14 listopada 2016

Od Aesop'a cd Fabiana

Uniosłem oczy w górę, odczepiając chłopaka od ściany.
- Dobra, ale gdzieś, gdzie nie będzie nas widać - warknąłem, czekając aż zaprowadzi mnie głęboko w las i na jakąś polanę. Oparłem się o jakieś drzewo i podziwiałem jak niebiesko-włosa dzidzia podpala stosy wyjątkowo suchej trawy.
- Fab! - krzyknąłem, a chłopak podbiegł do mnie uradowany. Przewróciłem oczami po raz kolejny i wyciągnąłem nową zapalniczkę z kieszeni. - Trzymaj, tylko nie podpal całego lasu, bo załatwię ci u Kanade, że będziesz spał na wycieraczce przed głównymi drzwiami.
- Już się nie gorączkuj - powiedział i wrócił do wcześniejszego zajęcia. Nie minęło pięć minut, a uciekaliśmy przed ogniem w środku lasu.
- Zabiję cię, obiecuję, że cię zabiję. Albo nie, powiem Costinowi, żeby zrobił to za mnie. On chociaż ma już zabójstwo na koncie - warknąłem i pociągnąłem go za rękę tak, że po chwili znaleźliśmy się przed internatem, a w oddali słychać było straż pożarną. Przyszpiliłem go ponownie do ściany. - Nie. Żyjesz.

<Fap?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz