17 października 2016

Od Judy do anioła

"Gdzie mój inhalator... znowu go zgubiłam!"
Zaczęłam przerzucać rzeczy na boki, do góry, gdziekolwiek. Musiałam znaleźć swój inhalator. Niestety nie wiedziałam, gdzie on mógł się podziać! Przez wszystkie lekcje go miałam, dopiero na przedostatniej przerwie gdzieś mi wypadł. Ale gdzie?! Szukałam go we wszystkich klasach, w których dzisiaj miałam, na stołówce, w pokoju, w łazience, na korytarzach. Nic! W szatni, na podwórku... Zero! Popytałam się także o to innych nauczycieli, uczniów, ale nikt nic nie wiedział! Jeśli tak dalej pójdzie, to za parę minut się uduszę!
Byłam wtedy na prawdę zdenerwowana. Wiele myśli krążyło po mojej głowie. Jakim cudem go zgubiłam? Gdzie on mógł teraz leżeć? A może ktoś zrobił mi głupi kawał, nie zdając sobie z konsekwencji? W końcu to są ludzie! Bardzo durni ludzie! Na prawdę już nie wiedziałam co mam zrobić. Ewentualnie bym musiała wywiesić jakieś ogłoszenie, ale nie mam pojęcia co jeszcze. Zrezygnowana zaczęłam wracać do pokoju, bo co innego mi zostało, jak zdychanie wśród własnych czterech ścian? Chyba, że wydarzy się zaraz jakiś cud. Ale w to wątpiłam...
Siedziałam na ławce na drugim korytarzu i patrzyłam się pustym wzrokiem na ścianę. W jakiś nieistniejący punkt, którego nawet ja nie widziałam, ale jakbym próbowała go z całych sił dostrzec. A raczej znaleźć rozwiązanie do mojej beznadziejnej sytuacji. Ale moja głowa była pusta. Zostało mi więc tylko jedno - dalej się pytać innych, czy nie widzieli jakiegoś inhalatora. Z nową nadzieją, chociaż bardziej sztuczną, wstałam i zaczęłam podchodzić do każdego człowieka, każdej grupy. I nawet jeśli mi nie odpowiedzieli, albo nie zauważyli, zadawałam to cholerne pytanie do skutku, aż w końcu mi odpowiedzą normalnym zdaniem, a raczej jednym słowem. Tak, lub nie.
- Widziałeś może gdzieś inhalator? Widziałaś gdzieś inhalator? Wiedzieliście gdzieś może inhalator? - i tak bez końca. Albo to na prawdę był słaby, denerwujący i niebezpieczny żart, ale ja miałam takiego pecha. Albo ktoś już znalazł, a ja nie mogłam trafić na odpowiednią osobę.
Ale w końcu to mi się udało.
- Widziałeś może gdzieś inhalator? - podeszłam do jakiegoś chłopaka, który stała do mnie tyłem. Gdy się obrócił w moją stronę, wyciągnął w moim kierunku zamkniętą dłoń.
- To twój? - otworzył pięść, w której znajdowała się moja rzecz.
Oczy mi aż zabłysnęły, a w głowie pojawiła się jedna myśl - udało się! Szybko chwyciłam przedmiot i podziękowałam mu z radością. Szybko wsadziłam do ust inhalator, nabrałam powietrza i poczułam ulgę.
- Na prawdę ci dziękuje - odparłam chowając przedmiot do kieszeni. - Gdzie go znalazłeś? - zapytałam.

<Aniele?>

2 komentarze: