17 października 2016

Od Yoshiko - Cd. Cecila

Westchnęłam usiłując opanować swoje zdenerwowanie tylko po to by mu nie przypierdolić w twarz... Może i nie jestem za grzeczną dziewczynką, ale jednak swoją godność mam i nie zamierzam jej tracić...ah...Yoshi już za późno, straciłaś ją już jakieś 10 lat temu jak byłaś jeszcze pieprzonym dzieckiem, które zostało zerżnięte przez własnego rodziciela. Nie ważne.
-Powiedzmy.- Mruknęłam dość... cicho. Wyciągnęłam swój zeszyt ze swoimi bazgrołami i zaczęłam coś szkicować.
- Yoshi...Yo... Kurna. Jak to się czyta?- Zapytał dość głośno.
- Po prostu mów mi Rose. - Wywróciłam oczami, chociaż nie znosiłam jak zwracano się do mnie po części mojego nazwiska.
Cecil mnie wkurzał i nie ukrywam, że miałam wielką ochotę spłaszczyć mu tą piękną twarz.
Przymrużyłam oczy i po chwili oparłam głowę na swojej ręce, zaraz będę mieć nawroty choroby, więc postanowiłam o tym po prostu zapomnieć, szkicując coś. Jedyne z czego miałam 6 to była plastyka...coś co odzwierciedlało moje uczucia. Nie...ja już ich nie mam.
Najchętniej uciekłabym od niego jak najdalej...był za blisko i czułam się jeszcze bardziej niepewnie niż przedtem.
Dlatego pozmykałam wszystko poukładałam na swoje miejsce i pośpiesznym krokiem wyszłam z owego pokoju, by nieco się rozluźnić, co pewnie zdziwiło chłopaka. Odkręciłam wodę w umywalce i zamoczyłam w niej ręce by nieco się ogarnąć i ochłonąć. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze i o mało co się nie popłakałam. Po chwili wyszłam z internatu i usiadłam jak najdalej niego, z pewnością dostanę opierdziel od opiekunki. Wpatrywałam się w niebo i chcąc zapomnieć o swojej ,,pięknej" przeszłości jako darmowej prostytutki ojca, ale nie mogłam. Dlatego tu trafiłam, przez moją ciężką przeszłość zaczęłam się zamykać a nawet wręcz wdawać się w bójki z innymi... pozwalało mi to się uspokajać...

<Cecil? Znów jakieś dramaty...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz