14 listopada 2016

Od Leona - Cd. Sephriny

 Powietrze jest wręcz przesycone zapachem kwiatów, które pomieszały się z tym dziewczyny. Perfumy? Jeśli tak, to są nieco zbyt słodkawe. Jeśli nie- dama bardzo przyjemnie pachnie. Spoglądam na jej delikatną dłoń, tak różną od mojej naznaczonej kilkoma bliznami. Pyta o kwiaty, a ja nie wiem, co miałbym odpowiedzieć. Interesuję się tobą? Kocham cię od dawien dawna? Przestraszyłaby się, najpewniej. Z drugiej strony kłamstwo nie miałoby żadnego logicznego sensu, wyrobiłaby sobie o mnie niezbyt pochlebną opinię.
 Unoszę kąciki ust w nieco niesfornym uśmiechu. Zapewne nadaje mi on wygląd miejskiego cwaniaczka, za co przeklinam samego siebie. I za to, że nie mogę wydusić z siebie ani słowa. Krępuję się przy niej, co nie jest do mnie podobne. Wzdycham, zbierając się w sobie. Nie mogę wypalić jej z wyznaniem uczuć, wzięłaby mnie za dziwaka. Nareszcie jej odpowiadam, tonem godnym pożałowania. Od kiedy stałem się taki miękki?
 — Podpytałem niektórych. Wiesz, taki ktoś jak ja zawsze znajdzie sposób na zdobycie informacji.
 Jej spojrzenie rozbraja mnie do końca. Oczy potrafią wyrazić więcej, niż zwykłe słowa.
 — Nie patrz się na mnie, jak na UFO! — Śmieję się cicho.

[Seph?]

Od Mahiru CD Costina

-Ja całe dzieciństwo wychowywałem się sam, więc nie mam żadnych zdjęć. A nawet, jeśli miałem, to zaginęły podczas przeprowadzki z Japonii. Poza tym, prawdopodobnie nie wyglądałem na nich jak mały hipopotam-zarechotałem-w przeciwieństwie do niektórych osób.
-Ta, jasne. Pewnie wyglądałeś gorzej, niż mały hipopotam-zażartował.
-Phi. Ja w wieku pięciu lat miałem przynajmniej większe pozostałości po mleczakach-odparłem dumnie-na tym zdjęciu wyglądasz, jakbyś rwał się do bitki z każdą osobą, jak jakiś menel, bo miałeś chyba z sześć zębów na krzyż.
-Nie pamięta wół, jak cielęciem był-mruknął. Prychnąłem coś pod nosem, zerkając ostatni raz na zdjęcie Costina.


<Costin?>

Od Aesopa cd Fabiana

- Nie mam Facebooka - mruknąłem i przeczesałem dłonią włosy. - Zostaw ten telefon, tutaj nawet nie ma wifi. Uwierz mi, sprawdzałem. Jedyne co w życiu zostaje, to siedzenie w oknie i granie na PSP. No chyba, ze rodzice ci abonament opłacają i masz dane komórkowe. Powodzenia ci życzę - westchnąłem i wszedłem do budynku znudzony całą tą sytuacją. Wpełzłem po schodach do pokoju i odpaliłem czarną konsolę. W pewnym momencie drzwi otworzyły się z impetem, a w progu stał Fabian. - Ustawiłeś już ten status? Może jeszcze jakieś "Zaliczony, dupa będzie go boleć przez dwa tygodnie". Skąd ty masz w ogóle takie dziwne myśli, że każdą moją wypowiedź potrafisz przekształcić, na jakieś związkowe zdania? Pogadaj sam do siebie po francusku, czy coś.

<Fap? Nie mam weny :O>

Od Sage cd Rey'a

- Gramy w Państwa-Miasta, a nie statki - mruknęłam i ku niezadowoleniu Rey'a usiadłam na podłodze i wyciągnęłam kartkę i długopis. Narysowałam szybko tabelkę i podpisałam każdą kolumnę. - Losuj literkę - zaczęłam recytować alfabet w głowie do puki nie przerwało mi "Stop". - G
Zapisałam szybko pierwsze lepsze co przyszło mi do głowy. Rey krzyknął "skończyłem", by oznajmić, że ma zamiar wygrać.
- Państwo? Miasto? Roślina? Zwierzę? Rzecz? Imię?
- Grecja, Gdańsk, Goździk, Gołąb, Gacie, Galadriella
- Jest takie imię?
- Ta.
- Nie chce mi się, zróbmy coś innego - mruknęłam i uwaliłam się na swoje łóżko. - Obejrzmy Titanica, albo Drogę bez powrotu

<Rey? Wenus Brakus>

Od Fabiana - Cd. Aesop'a

- Ah, masz rację, tak naprawdę od kilku lat nie żyję w środku, tam w duszy - tycnąłem się palcem w klatę, spoglądając na to miejsce - No i czemu każde nasze spotkanie musi kończyć się na ścianie, co? To trochę niewygodne, i nadgarstki mi wykręcasz, noo - zamruczałem, wyszarpując się z objęć chłopaka. Stanąłem tak, aby widać było unoszący się dym i wozy straży. Wo, to tak strasznie blisko.
- Nie martw się, spaliło się tylko trochę saren i w ogóle, mogę zapłacić karę, ale co tam~! Zawsze można poczęstować ich zapałkami, prawda? - wziąłem zapalniczkę do ręki, po czym wznieciłem ten mały, słodki płomyczek - Mogą zniknąć tak samo szybko jak ten mały Pożar Junior - zaśmiałem się, gasząc go dwoma palcami.
- Idioto, po pierwsze. Tak się nie da, jak cały czas masz ją włączoną. Drugie, masz skórzane rękawiczki. Sam się podpalisz - o szlag, szlag szlag. Fabian, weź tą łapę z tego, cholera jasna twoje drugie dziecko tutaj umiera, śmierdzi teraz spaloną wiewiórką. A mamusia mówiła, daj spokój zwierzątkom! Trzeba było nie kopać swojego brata. Machnąłem parę razy dłonią, wiatr taki agresywny, powinien zabić ten smród.
- Naah, zanim mnie zamkną, to co teraz robimy? - rzuciłem niezręcznie, rozciągając się.
- Nie, nie ja już więcej z tobą nie chodzę - warknął z tyłu.
- Woooa, chodziliśmy!? Nawet nie zdążyłem ustawić statusu na FB, czekaj chwilę, zerwij ze mną zaraz, tylko internety muszą mi się włączyć... - wyciągnąłem komórkę z kieszeni, skupiając się na wstukaniu kodu. ALE ON ODMÓWIŁ WSPÓŁPRACY

< Aes? >

Od Sage do Gabrijela

Biegłam radośnie przez korytarz, śpiesząc się na lekcję Rosyjskiego od Gabrijela. Podekscytowana zapukałam do drzwi, które chłopak spokojnie otworzył i gestem zaprosił do środka. Przeskoczyłam przez próg uradowana i zaczęłam podskakiwać w miejscu, nie mając pojęcia co powinnam zrobić.
- Siadaj - powiedział wskazując na jedno z łóżek. Niepewnie przysiadłam na materacu, tępo patrząc się w jego twarz.
- Zanim zapytasz, nie nie umiem rosyjskiego - mruknęłam do siebie, ale jasnowłosy to usłyszał. Uśmiechnął się pocieszająco i przysiadł obok.
- Nie szkodzi. Tak właściwie, czemu chciałaś, żebym cię go nauczył? - zapytał, marszcząc brwi.
- Wszyscy mi powtarzają, że nie potrafię uczyć się języków, dlatego chciałam się w końcu do jakiegoś przyłożyć. Nie stracisz we mnie nadziei?

<Gab? Brakus Wenus>

Od Aesop'a cd Fabiana

Uniosłem oczy w górę, odczepiając chłopaka od ściany.
- Dobra, ale gdzieś, gdzie nie będzie nas widać - warknąłem, czekając aż zaprowadzi mnie głęboko w las i na jakąś polanę. Oparłem się o jakieś drzewo i podziwiałem jak niebiesko-włosa dzidzia podpala stosy wyjątkowo suchej trawy.
- Fab! - krzyknąłem, a chłopak podbiegł do mnie uradowany. Przewróciłem oczami po raz kolejny i wyciągnąłem nową zapalniczkę z kieszeni. - Trzymaj, tylko nie podpal całego lasu, bo załatwię ci u Kanade, że będziesz spał na wycieraczce przed głównymi drzwiami.
- Już się nie gorączkuj - powiedział i wrócił do wcześniejszego zajęcia. Nie minęło pięć minut, a uciekaliśmy przed ogniem w środku lasu.
- Zabiję cię, obiecuję, że cię zabiję. Albo nie, powiem Costinowi, żeby zrobił to za mnie. On chociaż ma już zabójstwo na koncie - warknąłem i pociągnąłem go za rękę tak, że po chwili znaleźliśmy się przed internatem, a w oddali słychać było straż pożarną. Przyszpiliłem go ponownie do ściany. - Nie. Żyjesz.

<Fap?>

Od Fabiana - Cd. Aesop'a

- Wiesz co, w sumie chciałbym coś podpalić. Albo kogoś, tak, to też dobra opcja - puściłem się jego ramion, i z dzikim chichotem sturlałem się na podłogę. Jest naprawdę wygodna, choć to nie to samo co leżenie na kafelkach w kuchni. Ach te stare, piękne czasy, kiedy to zabranie komuś pudełka zapałek było normalnym zachowaniem, i nikt cię o palenie nie sądził. Tylko o spalanie kontenerów na śmieci.
- Jesteś piromanem? Cóż, lepsze do niż gwałciciel - parsknął trawnik, wstając z łóżka. Zamruczałem pod nosem, jakoś unosząc się do pionu. O fak, mam śmiecia na kurtce. Trzeba to tak pstryczkiem zepchnąć- i teraz boli mnie paznokieć. Gratulacje Fabian, zamiast jak normalny człowiek się ogarnąć, bijesz bezbronny kurz.
- Zawsze mogę walnąć ci z kARATA! - tutaj piękna demonstracja, przez co prawie nie wywaliłem się ponownie na panele - Zjem mandarynkę i ci wepchnę to co nie trzeba przez obydwie dziury, hu - tak, piękny cios, tuż przed nosem Aesopa. Tylko ten ją odsunął, jakby mu w czymś przeszkadzała. Wydąłem dolną wargę, po czym złapałem go za kaptur i wyciągnąłem na dwór. Kij z tym, że jutro szkoła, warto czasami coś puścić z dymem!
- Gdzie ty leziesz? Niczego nie podpalisz, koleś, stań w miejscu! - wydarł się, szarpiąc. Ale nieee, ja tak się nie dam, ja chcę... nosz kurna, ściana w plecy boli. Ta jego łapa na ramieniu też.
- To co chcesz niby robić? Uczyć się na pewno nie będę, to zbyt trudne, kej? - jęknąłem z rezygnacją. Ja chcę widzieć ten płomień...

< MYDŁO, wen zdycha >

Od Costina cd Mahiru #SiedzenieZLaptopemWKibluJestInspirujące

Uradowany wsadziłem album w ręce Mahiru i otworzyłem na pierwszej stronie. Strzeliłem sobie w twarz, kiedy zobaczyłem zdjęcia z dzieciństwa.
- To jednak był zły pomysł - wymamrotałem.
- Czemu? Byłeś uroczy - zaśmiał się, dalej przeglądając księgę. Nie uwierzycie jak bardzo zawstydzony byłem przez te zdjęcia. jednak radosny nastrój przerwało jedne z odwróconych zdjęć. - Dlaczego to jest obrócone?
- Nie od- - nie zdążyłem zareagować, bo Mahiru zdążył ujrzeć fotografię z moją matką. - ...wracaj. To nie jest jedyne takie. Ja po prostu... nie lubię na nie patrzeć. Wiesz, złe wspomnienia i te sprawy - mruknąłem, chowając twarz w jego szyi. Nagle usłyszałem głośny śmiech, dlatego zerknąłem na zdjęcie.
- Z tymi zębami wyglądasz jak wampir - zarechotał, a ja westchnąłem zrezygnowany.
- Miałem pięć lat! One dopiero co wypadły! Nie śmiej się! - krzyknąłem i zarumieniłem się. - Ciekawe czy ty nie masz takich zdjęć?

<Mahiru? Nudziło mi się na fizyce XD>