteś w dotyku - wymruczałem w odpowiedzi, czując takie fajne ciepełko, bijące od plecków tego typa - Haftuję normalnie, serio... Boże zaraz uwolnię pawia, zabierz mnie do łazienki

< BRAKOWENA OK? >

Od Mii CD Cyca

Kiedy Cycyl, Celecil... Nah, Cycek, doczłapał się do barierki, szybko się jej złapał i zaczął ją przytulać i miziać się do niej.
- Ghaaa, jesteś tuuu, moją kochanaaa... - mamrotał przez pocałunki oddawane barierce.
Podjechałam szybko do niego i zaczęłam chichotać,
- Lel, myślałam, że swój pierwszy pocałunek zaliczysz z dziewczyną, ewentualnie chłopakiem, ale żeby z barierką? Jezu, nie, ja nie chcę drugiego Rey'a!

Chłopak zmierzył mnie lodowatym wzrokiem, mrużąc oczęta.
- Ahshdjsjsnslsaghhrhd, jakbyś chciała wiedzieć, to już MIAŁEM SWÓJ PIERWSZY POCAŁUNEK I BYŁO FAJNIE, OK. I DAJ MI SPOKÓJ, JA NIE JESTEM RUSKIEM, NA SYBERIĘ MNIE JUŻ NIE WYWIEZIESZ, JAK CHCESZ, TO GABRIJELA SOBIE WYWOŹ, MNIE NIE.

Przewróciłam teatralnie oczami i oderwałam go od barierki.
- Dobra, Cycku, teraz będzie nagroda. Za to, że byłeś taki dzielny, c'nie. Niczym u doktora, dostaniesz naklejkę i order dzielnego pacjenta operacji "Siberia", plus do tego takiego fajnego cuksa z karmelkiem. No i herbata. JAKĄ BĘDZIESZ CHCIAŁ, OK. No, ale to w internacie, teraz też trzeba cię jakoś wynagrodzić.

Ponownie chwyciłam jego dłonie w tym dniu, aczkolwiek w ten sposób, ażeby on był z tyłu i właśnie od tyłu przytrzymywałam jego dłonie. Powoli odepchnęłam się od śliskiej powierzchni i zaczęłam ciągnąć chłopaka za sobą. Nic nie musiał robić, ja bo po prostu przewoziłam na drugi koniec lodowiska, ale ten miotłą się, krzycząc, żebym go puściła. Do tego, nazwał mnie tamponicą, ale to szczegół.
- Uwierz mi, nie chcesz, żebym cię puściła. Ale, no... Nie miotaj się tak, po prostu sobie stój, ja cię tylko ciągnę na drugi koniec, więc spokojnie~! Musisz być twardy, jak żelki z tej Biedronki, no.


<Cycku~?>

Od Lany cd Aesop'a

Sięgnęłam po pierwszy lepszy lakier cały czas patrząc przy tym czujnie na Aesop’a.
- Czyli gdyby ktoś rzucił Cię na łóżko to byś się nie opierał? – powiedziałam właściwie sama do siebie, nie oczekując odpowiedzi.
- Słucham? – chłopak szybko podniósł wzrok i spojrzał na mnie z trudnym do opisania wyrazem twarzy.
- Nic, tylko głośno myślę. – odparłam posyłając mu pełen słodyczy i niewinności uśmiech.
Zapadła cisza, a ja spojrzałam powierzchownie na lakier, za który się złapałam. Mmm, fioletowy, powinien być ok. Przeszłam do rzeczy i jednym szybkim ruchem przejechałam pędzelkiem po paznokciu u kciuka. Mimowolnie nieco odsunęłam dłoń patrząc jak ”prezentuje się” kolor i uśmiechnęłam się pod nosem nie tylko dlatego, że podobał mi się odcień.
< Aesop?>

Marudzić nad minionym nieszczęściem...



  ...to najlepszy sposób, by przyciągnąć kolejne.
https://es-static.z-dn.net/files/d16/dc41958d49d5764fbf60446e8f7f6092.jpg 
GODNOŚĆ: Ten pan zwie się Kizuhira Aokaze. Kizu oznacza ranę. Ao oznacza natomiast niebieski, a kaze - wiatr.
PSEUDONIM: Zdarza się Ao, Kizu, rzadziej Hira. Nie obrazi się jednak, jeśli nazwiesz go inaczej.
ROLA: Anioł
WIEK: 15 lat
PŁEĆ: Mężczyzna
POCHODZENIE: Jak duża część osób z tej szkoły - Japonia.
ORIENTACJA: Kizuhira twierdzi, że jest aromantyczny i aseksualny. Oznacza to, że nie czuje pociągu romantycznego, ani fizycznego do żadnej płci.
ZAUROCZENIE: Jak wskazuje na to poprzedni punkt - nie ma takiej osoby.
CHARAKTER: Kizu jest typowym introwertykiem. Mało mówi, a jak już się odezwie - ledwo go słychać. Jest dobrym słuchaczem. Umie często udzielić dobrej rady, chociaż wygląda na wiecznie nieogarniętego. Zdaje się, że jest dość pojętny, ale nie jest tak zawsze. Czasami miewa dni, że trzeba mu wszystko wyjaśniać łopatologicznie. Rzadko się uśmiecha, chociaż, jak sam to określa, "uśmiecha się w duszy". Czasem bywa tępawy. Miewa problemy z wyłapaniem sarkazmu, albo zrozumieniem niektórych żartów. Wiecznie niewyspany, nieco leniwy. Jednak w tym niepozornym ciałku kryje się ogromna umiejętność dedukcji. Niestety, zazwyczaj nie chce mu się jej wykorzystywać, więc traci swój potencjał. Wiecznie zaszyty w świecie mang, anime i książek, wydaje się być niekoleżeński, nieśmiały i nudny. Ciężko określić, czy to prawda. Jednakowoż dość często może zaszczycić swoich towarzyszy ciekawostkami w stylu "Daniel Radcliffe leżał w wannie, kiedy dowiedział się, że dostał rolę w Harry'm Potterze" i inne tego typu pierdoły. Często jest uważany za dziwaka, bo cierpi na synestezję, jest introwertykiem i uwielbia Szekspira, oraz jelenie.
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Ma świetną dedukcję. Potrafi szybko wysnuć wnioski z praktycznie niczego. Często są one słuszne.
  • Ma dobrą pamięć ejdetyczną.
  • Ma całkiem ładne pismo.
O POSTACI: Kizuhira urodził się w mieście Nara, w Japonii. Jako, że w Narze żyje dużo jeleni (również w centrum miasta) Ao zaczął się nimi interesować, dlatego też je tak wielbi. W wieku 11 lat przeprowadził się w te okolice. Od urodzenia cierpiał na synestezję, objawiającą się tym, że wszystkie dźwięki przywołują mu na myśl konkretne kolory. Często mówi je na głos, gdy słyszy głos nowo poznanej osoby, dlatego jest postrzegany jako dziwak. Ma też wadę wzroku, co podkręca efekt dziwnej osoby. Nigdy tego nie powie głośno, ale boi się psów.
INNE:
  • Choruje na synestezję.
  • Boi się psów
  • Uwielbia twórczość Szekspira
  • Kocha jelenie
  • Jest wiecznie zmęczony, ziewanie to 90% jego życia
  • Głos - Pierwszy wokal (bo to zespół) 

Od Costina cd Mahiru

Popatrzyłem zaskoczony na zamknięte drzwi. Że niby wczoraj przesadziłem? Przygryzłem dolną wargę odwracając wzrok z powrotem do szkicownika na biurku. Zamknąłem zeszyt gwałtowne i sięgnąłem po pierwszą lepszą koszulkę i grubą bluzę. Wcisnąłem buty na nogi i zdążyłem jeszcze zgarnąć papierosy i zapalniczkę po drodze. Zamknąłem drzwi i zacząłem niepodejrzliwie iść za kochankiem. Taa Kostek, rób teraz wszystko żeby cię nie zauważył. Odpaliłem jednego peta i schowałem się za drzewem gdy współlokator odwrócił się, ciekawy czy za nim idę - po raz kolejny. Uniosłem zaskoczony brwi i wyjrzałem zza konaru ( ͡° ͜ʖ ͡°). Zachichotałem pod nosem na wspomnienie reklamy Braveranu. Czując się w miarę bezpiecznie zacząłem iść dalej dopóki chłopak nie zniknął w warzywniaku. Oparłem się o ścianę nośną budynku i skończyłem papierosa. Zobaczyłem Mahiru wychodzącego ze słomką od soczku w ustach.
- Uciekałeś z powodu soczku? - mruknąłem, zaciągając się dymem. Brązowooki podskoczył zaskoczony i odwrócił się gwałtownie w moją stronę zaraz sycząc z bólu. Spuściłem wzrok zawstydzony i poczułem jak rumieniec wpływa na moją twarz. - Przepraszam, że byłem wiesz... taki ostry i teraz odczuwasz ból - mruknąłem cicho.
- Co ty tutaj robisz? - syknął, pociągając ( ͡° ͜ʖ ͡°) przesłodzony płyn przez słomkę. Mógłbyś pociągnąć inny płyn.
- Myślałem, że uciekasz... z resztą i tak pewnie dlatego uciekłeś. Po prostu czuję się winny za to, że mnie unikasz.

<MahiMahi?>

Od Cecila - Cd. Mii

- O mój boże o mój boże o mój boże... MIA, SKOŃCZYSZ W CZELUŚCIACH PIEKIELNYCH BIEDRONKI PODCZAS WYPRZEDAŻY - wydarłem się, robiąc wielki rozkrok. W sumie to nie ja, to podłoga. Zamiast atakować to mnie ślizga, czy coś. Jak jebnę i ubrudzę sobie płaszcz to będzie go własnoręcznie suszyć własnymi rzęsami.
- Co to do kija Biedronka? Nie wejdę do tego małego głupka! - odkrzyknęła, robiąc z dłoni taki ekranik. Była pod barierką, daleko ode mnie. Może jak się będę powoli toczyć, to mi się uda? TAK CECIL UWIERZ W SIEBIEEE a nie dam rady. Zdechnę po pierwszym centymetrze - I ogarnij się, jedźże wreszcie!
- W sumie też nie wiem, na memach były to ten... no. ALE NIE LICZ NA TO ŻE CI DAM ULGĘ TAMPONIE RÓŻOWY - powolutku, małymi kroczkami, w sumie nie wiem, ślizgnięciami? Odepchnięciami? Ja to tak w ogóle dobrze mówię? Walić, jedziesz Cecil, dasz radę, tylko nie rozszerzaj nóg bo Costin przybiegnie jak Mieciu po wino. Tak, tak jadę, JADĘ! Wybiegnę z Syberii na tych ruskich rolkach! Tylko nie można się tak kołysać, bo grawitacja faka pokaże i tyle z suchej dupy.
I wtedy jeb. Poczułem szarpnięcie z lewej strony. Tak, ta miała idiotka postanowiła uprzykrzyć mi życie. O mało co nie wyglebałem się... na tą fajną kurę. Czemu ona mi to robi? Kury są fajne... Ale nieee, ona każe mi jechać, latać, pływać czy cokolwiek, żeby dojść do jakiejś głupiej rurki.
- Co jest Cecil? Mówiłam, że zaatakuję, rawr - pokazała "pazurki", jakkolwiek zwał - I wyglądasz jak jakieś dziecko niedojebane. Ktoś ma ci pomóc?
- MOJA DUMA ZOSTAŁA DOSTATECZNIE JUŻ DOJEBANA JĘZYKIEM WIĘC ZAMKNIJ ŻUCHWĘ I DAJ MI ODWALIĆ PIRUETA, NORMALNIE SAM PREZYDENT PRZYJEDZIE TO ZOBACZYĆ - wrzasnąłem, ruszając powoli kolanami. Taaak, łapię to. Jak zbok łapie za cycki, ja łapię wożenie się na łyżwach...
- Wiesz, że ruszyłeś się tylko kilka metrów? - zachichotała różowa, przejeżdżając z hukiem odrzutowca tuż koło mnie. Odsunąłem się w miarę możliwości, próbując jechać trochę szybciej.
- Psujesz chwilęęę - coś mi nie wyszło. Zrobiłem szpagat i rękami dotykałem lodu. Super, odmrożenie łap. To boli w serce, w duszę moją. I wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Wyprostowałem się, poruszyłem nogą w przód, odepchnąłem się drugą. Łapiąc równowagę poprzez ręce rozstawione na boki swoim tempem szedłem do celu, bo jazdą tego nazwać nie można - ALE CO, UMIEM SUKO

< Mia? Zabij to XDD >

Od Mii CD Celes

Bombelherbata...



Brzmi...



Tak jakby...



SMACZNIE, CO NIE.


Dziewczyna ciągnęła mnie za sobą. sobą tej chwili przeszło mi przez myśl, że nie tylko ja potrafię tak ciągać i nie tylko ja czasem ekchm, często, ekchm  zachowuję się jak dzikie zwie... Jak ja.

Nagle zobaczyłam przed sobą... Ło chłolercia, co to za harem?!
- E, Celes, ta herbata jest taka płećsiakowa, że ma swój własny harem? - zapytałam, wskazując na tłum ludzi dookoła nas. Stali w kolejce i czekali na swój upragniony napój.

Dziwne, że jeszcze nigdy o niej nie słyszałam...

<Celes?> 

Od Mahiru CD Costina

Kiedy się obudziłem, Costin był już na nogach. Na myśl o tym, co działo się tu wczoraj, podskoczyłem gwałtownie, czerwieniąc się. Złapałem swoją kołdrę i zakryłem nią samego siebie.
-Przecież Cię i tak już widziałem dziesiątki razy-burknął Costin. Narzuciłem na siebie szybko bokserki, spodnie i T-shirt. Potem jeszcze założyłem błyskawicznie skarpetki i buty. Stanąłem przy drzwiach i odezwałem się:
-Ja spadam, będę potem, pa!-Te słowa wypowiedziałem bardzo szybko, po czym wybiegłem z pokoju, z nadzieją przeszukując kieszenie. Znalazłem kilka dolców, więc miałem w razie czego trochę kasy, którą mogłem wywalić na jakieś głupoty, jak napój o smaku krawężnika (nie pytajcie).
Miałem nadzieję, że Costin za mną nie pójdzie. Szczerze mówiąc, wolałem go dzisiaj unikać. Cholera, ale mnie dupa boli, pomyślałem, schodząc po schodach. Obejrzałem się za siebie, chcąc dowiedzieć się, czy Costin za mną przypadkiem nie idzie.


<Costin?>

Od Aesop'a cd Cecila

Spojrzałem na niego zdziwiony, ale chwilę później zrozumiałem aluzję. Postanowiłem pobawić się trochę w małego zboka.
- Z wielką chęcią, Tatusiu - mruknąłem pod nosem i uśmiechnąłem się figlarnie. - Przydałoby się jednak jeszcze to zdjęcie - zbliżyłem się do niego kawałek. - Tak, tylko ty tutaj pieprzysz.
Cecil zrobił pięć kroków do tyłu i wykonał znak stopu dłońmi.
- Nie próbuj się zbliżać. Polenizowałbym. Ty widziałeś Costina? - zmarszczyłem brwi i skinąłem głową, jednak nie bardzo mnie to obchodziło. Zastanowiłem się jednak o co chodzi z tymi uwagami religijnymi. Nietolerancja czy coś? Spojrzałem na czarnowłosego z typowym bitchfacem na twarzy.
- Zostaw moją religię w spokoju dobra? Niech cię Hades weźmie do Tartaru - warknąłem na niego. - Jestem pewien, że Zeus pieprzy piorunami lepiej od ciebie.
Wysunąłem dolną wargę i poprawiłem spadający ręcznik obserwując reakcje chłopaka. Odwróciłem się sprawnie i zacząłem odchodzić podskakując lekko, jak zajączek. Zatrzymał mnie jednak donośny krzyk.

<Cyc?>


Od Cecila - Cd. Aesop'a

- Założę się, że chciałeś mnie tutaj podejrzeć i cyknąć foty do fapfolderu - mruknął cicho Aesop, czy jakkolwiek mu tam było, po czym przyłożył parę palców do ust. Wow, koleś maluje paznokcie. Czy ja jestem jedynym normalnym człowiekiem w tej szkole? Ludzie tutaj chyba ćpają stare żelki i za bardzo się wstawiają. Nie wiem czemu, ale mimowolnie na mojej twarzy pojawiły się wypieki. To przez to? Do kija pana zabiję tego człowieka
- Jezusie i tyłku świętej panienki, tobie żadna religia nie pomoże, nawet jak Zeus pierdolnie w ciebie błyskawicą to nie zauważysz i dalej będziesz wyrywać ludzi na takie słabe teksty? - warknąłem, podpierając rękami biodra. Chłopak westchnął cicho, poprawiając ręcznik, który swoją drogą chyba chciał stąd uciec, bo powoli się zsuwał. Zlustrowałem nastolatka wzrokiem, (nie)oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi. Mogę sobie iść, co nie?
- Ok, więc pomyślę nad fapfolderem, ale teraz zjeżdżaj z drogi, zdezynfekować się muszę po twoim dotyku - wyminąłem go zręcznie, idąc w kierunku swojego pokoju. Myślałem, że da mi spokój, kiedy poczułem na ramieniu czyjąś dłoń. A dokładniej jego, brudną od zboczeństwa, dłoń.
- Zeus nie pierdoli, a ty nawet nie powiedziałeś mi swojego imienia, cyganie jeden - usłyszałem głos za sobą, lecz nie odwróciłem się. Trzeba zachować tą cząstkę tajemniczości.
- Tak to prawda, to ja tu pieprzę. I po co ci one? Będziesz je wykrzykiwać kiedy będziesz patrzył na moje selfie...? Nhh, Cecil - syknąłem, zerkając na niego.

< Mydelniczko? >

Od Aesop'a cd Lany

- Mój ojciec prowadzi hodowlę lam. To chyba oczywiste, że je lubię. Przestań naciskać, bo naprawdę nie lubię o sobię opowiadać. Wracając do religii, nie ma tam nic, o czym byście się nie uczyli - mruknąłem. - Podasz mi te lakiery? Nie bardzo chce mi się wstawać.
Dziewczyna podniosła się ze zrezygnowanym jęknięciem. Podała mi plastikowe pudło wypełnione pokryciami do paznokci. Sięgnąłem po jeden z kilkunastu czarnych i odłożyłem pojemnik obok siebie. - Dzięki. Jak chcesz to też sobie pomaluj - mruknąłem i otworzyłem buteleczkę, kładąc ja pomiędzy kolanami. Przejechałem czarnym płynem po paznokciach i spojrzałem na dziewczynę.
- Tak właściwie to czemu malujesz paznokcie? - zapytała ciekawsko. Spojrzałem na nią jak na idiotkę.
- Może mam swoje fetysze i malowanie paznokci jest jednym z nich? Wiesz, farbuję też włosy co tydzień na inny kolor i okazjonalnie podkreślam oczy eyelinerem. Jak to mówią moi znajomi "Jestem typowym Uke" - mruknąłem i powróciłem do wcześniejszego zajęcia.

<Lana? XDD>

Od Mii CD Cycka

Parsknęłam śmiechem, widząc jak małe dzieci trzymały się jakichś stojaczków w kształcie brązowej kury.
- Po co ci to~? Masz mnie~! Co ty, Cycu, jeździć nie umiesz~? Spoko Maroko, ciocia Mia cię nauczy~! - Złapałam go za rękę, ciągnąc za sobą, skutkiem czego o mało co się nie przewrócił.
- GDZIE TY MNIEE CIĄĄĄĄĄĄGNIEEEEEEEEEESZ!? - Zawołał przerażony, kurczowo trzymając się mojej... Tak właściwie, to trzymając się całej mnie, kiedy wyciągałam go na środek lodowiska. Cały jego ciężar spoczywał na mnie, a nie na nogach i sunął nimi tylko po lodzie, nie próbując nawet załapać, jak się jeździ.
- Na Syberię~! - wykrzyknęłam uradowana.
- NIE CHCĘ UMIERAAAĆ! - warknął, powoli przestając opierać calusieńki swój ciężar na mojej osobie, powoli przenosił go na nogi.

Kiedy zaciągnęłam go na sam środek lodowiska, nakazałam, by mnie puścił. Ale on tylko wyśmiał mnie i stwierdził, że zwariowałam.
- Może. A teraz puszczaj, Cycu~! - Uśmiechnęłam się, sprawnie wymykając się chłopakowi z uścisku. Wydarł się na cały tor łyżwiarski, skupiając na sobie uwagę gapiów.
Odjechałam kawałek od niego, przez co normalny wkurw na jego twarzy przerodził się w... Ten nienormalny, no.
- Jesteś na Syberii. Musisz się uwolnić, jasne? Żeby to zrobić, po prostu... Dotknij barierki. - Wskazałam na wyżej wymienioną rzecz, znajdującą się za Anglikiem. Na moje słowa pobladł i ten wkurw na chwilę zniknął. W zamian pojawił się przerażony wyraz twarzy, na który cicho się zaśmiałam.
- A! I jeszcze jedno! Uważaj, bo ja jestem... - W tym momencie podjechałam do Cecila i sprawnie go wyminęłam. Następnie zajechałam go od tyłu i złapałam w pasie, żeby przypadkiem nie upadł. - WSZĘDZIE I NIGDZIEEE! Będę cię musiała złapać, więc strzeż się~! No i, gdy cię złapię, może nie obyć się bez stłuczki, więc przygotuj się mentalnie na siniaki na tyłku! Start!

Jak będzie mieć siniaki na tyłku... Oj, Kostek, nie poruchasz.

Odjechałam od niego i czyhałam na każdym kroku.
- MIA, TY GŁUPIA, RÓŻOWA WATO CUKROWA, TY PARÓWO, WRACEJ TUUU! - krzyknął na całego ryja. Reja.

MIA, MASZ PRZEJEBANE.
Ale co tam, chociaż się Angol nauczy jeździć~!

<Cycu? XDDD>

Od Lany cd Aesop'a

Mimowolnie odwróciłam się całą sobą w stronę Aesop’a i przekrzywiłam delikatnie głowę, jednocześnie myśląc nad odpowiedzią i zdaniem, którym chłopak zaczął swoją wcześniejszą wypowiedź.
- Owszem, miałam to w szkole tak jak już wspominałam, ale pragnęłam usłyszeć też coś o czym nie mówili nam na lekcjach. – mówiąc to oparłam brodę na łóżku i wzniosłam oczy w górę dalej patrząc na mojego rozmówcę.
W odpowiedzi doszło do mnie jego westchnienie, a na twarzy dalej widniała niechęć. Nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu i pobłażliwego spojrzenia. Nie chcąc wyglądać jakbym się z niego ”nabijała” zmieniłam szybko wyraz twarzy i uciekłam wzrok w bok, dostrzegając przy tym maskotkę. Aesop również spojrzał w tym samym kierunku co ja i niemalże od razy wrócił spojrzeniem do mnie.
- To lama. – rzucił jakby od niechcenia.
- Zauważyłam. – parsknęłam odrobinę rozbawiona, by po chwili unieść nieco brew – Lubisz je czy to tylko przypadek?
<Aesop?>

Od Cecila - Cd. Mii

- Duh, dlatego kobietom nie można ufać. Costin dobrze mówił - mruknąłem, zakładając ręce na piersi. Mia całkowicie zignorowała mój ból i zajęła się obserwowaniem swoich dłoni. Bo naprawdę nie ma nic ważniejszego od robienia tego.
- M-może chodźmy lepiej już tam... Po prostu przez chwilę nie poczułam się dobrze - poprawiła nerwowo włosy, uśmiechając się lekko. Ok, to było dziwne. Zanim zdążyłem coś powiedzieć, wyprzedziła mnie skocznym krokiem, więc co miałem zrobić.
- Żeby mnie to jeszcze obchodziło - ruszyłem przed siebie, wolnym chodem podążając za różową. Tak, według niej jednorożce istnieją, choć o jej mózgu nie mogę tego powiedzieć. Wow, Cecil, ale żeś jej pojechał, normalnie przekroczyłeś wszelkie limity. Żebyś taki mądry tylko był i jak najszybciej opuścił to legowisko pedałów od rowerów, chodzących żelków z biedry i tej całej innej reszty. Jak Kanada, albo mydło, czy jak mu tam. Z rozmyśleń wyrwała mnie dziewczyna, wrzeszcząca, żebym się pośpieszył. Byliśmy prawie na lodowisku.
A wtedy przypomniało mi się, że nigdy w życiu nie tknąłem rolek. Ani łyżwów. Łyżew, łyżw... nie. Nie mogę tam wejść, będę miał mokre dupsko, i to bez udziału pornoli.
- Jednak mi się nie chce, wracaaajmyyy - jęknąłem z przekąsem, odchylając głowę do tyłu. Towarzyszka moja ukochana wzięła i zacmokała, podeszła do mnie i normalnie rzuciła w bramkę. Załatwiła od wąsatego gostka - supi wąsy, serio - buty z ostrzami zamiast podeszwy. Ta muzyczka... niczym z windy. I wywalające się dzieci... Widok idealny, moja dusza płacze ze szczęścia. Aż załkałem z tego wszystkiego, ubierając jednocześnie te małe gówniaki na stopy. A ona co, cała w skowronkach, obczaiła już cały tor i automat z przeterminowanymi orzeszkami. Wyciągnęła mnie na lód, ale ja... wolałem się trzymać barierki.
- Cecil, dupku mały, chodź ze mną albo wbiję cię na palik od ogrodzenia kumasz!? - syknęła, szarpiąc mój kołnierz.
- Omało co nie wypierdoliłem się na schodach! Nie chcę, ja tam umrę! - i wtedy ujrzałem ją. Sunęła powoli, w ogóle nie tracąc równowagi. Brązowa, z czerwonymi wstawkami. Tak.
Stojak kura, żeby małe dziecki się nie wypieprzały na zęby - Chcę to

< MIJAK? >