14 listopada 2016

Od Fabiana - Cd. Aesop'a

- Wiesz co, w sumie chciałbym coś podpalić. Albo kogoś, tak, to też dobra opcja - puściłem się jego ramion, i z dzikim chichotem sturlałem się na podłogę. Jest naprawdę wygodna, choć to nie to samo co leżenie na kafelkach w kuchni. Ach te stare, piękne czasy, kiedy to zabranie komuś pudełka zapałek było normalnym zachowaniem, i nikt cię o palenie nie sądził. Tylko o spalanie kontenerów na śmieci.
- Jesteś piromanem? Cóż, lepsze do niż gwałciciel - parsknął trawnik, wstając z łóżka. Zamruczałem pod nosem, jakoś unosząc się do pionu. O fak, mam śmiecia na kurtce. Trzeba to tak pstryczkiem zepchnąć- i teraz boli mnie paznokieć. Gratulacje Fabian, zamiast jak normalny człowiek się ogarnąć, bijesz bezbronny kurz.
- Zawsze mogę walnąć ci z kARATA! - tutaj piękna demonstracja, przez co prawie nie wywaliłem się ponownie na panele - Zjem mandarynkę i ci wepchnę to co nie trzeba przez obydwie dziury, hu - tak, piękny cios, tuż przed nosem Aesopa. Tylko ten ją odsunął, jakby mu w czymś przeszkadzała. Wydąłem dolną wargę, po czym złapałem go za kaptur i wyciągnąłem na dwór. Kij z tym, że jutro szkoła, warto czasami coś puścić z dymem!
- Gdzie ty leziesz? Niczego nie podpalisz, koleś, stań w miejscu! - wydarł się, szarpiąc. Ale nieee, ja tak się nie dam, ja chcę... nosz kurna, ściana w plecy boli. Ta jego łapa na ramieniu też.
- To co chcesz niby robić? Uczyć się na pewno nie będę, to zbyt trudne, kej? - jęknąłem z rezygnacją. Ja chcę widzieć ten płomień...

< MYDŁO, wen zdycha >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz