- Owszem, nie obchodzą mnie. Bo są taki-
- GAGAHHAABBSDBD, ZAMKNIJ SIĘ, ZBOKU JEDEEEN! - krzyknęłam, zakrywając jego usta swoją dłonią. Pomrukiwał coś, ale moja ręka zduszała jego głos, więc ślinił mi dłoń, gryzł ją i... Robił z nią różne, dziwne rzeczy.
- Będziesz zaraz lizał co innego, lepiej zachowaj tę sprawność języka, fuju. - Uśmiechnęłam się, umacniając uścisk na jego ustach.
Resztę drogi też mu nie odpuściłam - przez cały czas trzymałam na jego buzi tę samą rękę, która była już cała mokra
- No, jesteśmy~! - zawołałam wesoło,w końcu odrywając dłoń od jego ust. Wskazałam na duży budynek znajdujący się przed nami. Umiejscowiono tam tabliczkę z nazwą sklepu, mianowicie Burdel, a małymi literami było dopisane U Fradesa.
- Co ty mnie do burdelu zabierasz?! Aaa, mówiłaś, że będę coś lizał, ta? OKURWAIKTOTUJESTZBOCZONYCO? Na pewno nie zacyclisty ja, o nie - fuknął.
Przewróciłam oczyma i zaczęłam mu tłumaczyć, że sklep ten nazywa się tak, a nie inaczej, bowiem zawsze jest tam brudno i właściciel specjalnie zrobił taki wystrój. A będzie coś lizał, bo to SKLEP.Z.LIZAKAMI.
<Zacyclisty Ty~?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz