15 listopada 2016

Od Sephriny Cd. Leon'a

Zaśmiałam się cicho pod nosem, uciekając wzrokiem od chłopaka. Czy spojrzałam źle? A może jednak powinnam patrzeć dalej.... Nie wiem sama. Spojrzałam na zegar, który wisiał na końcu korytarza. Wskazywał on 14:30. Za dziesięć minut więc dzwonek, na lekcję chemii. Nie przepadałam za tym przedmiotem, nie miałam więc nawet ochoty opuścić towarzystwa Leona, ale obowiązki to obowiązki...
- Muszę iść, zaraz lekcja... - szepnęłam, wstając powoli - a muszę jeszcze wszystko odnieść.
- Odprowadzić cię? - zapytał spokojnie.
- To miłe...
Rudowłosy młodzieniec, wziął ode mnie plecak, kierując się szybkim krokiem w stronę internatu. Biegłam za nim., na prawdę biegłam, szedł za szybko.
- Leon! - wyjąkałam, będąc już koło niego - zwolnij....
- Jeju przepraszam!
Ten od razu zwolnił, idąc obok mnie, dużo wolniejszym tempem. Nie zorientowałam się nawet kiedy znaleźliśmy się w moim pokoju, kwiaty stały w wazonie obok mojego łóżka, oraz jak szybko przepakowałam plecak. Rozmawialiśmy praktycznie cały czas, uśmiechając się do siebie raz po raz.  Dziwnie się wtedy czułam, nie byłam do tego przyzwyczajona. Nie byłam przyzwyczajona, aż do takiej uprzejmości.

Odprowadził mnie pod salę, za co podziękowałam mu szczerym uściskiem. Tak po prostu, byłam mu wdzięczna za to co dzisiaj zrobił. Mimo, że rozmawiamy od godziny, czułam jakbym znała go całe życie. Odszedł niechętnie, mając pewność, że weszłam do pracowni.

Lekcja miała przebiegać spokojnie, bez najmniejszych incydentów, jednak gdy doszło do eksperymentów, miało to okropny koniec. Staliśmy w trzy osoby, nad jedną ze zlewek w której znajdował się jakiś kwas, lub coś podobnego. Jeden błąd, zasłonięcie przyjaciółki od wybuchu, to było automatyczne. Widziałam jak zapałka powolnie wpada do naczynia, przez co stanęłam przed brunetką, zasłaniając twarz ręką. Usłyszałam tylko jeden wielki huk, oraz poczułam jak coś parzy mnie w rękę. Niby małe doświadczenie, a siła wybuchu była tak duża, że odrzuciło mnie na parę metrów w bok, w róg sali. Przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem, czułam tylko dym, oraz pieczenie  lewego przedramienia. W tym samym momencie gdy rozbrzmiał alarm przeciwpożarowy, udało mi się otworzyć oczy. Po drugiej stronie sali powolnie rozprzestrzeniał się ogień, a ja byłam zbyt ogłuszona by cokolwiek zrobić. Nie było już nikogo, byłam zdana sama na siebie. Może uznali, że już nie żyję, albo w ogóle mnie nie zauważyli. Byłam przerażona, panicznie bałam się takich sytuacji, mimo to nie chciałam się poddawać. Złapałam się pierwszej lepszej rzeczy, która leżała wyżej niż moja głowa, ręka jednak bolała niemiłosiernie, tak jak całe moje ciało. Było to jakieś szkło, gdyż powolnie ześlizgiwałam się w dół. Naczynie upadło razem ze mną. Zamknęłam oczy, zakrywając jedynie nos bluzką, by więcej czarnego pyłu nie wdarło się do mojego ciała.

<Leon? My hero XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz