2 listopada 2016

Od Lany do Aesop'a

Swoją naukę rozpocząłem jakieś 2 tygodnie temu i mimo, że bliższych znajomości jako tako nie nawiązałam to zdążyłam się zaaklimatyzować. Nie było to trudne, nawet pomimo ciężkiej atmosfery, która pojawiała się gdy ścierały się ze sobą bardziej uprzedzone wobec siebie Anioły i Diabły. A właśnie skoro jesteśmy już przy tym temacie, niedawno został mi przydzielony współlokator i stosując logiczne myślenie, łatwo można się domyślić, że jest on Diabłem. Informacja w moim postrzeganiu dość zbędna, biorąc pod uwagę moje nastawienie względem tego podziału oraz tego jak balansuje po między jednym, a drugim. Oczywiście nie dowiedziałam się o nim dopiero dziś, ba zdążył już się nawet rozpakować, ale nigdy nie miałam okazji z nim porozmawiać i skończyło się jedynie na przywitaniu i wymienieniu imionami.
Było już po lekcjach i jako, że pierwsza wróciłam do pokoju to odruchowo rozsiadłam się na dywanie oparta o ramę mojego łóżka, zaczęłam wodzić wzrokiem po treści jednej z przywiezionych książek, które choć przeczytałam już przynajmniej piętnaście razy to w dalszym ciągu mnie wciągały. Nie obchodziło mnie, że doskonale wiem co zaraz się stanie, liczył się dla mnie styl pisarza, który mnie zachwycał. Mimo przyjemnej lektury moje myśli zdawały się cały czas krążyć dookoła jednej rzeczy, a mianowicie słodyczy, które kupiłam podczas weekendu. Omijałam je spojrzeniem już wystarczająco dużo razy, przyszedł czas by wypuścić wewnętrznego ”Nomnoma”! Bez większych skrupułów sięgnęłam po ciastka, które zwykłam nazywać ”podróbkami” oreo. Jedyne co różniło je od oryginału to cena, więc żyć nie umierać. Wewnętrznie uchachana jak dziecko wróciłam na swoje miejsce i odtworzyłam opakowanie, by spałaszować pierwsze ciastko. W strachu o to, ze ubrudzę książkę odpuściłam sobie dalsze czytanie i niczym typowy łakomczuch chrupałam przekąskę, gdy do pokoju wszedł Aesop, czyli jak można się domyślić, mój współlokator. Choć mój teraźniejszy stan mógł być odrobinę komiczny, to zignorowałam to i posłałam chłopakowi ciepły uśmiech.
- Chcesz? – mówiąc to wyciągnęłam w jego stronę pudełko wypełnione mniejszymi torebeczkami po pięć ciastek.
< Aesop?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz