6 listopada 2016

Od Costina cd Mahiru

- Cóż - wzruszyłem ramionami. - Ale nie zaprzeczysz, że moja klata to fajna poduszka, prawda? - odwzajemniłem uśmiech i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem podręczną apteczkę i usiadłem obok Mahiru. W miarę swoich możliwości opatrzyłem krwawiącą ranę i pocałowałem lekko to miejsce. Odłożyłem apteczkę na szafkę i spojrzałem na komiksy w rękach chłopaka. - Masz Yaoi?
- Nie, czemu? - zapytał obojętnie, wybierając jedną z mang.
- Chciałem się podszkolić - mruknąłem i uśmiechnąłem się figlarnie. - Ale tak poważnie, to nie mam co robić, a ty masz te swoje książki i inne rzeczy, więc wiesz...
Ułożyłem się na łóżko i ściągnąłem poszewkę z poduszki. Powinnyśmy to wyprać. Wychyliłem się po kartki, które trzymałem wcześniej i kontynuowałem czytanie.
- Co tam masz? - zapytał ciekawy.
- Fragmenty Koranu - mruknąłem i potarłem oczy. - Nie pytaj.
- Tak właściwie, to czemu akurat Islam?
- Czułem się zobowiązany do wyznawania tej religii. Wiesz, ci wszyscy terroryści. Miałem wrażenie, ze należę do nich i tak jakoś. Poza tym, atakują właśnie Francje, a ja jestem francuzem - wzruszyłem obojętnie ramionami. - Nie czułbym się komfortowo wyznając Chrześcijaństwo, między innymi dlatego, że w Koranie homoseksualizm jest jeszcze bardziej niedopuszczalny niż w każdej innej religii i gdybym tak nagle miał się czuć akceptowany wśród grupy tych samych wyznawców byłby naprawdę dziwne. Według tradycji muzułmańskiej skłonności homoseksualne łamią przepisy boskiego prawa i stanowią obok spożywania alkoholu i narkotyków oraz zdrady małżeńskiej największe zagrożenie moralne dla muzułmańskiego społeczeństwa. Jak widzisz, cały jestem grzechem. Jednak przyzwyczaiłem się do wszelkich obelg, prześladowań i tego typu spraw. Wierz mi lub nie, ale wygodniej jest mi wyznawać Islam niż chrześcijaństwo... Tylko błagam cię, nie nazywaj mnie terrorystą, Kotek
Skończyłem swój wywód, nie bardzo czekając na odpowiedź.

<Mahiru?>

Od Mahiru CD Costina

-Błagam Cię, tylko nie rób mi tu znowu dramy-mruknąłem, niechętnie spoglądając na opakowanie słodyczy. W końcu postanowiłem je otworzyć.
-Dzięki za żelki-podziękowałem krótko i wygrzebałem z opakowania kilka sztuk, po czym odszedłem od drzwi i rzuciłem się na swoje łóżko. Rana z tyłu głowy lekko zabolała, jednak szybko przeszło. Leżałem chwilę na plecach, ale dość szybko postanowiłem przejrzeć magazyn o mandze i anime który niedawno kupiłem. Wstając, poczułem znów lekki ból. Odruchowo spojrzałem na kołdrę. Była lekko zakrwawiona.
-Kurde, wygląda to tak, jakby spała tu jakaś panienka z okresem-zaśmiał się Costin-dzięki bogu, że na twoim łóżku śpimy tylko my, we dwaj.
-Zabrzmiało jak propozycja-burknąłem.
-A gdyby moja wypowiedź rzeczywiście była propozycją, to byś ją przyjął?-Zapytał i puścił mi oczko.
-Raczej nie-odparłem z lekkim uśmiechem.


<Costin?>

OD Akane CD Kizuhiry

Chłopak o czarnych włosach i dużych czarnych oczach odezwał się, a ja za bardzo go nie zrozumiałam. Jednak po wypowiedzianym jednym słowie zobaczonym wyrazie twarzy zrozumiałam, że będzie trochę ciężko się z nim dogadać. Różowy głos? Nie wiedziałam co miał przez to na myśli, ale jak tylko zobaczyłam i przekonałam się na własne oczy, że jesteśmy w tym samym pokoju ucieszyłam się. Wreszcie miałam szansę go lepiej poznać. Chłopak rzucił w kąt swoją torbę i wyszedł. Skoro chłopak wyszedł to co ja miałam robić. Całkowicie nie znałam szkoły i w dodatku byłam głodna. Na szczęście miałam co nieco. Wzięłam czteropiętrowe pudełko ze swojej torby i otworzyłam je. Wyłożyłam wszystkie ciastka jakie przygotowałam z dzieciakami z domu dziecka i postawiłam je na stole. Nudy - powiedziałam pod nosem. Wzięłam ciastko do ręki i wyszłam. Jednak daleko nie zaszłam bo jak tylko otworzyłam drzwi zderzyłam się z chłopakiem, ponownie.
- Ała… - powiedziałam. Spojrzałam się na chłopaka.
- Znowu ty - usłyszałam zawiedziony głos chłopaka.
- Żółto-czarny - odparłam. Skoro on powiedział jaki mam kolor głosu to dlaczego nie mogłam mu powiedzieć jakim kolorem on jest.
- Co? - spojrzałam się naburmuszona na niego.
- Żółto-czarny takim dla mnie jesteś kolorem. Zwłaszcza w języku kwiatów - odpowiedziałam. Wstałam i odeszłam dwa kroki dalej. - Jak chcesz to poczęstuj się ciastkami - wskazałam palcem na stół. Oddaliłam się od chłopaka i poszłam przed siebie, całkowicie nie wiedząc gdzie się kieruję.


<Kizuhira?>

Od Costina cd Mahiru

Spojrzałem uśmiechnięty na szatyna, ale mina zaraz mi zrzedła gdy przyłożył dłoń do głowy, zaraz na nią zerkając. Zerwałem się szybko z łóżka i podbiegłem do niego, zrzucając wszystkie kartki, które trzymałem na ziemię. Złapałem jego dłonie oglądając je i spostrzegając czerwone ślady. Ostrożne dotknąłem głowy współlokatora, sprawdzając jak duże jest rozcięcie.
- Co zrobiłeś? - zapytałem zmartwiony, przejeżdżając niechcący po ranie. - Przepraszam - speszyłem się i odsunąłem ręce. - Bardzo boli?
- Nie. Przewróciłem się na schodach - mruknął i chciał się odsunąć, ale otuliłem go rękami. - W ciąży jesteś czy jak? Bo te twoje humorki to takie trochę wkurzające są. Jak wszystko z tobą związane - dodał, ale to zignorowałem. Odsunąłem się i sięgnąłem po paczkę żelków z szafki. Usiadłem na łóżku wystawiając rękę z opakowaniem do Mahiru.
- Trzymaj, ja i tak tego nie zjem - stwierdziłem. Brązowooki spojrzał na Haribo niepewnie.
- Co tam dosypałeś?
- Czy naprawdę w każdej sytuacji, w której próbuję być miły każdy podejrzewa mnie o jakąś zbrodnie? - westchnąłem i odwróciłem się do niego plecami.

<Mahi?>

Od Mahiru CD Costina

-Jeny-prychnąłem pod nosem, wyrzucając kartonik po soku. Zacząłem powoli dreptać w stronę pokoju. Rany, czy ten dureń zawsze musi mówić takie zobowiązujące pierdoły. I jeszcze to "[...] zasypia lub idzie zapalić. Jak widzisz zrobiłem oba". Co to w ogóle miało znaczyć?
Zmarszczyłem brwi w niezadowoleniu i mruknąłem coś, przymykając oczy. Minąłem kosz na śmieci, po czym wszedłem do budynku szkoły. W pewnym momencie zauważyłem, że rozwiązała mi się sznurówka. Zignorowałem to jednak i zacząłem wspinać się po schodach. W pewnym momencie rozwiązane sznurówki przypuściły na mnie atak, przez co przewróciłem się o nie i poleciałem do tyłu. Zjechałem plecami po schodach, dość mocno uderzając się przy tym w łeb. Syknąłem z bólu, masując obolałą głowę. Zauważyłem, że na ręce mam ślady krwi.
Zdenerwowany, zawiązałem sznurówki i przezwyciężając szczypiący ból. Kontynuowałem wbieganie na górę. W końcu udało mi się dostać na moje piętro. Podszedłem do drzwi i pociągnąłem klamkę, tym samym je otwierając.
-Jestem-odezwałem się na wejściu, ręką sprawdzając, czy rana wciąż krwawi. Ślad krwi był dużo mniej wyraźny, niż przy ostatnim sprawdzaniu, więc prawdopodobnie krwawienie dobiegło końca.


<Costin?>

Od Aesop'a cd Cecila

Po kilkunastu minutach nieustającego śpiewu wstałem i gwałtownie otworzyłem drzwi.
- Zamkniesz się w końcu? - warknąłem i ignorując go poszedłem zmyć farbę z włosów i przy okazji je wysuszyć. Oczywiście Cecil nie byłby sobą gdyby nie przyszedł ze mną i nie sterczał w drzwiach brzęcząc na tym... czymś. Westchnąłem znudzony i roztrzepałem dłonią świeżo wysuszone włosy.
- Skoro i tak się ode mnie nie odczepisz, to chodź, zrobimy coś głupiego, za co późnej pewnie mnie wywalę, albo mnie zabiją, ale będzie się opłacało - pociągnąłem go za rękę z powrotem do pokoju i założyłem pierwsze lepsze ciuchy i kurtkę, po czym sięgnąłem po plecak z farbą w spray'u. - Chodź, Głupku.
Wybiegłem na zewnątrz i zarzuciłem plecak na ramię. Nie zwracając uwagi na czarnowłosego chłopaka poszedłem przed siebie, w głąb lasu i za pozostałości ruin jakiegoś zamku. Położyłem torbę przy jednym z drzew i dopiero teraz spojrzałem na zdziwionego Cecila.
- Skąd ty w ogóle?
- Lubię się włóczyć - mruknąłem i wyciągnąłem kilka puszek na wierzch. Podałem jedną towarzyszowi. - Chcesz spróbować?
Uśmiechnąłem się szeroko i usiadłem na ziemi przyglądając się zdezorientowanej twarzy chłopaka. Zachichotałem pod nosem i podniosłem się. Położyłem dłoń na tę jego, trzymającą farbę i pokierowałem go na ceglany murek. Nacisnąłem palcem na jego i farba zaczęła "uciekać" z dozownika. Zbity z tropu Cecil odskoczył upuszczając puszkę. Zarumieniłem się, kiedy wpadł plecami na mnie, jednak odsunąłem się w tył.
- To nie jest takie trudne - wymamrotałem. - Spróbuj jeszcze raz, bez moich instrukcji, proszę?

<Cycu?>

Od Cecila - Cd. Aesop'a

Zafarbowałem mu włosy [sam ogólnie nie wiem czemu, to pewnie przez tego herbatnika. Na stówę był zatruty jakimś gównem nieczystym] zjadłem to co mi dał i po prostu usiadłem u niego na łóżku.
- Czemu tu w ogóle jeszcze siedzisz? - mruknął chłopak, teraz już z fioletową włosienicą. Przeglądał się lustrze, patrząc na swój nowy fryz. Nie mógł go jeszcze dotykać, ani myć, bo wszystko poszłoby na marne. Zerknąłem na niego, po czym wzruszyłem w odpowiedzi ramionami. Westchnąłem cicho, przysuwając się bliżej ściany. Usłyszałem dźwięk zderzającego się z drewnem tynku. Fak, zapomniałem ściągnąć gitarę z pleców. I ten głup mi o tym nie powiedział? Kiedyś to mu trzasnę za karę karniaka na czole. Dzisiaj ogółem czułem się tak... spokojniej. Po kija słuchałem takich piosenek?
- Wyjdziesz stąd czy co? - ponownie wzruszenie - Nie chce ci się ruszać, siłą cię tylko mogę stąd wynieść, prawda? - pokiwałem mu głową na potwierdzenie - Nie zapominasz, że jestem wyższy? - fak, to może to zrobić z łatwością. Zanim zdążyłem się zwlec z bed'a, ten idiota złapał mnie pod pachy jak jakiegoś pieprzonego kota i po prostu wyniósł na korytarz. Walić to że kopnąłem go parę razy i nawet ugryzłem w łokcia, jakim cudem nie wiem, najzwyczajniej w świecie postawił przed drzwiami, po czym je zamknął. Prychnąłem znacząco, opierając się o nie plecami i zsunąłem się w dół. Nie chciało mi się chodzić, serio. A potem zorientowałem się, że moje biedne dziecko tam było. I po prostu przejechało się po tych głupich drzwiczkach. Zacisnąłem usta, następnie zassałem powietrze i wypuściłem je nosem. Jestem takim matołem, bożeee... No spokojnie Izabelko, jesteś już bezpieczna. Tylko co robić, jak ci się nie chce chodzić. Grać oczywiście, hehe. Chwilę później nastroiłem ją, zaczynając na niej coś brzdąkać.
- Nanana... Zbliżam się, by cię spotkać, powiedzieć, że jest mi przykro. Nie wiesz, jak urocza jesteś. Zdradź mi swoje tajemnice, zadaj mi swoje pytania. Och, powróćmy do początku - wymruczałem bez melodii.

< MYDEŁ? Nudzi mi się >

Od Kizuhiry CD Akane

-Różowy-odezwałem się nagle. Nie lubię tego koloru głosu.
-Hm?-Mruknęła ze zdziwieniem dziewczyna.
-Kolor głosu. Twojego. Nic mi nie jest-wyjaśniłem, w jednej wypowiedzi odpowiadając również na pytanie dziewczyny. Wstałem i otrzepałem z kurzu czarny mundurek. Następnie skierowałem chód w stronę swojego pokoju. Jeszcze nie wiedziałem, z kim mieszkam. Podobno ktoś miał być dopisany do listy pokoi i trafić razem ze mną, ale kiedy ostatnio zerkałem na tablicę, nikt nowy nie był dopisany. Wzruszyłem ramionami w zastanowieniu, po czym ruszyłem ponownie w stronę swojego pokoju.
Otworzyłem drzwi kluczem i popchnąłem je lekko, aby się otworzyły. Wtem, usłyszałem za sobą głos. Różowy.
-Mieszkasz tutaj?-Zapytało dziewczę.
-Myhym-mruknąłem w odpowiedzi.
-Ooo, czyli mieszkamy razem!-Ucieszyła się. Mina momentalnie mi zrzedła. Nie, zaraz. Cały czas miałem znudzony, obojętny wyraz twarzy.
-Aha-burknąłem obojętnie, wchodząc do pokoju. Rzuciłem swoją torbę w róg i wyszedłem, natykając się na różowo-głosową (?) dziewczynę.


<Akane?>

Od Akane

Nareszcie mogła wyrwać się ze swojego beznadziejnego życia. W sierocińcu było dobrze,gdyby nie te wiedźmy. One najbardziej mnie nienawidziły, dzieciaki za to kochały. Byliśmy i wciąż jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo. Wzięłam swoje rzeczy i po prostu odeszłam. Pożegnałam się tylko i wyłącznie z dzieciakami. Zakonnice po prostu chciały, abym poszła i już więcej nie wróciła.
Dotarłam do szkoły i znalazłam swój pokój, ale co teraz? Dzisiaj nie miałam lekcji bo była niedziela. Rozpakowałam swoje rzeczy i po prostu wyszłam. Musiałam się jakoś zapoznać ze szkołą. Wyszłam z akademika po czym zaczęłam się kręcić po terenie szkoły. Klasy i stołówkę zapamiętałam, ale czy tutaj istnieje coś takiego jak biblioteka lub ogród? Zwiedzanie szkoły mnie znudziło i to bardzo. Tak więc myślami powędrowała do swojego własnego świata. Świata w którym było wszystko to czego chciałam. Szybko wróciłam do świata realnego. Oczywiście bez spotkania się z kimś nie obeszło się. Jednak do spotkania doszło na mój sposób. Po prostu wpadłam na kogoś i pojechaliśmy oboje na ziemię.
- Znowu to samo - wymamrotałam pod nosem. Chwyciłam się za głowę. Zabolało mnie i to bardzo. -Przepraszam nie chciałam. Czy nic ci się nie stało? Jesteś cały? - zadałam mu od razu kilka pytań. Jakby nie było to wszystko była moja wina. Spojrzałam się na osobę na którą wpadłam. Był to chłopak.

<Jakiś chłopak?>

Akane Suzuruya

GODNOŚĆ: Akane Suzuruya
PSEUDONIM: Akane-chan, Aki, Suzu
ROLA: Diabeł
WIEK: 16 lat
PŁEĆ: Kobieta
POCHODZENIE: Włochy
ORIENTACJA: Heteroseksualny
ZAUROCZENIE: Niestety nikt nie pokochał jej i jej dziwactw...
CHARAKTER: Ta dziewczyna ma swój własny świat od którego nie chce się oderwać. A jak się już oderwie to ta osoba musiała ją zainteresować. Akane jest miłą i przyjacielską dziewczyną. Ta dziewczyna należy do dziewczyn, które cały czas się uśmiechają pomimo tego, że jest diabłem. A kto powiedział, że diabły nie mogą być miłe i się uśmiechać. Gdy coś się jej nie podoba podchodzi do tej osoby i wali prosto z mostu. Kocha się bawić z innymi jak i pomagać. W dodatku wplątuje się często w kłopoty. Często buja w obłokach przez co zwiększają się jej kłopoty. Smutki i złość odstawia na bok, zupełnie tak samo jak jej kłopoty. Zawsze stawia na pierwszym miejscu osoby którym zaufała, obiecała lub na osoba na których jej bardzo zależy. Jednak to czego by nie zrobiła to by się nie kłóciła. Stara się uciekać i nie stawać po czyjejś stronie. W takie sprawy nie miesza się i unika ich. Zawsze podejmie się jakiegoś wyzwania. Co prawda Akane jest rozsądna, ale popełnia czasami bezmyślne błędy, z czego są czasami dość poważne konsekwencje. Troskliwa o wszystko i wszystkich. Nie zostawi nikogo w potrzebie. Jeżeli ma złe dni to potrafi być złośliwa i bezczelna, ale próbuje nad tym panować. Słabym punktem Akane jest jej upierdliwość i dążenie do tego co sobie postanowi.
UMIEJĘTNOŚCI: 
- perkusja to jej życie i nie potrafi się z nią rozstać podobnie jak i ze słuchawkami.
- śpiewać potrafi, jednak nie umie zaśpiewać przy kimś
- interesuje się astronomią
- sztuki walki i samoobrony to jej mocna strona, pomimo tego że na to nie wygląda
- zna cztery języki i uczy się ich więcej
O POSTACI:
Lubi: - jak ktoś głaszcze ją po głowie | - wszystkie słodkie zwierzaczki | -
Nie lubi: - gdy ktoś nazywa ją małą | - ciągnie za włosy
INNE: 
- Mierzy około 168 centymetrów
- boi się panicznie burzy
- uwielbia gotować, a najbardziej piec

Od Rey'a CD Sage

Dziewoja wpadła mi prosto w ramiona i, cała trzęsąc się ze strachu, wtulała się we mnie.
- B-boisz się burzy~? - zapytałem z nutką rozbawienia w głosie. No proszę, jak można bać się jakichś tam grzmocików... Do tego w oddali...
- T-taa... Trochę... - wyszeptała.

Westchnąłem cicho, jeszcze przez chwilę będąc uwięzionym w objęciach rudej. Gdy w końcu postanowiła mnie uwolnić, zaproponowałem szybki powrót do internatu.
- Plus do tego wprosimy się na herbatkowe przyjęcie do Mii. Jestem pewien, że teraz je urządza. No i może załapiemy się na jakieś fajne widoczki, za darmo~! Choćby taki typowy Anglik w japońskiej, różowej jukacie. Co ty na to~? Ja tam bym chciał sobie popodziwiać! Tylko nie wolno by mi było zbytnio się z nim oddalać. Lub gorzej - bez niego: wtedy ten cały Costin przybiegnie po mój biedny tyłek i go bezczelnie macnie, kiedy schylę się po dobrą paczkę żelków haribo i zanim się naćpię, to już zostanę zmacnięty. Bo na trzeźwo nie przejdzie. I właśnie dlatego mam pewną radę - nigdy się nie schylaj. Zwłaszcza w obecności tamtego zboczeńca z Condoma. No. Lepiej sobie kucnąć i zapewnić bezpieczeństwo swym królewskim pośladkom. No i jedno pytanie. Czemu gadam jak Mia?

<Sage? xD>