13 listopada 2016

Od Sephriny Cd. Leona

Złapałam chłopaka pod ramię, odciągając od środka korytarza. Zajeliśmy miejsce na jednej z najbliższych ławek, co nie powiem, było dla mnie nie małym wyzwaniem. Leon, bo tak miał na imię rudzielec, stawiał duży opór.
- Tak samo niczym się nie wyróżniam z tłumu.... A raczej jestem osobą której nikt nie zauważa - szepnęłam, wąchając przy tym podobnie kwiaty dla uspokojenia - jesteś jedyną osobą, która jako pierwsza zrobiła coś z własnej inicjatywy, dla mnie....
Czułam, jak patrzył na mnie zaskoczony. Taka jednak była prawda. Ludzie się mnie bali, bali się tego, że uważam się za lepszą. Podniosłam głowę, chcąc spojrzeć w oczy szesnastolatkowi. Skąd to wszystko o nim wiedziałam? Wiem wiele rzeczy o wszystkich, mimo, że oni mnie nie znają. Uciekał ode mnie wzrokiem, czego miałam po chwili dość.

Zamknęłam oczy, znowu oddając się zapachowi, który delikatnie drażnił moje nozdrza. Ścisnęłam delikatnie dłoń młodzieńca, która spokojnie spoczywała na niego kolanie.
- Leon... Skąd wiedziałeś..? - szepnęłam, zatapiając nos w bukiecie.
<Leon?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz