19 października 2016

Od Mii CD Celestii

- Kawiarnia? Jasne~! Od razu mówię, że droga nie jestem: kupuję dwadzieścia pięć gram herbaty czarnej DARJEELING BALASUN SGTGFOP1 FF 2016, która naprawdę nie jest droga. Za te dwadzieścia pięć gram w woreczku, zapłacę tylko dwie dychy, kumasz~? - Posłałam delikatny uśmiech w stronę dziewczyny. Ach, już czułam w ustach ten świeży i aksamitny napar z długo utrzymujący się, kwiatowym posmakiem; intensywnym i słodkim. A ta wyczuwalny nuta wanilii i dojrzewających orzechów laskowych... Normalnie niebo~! Zdecydowanie pełny bukiet i wyraźny smak smak muszkatela~! Kolorek też cieszy oko, w końcu jest w barwie jasnego złota.
- Dwa... Dzie... ŻE ILE?!
- No dwadzieścia, noo - zaśmiałam się, widząc reakcję dziewczyny. - Ale zanim coś jeszcze wtrącisz, co chcę cię poinformować o jej właściwościach~ - zawołałam. - No, więc prócz usuwania zmęczenia, poprawy koncentracji, rozjaśniania umysłu i pobudzania, ma też takie zastosowanie, jak na przykład usuwanie toksycznych związków z organizmu, wzmaganie wydzielania soków trawiennych, a nawet ma właściwości antyrakowe! No mówię ci, już to nawet zostało udowodnione przez naukowców, bo dzięki antyutleniaczom, zapobiega powstawaniu komórek rakowych~!

<Celes? Herbatkę poćpiemy?>

Od Costina cd Mahiru

Przetarłem usta dłonią i schowałem twarz w dłoniach.
- Miałeś rację, przecież ja nic o tobie wie wiem - westchnąłem i odszedłem, rzucając mu swoją bluzę. - Naucz się w końcu, że mamy jesień, mieszkamy w górach i jest tu cholernie zimno - wypowiedziałem miękko. Przeszedłem przez pasy i ruszyłem w stronę miasta. Przechadzałem się po centrum, kierując się do tego sklepu. Kupiłem kilka potrzebnych mi rzeczy i wróciłem do internatu. Minąłem budynek szkoły, przypominając sobie o tym cholernym grabieniu. Warknąłem na siebie pod nosem i wszedłem do domu. Od razu skierowałem się do łazienki, wyciągając kilka nowych żyletek. Popatrzyłem na przedramiona, ukazujące tysiące blizn, po których przejechałem dzisiaj po raz kolejny. Z oczu popłynęły mi łzy.
Pierwsze - za głupotę
Syknąłem z bólu.
Drugie - za nasuwanie komuś swojego zdania
Już miałem zabierać się za kolejne, kiedy właściciel tych hipnotyzujących brązowych oczu, wszedł nie spodziewając się niczego.

<Mahi?>

Od Gabrijela

Wysunąłem rączkę z granatowej walizki i wyszedłem z pociągu. Dziś był piątek, weekendu początek, więc nie musiałem spieszyć się do internatu. Spojrzałem raz jeszcze na plan, który wysłano pocztą parę tygodni temu. Miałem być w pokoju na parterze, o numerze 4. Przewodniczącą szkoły, do której zacznę uczęszczać, była panna Kanade. Obok tych informacji została zamieszczona mapka miasta z zaznaczonym internatem i gimnazjum. Dotarłem do końca peronu i wszedłem po schodach na wiadukt. Wysoki budynek majaczył, poniekąd, w oddali. Nie chcąc tracić czasu, czym prędzej przemaszerowałem przez całą długość wcześniej wspomnianego wiaduktu i zszedłem w dół, kierując się we właściwą ulicę. Droga do mojego nowego miejsca zamieszkania była całkiem prosta. Wystarczyło wiedzieć, gdzie jest park lub centrum. Później wszystko szło jak z płatka. Sięgnąłem do kieszeni, by sprawdzić, czy wszystko w niej było. Portfel i rozładowany telefon - na miejscu. Skróciłem sobie drogę przez jedną z parkowych alejek. Dzięki temu byłem naprzeciw podjazdu do internatu. Ciemna brama była otwarta. Korzystając z tego, wszedłem na jego teren i skierowałem się wprost ku wejściu. Prawie byłem przy drzwiach, gdy ktoś się potknął, lądując, oczywiście, na mojej klatce piersiowej.

[ Któż? xD ]

Od Mahiru CD Costina

Teraz to już nie wytrzymałem. Kopnąłem go z całej siły w brzuch, a potem wygrzebałem się spod niego, kiedy ten był zajęty kasłaniem po moim kopniaku. Założyłem w pośpiechu krótkie bojówki, po czym wyleciałem z pokoju na bosaka. Oczy zaczynały mi mocno łzawić. Ciężko oddychając, zleciałem z prędkością światła ze schodów i wybiegłem z budynku. Teraz już nie mam żadnych oporów, przenoszę się do innego pokoju. Nie zamierzam męczyć się z tym zboczeńcem tylko dlatego, że jemu się tak podoba. Spróbowałem złapać oddech i jakoś powstrzymać się od wycia jak dziecko, więc przysiadłem na schodkach, tak samo, jak ostatnio. Jak ostatnio... Cholera, czemu musiałem przenosić się od tamtej dziewczyny. Ona by mnie nie próbowała zgwałcić... Chyba. Ale nieee, ja i moje cholerne wyrzuty sumienia musiały sprawić, że przeniosłem się do chłopaka jak jakiś skończony idiota. Rezultat widzimy. Otarłem załzawione policzki rękawkiem T-shirtu. Tak samo, jak poprzednio, usłyszałem kroki za sobą. Wszystko się zapętlało. Odskoczyłem i wydarłem się, tym razem na cały głos:
-Odwal się ode mnie, pieprzona szujo!-Po tych słowach podszedłem do niego i przywaliłem mu z pięści w twarz. Z kącika jego ust polała się krew, jednak zdawał się być obojętny.


<Costin?>

Od Cecila - Cd. Mii

- Nuh, nie sądziłem, że pokażesz mi fabrykę świerszyków... Jak go w ogóle odkryłaś? - Wdrygnąłem się, przymykając drzwi. Mia uśmiechnęła się lekko, zamykając oczy.
- Yaa, mówiłam, że będzie szooo- chwila moment. Co? - wtargnęła do środka, boleśnie łapiąc mnie przy tym za nadgarstek. Dlaczego chodząca wata cukrowa jest taka silna?!
- Chimero - kiwnąłem mu głową na powitanie. Rudy odwzajemnił gest. Tak, fajnie. Ale różowej chyba się to nie spodobało, z prędkością światła wypchnęła mnie z pomieszczenia, o mało co nie rozwalając zawiasów. Wciągnęła głośno powietrze przez nos, robiąc jeden krok w lewo.
- Problemy techniczne. Teeeraz proszę wycieczki patrzeć tutaj~! - pokazała na kolejne drzwi. Dobiegały zza nich zduszone krzyki, i jakiś... Język szatana. Może szwedzki? Taki w ogóle istnieje? Cecilu, zaraz się o tym przekonasz, tylko wystarczy popatrzeć przez tą -khe- szparę- o mój Boże.
- Dasz mi skubnąć? Choć troszkę? Nie zostawię na nich śladu, obiecuję
- STARY ZBOKU ZOSTAW MNIE - co to za patologia. Ten francuski dildos dotykał to co nie trzeba. Biedna brunetka.
- TYYY, TY CZEMU MACASZ MAŁE DZIEWCZYNKI! - wbicie do tego i wrzaśnięcie, zaliczone. Costin oblizał wargi, patrząc spod wyzywająco przymkniętych powiek, a ta niższa chciała go odepchnąć. Noi spiorunowała mnie wzrokiem.
- Szczerze powiem, możesz się do nas przyłączyć, Strider. Nawet nawet spełniasz moje standardy - wymruczał fioletowy.
- DZIEWCZYNKĘ? DZIEWCZYNKĘ! NAPRAWDĘ JESTEM TAKI NIEMĘSKI DLA WAS, TAK? JESTEM STUPROCENTOWYM FACETEM TŁUMOKU, KONIEC TEGO
A co robi Cecil, kiedy jest zawstydzony, no oczywiście, że się uroczo rumieni, zasłaniając kołnierzem mundurka. Mia chyba chciała uniknąć reszty wstydu, bo po chwili leżałem na korytarzu pod ścianą, jak najdalej od tamtej orgii.
- To było głupie. Jakbyś powiedział że słońce się pali to zabrzmiałoby to mądrzej, serio. Gratuluję inteligencji, Strudlu. Aleee, to właśnie było yaoi, krótka prezentacja - zaśmiała się, klękając przy mnie. Przyjechałem jej powoli rozplaszczoną dłonią po policzku z zaciśniętymi ustami.
- Tak bardzo. Cię. Nienawidzę.

< MIA???? wszystko zepsułam >

Od Costina cd Mahiru

- Jesteś takim kłamcą Shirota - mruknąłem. Zassałem skórę mocniej, na co otrzymałem kolejny jęk. - Takim cholernym kłamcą - przeniosłem swoją dłoń na jego krocze, masując je trochę i zaraz znowu wziąłem ją z dala, wplątując we włosy. Mahiru próbował odepchnąć mnie z całej siły. - Daj się ponieść tym cholernym emocją i nie udawaj takiego hetero, albo posunę się jeszcze bardziej - żeby zaznaczyć to o czym mówię, pociągnąłem za gumkę od bielizny. - Chyba nie chcesz, żebym teraz klęknął i owinął ciebie ustami, ssąc tak mocno, że doszedłbyś w moje wargi, prawda?
Klepnąłem go mocniej w tyłek, jeszcze mocniej zasysając jego skórę, tym razem bliżej sutków.  Znowu ten jęk.
- Kocham twoje jęki - mruknąłem.

<Mahiru? Nadal mówisz, że jesteś hetero? XD>

Od Mahiru Cd Costina

-Z-złaź-jęknąłem, próbując pokonać gigantyczną falę dreszczy.
-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie-powiedział, aby powrócić natychmiast do poprzedniej czynności.
-Wkurzenie, zdenerwowanie, odrazę?!-Wkurzyłem się, próbując z całej siły odepchnąć Costina, ten jednak nie dawał za wygraną. Przerwał na ułamek sekundy, złapał mnie za ręce, dając mi chwilową ulgę od ciągłego ścisku na tyłku, który był spowodowany obecnością jego łap, po czym złapał mnie za nadgarstki i przyszpilił je do materaca, tuż obok mnie. Przytrzymał moje dłonie jedną ręką, a drugą znów położył mi na czterech literach.
-Mówiłem, żebyś zł...-Zacząłem, jednak Costin mi przerwał:
-Jęknąłeś-zauważył.
-To nic nie znaczy! Po prostu mnie to zaskoczyło!-Odparłem.
-Czyżby?-Zapytał, powracając do robienia mi malinki, czy jakkolwiek to się nazywa.
-Kojarzysz mi się z glonojadem, spadaj!-Warknąłem, próbując wyrwać ręce z jego uścisku.


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

Zaśmiałem się pod nosem i wstałem odwracając się do okna.
- Oczywiści, że będziesz zaprzeczał. Robiłem to samo, puki jakiś koleś, z którym znałem się po przylocie tutaj nie zabrał mnie do swojego innego kolegi blach blach blach. Jestem bi, ale bardziej ciągnie mnie do mężczyzn, a myślałem, że jestem całkowicie hetero. Widzisz mój drogi, człowiek nie zawsze wie o sobie wszystko - powiedziałem, rozśmieszony. - Mam już dosyć dawania przykładów z mojego życia. Zróbmy tak - potarłem swoją twarz i podszedłem do chłopaka. Pociągnąłem go za ręce do góry i spojrzałem na jego bokserki. Nie było mnie tyle czasu, a tyś się nawet nie ubrał? - Powiedz mi, szczerze co czujesz w środku gdy robię tak - złapałem go za pośladki, zbliżając usta do jego szyi i ssąc...

<Mahiru? XDDD>

Od Mahiru CD Costina

Prychnąłem coś pod nosem, ignorując tego pajaca.
-Z resztą, co Ci dają moje tłumaczenia? Po pierwsze. Jak już wcześniej mówiłem, z pewnością i tak dobrze wiesz, że to będzie coś zboczonego. A po drugie, to obaj doskonale wiemy, że wolisz facetów, ale ty i tak będziesz sobie wmawiał ten swój heteroseksualizm-odezwał się.
-Chyba oszalałeś! Po czym miałbyś wnioskować, że jestem homo, albo bi?!-Warknąłem, po raz setny denerwując się przez tego idiotę.
-Doprawdy? Czyli jesteś na sto procent pewny, że jesteś hetero?-Upewnił się.
-Definitywnie-skrzyżowałem ręce na piersi.
-W takim razie... Czemu pozwalasz mi na dotykanie się? Każdy szanujący się chłopak od razu by mnie skopał-uniósł brwi.
-Przecież nie pozwalam!-Odparłem, mimowolnie brnąc w tę dziwną rozmowę.
-Myhym. Zgrywasz się, bo się troszkę wstydzisz. Udajesz, że niby próbujesz mnie odepchnąć, ale tak na serio się nie starasz. Ale ja doskonale wiem, że to lubisz. Podoba Ci się, jak Cię całuję i jak Cię macam. Tylko jeszcze sam nie umiesz tego zaakceptować, bo dopiero ja Ci udowodniłem, że wolisz facetów-odpowiedział niezbyt głośno.
-Zamknij się! Zamknij paszczę! Gówno prawda! Przestań pieprzyć głupoty!-Wydarłem się na niego.

Od Costina cd Mahiru

- Nie gorączkuj się tak. En fait, vous êtes mon seul ne sais pas - Tak właściwie, to już jesteś mój, tylko o tym nie wiesz, a Tout ce que vous faites est connecté avec moi. Crier à moi, j'ai assez, je vous embrasse. - Wszystko co robisz wiąże się ze mną. Na mnie krzyczysz, mnie masz dosyć, to ja cię pocałowałem. - odpowiedziałem, przymykając oczy. - Jeśli teraz masz zamiar się na mnie drzeć, czy bić, to nie mów, że specjalnie ci to powiedziałem, bo widziałeś, że wcale nie chciałem tego zrobić - otworzyłem je i kciukiem przejechałem po jego dolnej wardze. Odsunąłem się szybko i usiadłem na przeciw niego, na swoim łóżku, szczerząc się. - Czasami podziwiam to, że jesteś taki zdeterminowany, żeby dowiedzieć się tłumaczenia moich słów, skoro i tak wiesz, że będzie to coś zboczonego. Równie dobrze mogę powiedzieć "Chcę cię pieprzyć", a ty nie będziesz wiedział o co chodzi. Czy tak nie jest lepiej?

<Mahiru?>

Od Mahiru CD Costina

-Chcę odpowiedzi. Powiedziałeś przynajmniej dwie rzeczy oprócz tego pierwszego. Poza tym, nie przetłumaczyłeś do końca. Słyszałem wyraźnie "amour" na samym końcu. Mówiłem, żebyś mnie tak nie nazywał-odparłem z takim samym chłodem, jak poprzednio. Costin zaśmiał się i odparł:
-Nie chcę być wredny, ale-w tym momencie rzucił ręcznik na krzesło i podszedł do mnie-nic sobie nie robię z tego, że Ci się to nie podoba.
Podparł się kolanem i jedną ręką o moje łóżko, zbliżając swoją twarz do mojej. Położył mi dłoń na policzku. Przeszedł mnie zimny, nieprzyjemny dreszcz.
-Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie-zwróciłem mu uwagę.

<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

- Sprawdź w słowniku, ale wiesz co jest ważniejsze? To jak uroczo wyglądałeś, tuląc się do mojej dłoni, jakby od niej zależało to czy się wyśpisz czy nie - uśmiechnąłem się na to wspomnienie.

Przejechałem drugą dłonią po jego policzku i odsunąłem się od niego, wchodząc na swoje łóżko.
- Śpij dobrze, kochanie - mruknąłem.

Tak to było zajebiste. Podniosłem się, roztrzepując włosy na boki i sprawdzając godzinę na zegarku obok. Dzięki ci Allah, że jest sobota. Wstałem z materaca i sięgnąłem po randomowe ciuchy i ręcznik.
- Zaraz wracam - mruknąłem i biegiem poszedłem do łazienki. Piętnaście minut później stałem po środku pokoju, wycierając mokre kudły. Mahiru patrzył się na mnie z zaciekawieniem, tuląc Kuro na rękach.
- To pierwsze znaczyło "Wiem, że nie śpisz" - warknąłem. Czego chcesz, że się tak patrzysz?

<Mahi?>

Od Mahiru CD Costina

Kiedy obudziłem się rano, Costin leżał na swoim łóżku, z twarzą zwróconą w przeciwną stronę. Odetchnąłem lekko z ulgą, że nie obudziłem się razem z nim w łóżku. Kiedy wstałem, moje łóżko głośno zaskrzypiało, prawdopodobnie budząc tym samym Costina. Chłopak otworzył powoli oczy i zerknął na mnie. Rzuciłem mu groźne spojrzenie i odezwałem się chłodno:
-Obudziłeś się? Super. A teraz gadaj, co znaczyły te twoje pierdołowate słówka wczoraj w nocy.
Costin zaśmiał się zwycięsko z dumną miną.
-Czyli przyznajesz, że nie spałeś.
-Po prostu odpowiedz na pytanie-rozkazałem.


<Costin?>

Od Costina cd Mahiru

Wstałem ze skrzypiącego łoża i podszedłem do leżącego chłopaka. Przybliżyłem usta do jego ucha.
- Je sais que vous êtes éveillé mon amour - szepnąłem i usiadłem obok jego leżącego ciała. Położyłem dłoń na jego włosach i zacząłem głaskać powoli. Chłopak poruszył się niespokojnie nadal udając, że śpi, jednak dla chcącego nic trudnego. Słyszałem jego niestabilny oddech. Może i był w półśnie ale byłem pewien, że wszystko słyszy. - En fait, vous êtes mon seul ne sais pas. Tout ce que vous faites est connecté avec moi. Crier à moi, j'ai assez, je vous embrasse.
Wtedy nastała głucha cisza, podczas której nadal głaskałem uspokajająco głowę Mahiru. Po kilku minutach mogłem stwierdzić, że już śpi wtulony w moją dłoń, mamrotając coś przez sen.

<Mahi?>

Słownikor:
Je sais que vous êtes éveillé mon amour - Wiem, że nie śpisz moje kochanie.
En fait, vous êtes mon seul ne sais pas - Tak właściwie, to już jesteś mój, tylko o tym nie wiesz.
Tout ce que vous faites est connecté avec moi. Crier à moi, j'ai assez, je vous embrasse. - Wszystko co robisz wiąże się ze mną. Na mnie krzyczysz, mnie masz dosyć, to ja cię pocałowałem.

Od Mahiru CD Costina

Było już późno, a ja - wciąż ściskając poduszkę, powoli zapadałem w sen. Zamknąłem oczy. W pewnym momencie usłyszałem, jak Costin zrzuca ciuchy i ciska nimi o podłogę. Po sekundzie jego łóżko zaskrzypiało informując, że chłopak się na nim położył. Nie chciało mi się wstawać, jednak dżinsy były trochę niewygodne, więc rozpiąłem rozporek i za pomocą lewej ręki ściągnąłem spodnie, by  następnie rzucić je na ziemię. Leżąc tak w samych gaciach, oraz koszulce i ściskając mocno poduszkę, ziewnąłem. Poczułem, że Kuro wbił na moje łóżko, więc przytuliłem zwierzaka do siebie. Byłem już na skraju snu, ale usłyszałem krótkie skrzypnięcie łóżka Costina. Poczułem na sobie jego wzrok.
Świadomie to zignorowałem.
-Kiedyś i tak będziesz mój-szepnął, prawdopodobnie adresując te słowa do mnie, jednakowoż powiedział to na tyle cicho, żebym nie mógł tego usłyszeć. Udawałem jednak, że śpię.


<Costin?>

[...] Rozlewam paliwo, podsycam płomienie..

..Niszczę rutynę i topię łańcuchy
Obejmuję strach, gonię za walką
Poświata płomieni rozświetli noc
Mosty płoną, gorąco pada na moją twarz
Czyniąc przeszłość nieosiągalną..
~Starset, Point Of No Return

GODNOŚĆ: Pan ten zowie się Gabrijel. Na drugie mu Rafaił, zaś jego nazwisko to Koslov.
PSEUDONIM: Gab, Raf, Putin, Koslo.. Do wyboru - do koloru.
ROLA: Diabełek.
WIEK: Kłania się Wam hot szesnastka~
PŁEĆ: Samiec w 100%.
POCHODZENIE: Rosja. Murmańsk dokładniej.
ORIENTACJA: Przykro mi, panowie. Gabrijel stanowczo bardziej woli dziewczyny.
ZAUROCZENIE: Niestety, nie ma jeszcze damy swego serca. To nie podpada pod pedofilię? ;-;
CHARAKTER: Gabriel jest osobą, która ceni sobie czyjąś przyjaźń. Wie, jak ważną kwestią jest to, by mieć się do kogo odezwać. Wie również, czym jest odpowiedzialność i nie boi się ponieść kary za to, co zrobił. Z reguły poważny, jednak potrafi się śmiać, czy palnąć coś głupiego. Poza tym - inteligentny, sprytny i przebiegły. Trochę w nim cynizmu, ale tylko trochę. Potrafi odpłacić się sarkazmem za idiotyzm, lubi się odgryzać. Ni to pesymista, ni to optymista, ni to realista. Bardziej kot. Or somfing. Wobec dziewcząt szarmancki i uprzejmy. Nauczono go za dzieciaka, by szanować płeć piękną oraz ludzi starszych. Jest uparty i potrafi być asertywny. Zaś jeśli chodzi o gówniaki ludzi małych, mogę z pewnością stwierdzić, że wzbudzają w nim strach. Może nie panikę, ale od parunastu lat boi się dzieci. Na które się popatrzy - od razu w ryk. Lubi wychodzić w nocy tam, gdzie nie ma świateł. Uwielbia bowiem gapić się w niebo. Romantyk, heh. Gdy jest zdenerwowany - pierwsze działa, później myśli. Rosjanin jest dobrym obserwatorem i taktykiem. Również leniem. Stąd biorą się jego pomysły. Z reguły nie chce mu się głowić nad jakimś problemem i rozwiązać go od razu.
UMIEJĘTNOŚCI:

  • Gitara elektryczna to jego konik. Uwielbia na niej grać i dobrze mu to wychodzi. 
  • Jego głos też nie pozostawia wiele do życzenia. 
  • Dzięki ciągłemu treningu boksowania, potrafi walczyć wręcz.
  • Jest dobry z astronomii. Ach, cóż za przydatna rzecz..

O POSTACI: 

  • Ciekawostką może być to, że jest wokalistą w pewnym zespole.
  • Ma przeciętne oceny. Najczęściej dostaje 3, rzadziej 2. Gdy dostaje z czegokolwiek 4, można to nazwać cudem.
  • Lubi zajence
  • I króliczki. Dedyk dla Mii.

INNE: 

  • Głos [ X ]
  • 194 cm wzrostu.
  • Ateista.

Od Amici CD. Mii

Szczerze? Nie wiedziałam gdzie idę, tym bardziej co ja tu robię. Przeanalizujmy to... Szłam niby do sklepu, ktory nie wiem gdzie jest. Szłam z jaką dziewczyną mającą na prawdę małe ADHD. Więc jak mogłam się tu znaleźć?!
- Daleko jeszcze? - zapytałam z rezygnacja patrzac w przestrzeń.
- Jak ja nie wiem!
- Jezus Maria prosze cie, gdzie ten sklep bo uswiergne zaraz na tym wietrze!
- Tam!
Pociągnęła mnie za soba, zmuszając do dość szybkiego biegu. Nie wiem dlaczego ale nagle na mojej twarzy, pojawił się uśmiech. Poczułam sie wolna, poczułam zwykła codzienność szesnastolatki. Ruszyłam pędem przed siebie, wyprzedzając dziewczynę.
- Co tak wolno?! - krzyknęłam do osoby, ktora na chwilę odmienila moje życie.
<Mia? No jest dobrze XD>

Od Rey'a CD Sage

Kiedy dziewczyna podeszła do mojej butelki i bezczelnie ją chwyciła tam, gdzie nie powinna, myślałem, że wybuchnę. Ale potem stało się coś jeszcze gorszego - odkręciła jej śliczną buźkę, po czym... NIenienienienienienienienie, to się nie dzieje naprawdę...
- Masz za swoje, popaprańcu! - warknęła, wyrzucając ciało mojej ukochanej z premedytacją do śmietnika.

Skierowała się do wyjścia, fukając jak rasowy sfinks, kurna. A potem tak normalnie sobie wyszła. Chciałem za nią pobiec, ale... Nic nie napędzało mnie do działania. Ja... Ja zostałem całkiem sam...
Ułożyłem się na łóżku, szczelnie przykryłem kołdrą i... Starałem się jakoś powstrzymać emocje, które się we mnie ulokowały. Wszystko zniknęło w jednej chwili...

~*~

Leżałem tak przez cały dzień, nawet nie przewracając się z tego boku, na którym dane mi było gnić w łóżku. Po prostu trwałem w tej pozycji przez cały czas, nie ruszając się w ogóle. I w tym momencie do pokoju wtargnęła ta szajbuska, która pozbawiła mnie tej jedynej. Nawet nie śniło mi się, by się do niej odwracać lub - co gorsza - odzywać.
Chyba zauważyła, że się nie ruszam, więc lekko zaniepokojona podeszła do mnie.
- Em... Wszystko okej? - zapytała, siadając na rogu łóżka.
- Zgiń, przepadnij, w gówno wpadnij - warknąłem, ocierając łzy spływające po policzkach.

<Sage? I co żeś zrobiła? ;___;>



Od Cecila - Cd. Yoshiko

Dlaczego Yoshiko uciekła, przecież tylko byłem sobą. No właśnie, czyli to, co wszystkich najbardziej wnerwia. Westchnąłem cicho, mierzwiąc palcami włosy. Nieźle się zaczęła ta nasza znajomość, możliwe że będziemy naaajlepszymi przyjaciółmi na zawsze, i tak dalej. Wolnym krokiem przemierzyłem korytarz, schodząc na parter. Ani śladu dziewczyny, a szkoda. Chciałem ją jeszcze trochę pomęczyć. Wyszedłem z internatu, przeciągając się na słońcu. W budynku jej nie ma, więc musiała gdzieś poleźć. Żeby ją znaleźć, trzeba zawęzić tereny poszukiwań. Nie chce mnie widzieć, więc udała się poza placówkę. Dobrze, zostaje park i ogród. Kwiatki spokojne, w parku są ludzie, ta chce spokoju, aby się wypłakać. Okej, zatem idziemy do tego pierwszego. Ruszyłem przed siebie, wzdychając pod nosem. Jesteś takim podróbem House'a i Sherlocka, Cecil. Tyle że lepszym.

- Haya haya, kogo my tu mamy - mruknąłem, przeskakując przez oparcie ławki. Usiadłem na nim obok Yosh, przekręcając lekko głowę - Czemu uciekłaś, co? Miało być ciekawie, pierdoło jedna
- Idź stąd, nie masz tutaj nic do roboty - warknęła, odwracając wzrok. Ułożyła dłonie na kolanach, delikatnie unosząc powieki - Zdenerwowałeś mnie
- No ejjj, według kucyków przyjaźń może leczyć wszystko. Więc mamy jeden morał, jeśli będę za tobą łaził, dostaniesz raka i umrzesz, albo coś
- Ty... IDIOTO, MYŚLISZ, ŻE TO ZABAWNE, PRAWDA? - kolejne przywitanie pleców z trawnikiem raz. Tylko szkoda że kolana zostały tam na górze.
- To zabolało... - syknąłem, zakrywając oczy dłonią - Krzywdzisz mnie, Justynko
- Jaka znowu Justynko!? Ogarnij się wreszcie, nie rób sobie jaj i cholera jasna, wypieprzaj stąd
- Nooh, daj mi szansę, cooo? Wiem, że w głębi duszy mnie lubisz, Yoshikooo~

< Yosh? Wybacz mu, co? >

Od Mii CD Cycyla

- To chcesz je w końcu zobaczyć, czy nie? - Uniosłam brew do góry. Odpowiedziało mi ciche westchnięcie chłopaka, który po chwili odsunął się od wejścia do pokoju, gestem dłoni zachęcając mnie do wejścia do niego.
- Nah, puść to szybko, chcę mieć to z głowy - warknął, usadawiając swój królewski zadek na jednym z łóżek. Poszłam w jego ślady i usiadłam obok niego.
- Chyyyba, że... - zaczęłam i przybliżyłam swoje usta do jego ucha.
Ta Cecylia, czy jak mu tam, cały zesztywniał.
- Możemy pooglądać to w 3D, czy tam w 5D - szepnęłam.
- S-sugerujesz coś...? - zapytał niepewnie.
- Chodź~! - Złapałam jego rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia.


Lekko zniechęcony nastolatek podążał za mną po schodach. Jednak ja pełna wigoru już prawie wczłapałam się na trzecie piętro.
- No chodź szybciej, bo przegaaaapisz~
Kiedy w końcu doszliśmy bez skojarzeń, zboki jedne na te nieszczęsne trzecie piętro, podeszliśmy do pierwszego z pokoi, gdzie drzwi były lekko uchylone.
- Zobacz - nakazałam, odsuwając się na chwilę od drzwi.
Po jego minie mogłam wnioskować, że totalnie się tego nie spodziewał. No i o to chodziło~!
- S-skąd t-ty...
- Jak byłam raz u Amici, to było stąd słychać dziwne odgłosy - stwierdziłam. - I wyobraź sobie, że to nie był odkurzacz!

<Cecil? xD>

Od Costina cd Cecila

- Twoim najgorszym koszmarem. A to jest wredota mojego kochanego Mahiru - powiedziałem sarkastycznie. - Ten kot nikogo nie lubi Cecil, więc się zamknij i następnym razem nie sycz, ani nie uciekaj - warknąłem, klepiąc go palcem w czoło. W ułamku sekundy moja ręka została odciągnięta z obrzydzeniem. Wyszczerzyłem się i położyłem mu Kuro na głowie. - Teraz cierp, a najlepiej ukatrup tego sierściucha, bo ja nie chcę mieć kolejnego zabójstwa na koncie - mruknąłem i zacząłem odchodzić. Usłyszałem okropny krzyk i kilka chwil później miałem czarną kupkę futra w moich rękach. Blah...
- Nie rób tak nigdy więcej ALBO CI PRZYPIERDZIELĘ!
- Calmer - westchnąłem i wziąłem kociaka pod łapki. - Co cię stary ugryzło?

<Elko moja kochana?>

Od Cecila - Cd. Costina

- Co, co piękne, co, masz coś do mnie, co? Chwila, MAM KOCIĄ SIERŚĆ NA MORDZIE BOŻE ZDEJM TO MI ZDEJM
- Przestań do cholery... Machać łapami, to zwykła rzęsa matole - warknął, łapiąc w końcu kota za ogon. Zrzucił go ze swojej twarzy, miotnął nim o ziemię, kot miauknął niczym szatan, i wtedy wbiegł w moje nogi O MÓJ BOŻE KOTOWATE MNIE ATAKUJE. Rzuciłem się do ucieczki, sycząc na wrednego ośmiowąsego, czy ile on tych włosów tam ma. Tak, bądź mądry niczym ja, syknij na tego drapieżcę podczas biegu. Nieznajomy darł się na mnie z tyłu, abym się zatrzymał. Miałem coś mu wrzasnąć, kiedy pojawił się mój największy wróg, schody. Ostatnim razem spadłem z nich, psując sobie palec. Na szczęście szybka od telefonu nie pękła, a ukulele było całe. Mogę śmiało powiedzieć, że mam uke. Nawet dziura w nim jest duża. Stanąłem gwałtownie, wstrzymując oddech. Tymczasem tamto bydle zaatakowało mi skarpetkę, potem nogawkę. Czemu to coś mnie nie lubi, chociaż ja tego nienawidzę, no ja się tak nie bawię no. Zwierzę przyczepiło się kiełkami do materiału w okolicach kostki. Żeby go strącić, musiałem unieść stopę. Niestety, to nie poskutkowało, nadal się mnie trzymał, wisząc w powietrzu. Fioletowe Oko przybiegł parę sekund później, usiłując zdobyć się na jakiś mądry komentarz. No cóż, nie wyszło. Złapał mnie za kolano, odczepił sierść i trzymał tak, aby się nie kręcił.
- TO MAŁE GÓWNO CHCIAŁO MNIE POŻREĆ - krzyknąłem, pokazując na niego oskarżycielsko palcem.
- TO PO KIJA METROWEGO NA NIEGO SYCZAŁEŚ CIOTO

- JA NIE WIEM KIM TY W OGÓLE JESTEŚ OKEJ

< Coooostin? >

Od Cecila do Mii

Kiedy siedzisz spokojnie w pokoju, a drzwi jednym kopem wyważa różowo włosa, wiedz, że coś się dzieje. Twoje dziecko jest w niebezpieczeństwie, tyle, że nie będzie ono tak zajebiste jak ja, Cecil Elżbieta.
- Ohayooo! Celestia i Amica - to ta lodówka? - są zajęte, więc może zechciałby pan porozmawiać o siedemdziesięciu dwóch dziewicach? Najpierw jednak radziłabym podnieść się z ziemi i nie leżeć w tak wyzywającej pozie, ne - wydęła policzki, podpierając drobnymi rączkami boki. Tak, nie moja wina, że spadłem z łóżka kiedy z hukiem odrzutowca wzięła i wjechała mi do pokoju. TAK SIĘ NIE ROBI
- K-kim ty jesteś - wydukałem, usiłując podnieść się na łokciu. Dawaj dawaj Frank, uda ci się iii... znowu macasz twarzą podłogę cioto. Wstawaj Cecil, bądź super, bądź super, nie schrzań tego.
- Mia - wystawiła rękę, po czym pociągnęła za kołnierz mojego płaszcza. Złapałem równowagę i usiłowałem ją utrzymać jak najdłużej, stojąc ze zmieszaną miną naprzeciwko tego... Kogoś. CZEMU. KOBIETY. NIE. SZANUJĄ. UBRAŃ. Tym bardziej moich. I czemu zawsze trafię na jakieś dziwne towarzystwo - Z tego co wiem, chyba Cycek?
- Cecil, pierdoło. I nie, nie chcę gadać o dziewicach. Te za głośno krzyczą - że cooo
- Czyli nie nawrócisz się na Allaha, więc... Co powiesz na anime? Może je już znasz? Dajesz Cecilio, poszipujemy! - zakrzyknęła uradowana, klaskając radośnie w dłonie. Tak, ten dzień będzie spisany na straty.
- Cecil - poprawiłem ją
- Przecież mówię! Gdzie masz telefon, odpalamy yaoi! - rzuciła się na środek pokoju, szukając wzrokiem komórki. Chyba ją coś bodło i to mocno. Zacisnąłem zęby, złapałem ją pod pachy i uniosłem lekko do góry. Boże, taka drobna, a ledwo co mi się udało. Odwróciłem się na pięcie, stawiając ją w progu. Przekrzywiła naburmuszona głowę, robiąc z ust wąską linię.
- Po pierwsze, weź tu nie grzeb. Jakbyś dildo znalazła to co byś zrobiła, hm. Niefajna sprawa. Drugie, za mocno się w łeb uderzyłaś dziecko, nie będę oglądać jakichś pedałów z chińskich bajeczek - warknąłem, mrużąc oczy - I co to do świętego gołębia yałji
- Yaoi. Przecież właśnie to wytłumaczyłeś, głupku! - jak mi pojechała, normalnie maluchem, moja dusza płacze. Czekaj chwila, co
- Weź wyjdź, kłamiesz, czuję ten smród, albo Costin tędy przechodził. Za dużo się tym kotem wysmarował
- Nie kłamię, mogę to udowodnić...! - zatkałem jej gębę dłonią. Zaraz to by referat zrobiła
- Eno, poka anime

< Mia? ;___; >

Od Sage cd Reya

Fuknęłam zdenerwowana i wstałam, by podejść bliżej niego.
- Wiem, ze robisz ze mnie idiotkę specjalnie, ale nie myśl sobie, że ujdzie ci to na sucho! - wrzasnęłam. Rey zaśmiał się, patrząc na mnie głupio.
- A co ty mi możesz zrobić, skoro prawdopodobnie nawet nie wiesz, co to macica? - syknął.
Czułam jak robiłam się czerwona ze złości. Ruszyłam w jego stronę jak wkurzony goryl i złapałam za tą jego butelkę wody, która tak kocha. Podeszłam do okna, odkręciłam korek i wylałam jej zawartość, zaraz później wyrzucając plastik.
- Masz za swoje, popaprańcu.

<Rey? XD>

Od Costina Cd Mahiru

Zatrzymałem się na chwilę pod schodami i obmyśliłem plan powstrzymywania gadania zboczonych rzeczy, jednak po chwili wzruszyłem ramionami i wspiąłem się na trzecie piętro. Wszedłem do pomieszczenia spokojnie, ale mina mi zrzedła i zastygłem jak posąg. Nie wiem czy to mój umysł, czy to przez ciemność i zmęczenie, ale wolałbym nie widzieć co tu się dzieje. A mówili pukaj zanim wejdziesz. Chrząknąłem dosyć głośno i Mahiru przestał robić to co robił, patrząc na mnie wielkimi oczami.
- Nie martw się, nie wnikam. Możesz się ocierać o poduszkę kiedy chcesz - syknąłem zazdrosny o poduszkę. Rzuciłem się na łóżko ze zmarszczonymi brwiami i splotłem ręce na piersi. Popatrzyłem znudzony na Mahiru, który, prawdopodobnie przygotowywując już kazanie w swojej głowie, z otwartymi ustami patrzył się wkurzony na sufit ściskając poduszkę w pięściach. - Wyobrażasz sobie teraz, że ta kupa pierza to moja szyja? Miło - warknąłem, odwracając się do niego plecami.
Nie, ja wcale nie przesadzam.

<Mahiru?>

Od Amici CD Rey'a

Poczułam jak ciało chłopaka, uderza we mnie gwałtownie, by po chwili powalić na ziemię. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że przypadkowo nasze usta się zetknęły. Starałam się odsunąć, lecz chłopak był za ciężki. Myślałam czy aby nie uderzyć chłopaka, lecz wydawało mi się to zupełnie bez sensu. Uznajmy to za przypadek, zero konfliktów. Po chwili zrezygnowałam, jęcząc cicho z bólu, jaki przeszył moją dłoń. Rey popatrzył na mnie pytająco, chcąc odczytać z mojej twarzy, najpewniej, co mi się stało. Od razu zmieniłam wyraz twarzy, by nie było widać tego co czuję.
- Jak ze mnie łaskawie zejdziesz, to ci oddam całą zgrzewkę - jęknęłam, widząc jak wszyscy w klasie patrzą tylko na nas.
Od razu do moich uszu dopadło trzysta zdań, o tym, że zakochani, oraz słowa typu "uuu!". Zniechęcało mnie to, zniechęcało to, że oceniali bez poznania całej sprawy. Nie zauważyłam nawet, gdy chłopak zszedł z mojej osoby. Wstałam jak poparzona, skupiając wzrok na mojej dłoni. Nie było z nią za dobrze.
- Wszystko dobrze Amico? - zapytał nauczyciel.
Schowałam rękę za plecy, pchając Rey'a w stronę biologa.
- Ma tu pan zgubę - odparłam - tak tak.
- Gdzie moja woda? - zapytał jasnowłosy.
- Oddam ci później! Posiedzisz grzecznie na biologii, przyjdziesz do mnie później i dostaniesz obiecuje - odparłam z uśmiechem, zamykając za sobą drzwi od sali.

<Reyciu? Bedzie wiecej xD>

Od Mahiru CD Costina

-Więc wiesz wszystko o wszystkich?-Zapytałem nagle, kiedy wchodziliśmy na schody.
-Nie o wszystkich, ale o kilku osobach-odparł. Skakałem co drugi schodek w górę, wciąż pijąc soczek w kartonie. Kiedy dotarłem do pokoju, odetchnąłem i położyłem się na łóżku, zamykając oczy. Wchodzenie po schodach jest dużo bardziej uciążliwe, niż schodzenie z nich. Costin został gdzieś w tyle, ale słyszałem jego kroki na korytarzu, więc wiedziałem, że zaraz przyjdzie.
Wtem, ni z gruszki, ni z pietruszki, przypomniały mi się jego ohydne wywody o fistingu, potem jeszcze to, jak leżał na mnie raptem godzinę temu i wszystkie inne paskudne wydarzenia związane z tym palantem.
Wziąłem do rąk poduszkę i zacząłem tarzać się po łóżku. Grrr, ale z niego idiota. W tym momencie Costin wbił do pokoju.

<Costin?>

Od Mii CD Amici

- Jestem Amica - przedstawiła się dziewczyna.
Zerknęłam na nią nieco rozbawiona. Amica?
- Mam lodówkę tej firmy w domu~! - wykrzyknęłam, nie mogąc nie zachichotać przy okazji. Czarnowłosa zerknęła na mnie nieco zabójczym wzrokiem, który, po dosłownie sekundzie, przerodził się w tej bezradności.
- Który raz ja to już słyszę... - westchnęła zrezygnowana.

I ponownie dało się słyszeć mój śmiech, rozchodzący się po podwórku.

- Daleko jeszcze ten sklep? - zapytałam. W sumie to nie wiedziałam nawet, gdzie się znajdujemy, bo byłam tu nową, a w mieście White Eagle nigdy nie byłam, więc...
- To ty nie wiesz nawet gdzie jest sklep?! No a wydawało mi się, że on jest w przeciwną stronę! - wrzasnęła, tupiąc nogą.
- No nic, to zawracamy~! - Odwróciłam się na pięcie. - W końcu poranny spacerek jeszcze nikogo nie zabił, co nie? - Uśmkechnęłam się, po czym skocznym krokiem zaczęłam kroczyć przed siebie.
- Jeszcze... - mruknęła dziewczyna, na co odpowiedziałam cichym chichotem.

<Lodówko Ty moja~?>

Od (wku*wionego) Rey'a CD Amici

- Że jak?! Oddawaj ją! - warknąłem, niemal od razu rzucając się w stronę czarnowłosej, która zdążyła już puścić się do ucieczki. Była dosyć daleko, ale ja nie mogłem się poddać! Moja biedna, mała buteleczka została porwana!
- Już lecę, kochanie! - wykrzyknąłem, biegnąc ile sił w nogach w stronę dziewczyny. Rozszarpię, normalnie! 


Tamta ciechciura nawet nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo cierpiałem, widząc ukochaną w niebezpieczeństwie i objęciach innej. Myślałem, jest hetero, a tu taka niespodzianka...

Nastolatka wtargnęła do sali od biologii, a ja tuż za nią. Nie zwróciłem nawet uwagi, kiedy potknąłem się o swoją własną nogę. Wpadłem na dziewczynę, która nie miała miękkiego lądowania, w przeciwieństwie do mnie. Upadła na podłogę, a ja prosto na nią, przez co niechcący nasze usta się zetknęły... Cholera i to na oczach mojej buteleczki! Przecież ona mi tego nie wybaczy!

<Amiciu? XD>

Od Celestii - Cd. Mii

Idąc brukowaną dróżką, intensywnie wypartywałam rudego zwierza. W końcu, z udawanym zrezygnowaniem, włożyłam ręce do kieszeni spodenek i zrobiłam zawiedzioną minę.
- Co się stało? - zapytała mnie różowowłosa.
- Nie ma ich.. - wymamrotałam, wlepiając spojrzenie w pień drzewa.
- Jak to? Przecież teraz siedzi na gałęzi! - zawołała.
- To akurat jest wiewiórka. Biegacz ma.. Dłuższy ogon. I o wiele bardziej puszysty.. Pewnie zapadły w hibernację.
- No i co teraz? - ponownie zapytała, rozkładając ręce.
- A co byś chci... - zaczęłam, jednak Mia złapała mnie za dłoń i pociągnęła w stronę fontanny. Dopiero po chwili zorientowałam się o co jej chodziło. Ujrzałam długą, białą suknię z koronki z długim welonem.
- Popatrz! Ktoś ma tu sesję! - zawołała z entuzjazmem. - Może pójdziemy im pogratulować małżeństwa?
- Mi, znasz ich?
- Noo.. Nie za bardzo.
- To po co chcesz..
- Ale to nic! - ponownie mi przerwała.
- A może zamiast tych gratulacji pójdziemy do kawiarni? Wiesz, ciasto to zawsze dobre rozpoczęcie dnia. - zaproponowałam z lekkim uśmiechem.

[ Mio? ]

Od Amici Do Rey'a

Nigdy nie sądziłam, że znajdę się w takiej sytuacji. Nie chodzi o to, że była ona niebezpieczna, wręcz przeciwnie, rozbawiała mnie do łez. Stałam wraz z Kanade, nad nieznajomym mi jeszcze jasnowłosym uczniem, starając się uspokoić jego poczynania. Ale dlaczego tak? Chłopak siedział obok jednego z krzeseł w sali biologicznej, przytulając jedną z butelek... Bodajże wody! Mówienie do niego było, gorsze niż spór ze ścianą. Lecz musiałyśmy go sprowadzić na lekcję biologii. Jego upartość sięgała powoli szczytów mojej cierpliwości. Przykucnęłam obok chłopaka, w momencie gdy przewodnicząca musiała wyjść. Nie wiedziałam zupełnie o co mu chodzi. Chociaż.... On przytulał butelkę i coś do niej gadał więc jedynym sposobem, by dowiedzieć się czegokolwiek, było zabranie jej chłopakowi.
- Jak masz na imię? - zapytałam obojętnie.
- Rey.
Rey... Jeżeli już wiem jak na imię, łatwiej będzie mi się z nim dogadać, lecz to co miałam zaraz zrobić, wydawało się być szantażem. Złapałam sprawnie butelkę, jednym ruchem przyciągając ten przedmiot do siebie.
- Oddawaj! - krzyknął.
Pokiwałam przecząco głową, chowając napój za swoimi plecami. Zaczął machać rękami w moim kierunku.
- Oddam ci pod jednym warunkiem! - odparłam głośniej.
Ten popatrzył na mnie wyczekująco. Udało mi się wpaść na pomysł jak zagonić go do sali. Wstałam błyskawicznie, ruszając truchtem w stronę drzwi.
- Jak mnie złapiesz to dostaniesz! - rzekłam, rzucając się sprintem w stronę pracowni biologicznej.
< Rey? Łap XD >

Od Amici Cd. Mii

Zachowanie dziewczyny, dziwiło mnie coraz bardziej. Z sekundy na sekundę, wydawała się być coraz dziwniejsza. Mówiła sama do siebie, przeplatając to z przeróżnymi pytaniami, które były skierowane do mnie?! A może jednak do jakiegoś wyimaginowanego świata. Sama nie wiedziałam...
Wiatr rozwiewający moje kruczoczarne włosy, przerwał rozmyślania na ten temat. Moje ciało przeszył zimny dreszcz, paraliżując na sekundę każdą komórkę mojego ciała. Nie tylko ja padłam chwilową ofiarą jesieni. Moja znajoma również, musiała się z tym zmagać.
- Idziemy! - krzyknęła ochoczo.
Potrząsnęłam głową, analizując jeszcze raz słowa różowowłosej. Rozejrzałam się szybko dookoła, szukając kogoś, do kogo te słowa były ewidentnie skierowane. Byłyśmy tylko my, dwie dziewczyny ubrane jak na lato, mające zaraz wyjść z budynku internatu. Ruszyłam powolnym krokiem za czternastolatką, starając się jej dorównać. Gdy już znalazłam się obok niej, zerknęłam na nią. Nie przedstawiłam się... Zapomniałam. Postanowiłam więc nadrobić zaległości:
- Jestem Amica.
<Mia?>