Obudziła się. Zrzuca z siebie tobołek aparatury, biegnie jak gdyby nigdy nic. Łapię ją w talii, lekko zataczając się do tyłu. Jest taka lekka. Przytulam ją do siebie, podtrzymuję w górze. Uważam, by nie zrobić jej krzywdy, jednocześnie ciesząc się z tego, że jest w jednym kawałku. Gładzę jej miękkie włosy, uśmiechając się jak głupi. Patrzę wgłąb sali. Skubana odłączyła się od aparatury?
— Nieładnie, księżniczko — szepczę jej do uszka.
Przykucam, jedną ręką łapiąc ją pod kolanami, drugą otulam plecy. Podnoszę dziewczynę, pomimo jej okrzyku zdziwienia.
— C... LEON! — Śmieje się.
— Nie znam żadnego Cleona, gdzie jest? Chcę go poznać! — Droczę się z nią, teatralnie obracając w prawo, w lewo, by odnaleźć tego ktośka. — Hm... Nigdzie go nie ma. Szkoda. Chciałbym wiedzieć, kto jest moją konkurencją... — Udaję zawiedzionego.
Podchodzę do łóżka, kładąc na nim Norweżkę. Lekarz chyba już od dłuższego czasu patrzy się na mnie i nią jak na debili. No cóż, uroki młodości- trzeba szaleć, co nie?
[Seph?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz